Zakładaj :lol:cityCAT pisze:W ogóle fajnie byłoby założyć wątek ''Doświadczenia i wnioski z randek introwertyka'', byłoby ciekawie xP
MM dokona analizy statystycznej i z wyciagniętych wniosków opracujemy optymalną strategię randkową
Zakładaj :lol:cityCAT pisze:W ogóle fajnie byłoby założyć wątek ''Doświadczenia i wnioski z randek introwertyka'', byłoby ciekawie xP
Ale się mądrzyłeś na tej randce
Zaczynamy od mydła i szamponu. Następnie perfuma i odświętny ciuch.
MM masz już zadanie :P Swoją drogą MM Twoje doświadczenia chyba nie ograniczają się do obżernaia się jakimś Bogu ducha winnym Kotem? :DPadre pisze:MM dokona analizy statystycznej i z wyciagniętych wniosków opracujemy optymalną strategię randkową ;)
Oł noł, ta perfuma to jawny znak desperacji :D A odświętny ciuch znaczy garniak jak z toy story? q;idako pisze:Zaczynamy od mydła i szamponu. Następnie perfuma i odświętny ciuch.
Gorzej jak ktoś skazany jest na towarzystwo z samym sobą 24 na dobę >: Zresztą chyba każdy chce mieć osobistego przytulacza/ drapaczke do pleców w postaci 2giego człowieka?samosia pisze:Codziennie człowiek powinien spędzić przynajmniej 5 minut z samym sobą.
Yup, upakuję to w jakiś proces stochastyczny i można robić doktoratPadre pisze:Zakładaj :lol:cityCAT pisze:W ogóle fajnie byłoby założyć wątek ''Doświadczenia i wnioski z randek introwertyka'', byłoby ciekawie xP
MM dokona analizy statystycznej i z wyciagniętych wniosków opracujemy optymalną strategię randkową
Zdarzają się i takie przypadki na które wystarczy tylko wyjątkowo dobrana perfuma : >CityCat pisze:Oł noł, ta perfuma to jawny znak desperacji
ekhm... no, przemilczmyCityCat pisze:MM masz już zadanieSwoją drogą MM Twoje doświadczenia chyba nie ograniczają się do obżernaia się jakimś Bogu ducha winnym Kotem?
I muszę się nie zgodzić z tą "siłą rzeczy".idako pisze:
Introwertycy siłą rzeczy są egocentrykami, zgadzam się. Czy egoistami? Chyba różnie.
Jakoś do tej pory wybierałam/trafiali mi się ekstra i to dość intensywni, więc znam to uczucie spinania sięidako pisze: ale nie musiałem się spinać tak jak przy ekstrawertyczkach.
W powietrzu unosiło się coś, co nazwałbym wzajemną akceptacją. Poza tym luz i spokój.
Jeżeli ci sie przy kimś nasila to chyba oczywisty znak, że coś jest nie tak. To bym nazwała instynktem samozachowawczym.idako pisze:A co do lęku przed wchodzeniem w związek, to może warto by było odnieść ten lęk do konkretnej
osoby? Może przy jednej ten lęk się nasila, a przy innej łagodnieje? Oto jest pytanie.
I słusznie, tak trzymać. Związku nie można (wg mnie) traktować zadaniowo. To nie jest wyrabianie normy,kocimietka pisze:Jakoś do tej pory wybierałam/trafiali mi się ekstra i to dość intensywni, więc znam to uczucie spinania się. Właśnie z nim walczę powtarzając sobie: "pieprzyć to, skoro ja siebie lubię (a mam wysokie wymagania w kwestii lubienia), to ktoś kto mnie nie lubi niewart jest mej uwagi."
![]()
To. Jest. Piękne. :-Dkocimietka pisze:Świat się kręci, a ja stoję obok i patrzę zaskoczona zadając sobie pytanie: "Ale dlaczego tak szybko?"
Lub obawą przed spieprzeniem czegoś; nasilającą się wprost proporcjonalnie do tego jak bardzo nam na tym kimś zależy.kocimietka pisze:Jeżeli ci sie przy kimś nasila to chyba oczywisty znak, że coś jest nie tak. To bym nazwała instynktem samozachowawczym.
to się nazywa kot. polecam. posiadam 3 sztuki i bardzo sobie chwalęidako pisze:Odnośnie preferowanego typu partnerki, to ja poproszę przytulankę z funkcją drapania.
Drapaczka z funkcją przytulania jest na drugim miejscu
i tu bym powiedziała, że w tym biorą udział 2 strony. jeżeli intro wszystko i wszędzie tłumaczy swoim introwertyzmem - nawet brak podstawowej kultury osobistej, emaptii minimalnej, wyobraźni - i oczekuje, że zostanie mu wszysko wybaczone, niebo uchylone, bo on tak ma i już, to nie introwertyzm spieprzył sprawę, a sam intro.idako pisze:Czy nie jest tak, że sam introwertyzm doprowadza do spieprzenia sprawy (zakładając
że druga połowa jest "ekstra") ?
Ależ nie miałem na myśli przypadków skrajnych. Wiadomo, że jeśli ktokolwiek ma podejście do kogokolwiek/kocimietka pisze:i tu bym powiedziała, że w tym biorą udział 2 strony. jeżeli intro wszystko i wszędzie tłumaczy swoim introwertyzmem - nawet brak podstawowej kultury osobistej, emaptii minimalnej, wyobraźni - i oczekuje, że zostanie mu wszysko wybaczone, niebo uchylone, bo on tak ma i już, to nie introwertyzm spieprzył sprawę, a sam intro.
z 2 strony (mówimy tu o relacjach intro-ekstra), jeżeli ekstra uważa, że jego sposob patrzenia na świat jet jeden jedyny, jeżeli stara się zmienić intro na swoje podobieństwo (mimo, że to odmienność go przyciagnęła na początku) i nie jest w stanie wykazać się większą tolerancją i cierpliwością, to ekstra spieprza sprawę.
I z tymi zmianami to może będę stronnicza, ale zazwyczaj ekstra chcą nas zmieniać. Zarzuty o brak otwartości są nagminne, a czy któreś z was powiedziało kiedyś do ekstra: "bądź bardziej zamknięty. nie bądź taki bezpośredni." itd?
ach tak.. moje ulubione "co się stało?" albo "czy wszystko w porządku?". no i weź odpowiedz "nic się nie stało, musiałam chwilę pomyśleć nad tym co chcę powiedzieć i czy w ogóle chce to powiedzieć ;D."idako pisze: Czasami wystarczy, że się zamyślisz a to już powoduje zdziwienie, tudzież pytanie "co się stało"?
Jak już wcześniej wspomniałem, przyznanie się do spędzania wolnego czasu w samotności również może budzić niechęć.
Sposób w jaki rozmawiamy, to kolejna sprawa. Nie radzimy sobie zbyt dobrze, kiedy ktoś nam przerywa. Czasami
wystarczy, że ktoś coś wtrąci a nam umyka cały wątek i robi się pustka w głowie.
odpukać w niemalowane, ale jak na razie potencjalnie mój ekstra wykazuje zrozumienie (zobaczymy na jak dlugo starczy mu cierpliwości), ale też tylko dlatego, że zaczełam stawiać sprawy jasno.idako pisze:Proszę mi pokazać ekstrawertyka, który zrozumie że musimy odpocząć po większym spotkaniu towarzyskim.
bo to introwertycy !!!idako pisze:A co do kotków, to miłe stworzonka
kocimietka pisze: Obwiniam o to wszystko współczesną kulturę masową, która za normę uznała bezpośredniość, utrzymywanie bogatego życia towarzyskiego i pęd do bycia w grupie (ok. czlowiek to zwierzę stadne, ale każdy ma inne kryterium intensywności tej stadności). A najgłośniej oskarżam amerykańskie seriale, które wmawiają mlodym ludziom, że już w liceum musisz przeżywać intensywne romanse, dzikie imprezy, poznać przyjaciół na śmierć i życie itd.
kocimietka pisze: odpukać w niemalowane, ale jak na razie potencjalnie mój ekstra wykazuje zrozumienie (zobaczymy na jak dlugo starczy mu cierpliwości), ale też tylko dlatego, że zaczełam stawiać sprawy jasno.