Czy wiara ułatwia życie?

Dyskusje dotyczące życia, społeczeństwa, polityki, filozofii itp.
Awatar użytkownika
Drimlajner
Global Moderator
Posty: 2501
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Okęcie

Re: Czy wiara ułatwia życie?

Post autor: Drimlajner »

Adeptus pisze: 11 sie 2021, 10:01 Religia, której naucza Biblia - i której konsekwentnie nauczał Kościół przez wieki, aż do Soboru Watykańskiego II (przy czym pierwotna wizja wciąż przebija spod reform), to po prostu kult zła. Biblia to jest powieść dark fantasy pisana z punktu widzenia złego czarnoksiężnika, Izraelici są jak orkowie na jego rozkaz mordujący całe narody (a jednocześnie sami pomiatani przez swego pana niemiłosiernie), zaś pierwsi chrześcijanie jak mroczni kultyści oczekujący, aż ich plugawe bóstwo wreszcie zniszczy świat, by stworzyć nowy, w którym będzie miejsce tylko dla nich.
Nie sądźcie, że przyszedłem nieść pokój po ziemi. Nie przyszedłem nieść pokoju, lecz miecz. Przyszedłem bowiem przeciwstawić syna jego ojcu, a córkę jej matce,
bo wrogami człowieka mieszkańcy jego domu.

...być może wrogiem naszego domu jest również ten krwawy izraelicki bóg.
Adeptus pisze: 11 sie 2021, 10:01 1) Czy gdyby Bóg kazał Ci zabić własne dziecko - i miałbyś jednoznaczne dowody, że to naprawdę Bóg - zrobiłbyś to?
Nie. Poszedłbym skonsultować to z psychiatrą.
Adeptus pisze: 11 sie 2021, 10:01 2) Czy gdyby zaczęły się wypełniać przepowiednie Jezusa i Apokalipsy i Bóg zacząłby zsyłać na "niewiernych" groteskowe i okrutne plagi w celu ich wytępienia i wtrącenia w otchłań wiecznego cierpienia, czciłbyś go i z radością oczekiwał na wieczne szczęście w niebie?
Apokalipsę św. Jana odczytujemy poprzez kontekst historyczny, poprzez uniwersalne alegorie i symbole.
Adeptus pisze: 11 sie 2021, 10:01 3) Czy jeśli trafisz do nieba, będziesz czerpał radość z wiecznego adorowania istoty, wiedząc, że jednocześnie z jej wyroków inni ludzie (w tym zapewne Twoi krewni i znajomi) cierpią wieczne męki?
Nie trafię do nieba. Moje ziemskie "ja" zostanie tu na ziemi a do nieba pójdzie dusza, aspekt metafizyczny na który dowodów istnienia brakuje, albowiem królestwo niebieskie nie jest z tego świata, trudno oczekiwać prostego przełożenia 1do1.
kam0101

Re: Czy wiara ułatwia życie?

Post autor: kam0101 »

Czy wiara ułatwia życie? Moim zdaniem, tak. I nie ma znaczenia czy ktoś wieży w bóstwo i religie ogólnie jako system wartości. W ludzi, w siebie, w swój potencjał i rozwój. Czy nawet w to, że będzie kolejnym prezydentem. Dopóki ta wiara sprawia, że chce się codziennie rano wstać i stawić czoła kolejnym wyzwaniom.

Wiara w "coś", daje poczucie wewnętrznego spokoju. Jest takim "Biosem", który pozwala zautomatyzować niektóre procesy. A to jest bardzo ważne dla każdego, żeby co chwilę nie myśleć o podstawach jakimi się kierujemy. Tylko działać i wyznaczać sobie kolejne cele w zgodzie z naszymi przekonaniami.

Jak byłem dzieckiem co niedziela chodziłem do kościoła. W szkole zawsze była religia. Słuchałem, analizowałem co próbują mi przekazać i próbowałem zrozumieć. I nie trafiało to do mnie ani trochę. Od samego początku było więcej pytań niż odpowiedzi. A dla kogoś kto kieruje się logiką, to za mało. Wolę wierzyć w siebie, swoje możliwości i w ludzi. I mi to pasuje.
Awatar użytkownika
Rafael
Krypto-Extra
Posty: 901
Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 9w1
MBTI: ISFJ
Lokalizacja: Warszawa

Re: Czy wiara ułatwia życie?

Post autor: Rafael »

Ja zawsze byłem wierzący w jakieś metafizyczne koncepcje. Z czasem podlegały nieuchronnym zmianom, jednak wiara pozostawała stała. Zatem na pytanie nie odpowiem, bo nie mam porównania. Nie wiem, jak to jest być niewierzącym. :)
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
samy84
Wtajemniczony
Posty: 8
Rejestracja: 19 sty 2024, 1:56
Płeć: mężczyzna

Re: Czy wiara ułatwia życie?

Post autor: samy84 »

Wiara nie musi się sprowadzać do religii, najlepiej aby przede wszystkim wierzyć w siebie, znać swoją wartość, warto też wierzyć w ludzi, mimo iż wszyscy jesteśmy ułomni i potrafimy się ranić, często nieświadomie bądź powielając złe wzorce za młodu.
Co do religii, uważam że mnie samego ograniczała. Człowiek gdy nie jest w stanie czegoś zrozumieć, szuka odwiedzi w siłach nadprzyrodzonych.
Awatar użytkownika
Agon
Krypto-Extra
Posty: 1054
Rejestracja: 13 kwie 2012, 15:20
Płeć: mężczyzna

Re: Czy wiara ułatwia życie?

Post autor: Agon »



Wiara może być jednocześnie prawdziwa i ułatwiać życie, to nie musi być dylemat, że albo uznajemy przydatny fałsz albo niewygodną prawdę.
Materializm poległ jeśli chodzi o trudny problem świadomości, wykluczenie istnienia duszy to jakiś bullshit totalny. Z istniejących religii najwięcej sensu wydaje mi się mieć chrześcijaństwo. Przykładowo taki deizm uznaje że Bóg nas stworzył, ale ma nas gdzieś, tylko że jakby się nad tym głębiej zastanowić to kompletnie nie ma sensu, bo skoro nas stworzył i obdarzył takimi możliwościami jakie mamy, to znaczy że Mu na nas zależy i zrobił to w znanym sobie celu. Jeśli chodzi o boską ingerencję w sprawy ludzkości, to najpełniejszy sens miałaby ona w postaci wcielenia się Boga w człowieka. Taka idea była znana ludzkości i dlatego wielu władców było często uznawanych za bóstwa. Islam to odrzuca bo według tej religii to byłoby poniżej godności Boga. Tyle że godność i szacunek to czysto ludzkie koncepty potrzebne w zhierarchizowanym społeczeństwie. Bóg nie musiałby się nawet wcielać we władcę by zrobić swoje. W judaizmie koncepcja narodu wybranego to jakiś nacjonalistyczny bullshit, za to w chrześcijaństwie nabiera ona sensu biorąc pod uwagę to że Jezus był Żydem, czyli Bóg wybrał akurat ten naród żeby się w nim wcielić w człowieka. Po prostu w jakimś narodzie musiał się urodzić. Fajne wyróżnienie dla Żydów ale to wszystko.
Religie takie jak buddyzm nie uznają koncepcji "Ja" co jest kompletnym odklejeniem i pomyłką. Jeśli ktoś oglądał film "Matrix" to wie, że wszystko może być iluzją, ale "Ja" jest jedynym pewnikiem, to jest to coś co tej iluzji może doświadczać, ale samo "Ja" iluzją być nie może po prostu.
Solipsyzm wydaje mi się błędny intuicyjnie. Skoro ja istnieję to wy też. Samo to, że jakiś inny człowiek niż ja również miał takie rozważania i wymyślił koncepcję solipsyzmu, albo że ktoś wymyślił koncepcję trudnego problemu świadomości już mocno sugeruje że inne osoby poza mną również istnieją.
Jeśli chodzi o gnostyków i ich koncept archontów zbierających z ludzi lusz, no to pomijając to że jest to wizja przerażająca (trochę łączy się z buddyzmem który głosi że trzeba pozbyć się cierpienia poprzez usunięcie pragnień), to przede wszystkim jest to coś co popełnia ten sam błąd, który popełniają religie politeistyczne, a na który lubią uwagę zwracać ateiści (tylko oni posuwają to do ekstremum) czyli "Nie mnóż bytów ponad miarę". Skoro są archonci to kto ich stworzył? Skoro potrzebują luszu, to czy z powodu jego braku też cierpią i wtedy wytwarzają własny lusz? Czyli może są jacyś nadarchonci, którzy hodują archontów itd. Gnostycyzm to jest ponura creepy bajka, ale się kupy nie trzyma.
Chrześcijaństwo wydaje mi się mieć najwięcej sensu, nawet jeśli mogło ulegać wypaczeniom, politycznym gierkom, być wykorzystywane jako narzędzie do manipulowania ludźmi (jak w sumie każda inna religia, ideologia, filozofia czy także materialistyczny ateizm), no ale może na mój światopogląd ma wpływ to, że zostałem w tej religii wychowany.
Awatar użytkownika
Fairytaled
Intro-wyjadacz
Posty: 356
Rejestracja: 01 lip 2019, 17:55
Płeć: mężczyzna
MBTI: INFP
Kontakt:

Re: Czy wiara ułatwia życie?

Post autor: Fairytaled »

No tak, ogólnie zazwyczaj w pewnym momencie pojawia się pytanie, jak przeżyć i nie zwariować? Ja bym powiedział, że wiara chrześcijańska raczej życia nie ułatwia, bo zazwyczaj gdy choćby próbujesz komuś powiedzieć, że robi źle, to ludzie reagują agresją - ewentualnie totalną ignorancją. Jak już kiedyś tutaj pisałem, osoby głęboko wierzące mają takie silne poczucie moralności, więc byłyby tymi przysłowiowymi białymi krwinkami w całym społeczeństwie, ciężko by było bez tego na dłuższą metę. Kto by korygował błędy bez spójnego, wymagającego poświęceń systemu wierzeń? Po prostu bez czegoś takiego ludzie popadają w taką obojętność, rozpacz, czy depresję - wcześniej, czy później. Pomijam już fakt, że to życie jest dość trudne tutaj, dla nas wszystkich. A przyjmując, że w zasadzie jesteśmy tu przez przypadek i mamy to jedno życie, takie tam biologiczne bestie, to tym bardziej nie ma żadnego powodu by postępować wspaniałomyślnie, bo to się nie opłaca.

Negatywne zjawiska są wynikiem ludzkiej natury, to akurat jest wyjaśnione w Chrześcijaństwie. Żadnego tam poklepywania po plecach, czy wmawiania, że człowiek jest z natury dobry. Wszystkie opisy ludzkiej grzeszności na kartach Starego Testamentu, to jest akurat przydatne, widać jak było, nie sądzę żeby zaszła w nas aż tak wielka zmiana przez te 2000 lat. A inne światopoglądy o których wspomniałeś, to znów więzienie, z którego nie ma żadnej ucieczki. Weźmy tych archontów, naprawdę mocno bijący psychikę pomysł, że żerują na nas kosmiczne pasożyty i nic nie możemy z tym zrobić, pozostając wiecznie uwięzionymi w nieskończonych cyklach reinkarnacji.
Patrycjusz
Intro-wyjadacz
Posty: 397
Rejestracja: 08 sty 2015, 15:47
Płeć: mężczyzna

Re: Czy wiara ułatwia życie?

Post autor: Patrycjusz »

Agon pisze: 08 gru 2025, 0:19Wiara może być jednocześnie prawdziwa i ułatwiać życie, to nie musi być dylemat, że albo uznajemy przydatny fałsz albo niewygodną prawdę.
Wiara ma to do siebie, że nie jest wiedzą - jest stanem niewiedzy. Nie wiem = jestem zmuszony do tego, żeby wierzyć. Im więcej twardej wiedzy, tym mniej wiary. Problem u ludzi polega na tym, że dysponują bardzo ograniczoną pojemnością wiedzy oraz ulotną pamięcią, czym różnią się od komputerów i AI. Można więc powiedzieć, że człowiek będzie w coś wierzył, ale tylko i wyłącznie dlatego, że jest do tego zmuszony przez swoją konstrukcję. Dlatego komputery/AI w nic nie wierzą i wypluwają stwierdzenia tylko na podstawie probabilistyki, co dla człowieka jest bardzo trudne lub wręcz niemożliwe bez narzędzi komputerowych.
Agon pisze: 08 gru 2025, 0:19Materializm poległ jeśli chodzi o trudny problem świadomości, wykluczenie istnienia duszy to jakiś bullshit totalny.
Bo? Trudny problem świadomości to jedno z zagadnień filozoficznych, które zostało stworzone przez samych filozofów. Nawet chodząc na wielce uduchowioną terapię albo wizyty u psychologów, nigdy nie pojawi się tam taki temat jak "trudny problem świadomości", a słowo "świadomość" może się pojawić co najwyżej w kontekście "świadomości własnych emocji" i tak dalej. Przykro to mówić, ale filozofia, nawet przy samej psychologii, jest kompletnie bezużyteczna i nieoperacyjna, nie da się dzięki niej wykonać żadnego działania ani zmiany stanu rzeczy/świata.
Wykluczyć istnienie duszy można z automatu, jeśli postuluje się istnienie pewnych bytów (np. jednorożców), to na postulującym umiejscowiony jest ciężar dowodu, tak to działa w nauce, prawie i wielu innych dziedzinach, oczywiście w teologii nie, bo po co. Dlatego nie jest dziedziną zbyt poważną.
Agon pisze: 08 gru 2025, 0:19Religie takie jak buddyzm nie uznają koncepcji "Ja" co jest kompletnym odklejeniem i pomyłką. Jeśli ktoś oglądał film "Matrix" to wie, że wszystko może być iluzją, ale "Ja" jest jedynym pewnikiem, to jest to coś co tej iluzji może doświadczać, ale samo "Ja" iluzją być nie może po prostu.
Akurat "Ja" na tle rzeczywistości bardziej obiektywnej niż tylko ta możliwa do doświadczenia przez pojedynczy byt, bardzo łatwo może zostać sprowadzone do iluzji. To jest bardzo łatwe do udowodnienia, kiedy spojrzymy np. na nienarodzone płody, ludzi w ciężkich stanach chorobowych, z zanikami pamięci, rozdwojeniem jaźni, albo przeprowadzając eksperymenty, w trakcie których manipuluje się poczuciem własności ciała itd. To jest bardzo podatny na uszkodzenia konstrukt.

Agon pisze: 08 gru 2025, 0:19Solipsyzm wydaje mi się błędny intuicyjnie. Skoro ja istnieję to wy też. Samo to, że jakiś inny człowiek niż ja również miał takie rozważania i wymyślił koncepcję solipsyzmu, albo że ktoś wymyślił koncepcję trudnego problemu świadomości już mocno sugeruje że inne osoby poza mną również istnieją.
Tyle, że solipsyzm ma taką koncepcję i argumentację, że choćby nie wiem ile się człowiek nie nagłowił, zawsze pozostaje argument, który mówi, że niezależnie od ilości i rodzajów wrażeń zewnętrznych, i tak są one częścią wewnętrznego świata doświadczającego tego wszystkiego podmiotu. A że ciężko temu zaprzeczyć? Możemy rozumować, że świat zewnętrzny i inni ludzie istnieją, możemy nawet odczuwać, że tak jest, ale udowodnić tego na poziomie filozoficznym się nie da. Dlatego też nadmierne interesowanie się tym prowadzi do zaburzeń w postaci derealizacji, a w przypadku buddyzmu do depersonalizacji, oba są zaburzeniem i szkodliwe dla jednostki oraz społeczeństwa.

Agon pisze: 08 gru 2025, 0:19Gnostycyzm to jest ponura creepy bajka, ale się kupy nie trzyma.
Gnostycyzm to próba wyjaśnienia, w jaki sposób w otaczającej nas rzeczywistości i ludziach może istnieć tyle zła oraz niedoskonałości. Chciałbym w to wierzyć, ale nie mogę, bo racjonalizm mi nie pozwala. Niestety czasem świat zmusza mnie do takich przemyśleń, bo poziom nieprzyjazności tego świata wobec człowieka jest tak wysoki, że aż prosi się to o tego rodzaju wyjaśnienie. Co najważniejsze - nieważne, czy mówimy tutaj o świecie surowej przyrody, czy tym wytworzonym przez samego człowieka, oba są tak samo problematyczne.
Agon pisze: 08 gru 2025, 0:19może na mój światopogląd ma wpływ to, że zostałem w tej religii wychowany.
Prawie każdy w Polsce został, ale niektórzy się wyłamują, więc jest to jednocześnie przyczyna bezpośrednia, ale nie ostateczna.
Patrycjusz
Intro-wyjadacz
Posty: 397
Rejestracja: 08 sty 2015, 15:47
Płeć: mężczyzna

Re: Czy wiara ułatwia życie?

Post autor: Patrycjusz »

Fairytaled pisze: 08 gru 2025, 16:27zazwyczaj gdy choćby próbujesz komuś powiedzieć, że robi źle, to ludzie reagują agresją - ewentualnie totalną ignorancją.
O, brawo. Nie trzeba wielkiego doświadczenia życiowego czy erudycji, żeby to stwierdzić, ale im więcej doświadczeń i wiedzy, tym bardziej się to zauważa. Czy to ma sens? W ogóle nie. Kiedy zareagują inaczej? Wtedy, kiedy robienie źle: a) może spowodować dla nich negatywne skutki prawne, b) może spowodować dla nich negatywne skutki finansowe, c) może spowodować dla nich utratę jakiegoś statusu społecznego, d) może spowodować dla nich negatywne skutki innego rodzaju. Jeśli tych negatywnych skutków nie będzie, a ocena własnych złych czynów ma charakter tylko i wyłącznie moralny - wszyscy mają to gdzieś. I potem człowiek się w takim społeczeństwie uczy pewnej rzeczy: rób źle, o ile sam na tym nie stracisz. A że tracą wtedy inni...
Fairytaled pisze: 08 gru 2025, 16:27A przyjmując, że w zasadzie jesteśmy tu przez przypadek i mamy to jedno życie, takie tam biologiczne bestie, to tym bardziej nie ma żadnego powodu by postępować wspaniałomyślnie, bo to się nie opłaca.
Opłaca się tylko w mniejszych społecznościach. Gdzieś w zamkniętej grupie działanie na zasadzie "jak kuba bogu..." albo prowadząc swoisty barter, przynosi to korzyści. Ale biorąc pod uwagę globalizację, internet, przeludnienie - kompletnie nie. Każdy biznes żeruje na tym, że klient jest nowy - potem jedyną wytyczną jest go utrzymać. A że biznesów jest co nie miara, a klientów jeszcze więcej...
Awatar użytkownika
justyna
Introwertyk
Posty: 77
Rejestracja: 15 mar 2025, 18:58
Płeć: kobieta
MBTI: INFJ

Re: Czy wiara ułatwia życie?

Post autor: justyna »

Agon pisze: 08 gru 2025, 0:19 Wiara może być jednocześnie prawdziwa i ułatwiać życie, to nie musi być dylemat, że albo uznajemy przydatny fałsz albo niewygodną prawdę.
Ogólnie rzecz ujmując, zgodnie z pragmatyzmem prawda to m.in. to, co „działa” w praktyce – więc wiara, która daje sens i spójność życia, może być pożyteczna, ale użyteczność nie implikuje prawdziwości. Placebo działa, ale nie jest prawdą. We wierze szczególnie łatwo pomylić to co jest prawdziwe (zero dowodów) z tym co chcemy, aby takie było. Ale jak działa, to można praktykować, nikt nikomu nie broni.
Agon pisze: 08 gru 2025, 0:19Materializm poległ jeśli chodzi o trudny problem świadomości, wykluczenie istnienia duszy to jakiś bullshit totalny.
Argumentum ad ignorantiam nie jest dowodem na istnienie lub nieistnienie duszy. Poznanie relacji umysł-ciało jest jeszcze w powijakach. Zarazem jest już wiele badań wskazujących, że człowiek może być zwykłą maszyną pod kontrolą mózgu i procesów układu nerwowego.
Agon pisze: 08 gru 2025, 0:19Przykładowo taki deizm uznaje że Bóg nas stworzył, ale ma nas gdzieś, tylko że jakby się nad tym głębiej zastanowić to kompletnie nie ma sensu, bo skoro nas stworzył i obdarzył takimi możliwościami jakie mamy, to znaczy że Mu na nas zależy i zrobił to w znanym sobie celu.
Stworzenie czegokolwiek niekoniecznie implikuje troskę lub głębszy cel — można tworzyć rzeczy/istoty bez zamiaru „opieki”, dla czystej... zabawy, poznania, badania. BTW antropomorfizujesz Boga, a on może nie mieć żadnych emocji wskazujących na to, że „mu zależy” xd
Agon pisze: 08 gru 2025, 0:19Religie takie jak buddyzm nie uznają koncepcji „Ja” co jest kompletnym odklejeniem i pomyłką. Jeśli ktoś oglądał film "Matrix" to wie, że wszystko może być iluzją, ale "Ja" jest jedynym pewnikiem, to jest to coś co tej iluzji może doświadczać, ale samo "Ja" iluzją być nie może po prostu.
Oj, spłycenie doktryny tu nastąpiło… Buddyzm zakłada nieistnienie niezmiennego, trwałego ja. Podkreśla, że wszystko, co istnieje, podlega zmianie. Jeśli „ja” miałoby być realną, stałą substancją, powinno być niezmienne, pozostawać takie samo w każdej chwil, trwać niezależnie od zmian ciała i psychiki. „Ja” wg buddyzmu jest ogólnikowo mówiąc agregatem różnych zależności, procesem, skupiskiem zdarzeń i myśli. W neuronauce też udokumentowano, że przy wielu chorobach neurodegeneracyjnych następuje depersonalizacja, ludzie nie utożsamiają się z sobą, określają się w liczbie mnogiej itd.

A propos filmu Matrix… wnioskujesz na podstawie SF jaki jest stan rzeczy? :D A nawet jeśli, chyba oglądaliśmy inny film, bo jest tam akurat wiele nawiązań do buddyzmu i koncepcji nietrwałego ja... chociażby sama znana każdemu fraza „there is no spoon” na to wskazuje. To umysł konstruuje „ja” i łyżkę.
Ostatnio zmieniony 08 gru 2025, 17:57 przez justyna, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Fairytaled
Intro-wyjadacz
Posty: 356
Rejestracja: 01 lip 2019, 17:55
Płeć: mężczyzna
MBTI: INFP
Kontakt:

Re: Czy wiara ułatwia życie?

Post autor: Fairytaled »

O, brawo. Nie trzeba wielkiego doświadczenia życiowego czy erudycji, żeby to stwierdzić, ale im więcej doświadczeń i wiedzy, tym bardziej się to zauważa. Czy to ma sens? W ogóle nie. Kiedy zareagują inaczej? Wtedy, kiedy robienie źle: a) może spowodować dla nich negatywne skutki prawne, b) może spowodować dla nich negatywne skutki finansowe, c) może spowodować dla nich utratę jakiegoś statusu społecznego, d) może spowodować dla nich negatywne skutki innego rodzaju. Jeśli tych negatywnych skutków nie będzie, a ocena własnych złych czynów ma charakter tylko i wyłącznie moralny - wszyscy mają to gdzieś. I potem człowiek się w takim społeczeństwie uczy pewnej rzeczy: rób źle, o ile sam na tym nie stracisz. A że tracą wtedy inni...
Wyobraź sobie negatywne skutki prawne w wysoce skorumpowanym systemie prawnym lub politycznym, gdzie za opowiadanie nieprawomyślnych, dajmy na to skrajnie prawicowych tez dostajesz jakiś ciekawy wyrok. Kto to naprawi? Negatywne skutki finansowe zazwyczaj dotyczą zwykłych zjadaczy chleba, którzy dostają większy podatek od wszystkiego, co tylko można wymyślić, a Ci bogatsi kupią sobie przywileje i specjalne traktowanie bez problemu, także ja nie widzę tutaj wyjścia z sytuacji.
Opłaca się tylko w mniejszych społecznościach. Gdzieś w zamkniętej grupie działanie na zasadzie "jak kuba bogu..." albo prowadząc swoisty barter, przynosi to korzyści. Ale biorąc pod uwagę globalizację, internet, przeludnienie - kompletnie nie. Każdy biznes żeruje na tym, że klient jest nowy - potem jedyną wytyczną jest go utrzymać. A że biznesów jest co nie miara, a klientów jeszcze więcej...
Masz rację, ja żyję w mniejszej społeczności i jest ona na pewno bardziej przyjazna od tej z wielkich miast, gdzie wszyscy są sobie obcy. Jak nie znasz swojego sąsiada, to może Ci się kłębić w głowie że ma złe zamiary. To pogłębia paranoję i strach przed potencjalnie przerażającym wszechświatem.
Awatar użytkownika
Drimlajner
Global Moderator
Posty: 2501
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Okęcie

Re: Czy wiara ułatwia życie?

Post autor: Drimlajner »

Fairytaled pisze: 08 gru 2025, 16:27 jak przeżyć i nie zwariować? Ja bym powiedział, że wiara chrześcijańska raczej życia nie ułatwia, bo zazwyczaj gdy choćby próbujesz komuś powiedzieć, że robi źle, to ludzie reagują agresją - ewentualnie totalną ignorancją.
Mt 13.

Pomijając to gdzie które ziarno upadnie, to jednak potrzeba deszczu lub słońca aby ziarno wykiełkowało, czytaj potrzeba czasu, bo może ktoś po latach przypomni sobie słowo, swoją reakcję na słowo i się zreflektuje. Mówiąc w skrócie: a ty siej, a nuż coś wyrośnie...
Patrycjusz
Intro-wyjadacz
Posty: 397
Rejestracja: 08 sty 2015, 15:47
Płeć: mężczyzna

Re: Czy wiara ułatwia życie?

Post autor: Patrycjusz »

justyna pisze: 08 gru 2025, 17:31Jeśli „ja” miałoby być realną, stałą substancją, powinno być niezmienne, pozostawać takie samo w każdej chwili, trwać niezależnie od zmian ciała i psychiki.
Statek Tezeusza to był statek, a nie żadna osoba, ale można o tym pomyśleć i tutaj. Wymieniamy części w statku jedna po drugiej, po jakimś czasie wszystkie części są wymienione. Czy to nadal ten sam statek, czy już zupełnie inny? Skoro nazywa się i wygląda tak samo?
W ludzkim ciele zmianie w czasie ulega wszystko, każda najmniejsza komórka i jej składowe. Po jakimś czasie wszystkie składowe są wymienione. Czy to nadal ta sama osoba, czy zupełnie inna? Skoro nazywa się i wygląda tak samo?
Różnica tkwi w tym, że statkowi nikt nie przypisze świadomości i nie nazwie go osobą, a człowieka tak.
Fairytaled pisze: 08 gru 2025, 17:35Wyobraź sobie negatywne skutki prawne w wysoce skorumpowanym systemie prawnym lub politycznym, gdzie za opowiadanie nieprawomyślnych, dajmy na to skrajnie prawicowych tez dostajesz jakiś ciekawy wyrok. Kto to naprawi? Negatywne skutki finansowe zazwyczaj dotyczą zwykłych zjadaczy chleba, którzy dostają większy podatek od wszystkiego, co tylko można wymyślić, a Ci bogatsi kupią sobie przywileje i specjalne traktowanie bez problemu, także ja nie widzę tutaj wyjścia z sytuacji.
Celna uwaga. I teraz mamy tak: skoro moralne rozterki nie są zbyt dobrym kryterium, a są nim dopiero kary, to mamy jak na tacy dwa powody, przez które najbogatsi robią nas w wała:
1. Rozcieńczająca się odpowiedzialność i konsekwencje przy zbyt dużej puli ludzi, z którymi można wejść w interakcje i ich wykorzystać.
2. Duża ilość środków zaradczych przeciwko negatywnym konsekwencjom, kiedy dysponuje się dużymi środkami pozwalającymi na ich zwyczajne kupno (wykupienie z więzienia, drodzy prawnicy itd.).
Fairytaled pisze: 08 gru 2025, 17:35Masz rację, ja żyję w mniejszej społeczności i jest ona na pewno bardziej przyjazna od tej z wielkich miast, gdzie wszyscy są sobie obcy. Jak nie znasz swojego sąsiada, to może Ci się kłębić w głowie że ma złe zamiary. To pogłębia paranoję i strach przed potencjalnie przerażającym wszechświatem.
Niby tak, ale działa też tutaj odwrotna zasada. Przy zachowaniu podstawowej ostrożności, narażenie się bezpośrednie w dużej aglomeracji jest praktycznie niemożliwe, dlatego że mało kto pokusi się o napady/kradzieże, jeśli wszystko może zostać zobaczone/usłyszane przez masę innych ludzi. I ta bazowa obojętność jest przyjemnie chłodna, bo raz człowieka widzisz, a drugi raz nie i do okna Ci nie zajrzy. Więc ten kij ma dwa końce.
Awatar użytkownika
Fairytaled
Intro-wyjadacz
Posty: 356
Rejestracja: 01 lip 2019, 17:55
Płeć: mężczyzna
MBTI: INFP
Kontakt:

Re: Czy wiara ułatwia życie?

Post autor: Fairytaled »

Drimlajner pisze: 08 gru 2025, 18:11
Fairytaled pisze: 08 gru 2025, 16:27 jak przeżyć i nie zwariować? Ja bym powiedział, że wiara chrześcijańska raczej życia nie ułatwia, bo zazwyczaj gdy choćby próbujesz komuś powiedzieć, że robi źle, to ludzie reagują agresją - ewentualnie totalną ignorancją.
Mt 13.

Pomijając to gdzie które ziarno upadnie, to jednak potrzeba deszczu lub słońca aby ziarno wykiełkowało, czytaj potrzeba czasu bo może ktoś po latach przypomni sobie słowo, swoją reakcję na słowo i się zreflektuje. Mówiąc w skrócie: a ty siej, a nuż coś wyrośnie...
Słusznie, słusznie.

Skoro już tutaj się pojawiłem, to jeszcze dodam dwa zdania o tym "nieistniejącym Ja". Jak zawsze tutaj, moja głowa wymyśla niestworzone scenariusze w stylu - w hipotetycznym społeczeństwie roku 2055, "Pan X" - skazany w sprawie dotyczącej morderstwa staruszki broni się tym, że jego jego "ja" nie istnieje. Dajmy na to, dominującym światopoglądem jest Buddyzm Zen, także wszyscy pozbawieni własnego ego sędziowie się zgadzają i wypuszczają tego człowieka na wolność.

Proszę mnie nie cytować, wiem że przesadzam, ale to mi przychodzi do głowy.

@Patrycjusz
Niby tak, ale działa też tutaj odwrotna zasada. Przy zachowaniu podstawowej ostrożności, narażenie się bezpośrednie w dużej aglomeracji jest praktycznie niemożliwe, dlatego że mało kto pokusi się o napady/kradzieże, jeśli wszystko może zostać zobaczone/usłyszane przez masę innych ludzi. I ta bazowa obojętność jest przyjemnie chłodna, bo raz człowieka widzisz, a drugi raz nie i do okna Ci nie zajrzy. Więc ten kij ma dwa końce.
Zakładasz że Ci ludzie zareagują i będą bronić ofiary, ale często okazuje się, że tego nie robią. Jakieś przykłady można na pewno znaleźć w Internecie. Jakie rozwiązanie można tutaj zaproponować? Poza setkami kamer, które śledzą każdy nasz ruch i kojarzą się od razu z jakąś odjechaną dystopią?
Awatar użytkownika
justyna
Introwertyk
Posty: 77
Rejestracja: 15 mar 2025, 18:58
Płeć: kobieta
MBTI: INFJ

Re: Czy wiara ułatwia życie?

Post autor: justyna »

Fairytaled pisze: 08 gru 2025, 18:17
Skoro już tutaj się pojawiłem, to jeszcze dodam dwa zdania o tym "nieistniejącym Ja". Jak zawsze tutaj, moja głowa wymyśla niestworzone scenariusze w stylu - w hipotetycznym społeczeństwie roku 2055, "Pan X" - skazany w sprawie dotyczącej morderstwa staruszki broni się tym, że jego jego "ja" nie istnieje. Dajmy na to, dominującym światopoglądem jest Buddyzm Zen, także wszyscy pozbawieni własnego ego sędziowie się zgadzają i wypuszczają tego człowieka na wolność.

Proszę mnie nie cytować, wiem że przesadzam, ale to mi przychodzi do głowy.
:) a jednak się pobawię i zacytuję i dopowiem te historię... Nie wypuszczą go, ponieważ jeśli tam mają klarowność sytuacji, to wiedzą, że brak ja nie równa się brak sprawczości i odpowiedzialności. Istnieją czyny i skutki czynów. Btw ten człowiek jest dalej wolny, po porostu przez pewien czas będzie widział metalowe pręty.
Awatar użytkownika
Drimlajner
Global Moderator
Posty: 2501
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Okęcie

Re: Czy wiara ułatwia życie?

Post autor: Drimlajner »

@justyna

Optymistka.
ODPOWIEDZ