Na razie nie ciągnie mnie do robienia prawa jazdy, nie czuję się w samochodach bezpiecznie. Poza tym i tak bym za rzadko jeździła, żeby przenieść się na poziom dobrych umiejętności. Moim zdaniem, po Warszawie bardziej opłaca się jeździć komunikacją miejską. Jak stwierdzę, że umiejętność prowadzenia samochodu jest mi potrzebna, to wtedy sobie prawko zrobię.
Kurs odbyłam i nawet dwa razy zdawałam.

Przekonałam się właśnie dzięki temu, że to jeszcze nie czas. Pod względem, nazwijmy to, technicznym, szło mi dobrze, ale denerwowało mnie, że muszę się ciągle koncentrować na sytuacji na drodze, na wszystko uważać, kiedy podczas jazdy np. autobusem, mogę to wszystko olać i zająć się ciekawszymi rzeczami - czytaniem albo bujaniem w obłokach. I było już tak, że jak lepiej opanowałam prowadzenie i nie musiałam myśleć o każdym ruchu, to zaczęłam się zamyślać.

Wiec stwierdziłam, że to trochę niebezpieczne. Poza tym, czasami czuję się w samochodzie jak w jadącej trumnie.
MetalMan pisze:Też robiłem niedawno prawo jazdy- dla mnie problemem był kurs i ta niezręczna cisza, która trwała czasem ponad pół godziny, po prostu nie miałem jak ani o czym zagadać do instruktora.
Ja jak zaczynałam, to nie wiedziałam, jak jest przyjęte, czy prowadzi się konwersację z instruktorem, czy właśnie nie. Instruktorów miałam chyba z pięciu (nie trzymałam się zasady, żeby zapisywać się ciągle do jednego, tylko patrzyłam, jakie godziny mi pasują) i różnie to z nimi było. Ze starszymi przez większość czasu panowała cisza, z młodszymi odwrotnie - jeden był dziwny i np. przez jedną prawie cała godzinę opowiadał mi, jaki to on jest zajebisty :lol:, a z drugim gadałam o metalu i puszczał mi swoje ulubione kawałki.
