Muszę też cały wpis poprzedzić kilkoma informacjami. Natura tego tematu jest nadal dosyć kontrowersyjna, z różnych powodów których nie będę tutaj wymieniał bo rozmowa zejdzie na niewłaściwe tory. Koncept opuszczania ciała jest bardzo polaryzujący i ma tendencję do przyciągania ludzi o skrajnych poglądach. Mam nadzieję, że pisząc o tym tutaj na tym konkretnym forum trochę tego uniknę i podyskutujemy racjonalnie. Sam osobiście jestem człowiekiem sceptycznym który woli badać rzeczy na własną rękę niż przyjmować wszystko z bata jako pewnik. Odczepiłem się od religii jeszcze w czasach szkoły. Mistycyzm czy ezoteryka to tematy które omijam szerokim łukiem. Nie pozwalam sobie wciskać do głowy szkodliwych przekonań. Jestem tym typem człowieka który gdy tylko zwęszy jakąś nieścisłość zaczyna zadawać niekomfortowe pytania i tyczy się to w sumie każdej dziedziny życia.
Tematem opuszczania ciała zajmuje się już od wielu lat. Czytałem, słuchałem, oglądałem. Zbierałem informację. Najpierw przeprowadziłem się przez praktykę świadomego śnienia i to zjawisko jest już dla mnie absolutnym faktem. Ale to akurat nic wyjątkowego. Świadome sny są już jako tako powszechnie akceptowaną normą. Opuszczanie ciała to o wiele cięższy orzech do zgryzienia ale werżnął mi się w umysł tak mocno, że nie mogłem o nim zapomnieć. Wreszcie stwierdziłem, że mam dosyć pasywnego badania tematu i chce wreszcie raz na zawsze rozwiać wszystkie wątpliwości. Po kilku tygodniach intensywnej conocnej praktyki udało mi się wywołać... coś interesującego. I właśnie o tym chce napisać. Czy uwierzycie czy nie, zależy od was. Ja jedynie chce się podzielić swoim doświadczeniem. Nie ma w tym ani odrobiny koloryzowania czy fantazjowania. Zdarzenie przebiegło dokładnie tak jak je opiszę.
18 Grudnia 2022
Obudziłem się po 4 godzinach i 30 minutach. Tak nastawiam budzik bo wtedy nie muszę się długo rozbudzać. Od razu po tym jak zadzwoni budzik jestem już relatywnie świeży i "gotowy do lotu". Po krótkiej chwili dodatkowego rozbudzania położyłem się ponownie do łóżka i zacząłem się relaksować. Bez żadnych wymyślnych metod, tylko zwykłe skupienie na ciemności. Niestety próba się nie udała i ześlizgnąłem się w sen. Na szczęście zachowały się z tej próby jeszcze jakieś szczątki świadomości i zwykły sen zmienił się w sen świadomy. Zrozumiałem, że jestem w szkole. (To częsty motyw w moich snach). Po zrobieniu kilku mało istotnych głupot przypomniałem sobie, że mogę celowo wyciągnąć się ze snu w stan "wibracji". Usiadłem więc na podłodze wewnątrz swojego trwającego snu i zacząłem medytować. Świadomie oddzieliłem się od zawartości snu i znowu skupiłem się na ciemności pod powiekami.
Wtedy... po kilku sekundach z ciemności zaczęły wyłaniać się białe symbole. Zmieniały się bardzo szybko i wyglądały trochę tak jakby były wyświetlane na ekranie starego telewizora. Jak film na VHS. Zacząłem też słyszeć niezwykle głośne i mało przyjemne piszczenie/buczenie. Źródło tego dźwięku nie pochodziło z zewnątrz tylko z centrum mojej głowy. Było to na tyle nagłe, że dosyć mocno się zestresowałem. Zacząłem oddychać szybciej przez usta ale udało mi się wytrwać w tym stanie i uspokoić się. Wtedy symbole zanikły a piszczenie w głowie cały czas trwało.
W tym momencie zapytałem samego siebie, zupełnie jakbym chciał się upewnić: "Czy to już? Już mogę spróbować?". Zdecydowałem się podnieść ręce. Udało się. Najpierw zobaczyłem przez zamknięte powieki swoje własne ręce, dokładniej przedramiona, a potem z ciemności zaczął też wyłaniać się mój pokój. Wiedziałem, że fizycznie moja lewa ręka leży na łóżku a prawa wzdłuż ciała a te "drugie ręce" miałem przed sobą. Wszystko posiadało bardzo ciemną niebieską poświatę. Pech chciał, że w trakcie trwania snu musiałem przekręcić się na lewy bok a po lewej stronie łóżka mam tylko ścianę więc poza przedramionami i ścianą nie zobaczyłem nic szczególnego. Udało mi się wytrwać w tym stanie przez kilka sekund dopóki powoli i stopniowo moja świadomość nie "przelała się" ponownie do ciała. Niestety miałem za mało czasu żeby spróbować oddzielić się całkowicie.
Mój wniosek po tym zajściu jest taki: Nie jestem pewien czy to zjawisko to faktyczne opuszczanie świadomości z fizycznego ciała... ale... jest to na pewno stan inny niż jawa czy sen. Będąc w tym stanie czułem się zupełnie inaczej. Jeżeli jawa to jeden sposób na doświadczenie rzeczywistości a sen to drugi sposób to ten stan w którym było możliwe oddzielenie moich rąk to trzeci sposób.
Zdaje sobie sprawę, że to brzmi dosyć niewyobrażalnie i mało wiarygodnie. Też pewnie miałbym problem z uwierzeniem gdyby to napisał ktoś inny. Stało się to trzy tygodnie temu ale dopiero teraz postanowiłem to napisać tutaj bo jestem świadom konsekwencji mówienia o tym doświadczeniu. Nie chce jednak trzymać tego tylko w sobie. Czuje potrzebę podzielenia się tym, nawet pod groźbą szyderstw i dziwnych spojrzeń.
Zamierzam kontynuować praktykę i dzielić się efektami tutaj w tym wątku. Jeżeli macie przemyślenia albo pytania to walcie śmiało. Jak zawsze jestem otwarty na dyskusję i krytykę. Jeżeli znacie kogoś kto byłby tym tematem zainteresowany, dajcie im znać. Posiadam też kanał na którym opowiadam o swoich doświadczeniach i przemyśleniach więc jeżeli ktoś będzie chciał posłuchać to mogę w prywatnej wiadomości wysłać link.