To skomplikowane...Ekstra+intro
: 28 paź 2022, 0:45
Witam Was i bardzo prosze z gory za wyrozumialosc (co do polskich znakow rowniez) gdyz pewnie wyjdzie mi dlugi wpis...
Przegladam to forum od jakiegos czasu, gdyz szukam pomocy w rozumieniu mojego partnera. Wiem, temat zwiazkow ekstra ona+intro on przewijal sie juz wielokrotnie, wszystkie watki przeczytalam pare razy, ale nie daly mi one pocieszenia, a na pewno nie w wystarczajcym stopniu, stad moj wpis...do sedna.
4 miesiace temu poznalam faceta, poznalam w dosc ciezkim momencie, bo tuz po tym gdy moj maz (staz 10 lat, skrajny ekstrawertyk-wbrew pozorom to wazne) poinformowal mnie, ze juz nie ma miedzy nami tego co bylo wczesniej, mimo, ze mnie kocha, to mysli o rozstaniu i zaproponowal separacje...
Nie bede wchodzic w szcegoly jakim szokiem byla dla mnie ta wiadomosc, ale ma to chyba wplyw na to, jak teraz sie odnajduje, a moze jednak NIEodnajduje w nowej relacji...Zaczelo sie dosc niewinnie, chcialam chyba odreagowac odrzucenie i wybralam sie ze znajoma do baru i tam wlasnie poznalam mojego introwertyka (tylko dodam, ze nie mieszkam w Polsce, a on tez jest obcokrajowcem i nie mieszka w kraju, w ktorym ja przebywam, zeby bylo jeszcze bardziej skomplikowanie).
Na samym poczatku, po tym jak spotkalismy sie dwa dni pozniej (przyjechal, zeby sie ze mna spotkac z innego miasta, ktore bylo na jego trasie wakacyjnej, w ktorej byl z kolega) powiedzial mi, ze jest niesmialy, ale myslalam, ze to rodzaj flirtu, w koncu to on do mnie zagadal w barze, wiec az tak niesmialy mi sie nie wydawal...Do rzeczy...po tym spotkaniu, ktore skonczylo sie w hotelu (jestesmy doroslymi ludzmi, wiec nie bede tego
ukrywac
)zaczelismy ze soba rozmawiac przez whatsapp az w koncu, ja spontanicznie (w koncu jestem ekstrawertyczka
)postanowilam, ze do niego polece...on na poczatku nie byl przekonany, bo wiedzial, ze moj zwiazek z mezem nie jest jeszcze oficjalnie zakonczony, ale gdy zapewnilam go, ze wiem co robie, to zaprosil mnie do siebie (po naszym hotelowym spotkaniu zapytal mnie czy jeszcze sie spotkamy, wiec nie byla to tylko moja inicjatywa).Od wakacji (znamy sie od maja) zdazylam byc u niego 5 razy, na poczatku byly to wizyty kilkudniowe, ale dwa ostatnie razy bylam u niego po dwa tygodnie (ja moge pracowac zdalnie, on nie, stad moje przyjazdy do niego)No i po tym przydlugim wstepie i osadzeniu tej historii w kontekscie przejde do tego na czym polega problem.
Od samego poczatku cos mi sie w tej relacji nie ukladalo, ale nie, ze nie bylo mi z nim dobrze, ale raczej chodzi o to, ze on sie zachowywal totalnie inaczej niz moi poprzedni partnerzy, co sprawilo, ze bardzo sie w tej relacji czulam niepewnie: moj eks, jako skrajny ekstrawertyk od samego poczatku bardzo o mnie zabiegal, wyznal mi milosc po 3 tygodniach spedzonych razem (tez wydaje mi sie to wielka przesada!), generalnie czulam sie przez niego adorowana od samego poczatku. A tutaj wszystko odbywalo sie w inny sposob, co sprawialo, ze nie rozumialam w ogole jego intencji i czulam sie odrzucana...Chcialam tylko dodac, ze jestem ekstra, ale nie jakos skrajnie (chyba prze wiek juz z tej skrajnosci wyroslam), ale jesli chodzi o emocje to faktycznie wychodzi ze mnie bardzo impulsywna ekstrawertyczka. W koncu po pewnym czasie miotania sie odkrylam (szukajac pomocy w internecie), ze on moze po prostu jest introwertykiem. W koncu odwazylam sie i zapytalam go o to wprost i on to potwierdzil. Niby wszystko fajnie, pomyslama, ze teraz bedzie mi latwiej to ogarnac (na prawde zainteresowalam sie tematem, przeczytalam ksiazke o introwertykach, wchodze na fora, czytam artykuly, etc.), ale caly czas mam wielki problem z tym, ze pewne jego zachowania, ktore mnie rania usprawiedliwiam jego introwertyzmem, ale intuicja mi podpowiada, ze moze nieslusznie, ze moze on po prostu traktuje mnie jako lekarstwo na swoja samotnosc, plan B, etc (jest imigrantem i mieszka od ponad roku w Belgi, w ktorej nikogo nie ma, z nikim sie nie zaprzyjaznil, jest totalnie sam). Co do jego zachowan, ktore wzbudzaj we mnie watpliwosci i o ktore wlasnie chcialam Was troche podpytac...Mam wrazenie, ze on w ogole sie mna nie interesuja, mam na mysli to, ze prawie o nic mnie nie pyta, a czasem wrecz wylacza sie gdy mu cos o sobie mowie i pozniej o tym nie pamieta (fakt, gdy mu o tym powiedzialam, mam wrazenie, ze od tego czasu jest troche lepiej); gdy spedzamy ze soba czas to albo milczy, albo chce rozmawiac na jakies przyziemne tematy np. co bedziemy robic, ogladac, gtowac, etc., co wzbudza we mnie zdumienie, bo przeciez introwertycy teoretycznie nie lubia rozmawiac o pierdolach. Kolejna rzecz to slynne rozmowy telefoniczne: wiem, ze sie dla mnie przemogl i dzwonimy do siebie plus minus co 2 dni, ale mam wrazenie, ze te rozmowy bardzo go mecza i prawie od razu chce je konczyc, a jednak w naszej sytuacji, gdy jestesmy w relacji na odleglosc to jednak mimo wszystko przez pewne okresy nasze jedyne formy kontaku (dodam, ze rozmowy sa z kamera, wiec sie widzimy). Potrafi czasem bezpardonowo pozegnac sie w dobrym dla niego momencie nie zwazajac na to czy ja tego chce czy nie). Ale chyba najgorsza rzecz w naszej komunikacji to jego wylaczanie sie z whatsappa w srodku rozmowy i odpisywanie po paru godzinach (czy to jeszcze introwertyzm czy chamstwo??
). Oczywiscie temat emocji, okazywania ich w sposob werbalny jest mega ciezki...na poczatku, gdy jeszcze nie wiedzialam, ze jest intro naciskalam, teraz raczej odpuszczam, bo on twierdzi, ze uczucia mi okazuje przez czyny i ze nie jest dobry w gadaniu na ten temat i flirtowaniu (oczywiscie komplementow, jak sama nie wymusze to nie uslysze
). Inny problem to uciekanie od trudnych tematow: mam wrazenie, ze gdy chce z nim cos omowic, poruszyc jakies zwiazkowe kwestie to on sie wycofuje....poza tym, strasznie trudno i dlugo zajmuje mu podejmowanie decyzji i czesto obiecuje, ze cos zrobi (np. kupi bilet, by do mnie przyleciec) a pozniej odklada te decyzje wielokrotnie, czym wzbudza we mnie zawod. Mam straszny metlik w glowie i jestem niepewna jego uczuc (na pewno ma na to wplyw odrzucenie przez meza i pewnie spadek mojego poczucia wlasnej wartosci), nie chce go naciskac, ale po prostu chcialabym czuc radosc z tego zwiazku (okreslilismy sie jako para, wiec chyba moge to tak nazwac), ale po tym jak moi poprzedni partnerzy byli ekstra to po prostu czuje sie bardzo zagubiona. Nie chce wpadac w histeryczne tony, ale niestety czasem nie mam do niego cierpliwosci i mimo, iz mi zalezy na tej relacji to bardzo sie boje, ze on mnie odrzuca. Mam obawe, ze gdybym mu teraz powiedzial, ze nie chce tego kontynuowac, to on by nad tym przeszedl do porzadku dziennego...Wiem, ze 4 miesiace to krotki czas, moze po prostu on sie jeszcze nie zaangazowal, mysle, ze on boi sie zaangazowac (jak czasem wpadam w rzewne tony po paru piwach i nie kontroluje sie, to wycisne z niego jakies wyznanie), ze boi sie, ze go zranie...z drugiej strony boje sie, ze on w taki sposob mna manipuluje, myslac, ze wyjdzie na wrazliwego, a tak na prawde jest mu po prostu ze mna wygodnie, mamy swietny seks i korzysta z tego momentu, az w koncu nie znajdzie kobiety, ktora faltycznie pokocha, a ja, po moich ostatnich doswiadczeniach bardzo sie boje ponownego odrzucenia.
Przepraszam, jesli ten temat juz Was mocno nudzi, ale bardzo chcialabym byscie przychylnym okiem na to zareagowali i nie wyzywali mnie od histernycznych ekstrawertyczek, mimo, iz w pewnym sensie na pewno nia jestem...
Przegladam to forum od jakiegos czasu, gdyz szukam pomocy w rozumieniu mojego partnera. Wiem, temat zwiazkow ekstra ona+intro on przewijal sie juz wielokrotnie, wszystkie watki przeczytalam pare razy, ale nie daly mi one pocieszenia, a na pewno nie w wystarczajcym stopniu, stad moj wpis...do sedna.
4 miesiace temu poznalam faceta, poznalam w dosc ciezkim momencie, bo tuz po tym gdy moj maz (staz 10 lat, skrajny ekstrawertyk-wbrew pozorom to wazne) poinformowal mnie, ze juz nie ma miedzy nami tego co bylo wczesniej, mimo, ze mnie kocha, to mysli o rozstaniu i zaproponowal separacje...
Nie bede wchodzic w szcegoly jakim szokiem byla dla mnie ta wiadomosc, ale ma to chyba wplyw na to, jak teraz sie odnajduje, a moze jednak NIEodnajduje w nowej relacji...Zaczelo sie dosc niewinnie, chcialam chyba odreagowac odrzucenie i wybralam sie ze znajoma do baru i tam wlasnie poznalam mojego introwertyka (tylko dodam, ze nie mieszkam w Polsce, a on tez jest obcokrajowcem i nie mieszka w kraju, w ktorym ja przebywam, zeby bylo jeszcze bardziej skomplikowanie).
Na samym poczatku, po tym jak spotkalismy sie dwa dni pozniej (przyjechal, zeby sie ze mna spotkac z innego miasta, ktore bylo na jego trasie wakacyjnej, w ktorej byl z kolega) powiedzial mi, ze jest niesmialy, ale myslalam, ze to rodzaj flirtu, w koncu to on do mnie zagadal w barze, wiec az tak niesmialy mi sie nie wydawal...Do rzeczy...po tym spotkaniu, ktore skonczylo sie w hotelu (jestesmy doroslymi ludzmi, wiec nie bede tego
ukrywac
Od samego poczatku cos mi sie w tej relacji nie ukladalo, ale nie, ze nie bylo mi z nim dobrze, ale raczej chodzi o to, ze on sie zachowywal totalnie inaczej niz moi poprzedni partnerzy, co sprawilo, ze bardzo sie w tej relacji czulam niepewnie: moj eks, jako skrajny ekstrawertyk od samego poczatku bardzo o mnie zabiegal, wyznal mi milosc po 3 tygodniach spedzonych razem (tez wydaje mi sie to wielka przesada!), generalnie czulam sie przez niego adorowana od samego poczatku. A tutaj wszystko odbywalo sie w inny sposob, co sprawialo, ze nie rozumialam w ogole jego intencji i czulam sie odrzucana...Chcialam tylko dodac, ze jestem ekstra, ale nie jakos skrajnie (chyba prze wiek juz z tej skrajnosci wyroslam), ale jesli chodzi o emocje to faktycznie wychodzi ze mnie bardzo impulsywna ekstrawertyczka. W koncu po pewnym czasie miotania sie odkrylam (szukajac pomocy w internecie), ze on moze po prostu jest introwertykiem. W koncu odwazylam sie i zapytalam go o to wprost i on to potwierdzil. Niby wszystko fajnie, pomyslama, ze teraz bedzie mi latwiej to ogarnac (na prawde zainteresowalam sie tematem, przeczytalam ksiazke o introwertykach, wchodze na fora, czytam artykuly, etc.), ale caly czas mam wielki problem z tym, ze pewne jego zachowania, ktore mnie rania usprawiedliwiam jego introwertyzmem, ale intuicja mi podpowiada, ze moze nieslusznie, ze moze on po prostu traktuje mnie jako lekarstwo na swoja samotnosc, plan B, etc (jest imigrantem i mieszka od ponad roku w Belgi, w ktorej nikogo nie ma, z nikim sie nie zaprzyjaznil, jest totalnie sam). Co do jego zachowan, ktore wzbudzaj we mnie watpliwosci i o ktore wlasnie chcialam Was troche podpytac...Mam wrazenie, ze on w ogole sie mna nie interesuja, mam na mysli to, ze prawie o nic mnie nie pyta, a czasem wrecz wylacza sie gdy mu cos o sobie mowie i pozniej o tym nie pamieta (fakt, gdy mu o tym powiedzialam, mam wrazenie, ze od tego czasu jest troche lepiej); gdy spedzamy ze soba czas to albo milczy, albo chce rozmawiac na jakies przyziemne tematy np. co bedziemy robic, ogladac, gtowac, etc., co wzbudza we mnie zdumienie, bo przeciez introwertycy teoretycznie nie lubia rozmawiac o pierdolach. Kolejna rzecz to slynne rozmowy telefoniczne: wiem, ze sie dla mnie przemogl i dzwonimy do siebie plus minus co 2 dni, ale mam wrazenie, ze te rozmowy bardzo go mecza i prawie od razu chce je konczyc, a jednak w naszej sytuacji, gdy jestesmy w relacji na odleglosc to jednak mimo wszystko przez pewne okresy nasze jedyne formy kontaku (dodam, ze rozmowy sa z kamera, wiec sie widzimy). Potrafi czasem bezpardonowo pozegnac sie w dobrym dla niego momencie nie zwazajac na to czy ja tego chce czy nie). Ale chyba najgorsza rzecz w naszej komunikacji to jego wylaczanie sie z whatsappa w srodku rozmowy i odpisywanie po paru godzinach (czy to jeszcze introwertyzm czy chamstwo??
Przepraszam, jesli ten temat juz Was mocno nudzi, ale bardzo chcialabym byscie przychylnym okiem na to zareagowali i nie wyzywali mnie od histernycznych ekstrawertyczek, mimo, iz w pewnym sensie na pewno nia jestem...