Szukałam na forum miejsca dla siebie i mojego problemu, ale chyba muszę wepchnąć się w ten temat i przy okazji go tochę odkopię, bo jest najbardziej powiązany z tym, co mnie martwi. Pozwoliłam sobie na modyfikację tytułu :>
Piszecie o problemach z okazywaniem emocji - ktoś nie śmieje się, choć ma na to ochotę, ktoś inny uśmiecha się jedynie przez grzecznosć.
A co z osobami, które nie potrafią prawdziwych emocji ukryć? Wystarczy jedno spojrzenie na moją minę i od razu widać, co akurat czuję - złość, radość, znudzenie, smutek. Nie ma najmniejszej szansy na to, żebym, jak to się mówi, zrobiła dobrą minę do złej gry. Potrafi to przysporzyć kłopotów w życiu, oj potrafi

Proszenie mnie o opinię w jakiejkolwiek sprawie, kończy się niekiedy fochem ze strony proszącego i moim poczuciem winy. Co jest gorsze - powiedzieć, co naprawdę myślę czy skłamać, co będzie widać po mnie od razu?
Sytuacja z zeszłego tygodnia: byłam wyjątkowo przymulona i znudzona na seminarium magisterskim. Moje "zaciekawienie" zajęciami zauważyła promotorka i nie omieszkała skomentować słowami: "O, a pani to ma zrezygnowaną minę". Mam nadzieję, że moja błyskotliwa odpowiedź: "Nieeee, dlaczego?" w połączeniu z miną: "Tak, mam dosyć słuchania tego samego od tygodni" nie będzie miała wpływu na dalszą współpracę
