Strona 2 z 4

Re: Jaki jest Wasz stosunek do pracy zarobkowej?

: 21 sie 2025, 13:05
autor: Fyapowah
Iratia pisze: 21 sie 2025, 12:47 Dlaczego więc u nas albo we Włoszech cyganie tego wskaźnika nie zawyżają? Mało ich nie jest.
Bo stanowią zbyt mały odsetek populacji. Słowacja i Czechy to mniejsze kraje, gdzie cyganie stanowią większy odsetek populacji i bardziej wpływają na statystyki.
Iratia pisze: 21 sie 2025, 12:47 Kobiet jest też całkiem dużo w służbie zdrowia - w tym lekarzy. W szkolnictwie jest ich sporo. Rozumiem, że w przyszłości staną się bezużytecznymi profesjami, ale jeszcze się trzymają.
Według GUS w Polsce w 2022 r. było ok. 97 tys. czynnych zawodowo lekarek. Populacja kobiet w Polsce to ok. 19,5 mln. To oznacza, że ok. 0,5% wszystkich kobiet w Polsce jest lekarkami (czyli 1 na 200 kobiet). Wszystko się zgadza z tym, co pisałem - większosć kobiet nie wykorzystuje wykształcenia w żadnym użytecznym celu, lekarki to zdecydowana mniejszość.
Pielęgniarki dawniej mogły mieć średnie wykształcenie i należy ten stan prawny przywrócić, dzięki temu zatrudnienie pielęgniarki będzie też mniej kosztować.
Nauczycielek jest za dużo, a edukacja trwa zbyt długo. Na wczesnych etapach edukacji również mogłyby uczyć nauczycielki ze średnim wykształceniem.
Iratia pisze: 21 sie 2025, 12:47 Może mnie ktoś poprawić, ale z historii też trochę pamiętam, że wiele kobiet zaczęło ,,robić karierę'', tj. uaktywniac się zawodowo w coraz wiekszej ilości branż, po I wojnie światowej, która zmiotła z planszy sporo mężczyzn.
Uaktywnianie się zawodowo to nie jest robienie kariery. Praca w fabryce przez przeciętną osobę jest czymś normalnym. Myślenie, że jak się doświadczy erazmusa, skończy europeistyke i pójdzie wykonywać bullshit job w korporacji, to za 5-10 lat się awansuje i zainteresuje się nami przystojny prezes, jest zwyczajnie szkodliwe.

Re: Jaki jest Wasz stosunek do pracy zarobkowej?

: 21 sie 2025, 13:49
autor: Rafael
KierowcaInrzynier pisze: 20 sie 2025, 17:57 Docelowo, ludzie (a zwłaszcza młodzi dorośli) pracowali po to, aby założyć rodzinę, i potem po pracy mieć czas wolny dla siebie i bliskich, przez co zarówno matka jak i ojciec uczestniczą w wychowywaniu swojego potomka.
Natomiast obecne realia - kult zapierdolu, eurosierotyzm, kariera ponad wszystko dewastują nie tylko samego człowieka, ale przede wszystkim życie dookoła niego i jego więzi społeczne.
Tak masz rację. :ok:
Dziwię się tylko, :o że nasza kochana młodzież się nie buntuje :pac: tak jak moje pokolenie?

Zamiast pracować na mieszkanie można założyć rodzinę wielopokoleniową z rodzicami i dziadkami.
Tak jak moi rodzice zrobili i minione pokolenia.
Wystarczy tylko trochę miłości :serce: wzajemnej. To takie proste. :swiety:

Re: Jaki jest Wasz stosunek do pracy zarobkowej?

: 21 sie 2025, 16:05
autor: Iratia
,,While the fertility rate of immigrant women is higher, their overall contribution to the national fertility rate is relatively small (around 0.1 children per woman) because they make up a smaller percentage of the female population.''

Na taką francuską analizę swojej populacji z 2017 trafiłam przy okazji. Jako ciekawostka.
Fyapowah pisze: 21 sie 2025, 13:05 Według GUS w Polsce w 2022 r. było ok. 97 tys. czynnych zawodowo lekarek. Populacja kobiet w Polsce to ok. 19,5 mln. To oznacza, że ok. 0,5% wszystkich kobiet w Polsce jest lekarkami (czyli 1 na 200 kobiet). Wszystko się zgadza z tym, co pisałem - większosć kobiet nie wykorzystuje wykształcenia w żadnym użytecznym celu, lekarki to zdecydowana mniejszość.
W tym samym roku było 64 tys. lekarzy. Populacja mężczyzn w Polsce to ok. 18 mln. To oznacza, że ok. 0,3% wszystkich mężczyzn w Polsce jest lekarzami. Wszystko się zgadza z tym, co pisałam - medycyna jest zdominowana przez kobiety, większość mężczyzn nie wykorzystuje wykształcenia w żadnym użytecznym celu, lekarze mężczyźni to zdecydowana mniejszość. : p
Fyapowah pisze: 21 sie 2025, 13:05 Uaktywnianie się zawodowo to nie jest robienie kariery. Praca w fabryce przez przeciętną osobę jest czymś normalnym.
Ale w jakim to sensie w kontekście dyskusji? W sensie, że jak kobieta zapierdziela na źle płatnym i nisko cenionym stanowisku po 8h i nie ma czasu/sił/chęci, by założyć rodzinę, to w porządku, ale jeśli zapieprza tak 8h na dobrze płatnym i wysokim stanowisku i nie ma czasu/sił/chęci, by założyć rodzinę to trzeba splunąć, bo to wstrętna karierowiczka?
Fyapowah pisze: 21 sie 2025, 13:05 Myślenie, że jak się doświadczy erazmusa, skończy europeistyke i pójdzie wykonywać bullshit job w korporacji, to za 5-10 lat się awansuje i zainteresuje się nami przystojny prezes, jest zwyczajnie szkodliwe.
o_O
Specyficzna interpretacja rzeczywistości, nie ukrywam.

Europeistykę w 2022 ukończyły podobno 82 osoby w całej Polsce. Nie wydaje się być to spektakularna liczba w porównaniu z 97 tys. : p
Rafael pisze: 21 sie 2025, 13:49 Dziwię się tylko, :o że nasza kochana młodzież się nie buntuje :pac: tak jak moje pokolenie?

Zamiast pracować na mieszkanie można założyć rodzinę wielopokoleniową z rodzicami i dziadkami.
Tak jak moi rodzice zrobili i minione pokolenia.
Wystarczy tylko trochę miłości :serce: wzajemnej. To takie proste. :swiety:
No nie wiem, czy takie proste. Do miłości potrzebny jest wzajemny szacunek i chęć wysłuchania się nawzajem, a z tym bywa rożnie w społeczeństwie polskim, więc...
U mnie w rodzinie z jednej strony małą kawalerkę zamieszkiwały 3 pokolenia, w sumie 4 osoby, z czego pracowała tylko jedna, kobieta zresztą, próbując zapewnić byt wszystkim. Podobno bywało... gwałtownie. I ostatniemu ogniwu tego łańcucha z pokolenia tzw. X, nie bardzo to odpowiadało, więc wolało zapewnić inne warunki swojej rodzinie.
Zaś druga strona rodziny byli wysiedleni ze Lwowa i tułali się po Polsce od jednego zrujnowanego i opuszczonego po wojnie domostwa do drugiego. Średni początek zakładania wielopokoleniowego gospodarstwa.



W KAŻDYM RAZIE

my tu sobie pierdololo, ale tytułowy wątek dalej jest aktywny, żeby mi się ktoś tu nie wystraszył.

Re: Jaki jest Wasz stosunek do pracy zarobkowej?

: 21 sie 2025, 16:34
autor: Fyapowah
Iratia pisze: 21 sie 2025, 16:05 ,,While the fertility rate of immigrant women is higher, their overall contribution to the national fertility rate is relatively small (around 0.1 children per woman) because they make up a smaller percentage of the female population.''

Na taką francuską analizę swojej populacji z 2017 trafiłam przy okazji. Jako ciekawostka.
0.1 na kobietę to dużo, to już z wskaźnika urodzeń np. 1.6 robi 1.7. A nie każdy imigrant jest w spisie powszechnym uznany za imigranta. Imigrant, który otrzymał obywatelstwo, już jest liczony jako Francuz. Dzieci imigrantów są liczeni jako Francuzi (tak jak mysz urodzona w stajni jest koniem). Do tego są uchodźcy. Nielegalni nie są wliczeni. Część urodzeń jest rejestrowana w kraju pochodzenia, a nie we Francji.
Iratia pisze: 21 sie 2025, 16:05 W tym samym roku było 64 tys. lekarzy. Populacja mężczyzn w Polsce to ok. 18 mln. To oznacza, że ok. 0,3% wszystkich mężczyzn w Polsce jest lekarzami. Wszystko się zgadza z tym, co pisałam - medycyna jest zdominowana przez kobiety, większość mężczyzn nie wykorzystuje wykształcenia w żadnym użytecznym celu, lekarze mężczyźni to zdecydowana mniejszość. : p
Lepiej sprawdź liczby informatyków, elektroników, mechaników, inżynierów budownictwa i innych pożytecznych dziedzin.
Poza tym mężczyźni rzadziej idą na studia niż kobiety, a jak już idą, to częściej od kobiet na pożyteczny kierunek i później pracują w wyuczonym zawodzie. Mniejszy odsetek studentów, niż studentek, jest na bezużytecznych kierunkach. Tak więc mężczyźni rzadziej od kobiet marnują wykształcenie, ale też wielu je marnuje. Zbyt wiele osób idzie na studia.
Iratia pisze: 21 sie 2025, 16:05 Ale w jakim to sensie w kontekście dyskusji? W sensie, że jak kobieta zapierdziela na źle płatnym i nisko cenionym stanowisku po 8h i nie ma czasu/sił/chęci, by założyć rodzinę, to w porządku, ale jeśli zapieprza tak 8h na dobrze płatnym i wysokim stanowisku i nie ma czasu/sił/chęci, by założyć rodzinę to trzeba splunąć, bo to wstrętna karierowiczka?
Kobieta, która nie buduje swojej tożsamości wokół pracy, lecz skupia się na założeniu rodziny realizuje się w pełniejszy sposób.
Gdy praca staje się źródłem tożsamości, a nieudane próby zbudowania kariery zastępują inne aspekty życia, prowadzi to do rozczarowania i rezygnacji z rodziny.
Satysfakcjonujące kariery zawodowe to przypadki rzadkie.
Przeciętny bullshit job w korporacji i karta z debetem to ten sam tier, co praca w fabryce po I wojnie światowej.
Iratia pisze: 21 sie 2025, 16:05 Europeistykę w 2022 ukończyły podobno 82 osoby w całej Polsce. Nie wydaje się być to spektakularna liczba w porównaniu z 97 tys. : p
Europeistyka to przykład. Kierunki humanistyczne i społeczne są najczęściej kończonym typem kierunków przez kobiety.

Re: Jaki jest Wasz stosunek do pracy zarobkowej?

: 21 sie 2025, 17:25
autor: Iratia
Fyapowah pisze: 21 sie 2025, 16:34 0.1 na kobietę to dużo, to już z wskaźnika urodzeń np. 1.6 robi 1.7
Ale też nie znacząco dużo. Kraj europejski, który przekroczy te 1.4 już jest uznawany za wyróżniający sie spośród reszty. A Francja przekracza je tak czy owak.
Fyapowah pisze: 21 sie 2025, 16:34 Lepiej sprawdź liczby informatyków, elektroników, mechaników, inżynierów budownictwa i innych pożytecznych dziedzin.
No dobra, a takim sensie można też strzelać do siebie cyferkami z pielęgniarstwa albo większości zawodów sektora usług. W kontraście można też zauważyć dominację mężczyzn na kierunkach takich jak historia, filozofia, z których również chleba i dzieci nie będzie.

Przyznam, że nie chce mi się już grzebać w cyferkach, więc pójdę na łatwiznę i posłużę się swoją wiedzą ogólną, na podstawie której wysunę podejrzenie, że jeśli chcemy zestawić wszystkie ,,pożyteczne'' zawody, które wybierają mężczyźni ze wszystkimi pożytecznymi, w których dominują kobiety, wyniki pożyteczności wyjdą mniej więcej po równo.
A przyszłość i tak pewnie zmiecie większość z nich z chwały pożyteczności. Może jedynie niektórzy informatycy się faktycznie ostaną. Może...
Fyapowah pisze: 21 sie 2025, 16:34 Kobieta, która nie buduje swojej tożsamości wokół pracy, lecz skupia się na założeniu rodziny realizuje się w pełniejszy sposób.
Okej, to brzmi już jak prywatny dogmat.
Ogólnie w ciągu dalszym nie chce mi się już grzebać w statystykach, więc powiem tylko, że wokół mnie większość ludzi (w tym kobiet) pracuje jednak na podstawy, nie na luksusy, wybierając zawody raczej, nazwijmy je, klasycznymi.
Jeśli zobaczyć najchetniej wybierane kierunki w Polsce to nadal są tam jakieś ekonomie, dziennikarstwa, kierunki zdrowotne itp. Klasyka. Przy czym kobiet idących na studia wyższe jest kapkę więcej, więc możemy sie spodziewać, że liczbowo również rozłożą się pewnie głównie na tym zdrowiu właśnie czy ekonomii. A te żeńskie mniejszości z europeistyki czy kulturoznawsta można zestawić z męskimi mniejszościami z historii czy filozofii.
Podejścia, o którym Pan mówi, osobiście nie widuję w ogole. Jak ktoś wykaże wiekszy poziom energii niż ja obecnie i pokaże statystyki, wg których faktycznie większość kobiet w całej Polsce i całej Europie pracuje w korporacyjnych ,,bullshit jobach'' i wszystkie one są bezdzietne, to pewnie zacznę zastanawiać się nad własnymi dogmatami.
Na ten jednak moment, na podstawie wszystkich informacji, jakie wynikły z dyskusji, nadal uważam, że przywiązuje Pan zbyt dużą wagę do rzekomej preferencji kobiet robienia korporacyjnych karier jako przyczyny problemów demograficznych Polski i Europy.
Fyapowah pisze: 21 sie 2025, 16:34 Europeistyka to przykład.
Tak, wiem, wiem, pozwoliłam sobie na złosliwość. Najwyraźniej testosteron tego forum zaczyna mi sie udzielać.

Re: Jaki jest Wasz stosunek do pracy zarobkowej?

: 21 sie 2025, 17:33
autor: Rafael
@Iratia
Do miłości potrzebny jest wzajemny szacunek i chęć wysłuchania się nawzajem, a z tym bywa rożnie w społeczeństwie polskim, więc...
Tak oczywiście, jednak gdy ktoś w takiej atmosferze wyrasta to później jest mu łatwo kontynuować.
Przekaz pokoleniowy.💞
U mojego ojca w rodzinie właśnie tak było. Wszyscy przede wszystkim się szanowali, choć wiele spraw było zamiatanych pod dywan, co niby jest źle, ;) ale im to bardzo dobrze wychodziło od urodzenia, aż do śmierci. Zatem można i tak wbrew opiniom ekspertów.🙃
Była też super harmonia między nimi i mną oczywiście też.🥰
Co Cię zapewne ucieszy :) panował tam od wieków matriarchat. Na czele stała kolejna z rodu prababcia, która silną ręką trzymała porządek i jej słowo było decydujące, a reszta się z tym godziła, bo tak zawsze było i się sprawdzało. :ok:

Zaś druga strona rodziny byli wysiedleni ze Lwowa i tułali się po Polsce od jednego zrujnowanego i opuszczonego po wojnie domostwa do drugiego. Średni początek zakładania wielopokoleniowego gospodarstwa.
U nas początek był jeszcze gorszy. 18 stycznia 1945 w zrujnowanej, spalonej Warszawie. Cztery pokolenia 11 osób w mieszkaniu bez okien i ogrzewania, a w nocy mróz -20.😭
To nie od warunków mieszkaniowych zależy tylko od miłości :serce: między członkami rodziny.
I tak dojechaliśmy do lat 70tych w tym samym miejscu. Jedni umierali, a inni się rodzili.
Też trzeba dodać, że rodzina bardzo długowieczna, szczególnie kobiety. Wszystko 90+ i w bardzo dobrej kondycji💪 do późnego wieku. Skromni nie wymagający od życia wiele, o bardzo luźnym stosunku do pracy, raczej zabawowo hobbistycznym tak jak u mnie.

Niestety u mamy to już tak dobrze nie było. :( Oni by tak nie potrafili razem żyć. Zbyt ambitni i za dużo chcieli. Tutaj właśnie kariera zawodowa była bardzo ważna i wszyscy ją zrobili. Moja mama też. Można powiedzieć że weszła pod koniec życia na sam szczyt, ale nie była z tym szczęśliwa, :( bo pieniądze...

Re: Jaki jest Wasz stosunek do pracy zarobkowej?

: 21 sie 2025, 17:52
autor: Iratia
Rafael pisze: 21 sie 2025, 17:33 Co Cię zapewne ucieszy :) panował tam od wieków matriarchat.
Nie no, czemu miałoby mnie cieszyć? Znaczy, jesli u Was wszytskim to pasowało, to super, ale osobiście nie lubię dominacji ani w spodniach, ani spódnicy.
Rafael pisze: 21 sie 2025, 17:33 U nas początek był jeszcze gorszy. 18 stycznia 1945 w zrujnowanej, spalonej Warszawie.
Pradziadkowie ze Lwowa też tych dzieci mieli z 12, gdy tak sie tułali.
Pradziadek z tej drugiej strony z tej spalonej Warszawy po Powstaniu postanowił uciec na południe. Pokoleń wstecz i tak nie miał, bo poumierali jeszcze przed wojną. Więc dla odmiany w carbolandii siedział z założoną później przez siebie nową rodziną w kawalerce. Ale przynajmniej okna mieli. : p

Re: Jaki jest Wasz stosunek do pracy zarobkowej?

: 21 sie 2025, 17:59
autor: Fyapowah
Iratia pisze: 21 sie 2025, 17:25 No dobra, a takim sensie można też strzelać do siebie cyferkami z pielęgniarstwa albo większości zawodów sektora usług. W kontraście można też zauważyć dominację mężczyzn na kierunkach takich jak historia, filozofia, z których również chleba i dzieci nie będzie.

Przyznam, że nie chce mi się już grzebać w cyferkach, więc pójdę na łatwiznę i posłużę się swoją wiedzą ogólną, na podstawie której wysunę podejrzenie, że jeśli chcemy zestawić wszystkie ,,pożyteczne'' zawody, które wybierają mężczyźni ze wszystkimi pożytecznymi, w których dominują kobiety, wyniki pożyteczności wyjdą mniej więcej po równo.
A przyszłość i tak pewnie zmiecie większość z nich z chwały pożyteczności. Może jedynie niektórzy informatycy się faktycznie ostaną. Może...
Biorąc pod uwagę, że kobiety studiują częściej, to nawet jeśli liczba studentów i studentek na pożytecznych kierunkach jest zbliżona, na bezużytecznych kierunkach musi być więcej kobiet. Tak więc kobiety marnują wykształcenie.

A marnowanie wykształcenia nie sprowadza się tylko do studiowania/kończenia bezużytecznych kierunków. Pod to podpada również kończenie studiów, które teoretycznie dają jakiś zawód, ale większość albo duża część absolwentów danego kierunku w tym zawodzie nie pracuje. Na przykład inżynierię środowiska kończy wiele osób tylko po to, żeby zdobyć elitarny tytuł inżyniera. Następnie te osoby zamiast budować tamy, np. przerzucają papiery w HRach, czyli wykonują zawód, który równie dobrze można wykonywać po każdych studiach, a gdyby nie generować sztucznego popytu na wyższe wykształcenie, to można by go wykonywać po liceum.
Iratia pisze: 21 sie 2025, 17:25 Ogólnie w ciągu dalszym nie chce mi się już grzebać w statystykach, więc powiem tylko, że wokół mnie większość ludzi (w tym kobiet) pracuje jednak na podstawy, nie na luksusy, wybierając zawody raczej, nazwijmy je, klasycznymi.
Jeśli zobaczyć najchetniej wybierane kierunki w Polsce to nadal są tam jakieś ekonomie, dziennikarstwa, kierunki zdrowotne itp. Klasyka. Przy czym kobiet idących na studia wyższe jest kapkę więcej, więc możemy sie spodziewać, że liczbowo również rozłożą się pewnie głównie na tym zdrowiu właśnie czy ekonomii. A te żeńskie mniejszości z europeistyki czy kulturoznawsta można zestawić z męskimi mniejszościami z historii czy filozofii.
Ekonomię, dziennikarstwo i część kierunków zdrowotnych też trzeba zestawić z europeistyką, kulturoznawstwem, historią i filozofią. Tak samo popularny kierunek - psychologia.

Większość ludzi pracuje na podstawy, ale propaganda sukcesu wmówiła im, że będą pracować na luksusy, co prowadzi do rozczarowania i rezygnacji z rodziny.

Rozważmy dwa scenariusze.
1. Mirek
Po zawodówce zostaje mechanikiem samochodowym w warsztacie w Dobrzyniu nad Wisłą. Zarabia przeciętnie, dokładnie tyle, ile się spodziewał.
To nie pasja, ale w pracy czuje się potrzebny - widzi, jak naprawione auto rozwiązuje realne problemy klientów.
Uczy się nowych rzeczy, np. jak zamontować radio z Androidem w Renault Megane z 2006 roku.
Wie, że osiągnął swoje i nie myśli o pracy po pracy. Może kiedyś otworzy własny warsztat, ale na razie jest mu dobrze tak, jak jest. Poczeka aż Mentzen usunie utrudnienia dla przedsiębiorców.

2. Dżesika
Po liceum wyjeżdża do Warszawy. Kończy filologię obcą na UW, bo jest ambitna i ciekawa kultur.
Trafia do korpo - przez 10 lat zatwierdza faktury, nie rozumiejąc większego procesu ani wartości swojej pracy.
Mimo to jest przekonana, że została kimś. Duże miasto, prestiż, kariera - to musi znaczyć, że stoi wyżej niż Mirek po zawodówce.
Marzy o mężu z apartamentem i samochodem w leasingu.
Kolejne związki kończą się fiaskiem - a to zarobki za małe, a to brak planów na egzotyczne wakacje.
W końcu zostaje samotną mamą kociecka - dumną, niezależną, głosującą na partię postępu, ze zdjęciem kota w ramce z Ikei na biurku w open space.

Dlatego spada liczba związków i wskaźnik urodzeń.

Re: Jaki jest Wasz stosunek do pracy zarobkowej?

: 21 sie 2025, 19:13
autor: Rafael
@Iratia
Nie no, czemu miałoby mnie cieszyć? Znaczy, jesli u Was wszytskim to pasowało, to super, ale osobiście nie lubię dominacji ani w spodniach, ani spódnicy.


Prababcia miała w sobie taką jakąś wewnętrzną siłę, godność, mądrość i spokój,👑 że nie dało się inaczej. Może dlatego, że wychowała się w survivalowych warunkach na syberyjskim zesłaniu. W osadzie drwali na leśnej polanie. Prapradziadek trafił tam za udział w rewolucji z 1905.😭

Czego ona nie przeżyła w czasie swego długiego życia? Rocznik 1896, miejsce urodzenia Warszawa Wola.
Wszystkie nasze problemy to dla niej były błahostki.
Szanowana w całej okolicy za wiek, doświadczenie i życiową postawę. Z zawodu nauczycielka z zamiłowania krawcowa. Swoje hobby też potrafiła zmonetyzować i to całkiem nieźle jeszcze po 90tce :ok:

Poglądy umiarkowanie lewicowe i bardzo otwarty umysł na nowe trendy nie tylko w modzie, ale też muzyce i generalnie trzymała rękę na pulsie. Nadążała za moimi subkulturami i ideami bez trudu.🥇
Mama (85) też wciąż nadąża. Obie bardzo się lubiły.💞
Praprababcia podobno taka sama tylko jeszcze bardziej,💪 ale ją znam tylko z opowiadań.


Pradziadkowie ze Lwowa też tych dzieci mieli z 12, gdy tak sie tułali.
Pradziadek z tej drugiej strony z tej spalonej Warszawy po Powstaniu postanowił uciec na południe. Pokoleń wstecz i tak nie miał, bo poumierali jeszcze przed wojną. Więc dla odmiany w carbolandii siedział z założoną później przez siebie nową rodziną w kawalerce. Ale przynajmniej okna mieli. : p
Czyli w sumie bardzo podobnie. Tylko szkoda, że nie potrafili się dostroić. :(


W rodzinie mamy było na odwrót, luksusy. Mamka, niania i służąca wyłącznie dla małej księżniczki.👑 Ale w domu emocjonalny chłód i brak miłości.
Tylko tą nianię miło wspomina.🤗 Nie dziwię się jej, bo rzeczywiście super kobieta.🥇 Dostała od dziadka za zasługi dom z dużym ogrodem i sklep, gdzie z bardzo fajnym mężem dożyła do śmierci. Uwielbiałem ich oboje jako dziecko, a oni mnie. :serce:
Pracowali razem w tym sklepie i mieli 3 synów. Biednie ale z miłością. :hug:

Re: Jaki jest Wasz stosunek do pracy zarobkowej?

: 21 sie 2025, 20:51
autor: Drimlajner
Iratia pisze: 20 sie 2025, 15:00 A może jest to uniwersalny ludzki problem i dziadek Freud miał rację, twierdząc, że ,, zdecydowana większość ludzi pracuje tylko z konieczności, i z tej naturalnej niechęci do pracy wynikają najpoważniejsze problemy społeczne.’’
Oj Fraulein, Fraulein. Straszcie ucięłaś wypowiedź naszemu boga ducha winnemu dziadkowi Freudowi. Wrzucam pełniejszy cytat.
Praca zawodowa dostarcza szczególnego zaspokojenia, jeśli została wybrana w sposób wolny, a więc gdy pozwala na wykorzystanie, dzięki sublimacji już istniejących skłonności, kontynuowanych lub konstytucjonalnie wzmocnionych impulsów popędowych. A jednak ludzie nisko cenią sobie
pracę jako drogę do szczęścia, nie palą się do niej tak jak do innych możliwości zaspokojenia. Zdecydowana większość ludzi pracuje tylko z konieczności, i z tej naturalnej niechęci do pracy wynikają najpoważniejsze problemy społeczne.
Jeśli dobrze zlokalizowałem cytat to Freud napisał te słowa w 1929 albo 1930 roku i moim zdaniem warto dodać kontekst historyczny, bo niekoniecznie jest to uniwersalna wypowiedź, choć pewne analogie wobec dnia dzisiejszego owszem dostrzegam. Nie było przecież tak, że Hans szedł sobie do pracy i z tej pracy normalnie wracał, oj nie. Życie (gospodarcze, społeczne) człowieka miało nadbudowaną dość istotną warstwę ideologiczną, przepełnioną resentymentem (na tle narodowym, ale również osobistym, majątkowym). Nie jest to zarzut do Hansa, to ówcześnie ogólnoeuropejskie nastroje.

Nie będę wchodził w szczegóły, bo zaraz zlecą się chłopcy padlinożercy i wiedząc, że interesuje mnie to, co mnie interesuje, zaczną trollować.

Chłopców zostawiam tobie.

Cytat przezornie rozumiem w sposób następujący: dlaczego człowiek mając pracę i źródło dochodu nie zaprzestanie, tylko szuka dodatkowych bodźców dopaminy.
z tej naturalnej niechęci do pracy wynikają najpoważniejsze problemy społeczne.
No i już nie chodzisz sobie normalnie do pracy, normalnie sobie ją lubisz, tyle i aż tyle, tylko budujesz Wszechpotężną i Wszechniemiecką Rzeszę (na etapie 1930, jak najbardziej).

---

Nie wiem czy jest sens pisać o mojej pracy. Nie mam ambitnej pracy, nie zmieniam świata. Nie jest to moja pasja, nawet nie wiem czy mam w życiu jakąś pasję, ale jest to moje zainteresowanie. Gdybym mógł wybrać ponownie, to ponownie wybrałbym coś na pograniczu ekonomii i logistyki, bo mnie to interesuje i nawet to lubię. Historią (dla przykładu) nigdy w życiu nie chciałbym się zajmować zawodowo.

Wiadomo, że temat powoli przeistacza się w konkurs kto ma najdłuższe zwinięte w rulon Curriculum Vitae i super. Ja nie zamierzam przystępować i opowiadać o tym co dokładnie robię (zamiatam pas startowy, miotłą, i to powinno wam wystarczyć). Nie jestem jak doktor niehabilitowany i pozostali internetowi frustraci z pokolenia Ja Ja Ja. Wszystko najchętniej oddzieliłbym grubą czarną kreską.

Odnośnie praw rządzących rynkiem pracy to zawsze będzie to popyt i podaż. Jeśli ktoś nie ma pomysłu, a wiele osób nie ma, to trzeba sprawdzić poszczególne oferty pracy.

Re: Jaki jest Wasz stosunek do pracy zarobkowej?

: 21 sie 2025, 21:22
autor: Iratia
Drim pisze: 21 sie 2025, 20:51 Jeśli dobrze zlokalizowałem cytat to Freud napisał te słowa w 1929 albo 1930 roku
Dokładniej w eseju ,,Dyskomfort w kulturze'' czy, jak ktoś woli poczuć w pełni austriackiego ducha, ,,Das Unbehagen in der Kultur''.
Drim pisze: 21 sie 2025, 20:51 Ja nie zamierzam przystępować i opowiadać o tym co dokładnie robię
Ależ ja nie wymagam od nikogo, by dzielił się szczegółami swojej pracy, jeśli nie chce. Ja tylko pytam o jego refleksje i odczucia w stosunku do tej pracy, cokolwiek nią jest.

Duszy chcę Waszej, dajcie mi swoją duszę!


W każdym razie taka odpowiedź też mnie zadowala.

Re: Jaki jest Wasz stosunek do pracy zarobkowej?

: 22 sie 2025, 6:48
autor: Miszka
Iratia pisze: 21 sie 2025, 11:43
Miszka pisze: 21 sie 2025, 7:59 Należę do osób które średnio co 2-3 lata zmieniają pracę
O! To pozwolę sobie na trochę prywatne pytanie, o ile to nie problem: czy pracodawcy nie mieli generalnie problemu z częstymi zmianami miejsc pracy?
Nie, wręcz przeciwnie, traktowane to było jako plus bo mam np. jednocześnie uprawiania do dozoru prac w terenie i doświadczenie w tworzeniu dokumentacji. Zresztą na rozmowie o pracę w obecnej pracy otwarcie powiedziałem że póki mam małe dziecko to ta praca mi odpowiada bo szybko wracam do domu, ale za kilka lat albo zmienię stanowisko albo pracodawcę :) Jak widać zostałem zatrudniony.

Jeszcze luźna myśl odnośnie pracy: wychodzę z założenia że skoro ktoś mnie zatrudnia to na tym zarabia, więc nie uważam że należy mieć opory przed korzystaniem z L4, urlopów, przerw, dodatków itd, bo i tak pośrednio za to płacimy.
Druga jest taka, że lepiej mieć niższe stanowisko zgodne z kwalifikacjami (bądź specjalistyczne w tym na czym się znamy) i dzięki temu robić coś co dla nas jest łatwe i nie stresujące niż być powyżej swoich umiejętności i się męczyć. Niestety znam dużo osób które ten drugi przypadek wypędził w kłopoty zdrowotne.

@Rafael
A to nie Twoje wspaniałe pokolenie jest przypadkiem rodzicami, nauczycielami i wychowawcami obecnych nastolatków czy dwudziestoparolatków? xd
Bo jeśli tak narzekamy na młodzież, to można by się zastanowić kto ją tak wychował :)
W takim sensie wojenki międzypokoleniowe są bez sensu, pomijając to że narzekając na młodzież narzekamy tak naprawdę na ich rodziców, to i tak każdemu możnaby coś wypomnieć.

Re: Jaki jest Wasz stosunek do pracy zarobkowej?

: 22 sie 2025, 14:27
autor: Rafael
@Miszka
A to nie Twoje wspaniałe pokolenie jest przypadkiem rodzicami, nauczycielami i wychowawcami obecnych nastolatków czy dwudziestoparolatków? xd
Raczej 20+ i 30+. Nastolatków mało kto ma. Choć mam kolegę, którego najmłodsze dziecko ma jedynie 8 lat, ale to wyjątek. My już powoli zostajemy dziadkami i to jest teraz nasza rola. Może z niej wywiążemy się lepiej. :) :swiety:
Bo jeśli tak narzekamy na młodzież, to można by się zastanowić kto ją tak wychował
Tak od lat się nad tym zastanawiam, jak to się stało że z mojego pokolenia wyrosło coś tak zupełnie innego. :o
My byliśmy jednak dużo bardziej podobni do naszych rodziców dziadków i pradziadków.
A działo się tak dlatego, że wielu z nas było wychowywanych przez te starsze pokolenia tak jak ja. :ok:
W mojej rodzinie obowiązywał model koleżeński, co jeszcze pogłębiało integrację, a wspólne zamieszkanie pozwalało na swobodny przepływ informacji i naśladowanie. :hug:

Potem te naturalne więzy się rozpadły i oto właśnie chodziło korporacjom by wymóc na młodych ludziach mieszkanie na swoim, dla zwiększania zysków, poprzez bardzo wyrafinowaną inżynierię społeczną jakiej świat jeszcze nie widział. :o
Popsychologia też ma tu wiele na sumieniu. Jak te wszystkie gwiazdy youtube tej branży wpisują się pięknie w trend.
Kolejna zmiana to zanik podwórek i brak adekwatnej socjalizacji dla pokolenia obecnych 20latków. Zbyt dużo nauki zbyt mało emocji. Plus jeszcze internet, gry komputerowe.
Nasza praca na dwa etaty po 16 godzin dziennie😓 i zaniedbywanie dzieci.
I wiele innych destrukcyjnych środków oddziaływania systemu, na które nie byliśmy przygotowani.😢

My wiedzieliśmy jak walczyć z komuną, na walkę z feudalizmem korporacyjnym nie byliśmy przygotowani. Daliśmy się oszukać i nie ochroniliśmy młodego pokolenia przed oszustwem.
Teraz wielu z nas przejrzało na oczy, ale jest już za późno.😭

Re: Jaki jest Wasz stosunek do pracy zarobkowej?

: 23 sie 2025, 16:32
autor: Rafael
@Fyapowah
Rozważmy dwa scenariusze.
1. Mirek
Po zawodówce zostaje mechanikiem samochodowym w warsztacie w Dobrzyniu nad Wisłą. Zarabia przeciętnie, dokładnie tyle, ile się spodziewał.
To nie pasja, ale w pracy czuje się potrzebny - widzi, jak naprawione auto rozwiązuje realne problemy klientów.
Uczy się nowych rzeczy, np. jak zamontować radio z Androidem w Renault Megane z 2006 roku.
Wie, że osiągnął swoje i nie myśli o pracy po pracy. Może kiedyś otworzy własny warsztat, ale na razie jest mu dobrze tak, jak jest. Poczeka aż Mentzen usunie utrudnienia dla przedsiębiorców.

2. Dżesika
Po liceum wyjeżdża do Warszawy. Kończy filologię obcą na UW, bo jest ambitna i ciekawa kultur.
Trafia do korpo - przez 10 lat zatwierdza faktury, nie rozumiejąc większego procesu ani wartości swojej pracy.
Mimo to jest przekonana, że została kimś. Duże miasto, prestiż, kariera - to musi znaczyć, że stoi wyżej niż Mirek po zawodówce.
Marzy o mężu z apartamentem i samochodem w leasingu.
Kolejne związki kończą się fiaskiem - a to zarobki za małe, a to brak planów na egzotyczne wakacje.
W końcu zostaje samotną mamą kociecka - dumną, niezależną, głosującą na partię postępu, ze zdjęciem kota w ramce z Ikei na biurku w open space.

Jeszcze do powyższego się odniosę z opóźnieniem, bo wcześniej nie miałem czasu.
Bardzo podoba mi się to zestawienie :ok: i rzeczywiście ilustruje na przykładach dość typowy przebieg kariery. Wiadomo więcej mężczyzn zostaje w małych miejscowościach, ale o nich to ja wiem tyle co nic.
Natomiast spotykałem i spotykam przelotnie w Warszawie takie Dżesiki.
Przelotnie, bo nie są to osoby potrafiące z kimkolwiek nawiązać bliższe, trwalsze relacje, no może z wyjątkiem zwierząt, czyli najczęściej właśnie psów i kotów. :kot:
U nas w bloku też takie mieszkają w dość sporych ilościach. Jedną znam troszkę lepiej, bo jest z nami dłużej. ;)

Przypuszczam jednak, że gdyby zostały tam gdzie się urodziły byłoby im jeszcze gorzej, :( bo oprócz problemów z relacjami doszłyby im jeszcze te związane z brakiem pracy, a w stolicy przynajmniej jakąś mają, dającą im możliwość samodzielnego zamieszkania w kawalerce na własnych warunkach.
Zapewne większość z nich jest pierwszą osobą z wyższym wykształceniem w rodzinie, co zapewne też jest powodem do dumy.🥇

Są też i takie dziewczyny znacznie lepiej mi znane, które u siebie na wsi po prostu nie pasowały do reszty, a w stolicy całkiem dobrze się odnalazły zarówno zawodowo jak i towarzysko i są na ogół szczęśliwe :) pomimo tego, że partnera z różnych względów nie znalazły.

I jeszcze takie Dżesiki jak żona mojego brata ciotecznego. Gdy się poznali miał stabilną pracę w dużej firmie produkującej gry, mieszkanie 80 m2 w centrum Syreniego Grodu i samochód służbowy również do prywatnej dyspozycji(zero kosztów własnych). :ok:
Obecnie żyją z dwójką dzieci w domu pod Warszawą na dużej działce, zaprojektowanym i wybudowanym zgodnie z marzeniami Dżesiki.
|Ona miała tylko własną urodę i jakieś studia bez żadnych perspektyw na wysokopłatną pracę.😕
Jednak takie mezaliansy to rzadkość. W mojej rodzinie pierwsza osoba bez długiego stołecznego rodowodu. Musiała nieźle mu w głowie zakręcić. :serce:

Re: Jaki jest Wasz stosunek do pracy zarobkowej?

: 23 sie 2025, 20:45
autor: Patrycjusz
O, temat pojawił się jak na zawołanie. Napiszę najpierw krótko pierwszy post, a potem następny bardziej "ogólny", odnosząc się do wypowiedzi w wątku.

Personalnie:
Pracuję dlatego, że muszę, a nie dlatego, że chcę. To działało i nadal działa bardzo źle na aktualnych/potencjalnych pracodawców. Nie zachowuję się tak, żeby w ogóle nie pracować, dlatego że i zrobiłem szkołę zawodową (muzyczną, artystyczna, ale wciąż), i poszedłem na studia na kierunek bardziej praktyczny (w dziedzinie nauk ścisłych i ze specjalizacją zawodową), i tak naprawdę ciągle albo coś robiłem dostając za to pieniądze, albo aktywnie tego szukałem. Problem jednak polega na tym, że dla mnie praca jest zerową wartością, tak samo jak czyjeś stanowisko. Jestem w stanie szanować czyjeś kompetencje, wiedzę, ekspertyzę, wtedy zamykam się i słucham, co ktoś ma do powiedzenia, oczywiście, że tak. Tyle, że to jest nadal niżej u mnie w hierarchii wartości niż cała reszta. Jeszcze niżej są chyba tylko dobra konsumpcyjne, chociaż czy ja wiem... Lubię się czasem jakoś ubrać czy coś zjeść, a pracować nadal nie lubię. Więc niżej już się nie da.

To wszystko powodowało, że trzymałem się uczenia czegoś, studiów, najdłużej jak się dało. Problem pojawił się pod koniec doktoratu, kiedy okazało się, że uczelnia to... też miejsce pracy. I kiedy nie wykazywałem "ambicji" i chęci do większych osiągów, nie myślałem o stanowisku, robiłem wszystko czysto "poznawczo", a nie pod zatrudnienie, zostałem dosłownie wydalony, i to nie obligatoryjnie, a fakultatywnie (czyli "bo tak uważamy").

Kiedy to się skończyło, zderzenie z rynkiem pracy było niebanalnym problemem. Pomogły skille komputerowe i wpis konkretnego mgr w CV, ale jak wszyscy wiemy, nie jest to zbyt wiele. Przez 2 lata tułałem się po rynku pracy spotykając się z kompletnym niezrozumieniem, dlatego że chcieli wrzucić mnie do prostych prac dla kogoś bez doświadczenia, a tutaj to tak nie działa. Raz, że poniżej możliwości, dwa, ja się do innych prac niż umysłowa, komputerowa - kompletnie nie nadaję.

Teraz w miarę "weszło", ale pojawiły się inne problemy. Są bezpośrednio powiązane z akapitem o podejściu. Lądując w korpo, nie można "mieć wywalone". Oni widzą to nie jako Twoją inherentną cechę charakteru czy światopoglądu, tylko doszukują się tego, że albo nie pasuje Ci stanowisko, albo masz coś do ich firmy, albo zaraz sobie zmienisz na inną, którą wolisz i to tam będziesz chciał/a robić "karierę". Po 3 miesiącach okresu próbnego dostałem dalsze zatrudnienie i mocną podwyżkę, co tak naprawdę nie ma kompletnie sensu, bo nie wynika to ani z tego, co im dowożę, ani z chęci na pięcie się mocno w górę. Mina prezesa i dyrektora na "wolałbym tyle samo, ale z przeniesieniem do innego oddziału w mniejszym mieście niż stolica" była bezcenna, chociaż na tyle negatywna, że aż obawiałem się, że mnie z tego powodu wyrzucą. To jest właśnie absurd takiego pracodawcy: zamiast się cieszyć, że ktoś siedzi, robi robotę i chce dostać po prostu ok pieniądze pozwalające na jakieś życie, widzi Cię czarno-biało: albo jesteś karierowiczem, albo dla nas średnio istniejesz.

Obawiam się, że większość ludzi jednak też ma podobnie i to tylko ten mniejszy % robi większe kariery, zakładając LI, tyrając jak powaleni i pnąc się w górę w zarobkach bez końca. Więc ta nowoczesna, korporacyjna idea człowieka nijak ma się do tego, że nie jest to naturalne u ludzi, żeby inwestować wszystko w ten aspekt życia, a nic w całą resztę. Każdy chce realizować swoje zainteresowania, pasje, utrzymywać znajomości czy mieć jakieś relacje romantyczne. Korpo-narracja staje temu naprzeciw, próbując wymusić na ludziach postawienie pracy ponad to wszystko. Moja kuzynka robiła tak przez wiele lat i teraz nie ma z tego zupełnie nic.