Iratia pisze: 21 sie 2025, 17:25
No dobra, a takim sensie można też strzelać do siebie cyferkami z pielęgniarstwa albo większości zawodów sektora usług. W kontraście można też zauważyć dominację mężczyzn na kierunkach takich jak historia, filozofia, z których również chleba i dzieci nie będzie.
Przyznam, że nie chce mi się już grzebać w cyferkach, więc pójdę na łatwiznę i posłużę się swoją wiedzą ogólną, na podstawie której wysunę podejrzenie, że jeśli chcemy zestawić wszystkie ,,pożyteczne'' zawody, które wybierają mężczyźni ze wszystkimi pożytecznymi, w których dominują kobiety, wyniki pożyteczności wyjdą mniej więcej po równo.
A przyszłość i tak pewnie zmiecie większość z nich z chwały pożyteczności. Może jedynie niektórzy informatycy się faktycznie ostaną. Może...
Biorąc pod uwagę, że kobiety studiują częściej, to nawet jeśli liczba studentów i studentek na pożytecznych kierunkach jest zbliżona, na bezużytecznych kierunkach musi być więcej kobiet. Tak więc kobiety marnują wykształcenie.
A marnowanie wykształcenia nie sprowadza się tylko do studiowania/kończenia bezużytecznych kierunków. Pod to podpada również kończenie studiów, które teoretycznie dają jakiś zawód, ale większość albo duża część absolwentów danego kierunku w tym zawodzie nie pracuje. Na przykład inżynierię środowiska kończy wiele osób tylko po to, żeby zdobyć elitarny tytuł inżyniera. Następnie te osoby zamiast budować tamy, np. przerzucają papiery w HRach, czyli wykonują zawód, który równie dobrze można wykonywać po każdych studiach, a gdyby nie generować sztucznego popytu na wyższe wykształcenie, to można by go wykonywać po liceum.
Iratia pisze: 21 sie 2025, 17:25
Ogólnie w ciągu dalszym nie chce mi się już grzebać w statystykach, więc powiem tylko, że wokół mnie większość ludzi (w tym kobiet) pracuje jednak na podstawy, nie na luksusy, wybierając zawody raczej, nazwijmy je, klasycznymi.
Jeśli zobaczyć najchetniej wybierane kierunki w Polsce to nadal są tam jakieś ekonomie, dziennikarstwa, kierunki zdrowotne itp. Klasyka. Przy czym kobiet idących na studia wyższe jest kapkę więcej, więc możemy sie spodziewać, że liczbowo również rozłożą się pewnie głównie na tym zdrowiu właśnie czy ekonomii. A te żeńskie mniejszości z europeistyki czy kulturoznawsta można zestawić z męskimi mniejszościami z historii czy filozofii.
Ekonomię, dziennikarstwo i część kierunków zdrowotnych też trzeba zestawić z europeistyką, kulturoznawstwem, historią i filozofią. Tak samo popularny kierunek - psychologia.
Większość ludzi pracuje na podstawy, ale propaganda sukcesu wmówiła im, że będą pracować na luksusy, co prowadzi do rozczarowania i rezygnacji z rodziny.
Rozważmy dwa scenariusze.
1. Mirek
Po zawodówce zostaje mechanikiem samochodowym w warsztacie w Dobrzyniu nad Wisłą. Zarabia przeciętnie, dokładnie tyle, ile się spodziewał.
To nie pasja, ale w pracy czuje się potrzebny - widzi, jak naprawione auto rozwiązuje realne problemy klientów.
Uczy się nowych rzeczy, np. jak zamontować radio z Androidem w Renault Megane z 2006 roku.
Wie, że osiągnął swoje i nie myśli o pracy po pracy. Może kiedyś otworzy własny warsztat, ale na razie jest mu dobrze tak, jak jest. Poczeka aż Mentzen usunie utrudnienia dla przedsiębiorców.
2. Dżesika
Po liceum wyjeżdża do Warszawy. Kończy filologię obcą na UW, bo jest ambitna i ciekawa kultur.
Trafia do korpo - przez 10 lat zatwierdza faktury, nie rozumiejąc większego procesu ani wartości swojej pracy.
Mimo to jest przekonana, że została kimś. Duże miasto, prestiż, kariera - to musi znaczyć, że stoi wyżej niż Mirek po zawodówce.
Marzy o mężu z apartamentem i samochodem w leasingu.
Kolejne związki kończą się fiaskiem - a to zarobki za małe, a to brak planów na egzotyczne wakacje.
W końcu zostaje samotną mamą kociecka - dumną, niezależną, głosującą na partię postępu, ze zdjęciem kota w ramce z Ikei na biurku w open space.
Dlatego spada liczba związków i wskaźnik urodzeń.