Re: Religia, wiara
: 11 paź 2024, 10:37
Ja się pokuszę o poparcie tezy, iż słowiaństwo na ziemiach polskich w XI wieku co prawda próbowało się odrodzić, ale mało miało wspólnego z dawnymi słowiańskimi bogami. W związku z tym, iż ówcześni bogowie słowiańscy mieli różne, całkiem nowe imiona, a te zmieniały się w poszczególnych regionach, to ta wiara było mocno zdezorganizowana. Brakowało jednego wspólnego jednoczącego aspektu, stąd chrześcijaństwo okazało się dla naszych władców bardziej atrakcyjne, ponieważ upraszczało problemy natury religijnej. Żeby nie być gołosłownym, zacytuję:
Skąd pojawiły się nagle w nazwach bóstw nadodrzańskich zupełnie nowe imiona, osobowe czy inne, których nie ma nigdzie indizej? Jak, dlaczego ułożyła się ta nowa warstwa, ten cały szereg imion zastępujących Swarożyca, Welesa, itd. [...] Gdybyż to w jednej miejscowości tylko było, ale oni rozrzuceni po całym Pomorzu, Brugii, Brandenburgii. Ten napływ nowych imion, to odnowienie niby Olimpu lucickiego i pomorskiego łączę z rozpaczliwą walką pogaństwa o byt. Broniąc się zaciekle przeciw chrześcijaństwu, ulegając nawet jemu chwilowo za Karola Wielkiego lub Ottonów, zrywa się pogaństwo w XI wieku do nowych wysiłków Naród utożsamia siebie, swój byt niezależny z wiarą pogańską; kapłani pogańscy nabywają na Rugii znaczenia, jakie żadnym innym kapłanom słowiańskim nie przypadło. Czy może nie jest w związku z tym zwycięstwem dawnej wiary odmiana bóstw, co jakby przywalone napływem chrześcijańskim teraz odżyły, ale nazwy odmieniły? Już nie wzywa się Swarożyca-Dadżboga ani Welesa [...] nowi poganie uciekają się ufniej do nowych bogów, tj. do nowych nazw starych bogów. Jeżeli Ci Słowianie w rozpaczy ostatecznej chcą ubóstwiać Henryka Lwa, dlaczegoż nie mieliby przedtem się kusić o bogów skuteczniejszych?
Drugi punkt jest taki, iż przez długi okres czasu wierzenia słowiańskie i chrześcijańskie się mieszały. Nic nie przeszkadzało ludziom, którzy dopiero co przyjęli chrzest zachowywać dawne zwyczaje (głównie folklor, przesądy i proste obrzędy), co było oczywiście krytykowane.
Że wpływy chrześcijaństwa nie minęły bez śladu, tego dowodzi znana wzmianka Hemoldowa I 52 o diable: "na ucztach i pijatykach obnoszą wkoło czaszę, w którą składają słowa, nie powiem - poświęcenia, lecz przekleństwa w imię bogów dobra i zła, wierząc, że los pomyślny zależy od dobrego, zły zaś od złego boga, więc boga złego nazywają w swoim języku Diaboł, czyli Czernobóg, tj. czarny bóg" [.,.] Jeżeliby zaś ci Słowianie starogrodcy istotnie już bogi na dobre i złe rozdzielali wedle dualizmu nieistniejącego wcale w ich pogaństwie, to wpłynęłoby na to chrześcijaństwo niechybnie, jak sama od niego przyjęta nazwa: diabol dowodzi, nazwa wprost od misjonarzy przejęta; czarnym bogiem nazwali go, widząc w kościele (a byłyż u nich kościoły chrześcijańskie liczne, za Gotszałka i innych przed r. 1066) wymalowanego w takiej postaci.
A w drugą stronę, np. w Rosji:
Wiemy, że prosty lud ociągał się długo przed obrzędami chrześcijańskimi, uważał je za zbyteczne, wyłącznie pańskie, bojarskie, np. ślub cerkiewny, a podobnie i ze chrzcinami nie spieszył. Nalegało nań duchowieństwo, aby "poganina" w domu nie trzymać, i groziło, że gdy dziecie takie umrze w czarta się odmieni. Podobnie było z kobietami, które śluby bez cerkwii zawierały, ale najgorzej bywało ze zmarłymi. [...]
Kto by wątpił o wpływach chrześcijańskich na wierzenia pogańskie, niech się tylko przyjrzy napływowi żywiołów obcych, późniejszych znacznie niż chrześcijaństwo, do wierzeń słowiańskich. U Słowian zachodnich, u Polaków, Czechów, Łużyczan {...] przeważają niemieckie nazwy "mityczne". Taki skrzatek-skrřitek, spiritus (spiřek), kubołćik, itd. zastąpili imiona pierwotne: ubożę, gospodarzyk (domowy, didko) [...] Ale wątpliwości sięgają głębiej. Czy południca albo przypołudnica (daemon meridianus ["demon południa] również nie urodziła się dopiero z psalmu? Przecież na Bałkanie, gdzie by dla samego klimatu należało jej się pierwsze miejsce bardzo niewiele o niej wiedzą, najwięcej u Łużyczan, u Czechów i u nas, przy czym zupełnie inaczej ją sobie przedstawiają, to jako straszliwą, wysoką babę, to jako rusałkę nadobną.
Itd. Itd.
Źródło: Aleksander Brückner "Mitologia słowiańska i polska"
Także wszelkie tezy Pawła Szydłowskiego mówiące o tym, że Jezus był Madecończykiem, bogiem słonecznym można między bajki włożyć.
A jak wypada porównanie tych dwóch kultur we współczesnych teledyskach?
"My słowianie" - 85 mln. wyświeleń.
"Mario, czy już wiesz?" - 22 mln. wyświetleń.
Skąd pojawiły się nagle w nazwach bóstw nadodrzańskich zupełnie nowe imiona, osobowe czy inne, których nie ma nigdzie indizej? Jak, dlaczego ułożyła się ta nowa warstwa, ten cały szereg imion zastępujących Swarożyca, Welesa, itd. [...] Gdybyż to w jednej miejscowości tylko było, ale oni rozrzuceni po całym Pomorzu, Brugii, Brandenburgii. Ten napływ nowych imion, to odnowienie niby Olimpu lucickiego i pomorskiego łączę z rozpaczliwą walką pogaństwa o byt. Broniąc się zaciekle przeciw chrześcijaństwu, ulegając nawet jemu chwilowo za Karola Wielkiego lub Ottonów, zrywa się pogaństwo w XI wieku do nowych wysiłków Naród utożsamia siebie, swój byt niezależny z wiarą pogańską; kapłani pogańscy nabywają na Rugii znaczenia, jakie żadnym innym kapłanom słowiańskim nie przypadło. Czy może nie jest w związku z tym zwycięstwem dawnej wiary odmiana bóstw, co jakby przywalone napływem chrześcijańskim teraz odżyły, ale nazwy odmieniły? Już nie wzywa się Swarożyca-Dadżboga ani Welesa [...] nowi poganie uciekają się ufniej do nowych bogów, tj. do nowych nazw starych bogów. Jeżeli Ci Słowianie w rozpaczy ostatecznej chcą ubóstwiać Henryka Lwa, dlaczegoż nie mieliby przedtem się kusić o bogów skuteczniejszych?
Drugi punkt jest taki, iż przez długi okres czasu wierzenia słowiańskie i chrześcijańskie się mieszały. Nic nie przeszkadzało ludziom, którzy dopiero co przyjęli chrzest zachowywać dawne zwyczaje (głównie folklor, przesądy i proste obrzędy), co było oczywiście krytykowane.
Że wpływy chrześcijaństwa nie minęły bez śladu, tego dowodzi znana wzmianka Hemoldowa I 52 o diable: "na ucztach i pijatykach obnoszą wkoło czaszę, w którą składają słowa, nie powiem - poświęcenia, lecz przekleństwa w imię bogów dobra i zła, wierząc, że los pomyślny zależy od dobrego, zły zaś od złego boga, więc boga złego nazywają w swoim języku Diaboł, czyli Czernobóg, tj. czarny bóg" [.,.] Jeżeliby zaś ci Słowianie starogrodcy istotnie już bogi na dobre i złe rozdzielali wedle dualizmu nieistniejącego wcale w ich pogaństwie, to wpłynęłoby na to chrześcijaństwo niechybnie, jak sama od niego przyjęta nazwa: diabol dowodzi, nazwa wprost od misjonarzy przejęta; czarnym bogiem nazwali go, widząc w kościele (a byłyż u nich kościoły chrześcijańskie liczne, za Gotszałka i innych przed r. 1066) wymalowanego w takiej postaci.
A w drugą stronę, np. w Rosji:
Wiemy, że prosty lud ociągał się długo przed obrzędami chrześcijańskimi, uważał je za zbyteczne, wyłącznie pańskie, bojarskie, np. ślub cerkiewny, a podobnie i ze chrzcinami nie spieszył. Nalegało nań duchowieństwo, aby "poganina" w domu nie trzymać, i groziło, że gdy dziecie takie umrze w czarta się odmieni. Podobnie było z kobietami, które śluby bez cerkwii zawierały, ale najgorzej bywało ze zmarłymi. [...]
Kto by wątpił o wpływach chrześcijańskich na wierzenia pogańskie, niech się tylko przyjrzy napływowi żywiołów obcych, późniejszych znacznie niż chrześcijaństwo, do wierzeń słowiańskich. U Słowian zachodnich, u Polaków, Czechów, Łużyczan {...] przeważają niemieckie nazwy "mityczne". Taki skrzatek-skrřitek, spiritus (spiřek), kubołćik, itd. zastąpili imiona pierwotne: ubożę, gospodarzyk (domowy, didko) [...] Ale wątpliwości sięgają głębiej. Czy południca albo przypołudnica (daemon meridianus ["demon południa] również nie urodziła się dopiero z psalmu? Przecież na Bałkanie, gdzie by dla samego klimatu należało jej się pierwsze miejsce bardzo niewiele o niej wiedzą, najwięcej u Łużyczan, u Czechów i u nas, przy czym zupełnie inaczej ją sobie przedstawiają, to jako straszliwą, wysoką babę, to jako rusałkę nadobną.
Itd. Itd.
Źródło: Aleksander Brückner "Mitologia słowiańska i polska"
Także wszelkie tezy Pawła Szydłowskiego mówiące o tym, że Jezus był Madecończykiem, bogiem słonecznym można między bajki włożyć.
A jak wypada porównanie tych dwóch kultur we współczesnych teledyskach?
"My słowianie" - 85 mln. wyświeleń.
"Mario, czy już wiesz?" - 22 mln. wyświetleń.