Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?

Dyskusje dotyczące życia, społeczeństwa, polityki, filozofii itp.
Awatar użytkownika
Miszka
Intro-wyjadacz
Posty: 442
Rejestracja: 03 paź 2012, 21:38
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Śląsk

Re: Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?

Post autor: Miszka »

Przeglądam stare tematy a tu taka perełka, temat o wartościach rodzinnych gdzie około 1/3 postów dotyczy III Rzeszy :?

Szczerze mówiąc zastanawia mnie skąd założenie że kiedyś ludzie zakładali rodziny z romantycznej miłości. Może w starych filmach i książkach tak, ale w prawdziwym życiu raczej nie, na pewno nie powszechnie.
Pomijam już kwestię aranżowanych małżeństw, tych z biedy i presji społecznej oraz problem przemocy domowej. Nawet "zwykłe" małżeństwa chyba nie były takie idealne skoro mnóstwo obecnych dorosłych ma deficyty z czasów dzieciństwa, niskie poczucie wartości czy trudności w interakcjach społecznych. Zdrady, kłótnie małżeńskie i rozwody są stare jak świat, dominujący światopogląd/ustrój/religia jedynie zmienia to, czy jest to temat tabu czy nie.

Z drugiej strony te tematy tabu, zwłaszcza seks to ciekawa sprawa. Do gimnazjum chodziłem ładne kilkanaście lat temu, w małej konserwatywnej miejscowości i nie zdaje mi się żeby nastolatkowie unikali tego tematu. Z tego co starsi znajomi opowiadali, w wojsku i zakładach pracy też to zawsze był gorący temat. Nie kupuję więc teorii że kiedyś seks i intymność była owiana tajemnicą albo że wypłynięcie tych tematów na powierzchnię to problem. Wręcz przeciwnie, dobrze mieć dostęp do nauki czy specjalistów lepszych niż ktoś typu starszy kolega z podwórka. Przy braku edukacji seksualnej raczej większym problemem jest brak wiedzy który rodzi niepotrzebny stres i kompleksy, czasem powoduje że nawet dorosłe osoby nie wiedzą co sprawia im radość albo traktują seks jak obowiązek. Nie zawrócimy kijem rzeki, młodzi i tak się seksem będą interesować a tylko od dorosłych zależy czy wiedzę będą czerpali od lekarzy czy z pornhuba.

To, że coraz więcej mówi się mówi się o szeroko rozumianej toksyczności też uważam za plus, chyba o to chodzi by ludzie tworzyli zdrowe relacje oparte na szacunku a nie przyjmowali przemoc lub agresję za normę. Zresztą nigdy nie miałem wrażenia że wiedza zabija miłość, wręcz przeciwnie, nieraz jakiś artykuł czy audycja była dobrym wstępem do rozmowy na intymny temat.

Do stwierdzenia że kobiety o molestowaniu mówią dla atencji chyba nie mam siły odnieść w bardziej rozbudowany sposób, niestety o ile w świecie celebrytów może to i kwestia mody, to poza nim to wciąż nierzadki problem.

Jeszcze może ogólnie problem ilości małżeństw/dzietności. Kompletnie nie winiłbym tu zachodniej kultury, choćby przez to że kraje zachodu mają wyższą dzietność niż np. Polska. Nawet jeśli statystyki poprawiają imigranci, to w dalszym ciągu oznacza to że ta kultura sprzyja rodzinom z dziećmi. Po drugiej stronie mamy konserwatywną Rosję, gdzie ani małżeństwa nie są trwałe, ani dzieci nie rodzi się dużo a poważnym problemem jest HIV.

Żeby nie kończyć negatywnie, moje ogólne, optymistyczne spojrzenie.
W końcu żyjemy w czasach gdzie realnie mamy wybór drogi życiowej, możemy szukać miłości do skutku w wielu miejscach. Nie ogranicza nas lokalna wspólnota gdzie jest ubogi wybór, nawet jeśli mamy nietypowe wyobrażenie miłości jak wspólne szydełkowanie przy muzyce filmowej albo budowanie szałasów w puszczy to i tak mamy szanse spotkać kogoś podobnego. Dzięki dostępności wiedzy i fachowców nawet gdy coś nie układa się w relacji czy seksie możemy to naprawić. Łatwiej też zerwać z toksycznymi wzorcami w rodzinie jeśli takie były, raczej lepiej rozumiemy że dzieci to też ludzie którzy mają swoje potrzeby. Moim zdaniem jedyne co może negatywnie wpływać na rodziny to ekonomia niektórych krajów, ale ogólnie czasy nie są złe i mamy możliwości tworzyć lepsze rodziny niż poprzednie pokolenia.
Awatar użytkownika
Drimlajner
Global Moderator
Posty: 2483
Rejestracja: 07 mar 2013, 21:32
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Okęcie

Re: Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?

Post autor: Drimlajner »

Nie III Rzeszy, a fałszu idei konserwatyzmu. Węgierski skrajnie prawicowy poseł, podczas nalotu policji na nielegalną imprezę w brukselskim gejklubie, ucieka przez okno itp. Tak zwane wartości rodzinne. Szkoda klawiatury na takie tematy.
Awatar użytkownika
Agon
Krypto-Extra
Posty: 1045
Rejestracja: 13 kwie 2012, 15:20
Płeć: mężczyzna

Re: Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?

Post autor: Agon »

Fire pisze: 22 lut 2021, 5:14Jeśli chodzi o motywację, najsilniejszą jest miłość, bez tego ja również nie odczuwałam potrzeby bycia z związku.
Może być tak, że miłość w rzeczywistości nie istnieje. Możliwe, że ludzie doznają przebudzenia i widzą, że coś to było od lat promowane jako najwyższa wartość w życiu, idea stawiana na równi czy wręcz utożsamiana z Dobrem, Bogiem itp. to jest w rzeczywistości iluzja. Sam fakt istnienia ludzi samotnych pokazuje, że miłość nie jest uniwersalna, a bardziej przypomina jakieś dobro materialne na które mogą sobie pozwolić jedynie nieliczni np. drogi samochód. To wzbudza kontrowersje, zazdrość itp. ale jednocześnie odbiera głębię i powagę temu czym powinna być miłość.
Awatar użytkownika
KierowcaInrzynier
Pobudzony intro
Posty: 170
Rejestracja: 27 gru 2022, 21:42
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTP
Lokalizacja: 53.82747483729529, 18.107694236160945
Kontakt:

Re: Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?

Post autor: KierowcaInrzynier »

Agon pisze: 10 lis 2025, 21:51
Fire pisze: 22 lut 2021, 5:14Jeśli chodzi o motywację, najsilniejszą jest miłość, bez tego ja również nie odczuwałam potrzeby bycia z związku.
Może być tak, że miłość w rzeczywistości nie istnieje. Możliwe, że ludzie doznają przebudzenia i widzą, że coś to było od lat promowane jako najwyższa wartość w życiu, idea stawiana na równi czy wręcz utożsamiana z Dobrem, Bogiem itp. to jest w rzeczywistości iluzja. Sam fakt istnienia ludzi samotnych pokazuje, że miłość nie jest uniwersalna, a bardziej przypomina jakieś dobro materialne na które mogą sobie pozwolić jedynie nieliczni np. drogi samochód. To wzbudza kontrowersje, zazdrość itp. ale jednocześnie odbiera głębię i powagę temu czym powinna być miłość.
Ponad 2000 lat pielęgnowania wartości chrześcijańskich i to wszystko w piach, bo nowoczesni bogowie zastępujący starych zakręcili korbą i oszukali ludzi, że prawdziwa miłość leży w nieograniczonej wolności i samospełnieniu.
Tymczasem milość to jest obopólne zniewolenie. Założenie między ludźmi umownych łańcuchów co prawda ograniczających wolność, ale w celu ogólno pojętego dobra. Jak myślicie, czy wolność == dobro w każdym przypadku i skali? Czy anarchia i przypuścmy samookaleczanie to szczytowy wyraz ludzkiej woli bo związane jest z wolną wolą? A co z promiskuityzmem, który jest super-hiper ekspansją wolności seksualnej, kosztem przywiązania i umilowania potencjalnego partnera na całe życie?

Nie - miłość to nie jest iluzja, tylko w naszych czasach zaczęliśmy ją traktować jak iluzję - bo cały priorytet i wartość naszego życia w epoce hiperkonsumpcjonalizmu zostały skierowane na natychmiastowe zaspokojenie swoich potrzeb i pełną realizację jednostki - całkowite przechylenie szali indywidualizm/kolektywizm w stronę iluzorycznego indywidualizmu. Czemu iluzorycznego? Bo większości ludzi się wydaje, że to co robią to są ich samodzielne i indywidualne decyzje - podczas gdy w rzeczywistości są pochodną kolektywnego myślenia. To kolektyw współcześnie oczekuje, że będziesz indywidualistą, to kolektyw chce, abyś interesował się rzeczami, którymi kolektyw chce, abyś się interesował. Nawet jak będziesz buntować się przeciwko kolektywowi, to i tak z racji tego, że jesteś człowiekiem - kilka kropel zainfekowanej myśli kolektywu przeleje się do twojego zbiornika wody pitnej, i jest szansa, że podczas kolejnego łyka wody, zachorujesz na czerwonkę.

Miłość istnieje, uwięziona księżniczka w lochu i czeka, aż jej niekonformistyczny rycerz wyzwoli ją wyrywając kraty nieograniczonej wolności.
"Don't bend; don't water it down; don't try to make it logical; don't edit your own soul according to the fashion. Rather, follow your most intense obsessions mercilessly." - Franz Kafka
Awatar użytkownika
Fairytaled
Rozkręcony intro
Posty: 347
Rejestracja: 01 lip 2019, 17:55
Płeć: mężczyzna
MBTI: INFP
Kontakt:

Re: Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?

Post autor: Fairytaled »

Ponad 2000 lat pielęgnowania wartości chrześcijańskich i to wszystko w piach, bo nowoczesni bogowie zastępujący starych zakręcili korbą i oszukali ludzi, że prawdziwa miłość leży w nieograniczonej wolności i samospełnieniu.
Tymczasem milość to jest obopólne zniewolenie. Założenie między ludźmi umownych łańcuchów co prawda ograniczających wolność, ale w celu ogólno pojętego dobra. Jak myślicie, czy wolność == dobro w każdym przypadku i skali? Czy anarchia i przypuścmy samookaleczanie to szczytowy wyraz ludzkiej woli bo związane jest z wolną wolą? A co z promiskuityzmem, który jest super-hiper ekspansją wolności seksualnej, kosztem przywiązania i umilowania potencjalnego partnera na całe życie?

Nie - miłość to nie jest iluzja, tylko w naszych czasach zaczęliśmy ją traktować jak iluzję - bo cały priorytet i wartość naszego życia w epoce hiperkonsumpcjonalizmu zostały skierowane na natychmiastowe zaspokojenie swoich potrzeb i pełną realizację jednostki - całkowite przechylenie szali indywidualizm/kolektywizm w stronę iluzorycznego indywidualizmu. Czemu iluzorycznego? Bo większości ludzi się wydaje, że to co robią to są ich samodzielne i indywidualne decyzje - podczas gdy w rzeczywistości są pochodną kolektywnego myślenia. To kolektyw współcześnie oczekuje, że będziesz indywidualistą, to kolektyw chce, abyś interesował się rzeczami, którymi kolektyw chce, abyś się interesował. Nawet jak będziesz buntować się przeciwko kolektywowi, to i tak z racji tego, że jesteś człowiekiem - kilka kropel zainfekowanej myśli kolektywu przeleje się do twojego zbiornika wody pitnej, i jest szansa, że podczas kolejnego łyka wody, zachorujesz na czerwonkę.

Miłość istnieje, uwięziona księżniczka w lochu i czeka, aż jej niekonformistyczny rycerz wyzwoli ją wyrywając kraty nieograniczonej wolności.
Bardzo mądrze, brawo za tę wypowiedź :klaniam:
Awatar użytkownika
Anemone
Introrodek
Posty: 12
Rejestracja: 01 lis 2025, 15:49
Płeć: kobieta
Enneagram: 1
MBTI: INTJ
Lokalizacja: Kielce

Re: Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?

Post autor: Anemone »

Myślę, że większość ludzi wierzy w miłość, albo przynajmniej chciałaby, aby istniała. Wydaje mi się, że problem leży gdzie indziej. Kiedyś ludzie zakładali rodziny, bo musieli, nie było innego wyjścia, jeśli nie chcieli być wyrzutkami społecznymi, ciężarem dla rodziny. Dzisiaj, niechęć do związków wynika według mnie z obserwacji i świadomości młodszych pokoleń, że rodzina niekoniecznie daje szczęście. Mit upadł. Każdy z nas zna rodziny, które się rozpadły, rodziny w których jest przemoc, uzależnienia, wiemy też jak wiele jest samotnych matek. Paradoksalnie, ten rozpad wartości nie wynika z braku odpowiedzialności lecz wręcz odwrotnie ze świadomości, jak trudno stworzyć dobrą rodzinę.

Uważam, też że jest wiele samotnych osób, które chciałyby być w związku, ale tylko pod warunkiem, że bycie z drugą osobą będzie lepsze niż bycie samemu. W dzisiejszych czasach można mieć naprawdę ciekawe i pełne życie będąc singlem - mając ciekawą pracę, zajmujące hobby, świetnych przyjaciół itd. Ja się pod tym podpisuje, nie uważam, że bycie w związku samo w sobie było jakąś wielką wartością, może być, ale tylko wtedy, kiedy obie strony naprawdę się szanują i są ze sobą kompatybilne.
If you're going through hell, keep going.
Awatar użytkownika
tonerek
Intro-wyjadacz
Posty: 428
Rejestracja: 17 mar 2019, 17:20
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
Lokalizacja: Kraków

Re: Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?

Post autor: tonerek »

Bo ekonomia. Wychowanie dzieci to praca i inwestycja. Plus 20 lat życia w tzw. plecy.
Kiedyś dzieci - im więcej tym lepiej - to była ochrona na starość + pomoc przy pracy w polu.
Bo przecież 80% czy ileśtam procent społeczeństwa to byli chłopi. Nie mieli czasu zazwyczaj na tzw. miłość, tylko od rana do wieczora harowali.
Ballady o miłości pisali bajarze z wyższych sfer, którzy przez większość czasu nie mieli nic do roboty.
A za 10-20 lat całe to romantyczne bajanie zastąpi praca AI.

patha
Intromajster
Posty: 467
Rejestracja: 18 sty 2016, 5:12
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTP/J-T

Re: Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?

Post autor: patha »

W dzisiejszych czasach nie tylko jest mniej dzieci. Jest także mniej związków. I mniej świńtuszenia, więc i mniej wolnych związków. W porównaniu do poprzedniego pokolenia.

Brak dzieci to bardzo złożony, wieloczynnikowy temat. Występują tu czynniki naturalne jak i wyrachowane.
W każdym razie wydaje mi się, że największa dzietność jest wśród grup mniejszościowych, które siebie wzajemnie wspierają (bp. mniejszości imigranckie czy żydowscy ortodoksi), oraz w klasie elit politycznych. Wydaje mi się ,że kluczowym czynnikiem jest niestabilność świata zewnętrznego, być może też feminizm.

Przypuszczam, że nic się w tej kwestii nigdy nie zmieni i po prostu wymrzemy jako naród. Nie słyszałem by ktoś ten temat badał na serio, poza tym by odtworzyć stabilność w tym kraju to by trzeba zmieść wiodące partie polityczne i zmienić doktrynę prawa na bardziej przyjazną obywatelowi.
Awatar użytkownika
Agon
Krypto-Extra
Posty: 1045
Rejestracja: 13 kwie 2012, 15:20
Płeć: mężczyzna

Re: Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?

Post autor: Agon »

Można sobie włączyć polskie napisy, ciekawy filmik na temat historii rozpadu dawnych wartości chrześcijańskich
Awatar użytkownika
Anemone
Introrodek
Posty: 12
Rejestracja: 01 lis 2025, 15:49
Płeć: kobieta
Enneagram: 1
MBTI: INTJ
Lokalizacja: Kielce

Re: Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?

Post autor: Anemone »

Rozpad wartości chrześcijańskich w ogóle mnie nie martwi, przez setki lat praktycznie wszystkie większe religie ograniczały kobiety na wszelkie możliwe sposoby. Kobiety miały być tylko posłusznymi żonami i matkami. Te które chciały zmian, edukacji, prawa głosu, były uciszane. Bardzo dobrze, że religie mają coraz mniejszy wpływ na nasze życie, etyczne postępowanie nie musi wynikać z wiary w boga.
If you're going through hell, keep going.
Awatar użytkownika
KierowcaInrzynier
Pobudzony intro
Posty: 170
Rejestracja: 27 gru 2022, 21:42
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTP
Lokalizacja: 53.82747483729529, 18.107694236160945
Kontakt:

Re: Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?

Post autor: KierowcaInrzynier »

Anemone pisze: 22 lis 2025, 13:40 Rozpad wartości chrześcijańskich w ogóle mnie nie martwi, przez setki lat praktycznie wszystkie większe religie ograniczały kobiety na wszelkie możliwe sposoby. Kobiety miały być tylko posłusznymi żonami i matkami. Te które chciały zmian, edukacji, prawa głosu, były uciszane. Bardzo dobrze, że religie mają coraz mniejszy wpływ na nasze życie, etyczne postępowanie nie musi wynikać z wiary w boga.
Religie były mechanizmem do tłumienia ludzkiej natury, gdyż ludzie kilka tysięcy lat temu nie byli głupi - wiedzieli, że pewne rzeczy zakodowane w ludzkiej naturze/psychice nie sprzyjają rozwojowi cywilizacji ani postępowi, tylko trzymają ich w Sawannie i jaskinii. Zarówno mężczyznom jak i kobietom nakładano swoiste jarzmo po to, aby nie doprowadzali do destrukcji harmonii w grupie, przez co możliwe było tworzenie osad, plemion a następnie państw - w których mimo różnic poglądowo-biologicznych, ludzie byli w stanie tworzyć skomplikowane systemy socjoekonomiczne.
Natomiast - wymaganie od kobiet bycia posłusznymi żonami - niewolnicami to cliche z feministycznego jazgotu i kultury amerykańskiej z lat 40/50, w której powstały warunki do tego, aby kobiety trzymać w klatkach w domach jednorodzinnych (głównie wśród klasy średniej i wyższej). Każdy, kto choć trochę interesował się historią wie, że podział obowiązków był równy i zgodny z możliwościami fizycznymi danej płci. Mężczyźni zapieprzali w polu od świtu do zmierzchu, natomiast kobiety również od świtu do zmierzchu zajmowały się domem, wychowywały dzieci, karmiły zwierzęta gospodarskie i przygotowywały ciężko pracującym chłopom posiłki. W ciężkim świecie epoki pre-industrialnej nie było czegoś takiego jak niewolne kobiety, tylko niewolni ludzie. Nikt nie miał wtedy praw, zwłaszcza w feudaliźmie, a chłopki i chłopi musieli kooperować, aby nie zdechnąć z głodu podczas następnych pór zimowych.
A nawet jak weszła epoka przemysłowa, to jak wyglądały warunki pracy w fabrykach? +12h dziennie 7 dni w tygodniu, ekstremalny zapierdol fizyczny, kto jest w stanie lepiej znieść wysiłek fizyczny, baba czy chłop?

Rozpad wartości chrześcijańskich mnie martwi, bo na ich miejsce wszedł wyjątkowo paskudny demon - kult scjentyzmu i ezoteryzm, bowiem przeciętny zjadacz chleba nie oświeci się jak mu się zabierze Boga, tylko pójdzie w następny zabobon, prawdopodobnie znacznie gorszy niż to straszne zamordystyczne chrześcijaństwo.
"Don't bend; don't water it down; don't try to make it logical; don't edit your own soul according to the fashion. Rather, follow your most intense obsessions mercilessly." - Franz Kafka
Awatar użytkownika
Anemone
Introrodek
Posty: 12
Rejestracja: 01 lis 2025, 15:49
Płeć: kobieta
Enneagram: 1
MBTI: INTJ
Lokalizacja: Kielce

Re: Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?

Post autor: Anemone »

KierowcaInrzynier pisze: 23 lis 2025, 11:10 Każdy, kto choć trochę interesował się historią wie, że podział obowiązków był równy i zgodny z możliwościami fizycznymi danej płci. Mężczyźni zapieprzali w polu od świtu do zmierzchu, natomiast kobiety również od świtu do zmierzchu zajmowały się domem, wychowywały dzieci, karmiły zwierzęta gospodarskie i przygotowywały ciężko pracującym chłopom posiłki. W ciężkim świecie epoki pre-industrialnej nie było czegoś takiego jak niewolne kobiety, tylko niewolni ludzie. Nikt nie miał wtedy praw, zwłaszcza w feudaliźmie, a chłopki i chłopi musieli kooperować, aby nie zdechnąć z głodu podczas następnych pór zimowych.
A nawet jak weszła epoka przemysłowa, to jak wyglądały warunki pracy w fabrykach? +12h dziennie 7 dni w tygodniu, ekstremalny zapierdol fizyczny, kto jest w stanie lepiej znieść wysiłek fizyczny, baba czy chłop?
Nigdzie nie twierdziłam, że tylko kobiety miały w życiu ciężko, a mężczyźni wiedli życie lekkie, łatwe i przyjemne. Uważam jedynie, że kobiety, które chciały wyjść poza przypisany im schemat (żony / matki), miały bardzo utrudnione zadaniem. Faktem historycznym jest między innymi to, że odmawiano im edukacji na uniwersytetach czy zabraniano wykonywania niektórych zawodów, np. lekarza i prawnika (przykład: https://pl.wikipedia.org/wiki/Lidia_Po%C3%ABt).
KierowcaInrzynier pisze: 23 lis 2025, 11:10 Rozpad wartości chrześcijańskich mnie martwi, bo na ich miejsce wszedł wyjątkowo paskudny demon - kult scjentyzmu i ezoteryzm, bowiem przeciętny zjadacz chleba nie oświeci się jak mu się zabierze Boga, tylko pójdzie w następny zabobon, prawdopodobnie znacznie gorszy niż to straszne zamordystyczne chrześcijaństwo.
Nie wiem czy dobrze rozumiem, ale z powyższego wynika, że należy odebrać ludziom wolność wyboru religii / światopoglądu, bo większość jest zbyt głupia, żeby podjąć mądrą decyzję w tej materii? Smutne to :]
If you're going through hell, keep going.
Awatar użytkownika
KierowcaInrzynier
Pobudzony intro
Posty: 170
Rejestracja: 27 gru 2022, 21:42
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 5w4
MBTI: INTP
Lokalizacja: 53.82747483729529, 18.107694236160945
Kontakt:

Re: Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?

Post autor: KierowcaInrzynier »

Anemone pisze: 23 lis 2025, 16:52 Nie wiem czy dobrze rozumiem, ale z powyższego wynika, że należy odebrać ludziom wolność wyboru religii / światopoglądu, bo większość jest zbyt głupia, żeby podjąć mądrą decyzję w tej materii? Smutne to :]
Mi wystarczy zobaczyć, co się dzieje obecnie ze społeczeństwem żeby stwierdzić, że wolność to przywilej dla nielicznych.
Tematyka ta była poruszana nawet w Huxleyowskim "Nowym wspaniałym świecie". Po prostu ludzie bardziej inteligentni patrzą na ogół ludzi jako równych sobie, jednak wystarczy trochę z tym ogółem poobcować, aby przekonać się - że to tak nie działa, i że ogół myśli oraz czuje świat w sposób całkowicie odmienny od "oświeconych i rozsądnych" ludzi. Zresztą - ludzie bardzo często nie chcą tej swobody. Chcą, aby ktoś za nich myślał i nimi kierował. Stąd odebranie autoryterów religijnych to kardynalny błąd - odbierając jeden autorytet, motłoch szuka innego, i znalazł - polityków, gangsterów i prostytutki.

Ludziom wystarczy poczucie, że mają wolność - a to nie to samo, co pełnoprawna swoboda.
Rzecz jasna, mówimy tu o ogóle społeczeństwa, przede wszystkim o warstwach niższych i średnich - arystokracja i elity zawsze żyły w świecie równoległym, stąd promiskuityzm i "silne i niezależne kobiety" były obecne na dworach już od wielu wieków, podobnie jak idee oświeceniowe i dziwne ideologie polityczne.
"Don't bend; don't water it down; don't try to make it logical; don't edit your own soul according to the fashion. Rather, follow your most intense obsessions mercilessly." - Franz Kafka
Awatar użytkownika
Miszka
Intro-wyjadacz
Posty: 442
Rejestracja: 03 paź 2012, 21:38
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Śląsk

Re: Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?

Post autor: Miszka »

Ciężko powiedzieć kto miał gorzej, to dylemat czy robić za mięso armatnie czy być ofiarą zbrodni wojennej. Można by dywagować o którym okresie mówimy, ale jeśli chodzi o wątek rozpadu wartości rodzinnych z powodu liberalizmu, to w Polsce to okres od lat 90', a przynajmniej do ostatnich 35 lat będę się odnosił.

Nie uważam że jest tak źle z wartościami rodzinnymi. Moim zdaniem najmocniej "rewolucyjne" czy wojownicze jest w naszym kraju pokolenie którego młodość przypadała na zmianę systemu. Jedni stali się/są konserwatywni nawet bardziej niż poprzedni papież, ale też w tym pokoleniu natrafiłem na najbardziej wojujących antyklerykałów czy miłośników multikulti oraz mniejszości seksualnych. Niestety to pokolenie to obecnie wpływowe osoby mediów, polityki i życia społecznego, więc swój konflikt rozpalają na młodsze pokolenia, czasem skutecznie.

Osoby zbliżone mi wiekiem (30-40 lat) wydają mi się bardziej obojętne na tego typu sprawy. Ktoś nie akceptuje kościoła to po prostu nie chodzi, tolerancja jest raczej czymś normalnym ale nikt nie zamierza o nią walczyć. Nie uważam, że jako pokolenie nie chcemy zakładać rodzin. Wielu z nas stać tylko na jedno dziecko, wielu jest samotnych więc brak rodziny to nie kwestia przekonań a braku możliwości. Oczywiście, część korzysta z życia i nie chce mieć zobowiązań, ale czy kiedyś wszyscy co zakładali rodziny naprawdę tego chcieli? Jak ktoś tu już napisał, temat dzietności to bardzo skomplikowana sprawa i nie uważam że ma proste przełożenie na wyznawane wartości.

Najmłodszego pokolenia bym nie oceniał z góry. Obecnie wiek ślubów czy pierwszego dziecka się przesuwa, więc młodsze pokolenie dopiero w tej etap wchodzi.

@Anemone
Ja to bardziej widzę to tak, że nie ma co sobie robić nadziei że odrzucenie religii oznacza oświecenie czy poprawę mentalności ludzi. Idealnym przykładem jest Związek Radziecki xd
Awatar użytkownika
Anemone
Introrodek
Posty: 12
Rejestracja: 01 lis 2025, 15:49
Płeć: kobieta
Enneagram: 1
MBTI: INTJ
Lokalizacja: Kielce

Re: Skąd w dzisiejszych czasach powolny rozpad wartości rodzinnych?

Post autor: Anemone »

@KierowcaInrzynier, też nie lubię idiotów, ale nadal uważam, że mogą sobie wierzyć w co chcą, a ja mogę wierzyć w latającego potwora spaghetti i nie powstanie z tego powodu utopia podobna do tej w "Nowym wspaniałym świecie."

@Miszka - nie próbowałam w ogóle wchodzić w dyskusje typu "bo kobiety, to miały / mają gorzej...". Zarówno kiedyś, jak i teraz, w niektórych sferach życia trudniej mają kobiety, a w innych mężczyźni. Kulturowo jednak, nadal bardziej ograniczane są kobiety, choć w zachodnim świecie nie mają wielu powodów do narzekań.
Nie uważam też, że odrzucenie religii spowoduje poprawę mentalności ludzi, moim zdaniem jednak prawo do wolności myśli, sumienia i wyznania, to krok do przodu w rozwoju cywilizacyjnym, a nie, do tyłu.
If you're going through hell, keep going.
ODPOWIEDZ