przejrzałam z grubsza Wasze forum, ale niestety nie daje mi spokoju pewna sytuacja.
Mianowicie, mam wieloletniego znajomego, właściwie dobrego kumpla, na moje oko introwertyka. Gość ma etapy aktywności i chowania się. Jakkolwiek potrafi utrzymywać kontakty bardzo intensywnie, tak nagle z dnia na dzień chowa się do swojej jaskini, zupełnie bez słowa, twierdząc, że ma melancholijny nastrój. Zero reakcji na wszelkie próby skontaktowania się, więc takowych nikt już nie podejmuje. Po kilku miesiącach wraca jak gdyby nigdy nic zapominając o sprawie. Ciągle powtarza ten schemat, zupełnie wyprowadza mnie to z równowagi.
I tu moje pytanie - to powszechne? Jest sens kogoś takiego "przymuszać" do kontaktu? Z czego wynika takie zachowanie? Wyczerpanie baterii przez ciągłe komunikowanie się? Znudzenie towarzystwem? Zdaję sobie sprawę, że nikt z Was w jego głowę nagle nie wejdzie, ale może mi to wytłumaczycie jak chłop krowie na rowie