Zastanawiam się, w jak dużym stopniu reakcje w takich sytuacjach związane są z introwertyzmem. U mnie stres jest dość silny, a reakcje fizyczne takie jak kołatanie serca są w najgorszych momentach zupełnie paraliżujące. Przyznam że trudno mi to zrozumieć - ponieważ "psychicznie" jestem całkiem śmiały, mam świadomość że takie wystąpienie to nic wielkiego, jednak ciało robi w takich sytuacjach swoje i jak na złość się buntuje... Co ciekawe, jeśli mówię o czymś, co mnie średnio interesuje to nie mam po pierwszych minutach żadnych problemów, zaś jeśli mam mówić o czymś, co bezpośrednio mnie interesuje i na czym mi zależy, często towarzyszy temu silny, paraliżujący stres. Pół biedy, jeśli zna się ludzi, do których się mówi, gorzej jeśli "widownia" jest zupełnie nieznana.
Takie reakcje uniemożliwiają często człowiekowi dalszy rozwój - bo np. myśl o kompromitacji podczas wystąpienia przed szerszym, nieznanym sobie gremium paraliżuje wszelkie działania, które można by w tym celu podjąć.