Szukałam, czy taki temat już jest, jeśli tak, to baaaardzo przepraszam
Jako osoba introwertyczna i bardzo mało asertywna często staję przed pokusą odwołania wcześniej umówionego spotkania. Wtedy mój mózg podrzuca mi mnóstwo pomysłów na wymówki (czasem bardzo dziwacznych). Niestety odkąd stałam się dorosła i w miarę samodzielna niezawodne "mama mi nie pozwala" straciło rację bytu
Jakie są Wasze wymówki i czy często używacie ich, by wymigać się od wyjścia z domu?
Ps. Potrzebuję jakiejś jak najszybciej
Zwykle zwyczajne "Wypadły mi ważne sprawy i muszę jechać do urzędu/lekarza/whatever". W sumie używam bardzo rzadko, bo jak się na coś umawiam poza domem to na takie coś, z czego na pewno nie chcę rezygnować
^Coś podobnego mi przez myśl przeszło.
Nie lepiej właśnie szczerze przyznać, że zwyczajnie nie chce Ci się nigdzie wychodzić, nie masz ochoty, źle się czujesz psychicznie? Jeżeli masz wyrozumiałych znajomych lub są to ludzie, którzy wiedzą jaka jesteś, bo Cię długo znają, to powinni zrozumieć prawdziwy powód Twojej absencji.
“The optimist sees the donut, the pessimist sees the hole.”
~ Oscar Wilde
Biała_Dama pisze: 30 paź 2017, 16:54
^Coś podobnego mi przez myśl przeszło.
Nie lepiej właśnie szczerze przyznać, że zwyczajnie nie chce Ci się nigdzie wychodzić, nie masz ochoty, źle się czujesz psychicznie? Jeżeli masz wyrozumiałych znajomych lub są to ludzie, którzy wiedzą jaka jesteś, bo Cię długo znają, to powinni zrozumieć prawdziwy powód Twojej absencji.
No właśnie z wyrozumiałością moich znajomych jest niezbyt dobrze, a powiedzenie "przeraża mnie wyjście z domu i spotkanie się z tobą" i dalsze tłumaczenie jest trudne (tym bardziej, że raz kiedyś próbowałam i delikatnie mówiąc nie spotkałam się że zrozumieniem).
Mam bardzo podobnie - jak się gdzieś umówię i chociaż bardzo chcę tego spotkania i wiem, że będzie miłe, spokojne i nawet nieobciążające - często szukam w głowie wymówek, żeby się wymigać i zostać w domu.
Takie zwyczajne - źle się czuję, mam inne umówione spotkanie, coś mi wypadło, muszę się uczyć/pracować/posprzątać itp.
Najdziwniejsze - sąsiad zalał mi mieszkanie...
I wcale nie w smak mi takie chamskie kłamanie, ale zwyczajnie nie chcę zrobić komuś przykrości, że mu odmawiam.
Nie stosuję wymówek, jeśli już mówię wprost. Moi znajomi rozumieją, że każdy czasem potrzebuje czasu dla siebie, że może mi się nie chcieć. Jak tak rozumie, między innymi, szacunek do siebie, że nie muszę nikomu kłamać.
Jeszcze kilka lat temu miałem więcej znajomych, którzy dość często dzwonili i chcieli mnie gdzieś wyciągnąć. Nie rozumieli, że nie chcę nigdzie chodzić w grupie (zwłaszcza, że były tam też osoby, których nie znałem a także takie, których nie tolerowałem). Jeśli nie dałem dobrej wymówki czemu nie chcę wyjść to przychodzili po mnie, żebym sam nie siedział. Serio.
Z racji tego, że mama chciała "jak najlepiej" dla mnie a brat i siostra są ekstrawertykami (a ja nie lubię być niemiły i ranić ludzi) to zapraszali ich do domu. Więc musiałem sobie radzić z różnymi wymówkami - pomaganie mamie, babci, wyjazd, przeziębienie, etc.
Ja mówię w prost " nie chce mi się",nie mam ochoty, jestem zmęczona muszę się wyspać. Mam niewielu znajomych ale są to ludzie którzy mnie rozumieją, mnie i moje potrzeby
Post wyżej - podobnie u mnie. "Nie chce mi się", ale to wobec znajomych którzy to zrozumieją. Inne to "nie lubię robić czegoś, czego nie robię dobrze", albo "nie mam weny się angażować emocjonalnie".
Myślę, że to zależy też od Twojej relacji z osobami z którymi masz się spotkać. Jeżeli zrozumieją po "nie mogę", albo "nie mam ochoty", "chciał(a) bym zrobić ____" to raczej zawsze pozostanie najlepszą odpowiedzią. Oczywiście jeżeli jest ta wymówka stosowana za często wtedy raczej będzie naturalne zastanowienie się nad relacjami i czy obu stronom to odpowiada. Jeżeli będziesz stosowała jakieś nierealne wymówki to istnieje spora szansa, że wyjdzie to na wierzch, albo ktoś i tak przestanie w nie wierzyć, albo kontakt po prostu się rozpadnie.
Ja zwykle mowie bezposrednio - nie dam rady bo ide na trening lub mam jeszcze troche pracy do wykonania zazwyczaj to dziala jak nie to mowie moze zagladne co kazdy myslacy po dluzszym odrzuceniu oferty spotkania zrozumie ze moze znaczy napewno nie
Zazwyczaj moje: „nie dam rady”, „nie mam czasu” wystarczy. Im bardziej ktoś mnie namawia na wyjście, tym bardziej mi się nie chce, zwłaszcza, gdy ktoś robi to w nieudolny sposób, wierci mi dziurę w brzuchu i wypytuje o powód odmowy. Kiedyś w takich sytuacjach wymyślałam wymówki typu: jestem już umówiona/muszę coś załatwić itp. Teraz mówię wprost, że nie mam na coś ochoty. Albo ktoś to rozumie albo nie. Ci pierwsi mogą być pewni, że prędzej czy później to ja wyjdę z inicjatywą jakiegoś spotkania.