Nie wiem czy jest to dobre miejsce na taki temat, ale lepszego nie znalazłem
Mój problem polega na tym, że nie mogę się dopasować do żadnego związku. W moim życiu było kilka kobiet jednak z żadną z nich nie potrafiłem zrobić poważnego związku. Zawsze coś było nie tak, wydaje mi się że to wychodziło odemnie, ponieważ nie "czułem" tego. Były to piękne, mądre dziewczyny jednak ja zawsze miałem odmienne spojrzenie na świat niż one i na dłuższą metę czułem nie pasuję do żadnej z nich. Tak na prawdę nigdy nie byłem w naprawdę poważnym związku, często kończyło się to szybciej niż zaczynało. Kilka razy na przeszkodzie stała moja nieśmiałość ( z wiekiem zmniejszyła się, jednak zamiast tego doszło uczucie nie pasowania do pewnych osób ), jednak zazwyczaj nie potrafiłem z nimi znaleźć wspólny język, zawsze byłem inny, nie szedłem tam gdzie wszyscy, nie słuchałem tego co wszyscy, nie lubiłem tego co wszyscy, przez co zawsze byłem inny - a inny chyba niestety zazwyczaj oznacza samotny
Staram się być osobą która zawsze myśli pozytywnie, staram się zarażać tym innych, mam duże grono znajomych, jednak nie potrzebuję nadmiernego kontaktu z ludźmi, kilku "prawdziwych" znajomych którzy mnie akceptują takim jakim jestem, ale mimo to czuję wewnątrz pustkę - za brakiem bratniej duszy i zarazem drugiej połowy, która akceptowała by mnie i moją trudną osobowość. Jestem typem samotnika, który do szczęścia potrzebuje lasu, gór i wolnej przestrzeni, a do tego kilku szczerze lubianych osób. Doskwiera mi jednak brak miłości, a może raczej drugiej połowy ( miłość to mocne słowo na którym już nie raz się przejechałem
Czy wszystkie osoby intro mają taki problem ze związkami, czy to u mnie występują takie anomalie? CZasami mam wrażenie, że jestem skazany, mimo grona znajomych, na samotność...