Tokio, Seul, Pekin ? Zapraszam na pokład
Historia dalekiego wschodu zaczyna się w zabitej dechami dziurze pod Radomiem :wink:. Brat mojego pradziadka był w Korei. Niestety muszę was przestrzec bo praprzodek niezbyt sobie chwalił ten wyjazd. Ok, był darmowy, i w dużej grupie rodaków, ale jak tylko zszedł na ląd to zaczęli tam na nich krzyczeć, strzelać z karabinów i armat, ogólnie nie byli zbyt gościnni. Aaaa i zatopili im wszystkie statki więc praprzodek, żeby wrócić, musiał najpierw iść do Władywostoku na piechotę a potem do kraju koleją. A wy wiecie ile jechał pociąg z Władywostoku do Moskwy ? No nie wiecie bo dla was Azja wschodnia to pewnie tylko Shikanseny i inne Kitajskie te-że-we. Dzikusy z tych Japończyków. Mówię wam. Dzi-ku-sy!
Nie jestem żadnym wielbicielem Japonii ale przyznaje, czasem żeby odetchnąć od Europy poczytam sobie o Dalekim Wschodzie, poczytam albo pooglądam, YT jest bogaty w materiały o Kraju Kwitnącej Wiśni, więc może mój post będzie trochę spojrzeniem na ten kraj z innej niż wasza perspektywy. Nie wiem od czego to się zaczęło, trochę tej kultury, powiedzmy "użytkowej", jest w moim życiu od dzieciństwa, ale o tym później. Na liście moich ulubionych gier znajduje się od zawsze Fallout i Fallout 2, to gry osadzone w świecie po wojnie nuklearnej, wiadomo, człowiek ciekawy to zaczyna czytać o ataku na Hirosimę i Nagasaki, potem ogólnie o kulturze tego kraju bo przecież nie mogło nie pojawić się pytanie o przyczyny użycia broni atomowej. Postawa Japońskiego społeczeństwa podczas Drugiej Wojny Światowej jest fascynująca. Mam na myśli skrajne poświęcenie które, to nie mit, rzeczywiście spowodowało że władze USA obawiały się ewentualnych strat powstałych w wyniku walk lądowych na większych wyspach Japonii. Dla szybkiego rzucenia światła na sprawę dla osób nie zaznajomionych z tematem. Generalnie porównując Japonię do Niemiec jeśli chodzi o rok w którym wszystko się waliło, 1945, to owszem Niemcy prowadzili walki odwrotowe, chroniąc większe ośrodki kultury niemieckiej takie jak Wrocław, Gdańsk, czy Berlin ale w chwilach beznadziejnych kapitulowano, wiedziano że niewola sowiecka będzie surowa i ciężka, jednak wciąż życie było ważniejsze niż śmierć za "ein Volk, ein Reich, ein Führer", i tak, zdarzały się przypadki np. niemieckich pilotów którzy wykonywali dziennie po 3-4 loty bojowe, na maszynach których silniki dawno już przekroczyły określone przez producentów maksymalne resursy, tylko po to aby móc strącić jeszcze jednego B-17 (oh, poor grandpa) zanim ten zdąży zrzucić ładunek na kolejne niemieckie miasto... ale to było nic w porównaniu do tego co działo się na Pacyfiku. Odpowiednikiem walk o Wrocław, Gdańsk, Berlin może być amerykański desant na Okinawę. Samą wyspę zajęto dość szybko jednakże potem rozpoczęło się i trwało przez kilka kolejnych miesięcy wykurzanie Japończyków z różnych jaskiń, bunkrów i tuneli. Taktyka wroga była prosta. 100tyś żołnierzy żyło na misce ryżu i kotlecie z koreańca dziennie. Każdej nocy z zamaskowanych pozycji atakowano inny oddział wroga. Czasem był to atak samobójczy, czasem nękający. Amerykanie byli wycieńczeni, choć mieli przewagę i techniczną, i liczebną, to przeciwnik skutecznie ich kontrował znajomością terenu, skutecznym rozpoznaniem i żołnierzem fanatycznie wypełniającym rozkazy. Zakończę opowieść również wątkiem lotniczym. Każdy zapewne ma skojarzenie: DWS na Dalekim Wschodzie -> Okinawa -> Kamikadze. Słusznie. Jednakże Kamikadze nie stanowili całości sił japońskiego lotnictwa w tej bitwie i warto przypomnieć jeszcze jedną ciekawostkę. Otóż piloci startujący z lotniskowców mieli taki rozkaz, że gdy już ich Mitsubishi Zero dostanie celną serię z wrogiego myśliwca i zacznie palić się, dławić, albo po prostu lecieć generalnie raczej w kierunku ziemi niż chmur, to katapultować się i dać się złapać, a wtedy... kieszeń, granat, zawleczka, bum! Do ziemi idziemy wraz ze znienawidzonym białasem. Amerykanie szybko się nauczyli żeby rozstrzeliwać katapultowanych pilotów.
A potem niespodziankę samuraja przejęli Arabowie i rozwinęli w postaci pasa szahida.
Dobra, to wszystko może było by wyrwane z kontekstu i nieważne gdyby nie pozostały po tym dziś żadne ślady. A pozostały. Czytałem ostatnio o kazirodztwie w Japonii i to zahaczyło o samotne macierzyństwo dosyć często spotykane w tamtej kulturze. To jest trochę niepokojące. W Europie głównym powodem samotnego macierzyństwa bywa rozwód, wpadka, niedojrzałość psychiczna ojca, a tam, z tego co czytałem, bardzo częste jest skrajne poświęcanie się pracy, firmie przez mężczyznę. Taki model związku: kobieta samotnie wychowuje dziecko gdzieś na prowincji, mężczyzna żyje biurową pracą w Tokio, wcale nie na jakiejś wysokiej posadzie, mieszka w hotelu kapsułowym i zjeżdża do domu kilka razy w roku. Ciarki przechodzą po poszyciu.
Dobra, a teraz lżejsza tematyka. Użyłem wyżej określenia kultura "użytkowa" i mam na myśli właśnie takie twory japońskiej kultury które dla nas są w powszechnym użyciu. Ja np w dzieciństwie, jeszcze przed tym jak dostałem komputer, składałem origami, co z resztą potem jak myślę przerodziło się w sklejanie i malowanie plastikowych samolotów (również japońskich). Miałem kolegę który był fanem bajki Biegnący-przez-boisko-pół-odcinka-Tsubasa, inni oglądali Dragon Ball czy Pokemony, a jeszcze jeden grał w jRPG, ktoś tam miał rodziców pielęgnujących drzewka bonsai, moi z kolei czytali o feng-shui. Choć Daleki Wchód daleko, ta kultura jest obecna i cóż rzec, nie jest taka całkiem obca. Ja obecnie lubię czytać i nawet doceniam niektóre rozwiązania dotyczące życia codziennego w Japonni. Dla przykładu podam pokój kąpielowy:
Zdjęcie przykładowe, nie chciało mi się dłużej szukać, mam nadzieje że zrozumiecie. Pokój jest kabiną prysznicową, jest w nim dużo miejsca można usiąść na krześle, można łatwo i szybo się umyć, super sprawa w porównaniu do naszych kabin jednoosobowych czy ciasnych wanien.
Chyba że to po prostu wyjątkowo u mnie są ciasne łazienki i problemy z miejscem na nogi.
A jako że robię toaletę po arabsku (STOP islamizacji polskiego lotnictwa cywilnego!), to nawet ciekawe mi się wydają te stereotypowe Japońskie kible, i tak, wiem że taki bez problemu można dostać w Europie, i pewnie porównując Europę do Japonii ogólna liczba % użytkowników będzie podobna.
Futurama: Attack of the Killer App.
https://www.youtube.com/watch?v=oE0sddhCIdE
W sumie pokemony-goł nadal na propsie. Ja wam piszę posta bo mi się pisać zachciało i o! A może powinienem był lecieć do koleżanki robić jej orientalne masaże bo tak się przypadkiem złożyło... że jej chłop wyszedł na miasto łapać pokemony... zamiast robić orientalne masaże.
O tempora, o mores!