Widzę, że Patrycjusz już odpisał, ale skoro zacząłem, to dokończę.
Psubracie, nie rozumiesz istoty ewolucji - wyciągasz nieprawidłowe wnioski z błędnych założeń. Ewolucja nie jest żadnym usprawnianiem, tylko utrwalaniem pewnych cech w populacjach - te same cechy zależnie od kontekstu mogą być zarówno atutem, jak i wadą (albo po prostu być neutralne). Skomplikowana budowa centralnego układu nerwowego z jednej strony sprzyja bardziej kreatywnemu radzeniu sobie z problemami, a z drugiej strony pozwala np. na wmawianie człowiekowi najbardziej absurdalnych, czysto symbolicznych związków pomiędzy elementami rzeczywistości, istnienia wyimaginowanych światów i istot, sprzyja też m.in. eliminowaniu własnych genów z puli (np. samobójstwa w wyniku depresji, ryzykowne zachowania mające służyć jedynie rozrywce itd.). Założenie, że istnienie człowieka to wynik jakiegoś konsekwentnego, celowego usprawniania, jest po prostu wynikiem antropocentrycznej interpretacji ewolucji, autoafirmacji.
A o hybrydyzacji zwierząt nie słyszałeś?

Zarówno w hodowli, jak i na wolności? O zootechnice? Pomyśl choćby o rasach psów - zwróć uwagę, jak bardzo (pomimo bardzo bliskiego genetycznego pokrewieństwa) się różnią. Jak widać, wcale nie potrzeba dużo czasu, aby tak namieszać w genach, żeby powstały bardzo odmienne formy. Inny przykład - zaobserwowany zwiększający się średni wzrost człowieka. U wielu gatunków zmiany mogą być jeszcze bardziej niezauważalne, bo wyjątkowo stopniowe i powolne.