który związek lepszy?

W tym dziale rozmawiamy o radościach i problemach, jakie dla introwertyków wynikają z bycia w związku.
sagitar
Intronek
Posty: 53
Rejestracja: 05 sie 2007, 18:23
Płeć: nieokreślona

Post autor: sagitar »

Hahaha... :) A do mnie pretensje, że uogólniam. Ale prawdę mówiąc masz z tymi patałachami i gnomami rację, tzn. że zdarzają się "co krok", co muszę ci przyznać nawet jako męska szowinistyczna świnia. Z drugiej strony, trudno nie popełnić błędów w staraniach o względy zamkniętej w sobie introwertyczki, nie mówiąc już o ciężkich tej przypadłości przypadkach - czasami w ogóle nie wiadomo jak się do tego zabrać.
Awatar użytkownika
Inno
Legenda Intro
Posty: 1214
Rejestracja: 01 paź 2008, 18:47
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Inno »

Czarna_Owca pisze: Ale, normalnie, patałachy. Co krok to patałach.
Skąd Ty ich bierzesz tak co krok? :shock:
Czarna_Owca pisze: Nie, no ja wiem, że to i tamto.
Tego nie zrozumiałam. :lol:
Czarna_Owca pisze:Ale jak oni argumentowali, jakie słowa i jakie gesty, jakie miny i jakie piórek stroszenie. Moja kobieta to powinna, moja kobieta tamto, oni chcą mieć dwoje dzieci, oni to, oni tamto... i że ja już jestem w TAKIM wieku, bleblebleble... co krok to domorosły psycholog. Że wszystko o mnie wie, że wie i że on sobie zdaje sprawę, on, on, wszystko ON!
Po co się w takie dyskusje wdawać?

Czarna_Owca pisze: Ja przepraszam, ja przepraszam... zresztą po co, skoro nie moja wina, że patałachy, gnomy umysłowe, męskie szowinistyczne świnie i takie klimaty podobne.
Za co? Skąd Ty ich bierzesz w takich ilościach?
sagitar pisze:nawet jako męska szowinistyczna świnia
Nie ma się czym chwalić :P .
Obrazek
Czarna_Owca

Post autor: Czarna_Owca »

Skąd Ty ich bierzesz tak co krok? :shock:
To wypadkowa wszelakich spotkań, które miałam w okresie kilku-kilkunastu miesięcy. Nie wiem na czym polega moja przypadłość, ale naprawdę, co jakiś nowy na horyzoncie, to była generalnie porażka.
Tego nie zrozumiałam. :lol:
Spoko, to był taki mój przerywnik myślowo-wypowiedziowy :)
Po co się w takie dyskusje wdawać?
A to już inna historia, dobre pytanie a propos zasadności wdawania się w dyskusje z oszołomami. Różnie z tym wdawaniem bywało. Z perspektywy czasu widać, że takie dyskutowanie było bez sensu, ale... żeby stwierdzić bezsens należy go wpierw doświadczyć. Tak był w moim przypadku :) Należę do tych ludzi, którzy uczą sie na błędach. Nie muszę dodawać, że własnych :)
Skąd Ty ich bierzesz w takich ilościach?
Ech, nie ma już o czym gadać :). Był taki czasokres w moim życiu, że się łudziłam a propos pewnych ludzkich zachowań, pewnych miejsc i pewnych korelacji. Po prostu wierzyłam w ludzi. Bardzo. I kilka razy sie nie tyle zawiodłam, co... zdziwiłam.

Dlatego obecnie nie posiadam Towarzysza-"partnera". I - mimo rad, przepowiedni, ostrzeżeń, filozofowania na mój temat, mimo dywagacji, propozycji wszelakich, możliwości albo ich braku, mimo "wszelakiego dobrego" co się do mnie kieruje - umrę wtórną dziewicą :)
Czarna_Owca

Post autor: Czarna_Owca »

Hahaha... :)

Fakt, to się można tylko śmiać :) śmiacznego :)
A do mnie pretensje, że uogólniam.
Spoko, jak mówisz, że uogólniasz, to nie ma problemu :)
Ale prawdę mówiąc masz z tymi patałachami i gnomami rację, tzn. że zdarzają się "co krok", co muszę ci przyznać nawet jako męska szowinistyczna świnia.
Uwierz mi, a może i nie :), że jakoś nie "brzmisz" w tonie męskiej szowinistycznej świni. Ale może ja się mylę, bom stara i zmęczona :) oraz myśleć dzisiaj mi się nie chce.
Z drugiej strony, trudno nie popełnić błędów w staraniach o względy zamkniętej w sobie introwertyczki, nie mówiąc już o ciężkich tej przypadłości przypadkach - czasami w ogóle nie wiadomo jak się do tego zabrać.
Wiesz, z popełnianiem błędów jest tak, że - na logikę biorąc - po osiemsetnym razie/próbie albo czymś w podobie - jest nikła szansa na kolejnego błędu niepopełnienie :). Poza tym żadna osoba mi znana, posiadająca miano "introwertyk" czy inne jakieś... nie jest zamknięta w metalowej puszce. Inaczej: jeżeli osoba nie chce, chęci nie wyraża, to nic na siłę "wszystko młotkiem". Z drugiej strony patrząc, jeżeli ktoś sobie upatrzył jakiś cel/osobę i chce naprawdę... to dotąd sie stara, próbuje, knuje, myśli, oblicza. znaczy "się stara".

Może ja nie mam modnego pojęcia a propos i wszelako. Może ja się nie znam. Ale jak komuś zależy na kimś, to sie stara. Jak nie, to znaczy że ma w dupie, albo powodują nim pobudki powiedzmy niższych lotów. Czyli idzie na łatwiznę.

Ktoś mi kiedyś powiedział: "ale ja nie jestem psychologiem, nie żądaj ode mnie tego i owego, nikt tutaj nikogo wychowywał ani leczył z neuroz nie będzie".

I dobrze, ja nie oczekuję, żeby ktoś był moim psychologiem. Nie potrzebuje psychologa, tak powiem. Nie posiadam również wymagającej do drugiego człowieka postawy życiowej. Do siebie, niestety jestem za bardzo wymagająca niekiedy. Od drugiego człowieka oczekuję tylko, żeby ów ktoś, albo generalnie ludzie w okół, znali i stosowali zasady zachowania międzyludzkiego.

Tylko tyle.

Ps. Jak miałam okazję się przekonać, dla niektórych takie wymagania są wygórowane. Ktoś powiedział: obniż poprzeczkę... No i kolejna "dobra rada". Tak zwane błędne koło.

Tyle na dzisiaj :)
slawek77

Post autor: slawek77 »

Czarna_Owca pisze:I ja się pytam, po raz kolejny - zresztą: czy to coś ze mną jest nie tak, czy to z nimi? Oczywiście zbędne to pytanie, retoryczne czyli. No, prawie retoryczne, aczkolwiek odpowiedź jest prosta jak konstrukcja cepa: z nimi jest coś nie tak.
Wedlug mnie, za nasze zycie odpowiadamy MY i TYLKO MY. Nie wierzysz? Spojrz na Twoje najblizsze otoczenie, Twoich znajomych, przyjaciol, rzeczy ktore masz... czy Ty je wybralas czy ktos inny? Gdyby Ci sie nie podobaly, odrzucilabys je od razu... chyba ze lubisz sie zadreczac. Tak samo jest ze wszystkim co nas spotyka, jacy ludzie sie nami interesuja tez! Piszesz zesa tacy, owacy siacy itp... wlasnie na takich sie koncentrujesz! Na pewno kreca sie tez inni, ale nie zwracasz na nich uwagi... uczepilas sie tych niefajnych i w kolko o nich piszesz...
Czarna_Owca

Post autor: Czarna_Owca »

Ależ oczywiście, zgadzam się z Przedmówcą. Tylko z jednym wyjątkiem. Moja rozbudowana wypowiedź dotyczyła przede wszystkim oceny "kandydatów do mojej ręki" poznanych czasem niedawnym i jakimś czasem temu. Wszyscy to patałachy. Z lekkiej ręki pisząc.

Do reszty świata i okolic się nie czepiam. O facetach to było się umizgujących do mnie w sposób niekoniecznie przyjemny. I mimo moich jakże wytycznych.

O tym to było wszystko.

Słońce, ja wiem co kształtuje moje życie oraz wybory i tak dalej. Dzisiaj mam urodziny i wiele wniosków do mnie dotarło. Jak również ten jeden, że każdy człowiek na tej ziemi ma swoje racje i swój pryzmat postrzegania.

Proste.

To było o facetach, powtarzam.
slawek77

Post autor: slawek77 »

Czarna_Owca pisze:Dzisiaj mam urodziny i wiele wniosków do mnie dotarło. Jak również ten jeden, że każdy człowiek na tej ziemi ma swoje racje i swój pryzmat postrzegania.

Proste.

To było o facetach, powtarzam.
...wszystkiego najlepszego zatem :-)
silent and mysterious

Post autor: silent and mysterious »

Do Czarna_Owca:

1.Na początku napisałaś o tym, że znalazłaś kogoś do siebie podobnego i że drugi kandydat się już szykuje. Póżniej że jeden się niewłaściwie zareklamował i jest skreślony, a drugi pod wnikliwą obserwacją. Ale raczej też. Domyślam się że to chodziło o tego drugiego, czy ten pierwszy okazał się taki sam, czy podpadł ci w inny sposób ?

2.Czy mogłabyś przybliżyć strzegóły tzw."kopa", bo dziewczyna na której bardzo mi zależy dostała takiego "kopa" i to ode mnie. Żle oceniłem sytuacje, powiędziałem coś nieodpowiedniego i nie zrobiłem tego czego oczekiwała. Nie wiem co zrobić, mineło już troche czasu ale czuje się winny, jednak nie wiem czy już o tym zapomniała czy odwrotnie pamięta i czeka aż ją przeprosze. Może twoja historia w jakimś stopniu by mi pomogła.
Ostatnio zmieniony 25 gru 2008, 23:19 przez silent and mysterious, łącznie zmieniany 2 razy.
dziewczyna

moj partner intro moj partner ekstra

Post autor: dziewczyna »

bylam w takim zwiazku...i fakt fascynacja byla ogromna mysle tez ze uczucie bylo ogromne ..bo to nie byl paru miesieczny zwiazek..lecz o wiele wiele dluzszy mysle ze poznalismy sie ...bardzo ...niestety ...iskrzylo lecz za bardzo...nie bylo zrozumienia ytzn staralismy sie bardzo..jednak ..spoojrzenia tak rozne ..kzde dwa swiaty ...nie dalo sie....stracilam w tym wszystkim moje niewinne spojrzenie na swiat..nic juz ie bedzie jak dawbiej,,
dziewczyna

moj partner intro , moj partner ekstra

Post autor: dziewczyna »

ten rok byl fatalny ..swieta beda ..usmiechaniem sie na sile ... by nie zwracac na siebie uwagi a w srodku...przypominajace sie porazki ..,.
silent and mysterious

Re: moj partner intro , moj partner ekstra

Post autor: silent and mysterious »

dziewczyna pisze:ten rok byl fatalny ..swieta beda ..usmiechaniem sie na sile ... by nie zwracac na siebie uwagi a w srodku...przypominajace sie porazki ..,.
Też tak mam.
dziewczyna

moj parner intro moj partner ekstra

Post autor: dziewczyna »

dokladnie...co ie zabije.....czasem czlowiek nie zdaje sobie sprawy....ze cos moze go tak bardzo przytloczyc ...miec wplyw na zycie...
Piotrek K.
Stały bywalec
Posty: 184
Rejestracja: 20 lis 2007, 11:38
Płeć: nieokreślona

Re: moj parner intro moj partner ekstra

Post autor: Piotrek K. »

Czasem człowiek nie zdaje sobie sprawy co jest podpisem, a co treścią postu i jak zostanie odebrana taka niedbała wypowiedź. :roll:
silent and mysterious

Post autor: silent and mysterious »

Jeszcze jak nie znałem pojeć introwertyk i ekstrawertyk (a także póżniej) myślałem że dziewczyna która jest wygadana (ciągle coś mówi) i rozrywkowa (przyjęcia, dyskoteki itp.) nie jest dla mnie, a taka co mówi z "umiarem", "nie męczy swoją obecnością" i lubi spotkania w mniejszym gronie jest idealna. Jednak niedawno (szkoła) poznałem dziewczyne ekstra i to w znacznym stopniu, co dziwne podoba mi nie tylko wizualnie, ale i pod względem zachowania (ciągle coś mówi, jest wesoła i zawsze znajdzie coś zabawnego do powiedzenia, towarzyska, lubi przebywać w dużej grupie osób), mi to wcale nie przeszkadza nawet jak mówi "no powiedz coś śmiesznego" (na inną osobe mógłbym się zdenerwować), albo jak idzie zapalić przed szkołą na przerwie to także tam idę "dla towarzystwa" (sam nie pale), mimo że zazwyczaj stoi tam dużo osób.

Więc może też zależy kogo się spotka.

Jedno co mnie denerwuje to to że przez moje introwertyczne zachowanie może mnie żle oceniać i uważać za kogoś kim nie jestem (raz uznała że się na nią obraziłem, bo się nic nie odzywałem).
zsasz
Introrodek
Posty: 15
Rejestracja: 19 sie 2008, 2:43
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Bielsko-Biała i Skoczów

Post autor: zsasz »

No coz. Po prostu ekstrawertycy rzadko rozumieja introwertykow. Cos o tym wiem. Rozumiem cie, ze ci sie ta dziewczyna podoba, bo introwertykom czestokroc potrzeba takich towarzyskich, tryskajacych energia osob. Niestety osoby introwertyczne nie sa rozumiane przez ekstrawertykow, czesto uwazane za smutasow, flegmatykow, nieciekawych ludzi. Taka jest smutna prawda. Pewnie dlatego tak czesto introwertycy marza o tym jak zmieniaja sie w lubianego przez wszystkich ekstrawertyka z masa znajomych, imprezujacego, bawiacego sie w duzym gronie osob, czerpiacego z zycia garsciami.


Do Czarna_Owca. Ten twoj wczesniejszy post w ktorym tak gnoisz facetow jest krzywdzacy. Nie wiem czego ty oczekujesz po mezczyznach, ktorzy sa ubozsi o jeden chromosom. Ludzie to ludzie. Sa niedoskonali. Bez wzgledu czy sa to mezczyzni czy kobiety. Facetom najczesciej brakuje jeszcze urody i gracji, co kobiety otrzymaly w darze od natury. Wczuj sie w role przecietnego faceta, ktory musi ciagle walczyc o swoje i nic nie dostaje na ladny usmiech jak niejedna dziewczyna. W dzisiejszym swiecie, w ktorym liczy sie wyglad, charyzma, popularnosc, liczba znajomych wielu facetow przegrywa z krestesem z kobietami. Czego ty jeszcze ich tak krytykujesz? Wlasciwie powinienem napisac. czemu nas krytykujesz?
ODPOWIEDZ