http://intjforum.com/showthread.php?t=20594
Nie pozostaje mi nic innego, jak dalej "eksperymentować" na sobie
Niestety nie, ale zdaje sobie z tego sprawę, że bycie w dobrej relacji z drugim człowiekiem "łagodzi obyczaje".highwind pisze:A tak w życiu prywatnym, to masz jakichś bliższych znajomych, może kuzynostwo, z którymi miewasz okazje spędzić co jakiś czas perę godzin, pogadać, powchodzić w interakcje?
U mnie nawet takie przelotne/powierzchowne potrafią "odpędzić" megalomańskie myśli, choć nie zawsze, zależy jeszcze od poziomu intro-energii, najbardziej narażony na utratę samokontroli jestem jednak, podczas introspekcji, zwłaszcza kiedy pójdzie "nie tym torem co trzeba", a z drugiej strony introspekcja to jedyne skuteczne narzędzie jak do tej pory, które mnie uświadamia co robię/zrobiłem - ot taki paradoks ("obusieczne ostrze").highwind pisze:Biję do tego, że przynajmniej u mnie, z im większą liczbą osób mam do czynienia, ale tak na serio, nie powierzchownie, nie z obserwacji, nie przelotem w tramwaju czy na mieście, tym bardziej myśli typu "otacza mnie bydło" tracą rację bytu.
Iluzoryczne poczucie że introwersja > all, potrafi niezłe spustoszenie w światopoglądzie zrobić, coś takiego jest kuszące ale do niczego nie prowadzi, a wyjść z tego toku myślenia niełatwo.I kiedyś miałem go za gorszego, a przyszłość jaką dla niego widziałem, to zasiłek dla bezrobotnych i nieplanowane dziecko z jakąś nastką na dyskotece. Ale życie płynie i widzę, że jest szczęśliwy, że miewa słabości ale zależy mu na byciu ogarniętym, ma uprzedzenia, ale szanuje ludzi, lubi szastać forsą, ale ma dobrą, ciężką i uczciwą pracę. Żadna z moich predykcji się nie spełniła i wstyd mi, że kiedyś myślałem o nim w kategorii gorszego człowieka. Bo nie czyta książek, bo słucha techno, bo jakaś inna pierdoła. Takich osób jest kilka i obecnie, ilekroć się z nimi widzę, autentycznie, jakoś mimo woli staram się im rekompensować moją niesprawiedliwość i powierzchowność przeszłych osądów, a jeśli słyszę, że im się powodzi, że mają super płatną pracę, biorą ślub, a w życiu się wszystko układa - nie czuję zawiści jak kiedyś, tylko prostą radość i satysfakcję. I dobrze mi z tym, życie jakoś mniej stresuje.
TL;DR: Życiowe przegrywy powyrastały na ludzi i mi gupio, ale się cieszę
Chcesz powiedzieć że, wywyższanie się i planowanie holocaustu ekstrawertyków to dobra rzecz ?Demon Hunter pisze:Dlaczego nie jest dobra?
No i właśnie o to chodzi, ma być bez skrajności i radykalizmówDemon Hunter pisze:Przesada nie jest wskazana w żadnym elemencie
No i chyba to jest właśnie najważniejsze.Demon Hunter pisze:Oj tam od razu nie trzeba planować holocaustuJeśli czuję i uważam, że jestem z jakiegoś powodu lepszy od innych to jak dla mnie jest to ok, przecież nie muszę od razu tymi innymi pomiatać.