Introwertyk się dziwi...
Re: Introwertyk się dziwi...
@topór, załóżmy że masz artykuł na jakiś temat, który jest umieszczony na stronie internetowej. Autor leci na długość, bo na długości się zarabia ale... kto to czyta? Ktoś kto naprawdę musi bardzo lubić czytać na komputerze duże ilości tekstu. Wyrażenie, którego nie rozumiesz powstało dla większości, którzy nie przeczytają nawet połowy. Jaki jest sens umieszczania takiego wyrażenia? Myślę, że to pytanie można zapisać w księdze pt. "Odwieczne zagadki internetu". Takie jest moje rozumowanie
.
Chciałbym się podzielić czymś co mnie od zawsze dziwiło, zastanawiało i nie może jakoś dotrzeć do mojej głowy. Nie wiem nawet dlaczego. Gdy byłem w trakcie przeżywania swojego burzliwego okresu (dojrzewanie
) zawsze myślałem, że facet gdy wiąże się z kobietą ma być dla niej po prostu, gdy jest jej źle, żeby był obok, gdy ona potrzebuje rozmowy, żeby był z nią itd. Takie myślę podstawowe sprawy, absolutnie mi nie chodzi o dobra materialne typu gruby portfel i wypasiona bryka. "Po prostu bądź" - coś na tej zasadzie. A tu co się okazuje? Obecne "laski" wolą takich, którzy je mogą upokarzać bo to takie czarujące. Gdy ją olewa w wyżej wymienionych sytuacjach, bo idzie do kumpli to jest takie cudowne ah ah. Ja się pytam, co to ma być? (Mam na myśli grupę wiekową 18-20).
Druga sprawa to czas "przedzwiązkowy". Tego za cholerę jasną nie pojmę nigdy. Dla mnie jasne jest, że jeśli chłopak zagaduję dziewczynę to w jednym celu - by później coś z tego było. Nie po to by mieć nową koleżankę, bo i po co? Więc ile może trwać dochodzenie do wspólnego wniosku czy coś z tego będzie czy nie? Wydaje mi się, że miesiąc lub dwa w zupełności powinny załatwić sprawę. Tymczasem, gdy poprosiłem o wyjaśnienie ile takowy okres ma trwać, otrzymałem błyskotliwą odpowiedź "zależy od dziewczyny"... Pominę tę bezsensowną kwestię, ale otrzymałem też odpowiedzi z życia wzięte jak np. rok, albo cztery. Przepraszam?! Cztery lata czego? Kumplowania się, wychodzenia razem na spacery, piwo, dyskoteki etc.? I tu właśnie pojawia się rzecz, której nigdy nie zrozumiem - weźmy rok czasu. Przez rok czasu mam zdobywać dziewczynę, która w międzyczasie może znaleźć sobie kogoś? Wolne żarty...
PS. Z góry przepraszam jeśli w jakiś sposób mogłem kogoś urazić. Nie miałem złych intencji
.
Chciałbym się podzielić czymś co mnie od zawsze dziwiło, zastanawiało i nie może jakoś dotrzeć do mojej głowy. Nie wiem nawet dlaczego. Gdy byłem w trakcie przeżywania swojego burzliwego okresu (dojrzewanie
Druga sprawa to czas "przedzwiązkowy". Tego za cholerę jasną nie pojmę nigdy. Dla mnie jasne jest, że jeśli chłopak zagaduję dziewczynę to w jednym celu - by później coś z tego było. Nie po to by mieć nową koleżankę, bo i po co? Więc ile może trwać dochodzenie do wspólnego wniosku czy coś z tego będzie czy nie? Wydaje mi się, że miesiąc lub dwa w zupełności powinny załatwić sprawę. Tymczasem, gdy poprosiłem o wyjaśnienie ile takowy okres ma trwać, otrzymałem błyskotliwą odpowiedź "zależy od dziewczyny"... Pominę tę bezsensowną kwestię, ale otrzymałem też odpowiedzi z życia wzięte jak np. rok, albo cztery. Przepraszam?! Cztery lata czego? Kumplowania się, wychodzenia razem na spacery, piwo, dyskoteki etc.? I tu właśnie pojawia się rzecz, której nigdy nie zrozumiem - weźmy rok czasu. Przez rok czasu mam zdobywać dziewczynę, która w międzyczasie może znaleźć sobie kogoś? Wolne żarty...
PS. Z góry przepraszam jeśli w jakiś sposób mogłem kogoś urazić. Nie miałem złych intencji
- highwind
- Legenda Intro
- Posty: 2137
- Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: istj
- Lokalizacja: wro
Re: Introwertyk się dziwi...
O stary, znaczy wolisz takie sarenki, co to je można mieć w wieczór? Czy może jesteś tak lotnym towarem, że rok czasu na zdobycie serca kobiety to dla ciebie obelga?DamianEro pisze:Przez rok czasu mam zdobywać dziewczynę, która w międzyczasie może znaleźć sobie kogoś? Wolne żarty...
- Faramuszka
- Stały bywalec
- Posty: 226
- Rejestracja: 26 paź 2012, 17:25
- Płeć: kobieta
Re: Introwertyk się dziwi...
..i wszystkie Faramuszki się załamały :<DamianEro pisze: Dla mnie jasne jest, że jeśli chłopak zagaduję dziewczynę to w jednym celu - by później coś z tego było. Nie po to by mieć nową koleżankę, bo i po co? .
Może dla Ciebie to jest jasne, ale dla mnie przykładowo nie.
Po co nowa koleżanka? A idąc Twym tropem myślenia - bo ma koleżanki, które mogą stać się Twoimi koleżankami w tym Twoim jednym celu?
Bang! Dobra ciągnij tę Jolkę do jaskini ^^DamianEro pisze: Wydaje mi się, że miesiąc lub dwa w zupełności powinny załatwić sprawę.
Miesiąc, dwa to jest niiic. Zresztą wtedy jeszcze zazwyczaj wszystko w takich różowych barwach, Ty taki grzeczny i zauroczony w obrazku, ona tyż.
Oops, to idź "załatwiać sprawę" z inną dziewczyną? Jeżyku mój drogi, co tu się wyrabia ^^DamianEro pisze: Przez rok czasu mam zdobywać dziewczynę, która w międzyczasie może znaleźć sobie kogoś? Wolne żarty...
na na na ~~~~
O wiele bardziej dziwią mnie związki po miesiącu kiedy to się człowieki nie znają, niż po roku właśnie. Tak dla kontry w sumie ta moja opinia, ale ja się nie znam na "takich czasach"
Re: Introwertyk się dziwi...
Czyli z tego wynika, że takim tekstem rzuca ktoś, dla kogo długie teksty są za trudne, wymagają "myślenia" i taka osoba woli pismo obrazkowe. A więc przedstawiciel grupy o słabym intelekcie, grupy co raz liczniejszej dzisiaj niestetyDamianEro pisze:@topór, załóżmy że masz artykuł na jakiś temat, który jest umieszczony na stronie internetowej. Autor leci na długość, bo na długości się zarabia ale... kto to czyta? Ktoś kto naprawdę musi bardzo lubić czytać na komputerze duże ilości tekstu. Wyrażenie, którego nie rozumiesz powstało dla większości, którzy nie przeczytają nawet połowy. Jaki jest sens umieszczania takiego wyrażenia? Myślę, że to pytanie można zapisać w księdze pt. "Odwieczne zagadki internetu". Takie jest moje rozumowanie.
- Sorrow
- Krypto-Extra
- Posty: 829
- Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ENFP
Re: Introwertyk się dziwi...
Nie o to chodzi. Chodzi o to że autor zamiast napisać konkretnie i na temat rozpisuje się tylko po to by było dużo słów. Przy czytaniu czegoś takiego nie jest wymagane myślenie tylko gapienie się na świecący ekran strona za stroną i niepotrzebnego tracenia czasu.topór pisze:Czyli z tego wynika, że takim tekstem rzuca ktoś, dla kogo długie teksty są za trudne, wymagają "myślenia" i taka osoba woli pismo obrazkowe. A więc przedstawiciel grupy o słabym intelekcie, grupy co raz liczniejszej dzisiaj niestetyDamianEro pisze:@topór, załóżmy że masz artykuł na jakiś temat, który jest umieszczony na stronie internetowej. Autor leci na długość, bo na długości się zarabia ale... kto to czyta? Ktoś kto naprawdę musi bardzo lubić czytać na komputerze duże ilości tekstu. Wyrażenie, którego nie rozumiesz powstało dla większości, którzy nie przeczytają nawet połowy. Jaki jest sens umieszczania takiego wyrażenia? Myślę, że to pytanie można zapisać w księdze pt. "Odwieczne zagadki internetu". Takie jest moje rozumowanie.
Tak swoją drogą to udało Ci się tu wykazać brakiem zdolności zrozumienia tekstu o długości pięciu linijek. Gratuluję "mocnego" intelektu.
- highwind
- Legenda Intro
- Posty: 2137
- Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: istj
- Lokalizacja: wro
Re: Introwertyk się dziwi...
@up:
Ludzie często wrzucają też tego mema dla czystej beki. Mnie na przykład bawi, kiedy przeczytałem dłuższy (na warunki internetu 2xA4) tekst z fajną puentą, a w komentarzu widzę "Didn't read. LOL". Mnie tam może rozbawić taki ironiczny typ poczucia humoru, zwłaszcza kiedy się go nie spodziewam. Gorzej, jeśli ktoś tego używa serio i dosłownie. Ale mam jeszcze wiarę w ludzkość.
Ludzie często wrzucają też tego mema dla czystej beki. Mnie na przykład bawi, kiedy przeczytałem dłuższy (na warunki internetu 2xA4) tekst z fajną puentą, a w komentarzu widzę "Didn't read. LOL". Mnie tam może rozbawić taki ironiczny typ poczucia humoru, zwłaszcza kiedy się go nie spodziewam. Gorzej, jeśli ktoś tego używa serio i dosłownie. Ale mam jeszcze wiarę w ludzkość.
-
Nelia
- Introrodek
- Posty: 20
- Rejestracja: 29 gru 2013, 15:25
- Płeć: kobieta
- Enneagram: 1w9
- MBTI: INTJ 95/53/79/95
Re: Introwertyk się dziwi...
Dodam swoje trzy grosze na temat bycia/zaczynania być razem. Ostatnio nawet nie zdziwiłam się, tylko doznałam szoku, spotykając się z sytuacją, gdy para po dwóch miesiącach znajomości zaręczyła się i już ustala szczegóły ślubu. Jest dla mnie to niepojęte, po czasie pół roku nie umiem powiedzieć o kimś, że go znam, a tu (prawdopodobnie) decyzja na całe życie poczyniona po tak krótkim czasie. Słyszałam, że moim problemem jest trudność otwierania się na ludzi i "podejrzliwość", nawet opinie, że musiałam być w przeszłości strasznie przez kogoś skrzywdzona. Wydaje mi się, że kwestie czasu w związkach to sprawa indywidualna - ale przesada w jedną czy drugą stronę jest niezdrowa (zarówno bycie ze sobą po spędzeniu jednego wspólnego wieczoru jak i męczenie się w niejasnej sytuacji przez lata). Jeszcze taka moja jedna mała refleksja - nie wiem jak inni, ale jestem, co czasami jest niesłychanie uciążliwe, perfekcjonistką w wielu dziedzinach życia. Może dlatego potrzebuję przynajmniej 5-6miesięcy, by komuś zaufać - muszę mieć co do niego pewność, wiadomo, że z ludźmi nigdy nie będziemy jej mieć w 100%, więc trzeba ustalić sobie jakąś granicę, komfort czasu. Może dlatego introwertykom ciężko szybko budować relacje - bo próbują kierować życiem na podstawie praw logiki? 
To co mnie dziwi w dzisiejszym świecie to hipokryzja ludzi.
Weźmy sobie grupkę osób, która wyśmiewa jakąś jednostkę, podchodzi do niej szyderczo, olewa w normalnych stosunkach. Ale gdy zajdzie jakaś potrzeba, gdy owa jednostka okaże się przydatna, to nie mają najmniejszych wyrzutów sumienia, by ją wykorzystać. Dziwi mnie dwulicowość i brak najmniejszego wstydu w takiej sytuacji.
Hipokryzja ludzi widoczna np. przy okazji Świąt. Ostatnio usłyszałam tekst "To, że mam go w znajomych (portal społecznościowy) nie znaczy, że jest moim kolegą!". Niesłychane, choć prawdziwe. Traktować kogoś jak znajomego wirtualnie - mieć wgląd w jego życie, obrzucać komplementami jego zdjęcia, pisać wszelkiego rodzaju życzenia z okazji urodzin/Świąt/rocznicy/urodzin psa/kota/sąsiadki, a spotykając taką osobę "na żywo" nawet się nie przywitać. Tak, dziwi mnie, że ludzie, którzy mają Cię głęboko przez większość życia ślą Ci życzenia z okazji jakiejś szczególnej daty, dziwi mnie to niezmiernie. Udawana serdeczność.
To co mnie dziwi w dzisiejszym świecie to hipokryzja ludzi.
Weźmy sobie grupkę osób, która wyśmiewa jakąś jednostkę, podchodzi do niej szyderczo, olewa w normalnych stosunkach. Ale gdy zajdzie jakaś potrzeba, gdy owa jednostka okaże się przydatna, to nie mają najmniejszych wyrzutów sumienia, by ją wykorzystać. Dziwi mnie dwulicowość i brak najmniejszego wstydu w takiej sytuacji.
Hipokryzja ludzi widoczna np. przy okazji Świąt. Ostatnio usłyszałam tekst "To, że mam go w znajomych (portal społecznościowy) nie znaczy, że jest moim kolegą!". Niesłychane, choć prawdziwe. Traktować kogoś jak znajomego wirtualnie - mieć wgląd w jego życie, obrzucać komplementami jego zdjęcia, pisać wszelkiego rodzaju życzenia z okazji urodzin/Świąt/rocznicy/urodzin psa/kota/sąsiadki, a spotykając taką osobę "na żywo" nawet się nie przywitać. Tak, dziwi mnie, że ludzie, którzy mają Cię głęboko przez większość życia ślą Ci życzenia z okazji jakiejś szczególnej daty, dziwi mnie to niezmiernie. Udawana serdeczność.
Nie miałam dość samotności. Nigdy.
Miałam dość pogardliwych spojrzeń, spojrzeń ludzi, którzy mnie nie rozumieli.
Którzy nawet nie chcieli mnie zrozumieć, nie próbowali.
Miałam dość pogardliwych spojrzeń, spojrzeń ludzi, którzy mnie nie rozumieli.
Którzy nawet nie chcieli mnie zrozumieć, nie próbowali.
Re: Introwertyk się dziwi...
W żadnym wypadku nie chodziło mi o pannę na jedną noc. Mimo, że po tych upokorzeniach, które przeszedłem chciałem się zmienić w takiego co nie ma totalnie szacunku dla kobiet to po prostu tego nie potrafię. Szybko się angażuję, bo jak zagaduję do jakiejś dziewczyny to właśnie po to, by stworzyć możliwość czegoś więcej. Przyjaźń między facetem a dziewczyną nie istnieje i nie ma co się oszukiwać. Jeśli tkwi się chwilkę w tej przyjaźni i tak nagle coś uderzy, żeby pomyśleć o tej koleżance pod innym kątem. I właśnie tego nie rozumiem. Jeśli to jest koleżanka, skąd wie, że facet myśli o niej jako o przyszłej dziewczynie i nie znajdzie sobie innego "kolegi"?
I tak jak koleżanka Neila napisała. Intro opierają się o prawa logiki. Wszystko ładnie zaplanowane, poukładane i w ogóle wszystko cacy. Albo coś jest Tak albo Nie. A kiedy słyszę porady typu "No podejdź, zagadaj, dalej już pójdzie" to aż mnie krew zalewa. Co zagadaj? Bez planu, bez jakiegoś scenariusza się nie da kurde no.. A wszystko MUSI być na spontanie bo inaczej spalony... Ręce opadają jak ten świat funkcjonuje.
I tak jak koleżanka Neila napisała. Intro opierają się o prawa logiki. Wszystko ładnie zaplanowane, poukładane i w ogóle wszystko cacy. Albo coś jest Tak albo Nie. A kiedy słyszę porady typu "No podejdź, zagadaj, dalej już pójdzie" to aż mnie krew zalewa. Co zagadaj? Bez planu, bez jakiegoś scenariusza się nie da kurde no.. A wszystko MUSI być na spontanie bo inaczej spalony... Ręce opadają jak ten świat funkcjonuje.
-
twarda intro
- Introwertyk
- Posty: 123
- Rejestracja: 10 wrz 2013, 20:04
- Płeć: nieokreślona
- MBTI: 100% ekstrawertyk
Re: Introwertyk się dziwi...
Mnie to już nawet przestało dziwić... Myślę, że to działa na zasadzie My (super)-Oni (be).Pamiętam, ze w gimnazjum byłam obiektem jakichś drwin małej grupki dziewczyn. Nic im nie zrobiłam, po prostu stałam sobie z boku, słuchałam i gadałam z nielicznymi osobami. Coś im nie pasowało, że mało mówię i nie chodzę na imprezy. Pamiętam, ze nie znosiłam tej całej grupki irytujących dziewczyn aż raz wracając z jedną jakoś zaczęłyśmy rozmawiać i aż byłam zdziwiona, że jest całkiem sympatyczną osobą. Więc myślałam, że jak ona zrozumie, że jestem całkiem normalna tylko mam inny charakter to moze przestaną się mnie czepiać. Nic z tego. Następnego dnia jakby mnie nie znała i znów cała grupa dziewczyn zachowywała się jak zwykle. Grupa musi mieć swojego kozła ofiarnego bądź osobę, którą można obgadać. Musi mieć swojego przeciwnika. Wszystko tak działa: Prawica-Lewica, Wierzący-Ateiści itd.Nelia pisze: To co mnie dziwi w dzisiejszym świecie to hipokryzja ludzi.
Weźmy sobie grupkę osób, która wyśmiewa jakąś jednostkę, podchodzi do niej szyderczo, olewa w normalnych stosunkach. Ale gdy zajdzie jakaś potrzeba, gdy owa jednostka okaże się przydatna, to nie mają najmniejszych wyrzutów sumienia, by ją wykorzystać. Dziwi mnie dwulicowość i brak najmniejszego wstydu w takiej sytuacji.
Grupa nigdy tak naprawdę nie chce zrozumieć kogoś o innych pogladach, kogoś kto inaczej się zachowuje. Potrzebuje wspólnego wroga by grupa mogła się jednoczyć i solidaryzować. Oczywiście grupa uważa tą inną osobę (grupę osób) za coś w rodzaju podczłowieka i nie ma wyrzutów by tego kogoś wykorzystać, bo jest "inny" albo "dziwny".
- Sorrow
- Krypto-Extra
- Posty: 829
- Rejestracja: 21 gru 2007, 1:48
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: ENFP
Re: Introwertyk się dziwi...
Nienawidzę ludzkości.twarda intro pisze:Mnie to już nawet przestało dziwić... Myślę, że to działa na zasadzie My (super)-Oni (be).Pamiętam, ze w gimnazjum byłam obiektem jakichś drwin małej grupki dziewczyn. Nic im nie zrobiłam, po prostu stałam sobie z boku, słuchałam i gadałam z nielicznymi osobami. Coś im nie pasowało, że mało mówię i nie chodzę na imprezy. Pamiętam, ze nie znosiłam tej całej grupki irytujących dziewczyn aż raz wracając z jedną jakoś zaczęłyśmy rozmawiać i aż byłam zdziwiona, że jest całkiem sympatyczną osobą. Więc myślałam, że jak ona zrozumie, że jestem całkiem normalna tylko mam inny charakter to moze przestaną się mnie czepiać. Nic z tego. Następnego dnia jakby mnie nie znała i znów cała grupa dziewczyn zachowywała się jak zwykle. Grupa musi mieć swojego kozła ofiarnego bądź osobę, którą można obgadać. Musi mieć swojego przeciwnika. Wszystko tak działa: Prawica-Lewica, Wierzący-Ateiści itd.Nelia pisze: To co mnie dziwi w dzisiejszym świecie to hipokryzja ludzi.
Weźmy sobie grupkę osób, która wyśmiewa jakąś jednostkę, podchodzi do niej szyderczo, olewa w normalnych stosunkach. Ale gdy zajdzie jakaś potrzeba, gdy owa jednostka okaże się przydatna, to nie mają najmniejszych wyrzutów sumienia, by ją wykorzystać. Dziwi mnie dwulicowość i brak najmniejszego wstydu w takiej sytuacji.
Grupa nigdy tak naprawdę nie chce zrozumieć kogoś o innych pogladach, kogoś kto inaczej się zachowuje. Potrzebuje wspólnego wroga by grupa mogła się jednoczyć i solidaryzować. Oczywiście grupa uważa tą inną osobę (grupę osób) za coś w rodzaju podczłowieka i nie ma wyrzutów by tego kogoś wykorzystać, bo jest "inny" albo "dziwny".
Re: Introwertyk się dziwi...
Zauważyłem coś takiego na FB: gdy tylko jakaś osoba ma urodziny (czytaj: FB znajomym solenizanta przypomni) to automatycznie pojawia się 150 wpisów "100 lat bla bla bla". No wiecie, takie sztuczne teksty, gówno warte wg mnie. No ale o co chodzi. Znajoma rok temu miała ustawione wyświetlanie kiedy ma te urodziny (5 stycznia). I naturalnie pojawiły się te gówniane wpisy.
W tym roku jednak koleżanka wyłączyła pokazywanie kiedy ma urodziny (nie znam powodu, przypadkiem zauważyłem). I co? Na jej profilu ZERO wpisów z "życzeniami" :lol: Nie sądzicie, że to trochę dziwne? Wychodzi na to, że tę koleżankę większość ma tak naprawdę w dupie.
W tym roku jednak koleżanka wyłączyła pokazywanie kiedy ma urodziny (nie znam powodu, przypadkiem zauważyłem). I co? Na jej profilu ZERO wpisów z "życzeniami" :lol: Nie sądzicie, że to trochę dziwne? Wychodzi na to, że tę koleżankę większość ma tak naprawdę w dupie.
- Ziemniarka
- Introrodek
- Posty: 13
- Rejestracja: 27 gru 2013, 13:39
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Kraków/DG
Re: Introwertyk się dziwi...
Ale to jest normalne. Ja miałam identyczną sytuację, jak skasowałam swoją datę urodzin to dostałam jedynie kilka prywatnych wiadomości od bliższych znajomych, którzy po prostu wiedzieli kiedy mam urodziny, bez przypomnień fb. I myślę, że taka sama sytuacja miała by miejsce w przypadku każdej osoby, która usunie swoją datę urodzin.
-
Rina
- Introwertyk
- Posty: 73
- Rejestracja: 03 maja 2013, 9:04
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Wielkopolska
Re: Introwertyk się dziwi...
:lol: Trafiłeś w sedno- jak sądzę. Ja się wręcz zdziwiłam, jak kilka osób wysłało mi życzenia urodzinowe. Ale może to dlatego, że mam kiepską pamięć do dat i właściwie u mnie pamięć o czyichś urodzinach/ imieninach jest wyjątkiem. Swoich zresztą nie obchodzę.topór pisze:Wychodzi na to, że tę koleżankę większość ma tak naprawdę w dupie.
Re: Introwertyk się dziwi...
Reklamy, w których występują aktorzy, celebryci tip. Jakim idiotą trzeba być, żeby pędzić do banku po kredyt tylko dlatego, że kredyt ten zareklamował znany aktor. Tak samo jak autorzy tych reklam. Mają nas - konsumentów - za idiotów i bezmyślną, tępą masę? 