Muszę przyznać szczerze, że nigdy do tej pory (nie licząc jednej z podstawówki, której i tak zbyt dobrze nie znałem) nie spotkałem introwertycznej dziewczyny na żywo. Raz wydawało mi się, że do mojej klasy w gimnazjum chodzi jedna, jednak okazało się, że to tak naprawdę "ukryta opcja ekstrawertyczna". Jedyni introwertycy, jakich znam, to chłopy. Czasami nawet myślałem, że łatwiej jest zobaczyć UFO niż introwertyczkę
A tu nagle dowiaduję się od kumpla z sąsiedniej klasy liceum (który również jest intro), że nie dość, że u niego na jednego chłopaka przypada ok. 3,4 dziewczyn, to jeszcze 80% z nich jest intro (raj, normalnie raj). Ja nie miałem tyle szczęścia, bo u mnie stosunek intro do ekstra jest niemal taki sam jak pod Wizną. Moje marzenie, jeśli chodzi o dziewczynę jest takie, żebym miał introwertyczną. Od ekstrawertyczek to ja dostaję tylko depresji.
Widziałem na internecie kurs (nie kupowałem go, tylko przeczytałem newsy na głównej stronie) pewnego "profesjonalisty" dotyczący stałych związków (którego imienia pozwolę sobie nie ujawniać). Zrozumiałem z niego tyle, że muszę "chodzić tyłem do przodu na rękach", żeby jakąkolwiek zdobyć. Spróbować zastosować jego porady? W depresję głęboką prawie wpadłem! Mam dosłownie "latać" z towarzyskością na lewo i prawo? Nie ma nic przyjemniejszego do roboty? Nuda, dosłownie zanudziło mnie to aż glebę. Jedyne, co mi zostawało po takich ekstrawertycznych akcjach, to niemiłosierne zawroty głowy oraz chęć ucieczki.
Zobaczyłem, że na tym forum jest kilka osób, które są w związkach Intro-intro oraz introwertyczki będące w związku z ekstra. Wywnioskowałem, że nie potrzeba być nie wiadomo jak "wyekstraktowanym", co więcej - to może tylko zmniejszyć szansę u introwertyczki.
Znalazłem tu temat o podrywaniu intro-chłopaka, ale o intro-dziewczyny nie.
Nitrowertykiem oczywiście jestem i to naprawdę mocnym, jednak intro-dziewczyny to nie to samo co chłop, więc chyba co innego trzeba działać.
Mam do was pytanie: jak wyglądało dokładniej wasze pierwsze spotkanie (nie, randka jeszcze nie, dopiero tzw. pierwszy kontakt)? Co trzeba gadać, by zainteresować (i oczywiście milczeć)? W jakim stopniu ma być ta rozmowa, by nie zrobić z siebie cieniasa lub, co gorsza, mega-ekstrawertola? Dużo żartów, czy tak luźniej z dowcipami (mega-klaun lub ponurak)?
Jak myślę o tym, że chcę poznać jakąś introwertyczkę z klasy kumpla, to czuję się trochę jak Mieszko mający zobaczyć pierwszy raz w życiu Dobrawę oraz Neil Armstrong lądujący na Księżycu :lol: .
PS: Introwertyczki są w klasie geograficzno-europejskiej (jakby miało to coś pomóc).
Gdzie: