Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Dział forum, w którym poruszane są tematy dotyczące kontaktów międzyludzkich, a także problemów w relacjach, których przyczyną może być introwersja.
Awatar użytkownika
highwind
Legenda Intro
Posty: 2137
Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
Płeć: mężczyzna
Enneagram: 1w9
MBTI: istj
Lokalizacja: wro

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Post autor: highwind »

Ausencia pisze:highwind, już grzecznieję i wyjaśniam.
Czym innym jest wyrazić swoje zdanie, a czym innym atakować. Z góry zakładasz, że to Ty masz rację i ktokolwiek, kto myśli inaczej nie ma i, co gorsza, nie funkcjonuje normalnie. Chocbyś nawet był autorytetem moralnym całych mas, nie będziesz miał monopolu na prawdę. (A może zwłaszcza wtedy..)
Aleś pojechała z nadinterpretacją. Ja niczego nie zakładałem - to ty zakładasz, że ja zakładam... Dodanie wykrzyknika w parze ze znakiem zapytania, aby wyrazić (o czym już pisałem) zaszokowanie wynikające z posiadania całkowicie odmiennego światopoglądu to nie jest żaden atak jeszcze. Zapewne te dwa znaki spowodowały u ciebie takie wrażenie. Nie zakładam, że mam rację, tylko przedstawiam mój własny, odmienny punkt widzenia, a już w żadnym wypadku, absolutnie nie sugeruję że ten, kto myśli inaczej racji nie ma. Nie napisałem również, że Pani Akolita nie funkcjonuje normalnie, tylko że może jej aseksualizm (o ile to prawidłowa diagnoza) utrudnić normalne funkcjonowanie, a to jest różnica. W pierwszym wypadku zasugerowałbym, że jest nienormalna (czego nie śmiałbym robić), w drugim zaś - sugeruję że może doświadczyć w przyszłości różnych nieprzyjemności (związanych z głębszymi relacjami damsko-męskimi / damsko-damskimi), czego zresztą jest świadoma, więc nawet niczego odkrywczego nie napisałem.
Ausencia pisze:I znowu, Ty nie wierzysz w związek bez seksu. A pomyślałeś, że może istnieją ludzie, którzy sobie wyobrażają? Wbrew temu, co myślą ci, którzy sobie nie wyobrażają? Polecam uprzejmie refleksje typu: a może ktoś myśli inaczej?
Tak, ja. I tu się zgadzam. JA nie wierzę w związek bez seksu, ale właśnie do tego służy to forum - ludzie piszą, jak coś wygląda u nich - Ja piszę jak z tym czymś u mnie. I nawet nie muszę myśleć o tym, czy istnieją inni ludzie, bo jest to prawda tak oczywista, że aż sugestia niewiedzy o tym jest obraźliwa. Dlatego spytałem - no i co z tego że są inni? Dlaczego miałoby to (że ktoś wierzy np w związek bez seksu) być przeszkodą w opisywaniu mojego prywatnego podejścia do tematu? Znaczy mam być bardziej eufemistyczny w wyrażaniu swoich odczuć, bardziej poprawny politycznie? Akolita ma tak, ja mam inaczej, ktoś tam ma jeszcze inaczej i wcale nie mam wrażenia ze ludzie starają się nawzajem nakłonić do tego, że to ich punkt widzenia jest tym właściwym.
Awatar użytkownika
Padre
IntroManiak
Posty: 627
Rejestracja: 07 wrz 2010, 15:34
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
Kontakt:

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Post autor: Padre »

Akolita pisze:Co ma, do ciężkiej cholery, sesja do wzrostu aktywności na forum? Chodzi o to, że każdy robi, co może, byle się nie uczyć? :<
Ano, towarzystwo prokrastynuje na potęgę. Ja tak mam przy pisaniu raportów ;-)

Przyłączę się do zdania MM i Kota, przytulającą się musi być TA osoba. W każdym innym przypadku nieuzasadnionego przytulania się rodzi mi się w głębi gardła stłumione "grrrrrrr". W przeciwieństwie do Higsy nie mam odruchu ewakuacji, tylko patrzę spode łba, a że gębę mam dość "plastyczną" to i efekt wizualny z reguły odstrasza przytulańca ;-)
Ausencia pisze:(oj, wiedziałam, że tu wrócę prędzej czy pozniej...;))
No przecież! ;-)
I explore the frontiers of safety! I laugh at danger, from a distance, and quietly, so as not to get all worked up.
Awatar użytkownika
Akolita
Krypto-Extra
Posty: 756
Rejestracja: 01 sie 2008, 18:02
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Łódź/Włocławek

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Post autor: Akolita »

highwind pisze: Pani Akolita
Błagam, bo się poczuję starsza, niż jestem. :P
Co się zaś tyczy samej bliskości - przytulać się do ludzi uwielbiam. Nie muszą to być osoby bardzo bliskie, właściwie mogę przytulić nawet zupełnie obcą, jeśli tego potrzebuje. :P Ale, generalnie, im więź mocniejsza, tym dotyk czulszy i milszy. ;)
Mówi, że nigdy nie śpi. Że nigdy nie umrze. Dyga przed skrzypkami, pląsa do tyłu, odrzuca głowę, parska głębokim gardłowym śmiechem i jest wielkim ulubieńcem, ten sędzia. Wachluje się kapeluszem, a księżycowa kopuła jego czaszki sunie blada pod światłami, on zaś obraca się, przejmuje skrzypki, wiruje w piruecie, wykonuje jedno pas, dwa pas, tańcząc i grając jednocześnie. Nigdy nie śpi. Mówi, że nigdy nie umrze. Tańczy w świetle i cieniu i jest wielkim ulubieńcem. Nigdy nie śpi, ten sędzia. Tańczy i tańczy. Mówi, że nigdy nie umrze.”
Awatar użytkownika
cityCAT
Pobudzony intro
Posty: 171
Rejestracja: 02 kwie 2011, 23:02
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Śląsk

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Post autor: cityCAT »

Akolita pisze:Co się zaś tyczy samej bliskości - przytulać się do ludzi uwielbiam. Nie muszą to być osoby bardzo bliskie, właściwie mogę przytulić nawet zupełnie obcą, jeśli tego potrzebuje.
Takie przytulanie ma inny charakter niż przytulanie do partnera, być może dlatego je tolerujesz i lubisz, tak myślę. Ja jednak nienawidzę przytulać się do obcych, kolegów, koleżanek, a nawet przyjaciół czy rodziny.

Jeśli ktoś jest natrętny staram się robić jak Padre:
Padre pisze:tylko patrzę spode łba, a że gębę mam dość "plastyczną" to i efekt wizualny z reguły odstrasza przytulańca ;-)
..tylko efekt zawsze jest mizerny w moim przypadku >: A co do [TEGO] partnera to mam zupełnie inaczej. Jak najwięcej, jak najbliżej, tego się po prostu chce (:

Podzialam zdanie highwinda:
highwind pisze:JA nie wierzę w związek bez seksu
ponieważ wydaje mi się, iż związek partnerski bez typowo fizycznego aspektu (tego zarezerwowanego dla par) jest przyjaźnią, jako że przyjaciół również można kochać (:
Actually, I CAN
Awatar użytkownika
Akolita
Krypto-Extra
Posty: 756
Rejestracja: 01 sie 2008, 18:02
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Łódź/Włocławek

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Post autor: Akolita »

cityCAT pisze: ponieważ wydaje mi się, iż związek partnerski bez typowo fizycznego aspektu (tego zarezerwowanego dla par) jest przyjaźnią, jako że przyjaciół również można kochać (:
Niestety, ale przyjaciel to nie jest osoba, która będzie kochać tylko Ciebie, dla której Ty będziesz najważniejsza i jedyna, najpiękniejsza i najukochańsza. Z przyjacielem też jakoś głupio się całować i mieszkać razem, spać w jednym łóżku, trzymać się za ręce idąc ulicą. :P
Mówi, że nigdy nie śpi. Że nigdy nie umrze. Dyga przed skrzypkami, pląsa do tyłu, odrzuca głowę, parska głębokim gardłowym śmiechem i jest wielkim ulubieńcem, ten sędzia. Wachluje się kapeluszem, a księżycowa kopuła jego czaszki sunie blada pod światłami, on zaś obraca się, przejmuje skrzypki, wiruje w piruecie, wykonuje jedno pas, dwa pas, tańcząc i grając jednocześnie. Nigdy nie śpi. Mówi, że nigdy nie umrze. Tańczy w świetle i cieniu i jest wielkim ulubieńcem. Nigdy nie śpi, ten sędzia. Tańczy i tańczy. Mówi, że nigdy nie umrze.”
Awatar użytkownika
cityCAT
Pobudzony intro
Posty: 171
Rejestracja: 02 kwie 2011, 23:02
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Śląsk

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Post autor: cityCAT »

Akolita pisze: Z przyjacielem też jakoś głupio się całować i mieszkać razem, spać w jednym łóżku, trzymać się za ręce idąc ulicą. :P
No to są właśnie przykładowe stuffy 'zarezerwowane' dla par, o kt to pisałam <: Jest bliskość? Jest. Pytanie tylko, dlaczego mieliby nie chcieć seksu, skoro nawet w 1 łóżku śpią???
Actually, I CAN
Awatar użytkownika
Akolita
Krypto-Extra
Posty: 756
Rejestracja: 01 sie 2008, 18:02
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: Łódź/Włocławek

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Post autor: Akolita »

cityCAT pisze:
Akolita pisze: Z przyjacielem też jakoś głupio się całować i mieszkać razem, spać w jednym łóżku, trzymać się za ręce idąc ulicą. :P
No to są właśnie przykładowe stuffy 'zarezerwowane' dla par, o kt to pisałam <: Jest bliskość? Jest. Pytanie tylko, dlaczego mieliby nie chcieć seksu, skoro nawet w 1 łóżku śpią???
Bo nie czują popędu seksualnego, bo seks nie sprawia przyjemności takim osobom.
Mówi, że nigdy nie śpi. Że nigdy nie umrze. Dyga przed skrzypkami, pląsa do tyłu, odrzuca głowę, parska głębokim gardłowym śmiechem i jest wielkim ulubieńcem, ten sędzia. Wachluje się kapeluszem, a księżycowa kopuła jego czaszki sunie blada pod światłami, on zaś obraca się, przejmuje skrzypki, wiruje w piruecie, wykonuje jedno pas, dwa pas, tańcząc i grając jednocześnie. Nigdy nie śpi. Mówi, że nigdy nie umrze. Tańczy w świetle i cieniu i jest wielkim ulubieńcem. Nigdy nie śpi, ten sędzia. Tańczy i tańczy. Mówi, że nigdy nie umrze.”
Awatar użytkownika
lea
Rozkręcony intro
Posty: 332
Rejestracja: 07 sty 2013, 7:26
Płeć: nieokreślona
Enneagram: 0w0
MBTI: CATS

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Post autor: lea »

Nienawidzę jak ktoś obcy mnie całuje. Rzecz jasna w policzek/w rękę [ chyba jak ktoś obcy cie w usta całuje, to jest to nienormalne nawet dla ekstrawertyka ]. Było coś takiego, że nie wiedziałam się z moim znajomym jednym od lat, potem widzieliśmy się dwa razy, za każdym razem wycałował mnie po policzkach. Coś okropnego. Strasznie się po tym czułam, jak jakaś ofiara molestowania.
Przytulać się lubię. Ale tylko do 'wybranych' osób, to jest czysto spontaniczne, wyraz sympatii tego, że kogoś lubię. Jak kot :3 Rzadko kogoś naprawdę lubię, to raczej wyróżnienie jest. :D albo moja chwilowa niepoczytalność.
Zawsze jak w szkole były czyjeś urodziny, ktoś rozdawał słodycze, przytulali się, dla mnie największym stresem było [ jest zresztą nadal ] takie "tylko mnie nie przytulaj, tylko mnie nie przytulaj" jak ta osoba zbliżała się do mojej ławki. I to też nie zawsze zależy od tego ile kogoś znam, czasem przy kimś od razu czujesz się swobodniej i wiadomo na co można sobie pozwolić.
Wygnaj ludzi z twych myśli, niech nic zewnętrznego nie kala twej samotności, błaznom pozostaw troskę o szukanie podobnych im.
Inny cię umniejsza, bo zmusza cię do odgrywania jakiejś roli; ze swego życia usuń gest, ogranicz się do tego, co istotne.
Awatar użytkownika
Difane
Rozkręcony intro
Posty: 313
Rejestracja: 11 lip 2012, 1:03
Płeć: mężczyzna
Lokalizacja: Warszawa

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Post autor: Difane »

Pierwsze co przychodzi mi na myśl w tym temacie to to, że najchętniej poruszałbym się w jakiejś "szklanej kuli", w której byłby mały zamykany otwór, który służyłby do dostarczania powietrza, oraz umożliwiałby wyciąganie ręki w celu dokonania transakcji czy przywitania. Bo tak szczerze powiedziawszy, to od zawsze unikałem bliższego kontaktu z innymi ludźmi jak ognia. Godziłem się jedynie na klasyczny uścisk dłoni, natomiast o jakimkolwiek przytulaniu się, czy też całowaniu z mojej strony nie mogło być mowy i odkąd pamiętam była to dla mnie jakaś niepojęta abstrakcja, wynikająca być może z faktu, że nigdy nie czułem do nikogo takiego przywiązania, aby zgodzić się na tak śmiałe formy spoufalenia. Chociaż jest jedna wyjątkowa istota, której dotykać się nie wstydzę a nawet lubię i jest nią oczywiście mój pies :P .

Co do poruszanej tu kwestii środków transportu to powiem tak: zawsze starałem się siadać i zawsze przy oknie. Stanie nawet w pustym przejściu bardziej wykańczało mnie fizycznie, niż psychicznie siedzenie w tłumie, więc wybierałem fotel. Co do siadania z brzegu to unikałem tego jak ognia, gdyż wychodziłem z założenia, że "prędzej czy później" i tak ktoś usiądzie przy oknie, więc lepiej zająć to lepsze miejsce "prędzej" :D . Poza tym tak to zawsze można było oprzeć głowę na bok i się kimnąć, a z brzegu to z prawej ludź i z lewej ludź :P . Niefajnie zatem. Jeżeli chodzi o zatłoczone pociągi, to oczywiście zawsze szukałem takich wariantów, które odjeżdżały z najbliżej położonych stacji. Natomiast gdy już nie było wyboru, to miałem w zwyczaju wysiadać na stacjach i biegać od przedziału do przedziału szukając drzwi, które nie są zaryglowane ludzkim mięsem :mrgreen: . W ten sposób zdarzało mi się nieraz przemieścić o całą długość wagonu, zanim wysiadłem ostatecznie na stacji docelowej. Ale nagrodą za takie poszukiwania była nierzadko odrobina wolnej przestrzeni, a czasem nawet wolne siedzenie :) .

Jeżeli chodzi o wigilię klasową to zawsze na nią chodziłem. Wymiana życzeń nie przeszkadzała mi aż tak bardzo jak fakt, że przegapię darmową wyżerkę ciast (a ja uwielbiam słodycze :D ). Podobnie rzecz ma się z wigilią domową. Tyle że tutaj chodzi o to, aby opróżnić miskę z pierogów, zanim inni zrobią to za ciebie :) . Przy dawaniu prezentów czy ich odbieraniu unikałem kontaktu i starałem się tak odebrać/dać paczkę, aby była ona jedynym wspólnym elementem, którego dotknąłem ja i druga osoba. Na koniec jeszcze kwestia seksu w związku. Szczerze mówiąc, pomimo wszelkich oporów przed bliższym kontaktem z innymi jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, aby między mną a drugą połówką mogły istnieć jakiekolwiek bariery w sferze intymnej. Podzielam zdanie osób które twierdzą że z kimś, do kogo żywi się odpowiednio silne uczucie można się w tej kwestii przełamać. A ja marzę o tym, aby ten pierwszy, drugi i dziesiątki kolejnych razów przeżyć z kimś szczególnym. Nie wyobrażam sobie natomiast, abym mógł pójść do łóżka np. z prostytutką. Nawet gdyby mieli mi za to zapłacić :P .
Awatar użytkownika
ryba4444
Intronek
Posty: 27
Rejestracja: 29 maja 2011, 11:17
Płeć: nieokreślona

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Post autor: ryba4444 »

A to i ja się wypowiem... Od bardzo długiego czasu nienawidzę jak mnie ktoś dotyka... Do znajomych wiadomo rękę podam tyle jeszcze mogę, ale jak już chcą się tulić na powitanie/pożegnanie to już mam opory... To samo w rodzinie- wujasom rękę podam ale jak przychodzi do obściskiwania i całowania ciotek to krew mnie zalewa... Do tego dochodzą moje 2 siostry, ciągle mnie zaczepiają, chcą się tulić itd. i nie da rady się opędzić, proszę ładnie- nie, przeklinam każę się "odjebać"- też nie... Za wszelką cenę chcą mnie wkurwić bo inaczej już tego inaczej nie nazwę... Kiedyś nie byłem taki wyobcowany ale moja pierwsza miłość wszystko zepsuła... Fakt człowiek młody to głupi a jak się zakocha to jeszcze głupszy, byłem z dziewuchą 2 lata, mimo że daleko od siebie mieszkaliśmy to ogólnie wszystko ładnie pięknie żadnych kłótni aż do czasu- wszystko się zaczęło sypać aż znalazła sobie innego chłopaka... A potem już dupa zbita żadnej innej oprócz niej nie chciałem a że tak mnie potraktowała to stałem się jak to mówią chamem... I tak czekałem jak na zbawienie dobre 4 lata z myślą że już zawsze będę sam aż tu nagle w szkole pod moją nieobecność przez chorobę dowiedziałem się że jakaś dziewczyna pytała o mój numer... Myślę no dobra chciała to fajnie ale o czym ja będę z nią gadał, po paru dniach przemyśleń zaryzykowałem i napisałem... No i tak pisaliśmy jakiś czas (w szkole nie gadaliśmy bo się wstydziłem- ale ze mnie ciota) spotkaliśmy się kilka razy to na basen to na kawkę za każdym razem leciałem z kwiatami no kurde dziewczyna marzenie ładna grzeczna mądra i się zakochałem...
Jakie to było straszne... Byliśmy ze sobą 4 miesiące, ale z mojej strony praktycznie żadnej czułości, żadnego przytulania, na spacer pod rękę i już jest nieswojo, w kwestiach wyznawania sobie miłości to samo, a tak mi jej przez to było szkoda... I tak się stało, że i ona mnie zostawiła, być może przeze mnie, przez sms bo być może miała mnie dość, nie wiem próbowałem jeszcze z nią później porozmawiać ale na próżno. A ja nadal nienawidzę szczerości bliskości i koło się zamyka
ale się rozpisałem ;]
4w5
INTJ
Awatar użytkownika
dreamer08
Introwertyk
Posty: 98
Rejestracja: 30 gru 2012, 19:42
Płeć: nieokreślona

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Post autor: dreamer08 »

U mnie na postrzeganie dotyku w dużej mierze ma wpływ humor w konkretnej chwili. Kiedy jestem strzępkiem nerwów wręcz nienawidzę, kiedy ktoś choć palcem mnie "miźnie". Kończy się to zwróceniem uwagi lub odepchnięciem. Są to chyba jednak sporadyczne sytuacje. Można więc uznać, że lubię się przytulić, ale CZASEM. Jeśli ktoś mnie pogłaszcze po koleżeńsku, też się nie obrażam - nie wiem czemu, ale poziom mojego zaufania do konkretnej osoby wtedy wzrasta. Jako dziecko byłam małym przytulasem. Chodziłam ciągle za tatą i kleiłam się do niego. Sądzę, że w dużym stopniu mi to jeszcze zostało. Mimo wszystko jakoś nie pokazuję tego po sobie. Niewykorzystane pokłady przyjaźni i miłości trzymam w sobie.
Obrazek
Awatar użytkownika
lea
Rozkręcony intro
Posty: 332
Rejestracja: 07 sty 2013, 7:26
Płeć: nieokreślona
Enneagram: 0w0
MBTI: CATS

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Post autor: lea »

A ja mam tak, że dobrze wiem, jak powinnam zachować się względem drugiej osoby - przytulić się, pocałować w policzek, czy tylko się uśmiechnąć - a jednak ja "cielesna" nic nie robi, aby okazać tej drugiej osobie sympatię. Jak pisałam: chwilowy moment 'niepoczytalności', ewentualnie się przytulę, ale tylko do jakiś bardzo szczególnych osób.
A zazwyczaj, no właśnie - pocałunku w policzek uważam za... obrzydliwość hueh. :D Nie rozumiem, fu. Ja wolę rękę już podać, ale także niespecjalnie mi to pasuje. Najlepiej byłoby się trzy razy kłaniać, jak w innym kraju mają zwyczaj, by nie zakłócać przestrzeni osobistej.
Wygnaj ludzi z twych myśli, niech nic zewnętrznego nie kala twej samotności, błaznom pozostaw troskę o szukanie podobnych im.
Inny cię umniejsza, bo zmusza cię do odgrywania jakiejś roli; ze swego życia usuń gest, ogranicz się do tego, co istotne.
Awatar użytkownika
spikesandbrads
Intronek
Posty: 33
Rejestracja: 03 kwie 2013, 21:40
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: 3city

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Post autor: spikesandbrads »

Dotyk, zwłaszcza taki bliski i pełen miłości to super przyjemność, i lepiej mi było jak o tym nie wiedziałam i nie pragnęłam:P

Podobnie jak wyżej, gdy mam zły humor lepiej nawet mnie nie ruszać palcem. Ale gdy humor jest dobry przytulam się czasem nawet z własnej inicjatywy, bo lubię. Przytulanie jest fajne, no i tyle.
dreamer08 pisze:Niewykorzystane pokłady przyjaźni i miłości trzymam w sobie.
A ileż ja mam tego w sobie. Równocześnie nosząc koszulkę z napisem "I hate people" . Brakuje mi tylko tej jednej którą mogę obdarzyć tymi pokładami.
5w4

"Death is the only salvation for me
...
So when you die, the only kingdom you'll see
Is 2 foot wide and 6 foot deep"
Awatar użytkownika
lea
Rozkręcony intro
Posty: 332
Rejestracja: 07 sty 2013, 7:26
Płeć: nieokreślona
Enneagram: 0w0
MBTI: CATS

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Post autor: lea »

spikesandbrads pisze:
dreamer08 pisze:Niewykorzystane pokłady przyjaźni i miłości trzymam w sobie.
A ileż ja mam tego w sobie. Równocześnie nosząc koszulkę z napisem "I hate people" . Brakuje mi tylko tej jednej którą mogę obdarzyć tymi pokładami.
Piękna koszulka.
Ja to jestem np. bardzo opiekuńczym człekiem. :mrgreen: Z dużymi pokładami pozytywnym uczuć, które myślę że umiałabym komuś okazać. Tylko najpierw, to trza tą mnie trochę zdystansowaną polubić heh, a to trudniejsze zadanie. I mieć kogoś, na kim miałoby mi bardziej zależeć.
Wygnaj ludzi z twych myśli, niech nic zewnętrznego nie kala twej samotności, błaznom pozostaw troskę o szukanie podobnych im.
Inny cię umniejsza, bo zmusza cię do odgrywania jakiejś roli; ze swego życia usuń gest, ogranicz się do tego, co istotne.
Awatar użytkownika
spikesandbrads
Intronek
Posty: 33
Rejestracja: 03 kwie 2013, 21:40
Płeć: nieokreślona
Lokalizacja: 3city

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

Post autor: spikesandbrads »

lea pisze:Tylko najpierw, to trza tą mnie trochę zdystansowaną polubić heh, a to trudniejsze zadanie.
No właśnie, to chyba największy problem w nawiązywaniu nowych znajomości będąc introwertykiem: Potrzeba mnóstwo czasu zanim się otworzę i tak trudno znaleźć kogoś kto będzie chciał docierać do wnętrza duszy:P
5w4

"Death is the only salvation for me
...
So when you die, the only kingdom you'll see
Is 2 foot wide and 6 foot deep"
ODPOWIEDZ