Z moim poczuciem humoru to różnie bywa i w sumie sam nie wiem jak to do końca jest. Z jednej strony lubię szukać byle okazji aby się pośmiać, z drugiej jednak wiele akceptowalnych przez innych motywów żartów budzi moje zażenowanie. Zauważyłem że istnieje również spora przepaść, pomiędzy skłonnością do żartowania oraz do śmiania się z czyichś żartów. Z jednej strony kompletnie nie potrafię rozbawiać innych (no chyba że swoim śmiechem :lol: ). Nie znam żadnych kawałów (a nawet jak mi ktoś jakiś opowie to zaraz go zapomnę), nie potrafię wymyślać żartów sytuacyjnych, czy wykonywać zabawnych gestów "na spontanie". Z drugiej jednak mam tendencję do utrzymywania dobrego nastroju, nawet za cenę braku kultury, poprawności politycznej i takich tam, więc gdy tylko w towarzystwie pojawi się dobry jajcarz, natychmiast nakręcam się na mocną brechtę "ze wszystkiego".
Zresztą gdybym mógł wskazać jakąś charakterystyczną cechę mojego poczucia humoru, to jest nią zdolność do "niezależnego śmiechu". Skąd takie określenie ? Otóż zauważyłem, że ludzie mają taki mechanizm hamujący ich przed śmianiem się w towarzystwie z czyjegoś żartu, tj. pierwsze 0,5s poświęcają na wybadanie, czy pozostali również zaraz wybuchną, czy w tym momencie wypada się śmiać i.t.d. . Tymczasem ja czegoś takiego nie posiadam

. Potrafię naglę eksplodować śmiechem nic sobie nie robiąc z tego, że wszyscy wokół pozostają cicho, przez co już nie raz ludzie gapili się na mnie jak na dziwaka, a w liceum ktoś określił mnie mianem osoby, która "wprowadza uśmiech do klasy"

. Raz nawet musiałem nawet z kumplem wyjść z kościoła, bo nie wyrabialiśmy na widok grupki hindusów, która przyszła odwiedzić świątynie. Wystarczyło że znajomy rzucił "Al kaida" i już skręcałem się o 180 stopni

. Co ciekawe nie wywołało to żadnej reakcji u pozostałych uczestników mszy-tzn. przybycie tych hindusów nikogo nie dziwiło, nikt tego nie komentował i.t.d..
Co do typu humoru to powiem tak - wszystko fajnie byleby nie: a)zbyt obrzydliwie, b)zbyt brutalnie. Pamiętam jak kiedyś oglądałem z kolegą którąś część "Strasznego Filmu" i szczerze mówiąc byłem z lekka przerażony, gdy kumpel po raz kolejny setnie się śmiał przy scenach typu "stoi sobie ziomek, nagle jebs - przejechał go samochód". No rzeczywiście zabawne

. Aż zacząłem podejrzewać, że znajomy ma jakieś skłonności sadystyczne skoro śmieje się z takich rzeczy. Ale pół biedy taka "komedia". Prawdziwym szczytem szczytów znienawidzonych przeze mnie animacji był kreskówkowy serial "Happy Tree Friends". Do dziś nie wiem co musiał mieć pod kopułą autor tej bajki, skoro przyozdobił tak sympatyczne stworki w tak brutalne skłonności. Tego się po prostu nie dało oglądać

. Ale co ciekawe bardzo podobał mi się np. "Jackass", którego bohaterowie może i mieli zrytą psychę i czasem zbyt poronione pomysły, ale mimo wszystko odbywało się to w granicach zdrowego rozsądku... ekhm... no dobra. Ci goście nie mieli w swoim słowniku takiego słowa jak "rozsądek"

.
Co do testu to coś takiego mi wyszło:
http://www.okcupid.com/results/the-3-va ... &fromCGI=1
Chociaż to trochę nieobiektywne, bo sporej części przedstawionych tam filmów czy programów nigdy na oczy nie widziałem, ale tam gdzie nie miałem kompletnie koncepcji pozostawiałem po prostu puste pole

.