Nieśmiałość a podryw ;]
- Pałer_Frytas
- Stały bywalec
- Posty: 182
- Rejestracja: 16 lis 2007, 16:55
- Płeć: nieokreślona
Re: Nieśmiałość a podryw ;]
Pisząc pułapki nie miałem na myśli trafienia na zboczeńców i dewiantów, oraz oszustów matrymonialnych.
W kontakcie przez internet zbyt łatwo udawać kogoś innego, być oszukiwanym wizją która ktoś nam wciska, trafić na kogoś kto mieszka strasznie daleko. I tym podobne pierdoły. I potem się człek zakochuje w jakimś wyidealizowanym obrazie i tak samo sam z siebie robi super ciacho ;]
W kontakcie przez internet zbyt łatwo udawać kogoś innego, być oszukiwanym wizją która ktoś nam wciska, trafić na kogoś kto mieszka strasznie daleko. I tym podobne pierdoły. I potem się człek zakochuje w jakimś wyidealizowanym obrazie i tak samo sam z siebie robi super ciacho ;]
5w4
INTP
ABASCUS!
INTP
ABASCUS!
- candy heidi
- Intronek
- Posty: 36
- Rejestracja: 02 wrz 2011, 23:59
- Płeć: kobieta
- Enneagram: 5w4
Re: Nieśmiałość a podryw ;]
Niestety nie umiem podrywać, a szkoda, bo ostatnio jak byłam z rodzicami na wakacjach siedząc w knajpie nie mogłam oderwać wzroku od jednego chłopaka, nie wiem co to było, ale musiałam aż się przejść żeby o tym nie myśleć i nie przeszło, żałuję, że wtedy nic nie zrobiłam, ale po 1. jestem introwetykiem, po 2. ja siedziałam z moimi rodzicam, a po 3.on ze swoimi kolegami.
Nie mam kont na żadnym serwisie randkowym, nie wiem może kiedyś się odważę, kiedyś gadałam z jednym chłopakiem na gg takie głupoty w wieku 11 lat
A co do introwertyzmu, to może nawet przyciągać, jak byłam na 18 mojej koleżanki, gdzie nikogo nie znałam, siedziałam jak kołek i tylko sprawdzałam godzinę, jeden chłopak cały czas się przysiadał (a ja chciałam żeby się odczepił)
Nie wiem może jakimś sposobem są imprezy, trochę % (więcej odwagi) i jak się kogoś zaprosi do tańca lub ktoś ciebie, zaczyna się rozmowa i można coś pociągnąć dalej.
Nie mam kont na żadnym serwisie randkowym, nie wiem może kiedyś się odważę, kiedyś gadałam z jednym chłopakiem na gg takie głupoty w wieku 11 lat
A co do introwertyzmu, to może nawet przyciągać, jak byłam na 18 mojej koleżanki, gdzie nikogo nie znałam, siedziałam jak kołek i tylko sprawdzałam godzinę, jeden chłopak cały czas się przysiadał (a ja chciałam żeby się odczepił)
Nie wiem może jakimś sposobem są imprezy, trochę % (więcej odwagi) i jak się kogoś zaprosi do tańca lub ktoś ciebie, zaczyna się rozmowa i można coś pociągnąć dalej.
- iksigrekzet
- Intromajster
- Posty: 517
- Rejestracja: 21 lip 2008, 1:32
- Płeć: nieokreślona
-
Emil
Re: Nieśmiałość a podryw ;]
Jak ja to dobrze rozumiem.candy heidi pisze:ostatnio jak byłam z rodzicami na wakacjach siedząc w knajpie nie mogłam oderwać wzroku od jednego chłopaka, nie wiem co to było, ale musiałam aż się przejść żeby o tym nie myśleć i nie przeszło, żałuję, że wtedy nic nie zrobiłam
- Fist
- Introwertyk
- Posty: 118
- Rejestracja: 04 wrz 2011, 19:47
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Rumia, Pomorze
Re: Nieśmiałość a podryw ;]
A czy ktoś jeszcze ma wrażenie, że kobieca nieśmiałość to cecha atrakcyjna, ale dla faceta jest ona często wyrokiem śmierci...? Mi się tak wydaje...
INFJ (a.k.a. Opiekun)
4w5 (a.k.a. Włóczęga)
Bezecna autoreklama. Druga już niedługo
Zainteresowani - pisać na PW!
4w5 (a.k.a. Włóczęga)
Bezecna autoreklama. Druga już niedługo
Re: Nieśmiałość a podryw ;]
Też mi się tak wydajeFist pisze:A czy ktoś jeszcze ma wrażenie, że kobieca nieśmiałość to cecha atrakcyjna, ale dla faceta jest ona często wyrokiem śmierci...? Mi się tak wydaje...
- Akolita
- Krypto-Extra
- Posty: 756
- Rejestracja: 01 sie 2008, 18:02
- Płeć: nieokreślona
- Lokalizacja: Łódź/Włocławek
Re: Nieśmiałość a podryw ;]
Ja jeszcze nigdy faceta na nieśmiałość nie złowiłam, ale może jest w tym prawda, że nasza babska nieśmiałość to atut... 
Mówi, że nigdy nie śpi. Że nigdy nie umrze. Dyga przed skrzypkami, pląsa do tyłu, odrzuca głowę, parska głębokim gardłowym śmiechem i jest wielkim ulubieńcem, ten sędzia. Wachluje się kapeluszem, a księżycowa kopuła jego czaszki sunie blada pod światłami, on zaś obraca się, przejmuje skrzypki, wiruje w piruecie, wykonuje jedno pas, dwa pas, tańcząc i grając jednocześnie. Nigdy nie śpi. Mówi, że nigdy nie umrze. Tańczy w świetle i cieniu i jest wielkim ulubieńcem. Nigdy nie śpi, ten sędzia. Tańczy i tańczy. Mówi, że nigdy nie umrze.”
Re: Nieśmiałość a podryw ;]
Nieśmiałość u kobiety jest cnotą, uwielbiam nieśmiałe dziewczyny... Nieśmiały facet jest po prostu piczką...Fist pisze:A czy ktoś jeszcze ma wrażenie, że kobieca nieśmiałość to cecha atrakcyjna, ale dla faceta jest ona często wyrokiem śmierci...? Mi się tak wydaje...
Nieśmiałość zawsze kojarzy mi się z tajemniczością, nie chce mi się jednak o tym pisać, bo i tak nie ująłbym tego tak dobrze, jak Oscar Wilde:
"Nauczyłem się kochać tajemniczość. Ona jedna chyba może uczynić życie niezwykłym i cudownym. Najpowszedniejsza rzecz zyskuje urok, gdy się ją zachowuje w tajemnicy. Gdy wyjeżdżam z Londynu, nie mówię mojej rodzinie, dokąd jadę. Gdybym to zrobił, pozbawiłbym się całej przyjemności. Może to nierozsądne, ale mnie się wydaje, że taka tajemniczość wnosi w nasze życie dużą dozę romantyzmu."
INTJ, 5w4
- highwind
- Legenda Intro
- Posty: 2137
- Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: istj
- Lokalizacja: wro
Re: Nieśmiałość a podryw ;]
Nigdy nie miałem problemu, żeby zagadać do obcej osoby, nie ważne - kobiety czy mężczyzny, ale pod warunkiem że miałem jakiś interes, chociażby spytanie się o drogę. Co innego, gdybym miał zagadnąć do obcej dziewczyny, żeby jej powiedzieć że mi się podoba - nie wiem czy można nazwać to nieśmiałością, ale po prostu czułbym się z tym głupio. Chociaż nie raz pamiętam, jak wizualizowałem sobie w głowie scenariusze przeprowadzenia takiej rozmowy, to jakoś nigdy nie zebrałem się na odwagę. Ale przecież ekstrawertycy również zbyt często tego nie robią.
Moim zdaniem problemem jest nie tyle nieśmiałość, co nieumiejętność stwarzania sobie odpowiednich sytuacji, umożliwiających poznanie kogoś. Bo przy odpowiedniej aurze, naprawdę można być nieśmiałym, a jednak wykrzesać z siebie choć uśmiech czy widoczne, długie skrzyżowanie spojrzeń i już coś może zadziałać. Nigdy nie wygrasz w totka, nie kupując ani jednego losu.
Nigdy za często nie wychodziłem na imprezy czy jakiekolwiek inne spotkania towarzyskie, więc siłą rzeczy nie miałem okazji nikogo poznać. Był jednak taki okres w moim życiu, że wybitnie ekstrawertyczny kuzyn zechciał zatroszczyć się o moje życie towarzyskie (i chwała mu za to! to najlepsze chyba, co mnie spotkało). Dzięki temu zacząłem pojawiać się w jego towarzystwie, a nowa, niewiele odzywająca się twarz budziła pozytywną ciekawość, zwłaszcza płci pięknej. Podczas takich spotkań wpadła mi w oko pewna osóbka - najpierw było znalezienie wspólnej rzeczy którą lubiliśmy, żeby zawsze można było zagaić rozmowę, potem coraz dłuższe krzyżowanie spojrzeń, inicjowanie sytuacji, w których mogliśmy pobyć moment sam na sam, jakieś dwuznaczne muśnięcia dłoni przy podawaniu browarka. Takie niby duperele, a po paru tygodniach bum - sms od niej. No i dalej już jakoś się potoczyło
Potem po paru latach związku i po zerwaniu znowu latami byłem samotnikiem i nie znalazłem nikogo nie dlatego, że nie potrafiłem, tylko dlatego że brak mi było chęci do ruszenia tyłka i wyjścia ze znajomymi. No ale jak tylko nadarzyła się okazja
... Nie chcę zabrzmieć tu zbyt "cwaniacko" - po prostu w jednym momencie nałożyło się tyle pozytywnych warunków ku temu by rozpocząć bliższą znajomość, że nie dało się tego spartolić. Zacząłem zajęcia z języka obcego na uczelni (język na tyle oryginalny, że osoby które się na niego zapisały siłą rzeczy musiały mieć podobne zainteresowania). A więc nowa grupa, a w niej jedna, wyjątkowo śliczna, roześmiana kobieta, ekstrawertyczka, wiecznie otoczona wianuszkiem absztyfikantów. Ja oczywiście trzymałem się na uboczu, onieśmielony i zażenowany perspektywą brania udziału w "zlocie kogucików", przez parę miesięcy nie powiedziałem do niej nawet słowa. Pewnego dnia przychodzę spóźniony na zajęcia, a grupa akurat zbiera się do wyjścia na piwo - z prowadzącym. Kto był inicjatorem przedsięwzięcia? Oczywiście Ona, a któż by inny. No to jak wszyscy, to ja też idę, tym bardziej że zajęcia i tak miały być prowadzone. Docieramy do klubu, ustawiamy ławki i krzesła żeby pomieścić te -naście osób i wykorzystałem pierwszy atut - usiadłem koło niej. Po chwili wymieniliśmy się już mailami - miałem podesłać jej skany notatek
. Zajęcia się skończyły, niektórzy mieli inne więc musieli iść, niektórzy zostali. Z czasem, i z wypitymi browarami towarzystwo zaczęło się wykruszać i została nas trójka. Akurat tego samego dnia znajomi z roku robili ognisko. Ośmielony paroma browarami zaprosiłem nań pozostałych. Po drodze pan "trzeci" się wykruszył i zostaliśmy sam na sam - tego było mi trzeba. Po drodze na ognisko zahaczyliśmy o moje mieszkanie, ażebym mógł się przebrać... I właściwie resztę mogę pominąć
Żeby nie było - doszło tylko do pocałunków, a browara było na tyle że oboje rano nie pamiętaliśmy czy to prawda czy sen. Jak najszybciej napisałem jej więc maila "z obiecanymi notatkami", dodając małego PS'a
odpisała, dodająć PS'a od siebie, który tylko utwierdził mnie w przekonaniu że trzeba iść za ciosem, bo jej się podobało. I tak spędziliśmy razem kolejne lata 
Także moi drodzy introwertycy, podpisuję się pod tym co pisał użytkownik Pałer_Frytas:
Moim zdaniem problemem jest nie tyle nieśmiałość, co nieumiejętność stwarzania sobie odpowiednich sytuacji, umożliwiających poznanie kogoś. Bo przy odpowiedniej aurze, naprawdę można być nieśmiałym, a jednak wykrzesać z siebie choć uśmiech czy widoczne, długie skrzyżowanie spojrzeń i już coś może zadziałać. Nigdy nie wygrasz w totka, nie kupując ani jednego losu.
Nigdy za często nie wychodziłem na imprezy czy jakiekolwiek inne spotkania towarzyskie, więc siłą rzeczy nie miałem okazji nikogo poznać. Był jednak taki okres w moim życiu, że wybitnie ekstrawertyczny kuzyn zechciał zatroszczyć się o moje życie towarzyskie (i chwała mu za to! to najlepsze chyba, co mnie spotkało). Dzięki temu zacząłem pojawiać się w jego towarzystwie, a nowa, niewiele odzywająca się twarz budziła pozytywną ciekawość, zwłaszcza płci pięknej. Podczas takich spotkań wpadła mi w oko pewna osóbka - najpierw było znalezienie wspólnej rzeczy którą lubiliśmy, żeby zawsze można było zagaić rozmowę, potem coraz dłuższe krzyżowanie spojrzeń, inicjowanie sytuacji, w których mogliśmy pobyć moment sam na sam, jakieś dwuznaczne muśnięcia dłoni przy podawaniu browarka. Takie niby duperele, a po paru tygodniach bum - sms od niej. No i dalej już jakoś się potoczyło
Potem po paru latach związku i po zerwaniu znowu latami byłem samotnikiem i nie znalazłem nikogo nie dlatego, że nie potrafiłem, tylko dlatego że brak mi było chęci do ruszenia tyłka i wyjścia ze znajomymi. No ale jak tylko nadarzyła się okazja
Także moi drodzy introwertycy, podpisuję się pod tym co pisał użytkownik Pałer_Frytas:
Niestety nie poderwiemy nikogo, siedząc w domu. Trzeba starać się od czasu do czasu wychodzić na imprezy, lub brać udział w różnych inicjatywach społecznych, zwłaszcza takich gdzie jest dużo nowych twarzy, a prędzej czy później natrafi się okazja. Polecam grupowe kursy języków obcychNajtrudniejszym etapem wszelkiego podrywania jak się zdaje jest znalezienie kogokolwiek do podrywania. Introwertyk raczej nie ma szerokiego grona znajomych, a co się rzekło na imprezach częsciej go nie ma jak jest. I o ile pierwszy etap poznawania kogoś można przejść dość spontanicznie w odpowiednich warunkach to siedząc w domu ciężko kogoś nowego poznać.
Re: Nieśmiałość a podryw ;]
Sprawdzone doświadczalnie w przeciągu kilku ostatnich miesięcy. Pic na wodę, lepiej dać sobie spokój.No można jeszcze przez internet
A ja nawet ostatnio jakimś cudem tego spróbowałem. Wyszło fajnie, bezstresowo i w ogóle, ale... miała chłopaka. K***a.Co innego, gdybym miał zagadnąć do obcej dziewczyny, żeby jej powiedzieć że mi się podoba - nie wiem czy można nazwać to nieśmiałością, ale po prostu czułbym się z tym głupio. Chociaż nie raz pamiętam, jak wizualizowałem sobie w głowie scenariusze przeprowadzenia takiej rozmowy, to jakoś nigdy nie zebrałem się na odwagę.
Re: Nieśmiałość a podryw ;]
Zwracam się z prośbą o wytłumaczenie mi introwertycznego męskiego myślenia z tym pisaniem przez internet. Ileż można? ,,Mój'' introwertyk,którgo poznałam na żywo, i (może się łudzę,nie wiem bo jak tu takiego rozkminić) chyba mu wpadłam w oko, on mi też od razu jednak jak się raz spotkaliśmy już bez znajomych poszło beznadziejnie, potem już się nie umawialiśmy ale przypadkowe spotkania były już lepsze, aż topniałam jak tak na mnie patrzył. Tyle, że nasza znajomość jest tylko i wyłącznie wirtualna, on unika moich zagajeń, żeby się spotkać na żywo, dlaczego?
a wiem, że zależy mu na podtrzymaniu tej znajomości, bo sam pisze, tylko ILEŻ MOŻNA, przecież ja się skończę. A wiem, że on też jest bardzo wrażliwy, więc nie smutno mu tak samemu iść przez życie? Przecież nawet jak z koleżanką moglibyśmy się widywać. Może coś robię źle, nie wiem, przestraszam go czymś, że wciąż mnie trzyma na dystans?
Widzę, że używacie komunikatorów do dziewczyn więc proszę wytłumaczcie mi jego zachowanie. Sami też nie chcecie się spotykać? Bo jato odbieram jak bezpieczne badanie gruntu. Niezobowiązujace. I raniące.
I witam wszystkich forumowiczów
Widzę, że używacie komunikatorów do dziewczyn więc proszę wytłumaczcie mi jego zachowanie. Sami też nie chcecie się spotykać? Bo jato odbieram jak bezpieczne badanie gruntu. Niezobowiązujace. I raniące.
I witam wszystkich forumowiczów
- highwind
- Legenda Intro
- Posty: 2137
- Rejestracja: 15 paź 2011, 10:27
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 1w9
- MBTI: istj
- Lokalizacja: wro
Re: Nieśmiałość a podryw ;]
Najwidoczniej nie smutno. Piszesz i podkreślasz, że kolega jest introwertykiem, a jednocześnie nie potrafisz zrozumieć jego introwertycznego zachowania. Jak już nie możesz wytrzymać, to wejdź w rozmowach na "wyższy level" uwodzenia/flirtu. Postaraj się dać mu do zrozumienia, że coś jest na rzeczy. Może kolega tego nie widzi i myśli, że skoro wasze kontakty mają leżeć na stopie koleżeńskiej, to rozmowa przez internet wystarcza. Inna możliwość - facet boi się, że kolejne spotkanie też pójdzie beznadziejne i unika tej ewentualności jak ognia. Daj mu do zrozumienia, że nie było tak źle, albo że może być tylko lepiej. Coś w tym stylu. Powodzenia.Arien pisze:A wiem, że on też jest bardzo wrażliwy, więc nie smutno mu tak samemu iść przez życie?
Re: Nieśmiałość a podryw ;]
Dzięki, choć nadal nie wiem, co on czuje. Znaczy chyba wiem, on na pewno się domyśla co jest z mojej strony, tylko tak mu widocznie odpowiada. Jasne, nie będę już naciskać, po prostu wolałabym sobie nie robić nadziei. Wiem, że on na pewno nie myśli o mnie jak o 'tylko kontakcie na gg' ale ja niestety mimowolnie notorycznie tak myślę. A kilka innych rozzmów było i Boże, jak się mną wspaniale zajmował. Ale dobra, pasuję, nic na siłę. Chciałam tylko powiedzieć innym piszącym od lat do dziewczyn introwertykom: do boju! Chyba sami wiecie, że spotkanie tej tejosoby zdarza się co milion lat.
Re: Nieśmiałość a podryw ;]
Każdy z nas ma problemy z nieśmialością i dlatego warto sięgać po różnego rodzaju źródła i czytać sporo artykułów. Jedna ze stron, które polecam jest strona o flircie.
Re: Nieśmiałość a podryw ;]
Moja nieśmiałość objawia się pogardą, lekceważeniem, wyrachowaniem wobec innych osób. Obcych, kobiet. Nigdy mi nie wychodziły kontakty z ludźmi, więc żeby nie wyjść na jakiegoś pedała zawsze przyjmowałem maskę skur**syna. Trochę jak House MD. A kiedy nikt nie patrzy, to ja spoglądam na nią wyobrażając sobie, że mógłbym uczynić ją najszczęśliwszym istnieniem. Żałosne.
'Nikt nie może być mi bliższy ode mnie, a ja, ja jestem sobie czasem taki daleki...' S.Lem
