highwind, już grzecznieję i wyjaśniam.
Czym innym jest wyrazić swoje zdanie, a czym innym atakować. Z góry zakładasz, że to Ty masz rację i ktokolwiek, kto myśli inaczej nie ma i, co gorsza, nie funkcjonuje normalnie. Chocbyś nawet był autorytetem moralnym całych mas, nie będziesz miał monopolu na prawdę. (A może zwłaszcza wtedy..)
I znowu, Ty nie wierzysz w związek bez seksu. A pomyślałeś, że może istnieją ludzie, którzy sobie wyobrażają? Wbrew temu, co myślą ci, którzy sobie nie wyobrażają? Polecam uprzejmie refleksje typu: a może ktoś myśli inaczej? Dopiero będziesz zaskoczony jak odkryjesz, jak wiele jest takich tematów. Wracając do tematu:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Aseksualizm (Akolita, wybacz, to nie diagnoza, po prostu rozwijam kontekst, bo ktoś tu chyba tego potrzebuje)
Jeśli koniecznie chcesz się przerażac czymkolwiek, nie wnikam, your choice.
I ostatnie: ja nie mam nic przeciwko/lubię kontakt fizyczny.
Faktycznie z mojego posta można było wyciągnąc inne wnioski, ale po prostu nie uznałam tego wyznania za ważne. (czyt. za bardzo się zapiekliłam)
Higsa: tak więc nie odpowiem na Twoje pytanie albo odpowiem po częsci - byc może mylnie zakładamy, że introwertyzm wiąże się brakiem potrzeby dotyku. U mnie się na przykład ta zasada nie sprawdza. Może jedynie nieco trudniej przychodzi mi wyjście z inicjatywą. Ale jeśli ktoś chce się przytulic (no nie każdy, wiecie;)) to się nie odsuwam.
Tak czy inaczej, nie doszukiwałabym się za wszelką cenę przyczyn nieprzepadania za dotykiem w byciu introwertykiem/tyczką;) Może niektórzy tak mają i już?
Pytanie, czy to źle? Bo ja, w przeciwienstwie do highwinda, nie widzę tutaj żadnych potencjalnych skutkow ubocznych. Ale to chyba indywidualna kwestia.
(oj, wiedziałam, że tu wrócę prędzej czy pozniej...

)