Zastanawiałam się, czy zamieścić moją wypowiedź w dziale 'Związki' czy 'Relacje', myślę jednak, że na chwilę obecną jednak bardziej pasuje właśnie tutaj.
Otóż, poznałam pewną osobę. Nie było to jak nagłe rażenie gromem, przez pewien czas nawet się nie zauważaliśmy. Jednak po pewnym czasie coś się w tej kwestii zmieniło. Co - nie wiem, choć mam wrażenie że obustronnie. Jednak wciąż mając problemy z jednoznacznym zinterpretowaniem pewnych zachowań, które w wielu przypadkach wydawały mi się mało spójne i logiczne, wręcz dziwne i przeczące sobie, zaczęłam szukać informacji. I tak, po nitce do kłębka, wiele rzeczy stało się jasne.
Przypuszczam, że osoba o której mowa jest właśnie introwertykiem. Jeśli założyć tą hipotezę, wszystko wpada na swoje miejsce, dotychczasowe budzące wątpliwości kwestie wydają się układać w jedną, sensowną całość. Dość pozytywną dla mnie, skąd niestety prosta droga do nadinterpretacji.
Stąd też pytanie do Was - choć pewnie wyjdzie ich kilka.
Sugerując się wcześniej uzyskanymi informacjami, jesteście ukierunkowani na siebie, nie macie jednak potrzeby uzewnętrzniać się przed innymi. Jednocześnie nie zależy Wam (choć oczywiście często brakuje przyjaciela bądź osoby której będzie na Was zależało i na której Wam będzie zależeć) na poznawaniu nowych ludzi i nawiązywaniu z nimi kontaktu.
Postawcie się teraz w takiej sytuacji - każdy z Was z osobna, bo przecież jesteście różni - że nagle znajduje się koło Was osoba, którą zafascynowaliście, która chciała by Was lepiej poznać. Co powinna zrobić, jak się zachować by zyskać Wasze zaufanie, sympatię? Rozmowa o pogodzie odpada, a przecież nie znacie się jeszcze na tyle, aby nawiązać głębszą rozmowę na 'poważny' temat (spotykacie ją mijając się w kuchni czy korytarzu, a nie na 'dedykowanym' spotkaniu do którego można nawiązać
Zwykle zaczyna się jakiś temat, rozmowa trwająca czasem nawet kilka godzin, lecz zawsze to ta druga osoba ją prowadzi, mówi więcej, zaczyna nowe wątki. Rozmawiacie z grzeczności tylko podtrzymując rozmowę? Czy może nie mielibyście oporów przerwać męczącej konwersacji pod dowolnym pretekstem? Co Was irytuje w kontaktach z innymi? Jakie zachowania uznajecie za męczące, nachalne? Jak byście się zachowali by ta druga osoba -wreszcie- dała Wam spokój?
I odwrotnie, czy potraficie w jakiś sposób okazać zainteresowanie kontaktem z drugą osobą? Czy dalibyście jakikolwiek sygnał, zielone światło, że chcecie dalszego kontaktu, tylko nie dążycie do niego samodzielnie?
Jak reagujecie na szczerość, brak gierek, czy dziwnych kombinacji? Gdyby ktoś z miejsca zasunął Wam 'fajna/y się wydajesz, chcę Cię poznać' lub okazywał to swoim zachowaniem?
I wreszcie: jak w takiej sytuacji rozpoznać jednak niechęć, ukrytą może chwilami pod płaszczem pokrętnych zachowań i nie pomylić jej z introwertyzmem? Da się?
Wybaczcie, jeśli moja wypowiedź wyda się w jakiś sposób obcesowa, staram się jedynie skonfrontować przeczytane informacje z praktyką, a następnie odnieść do swojej rzeczywistości. Myślę więc, że pytania należy zadać konkretnie
Bardzo bym się cieszyła i była wdzięczna, jeśli komuś by się chciało napisać dwa słowa, pomóc wyjaśnić i zrozumieć. Przecież nie o to chodzi, aby się zastanawiać nad każdym gestem i słowem, a o obopólne i wspólne dobre samopoczucie ze sobą.
Pozdrawiam
