iksigrekzet pisze:
Śmiem twierdzić, że nikt nie pragnie tak się wygadać jak introwertycy i nikt nie doświadczy tak ogromnej ulgi. Ale mało kto będzie odczuwał taki opór przed "wylaniem" się :wink:
Introwertyzm to na szczęście nie statyczne definicje z wikipedii, ale żywy proces, ludzki proces

A ludzie to zwierzęta stadne, czy komuś się to podoba czy nie.
No w końcu ktoś zrozumiał co mam na myśli !
Dzięki !
Może jak ktoś bardziej intro ode mnie napisze to,to przyjmiecie z mniejszym sceptyzmem.
Jakby "wygadywanie się" nie pomagało, to miliony nie wydawałyby kasy na prywatnych terapeutów (w tym introwertycy). Założę się,że niektórzy z Was nawet nie próbowali się wygadać.Tak szczerze. Bo się niektórzy zamknęli w szufladce "jestrem intro,nie ruszać,nie zaczepiać" ,zamknęliście się na klucz żeby przypadkiem nikt nic od Was nie chciał i połknęliście kluczyk . Tak się składa,że przyszłam tu,bo szczerze,to mam lekkie uprzedzenie do introwertyzmu. I chcę się oswoić z introwertycznym punktem widzenia,bo naprawdę myślę,że da się wśród intro znaleźć wiele inteligentych,wartościowych i wrażliwych ludzi. Czasami trochę skrytykuję Wasze zachowania (tzn chodzi mi Wy jako ogół introludzi a nie Was konkretnie) ale przynajmniej chcę się z Wami zapoznać. A jak Wy czasami krytykujecie ekstra że są momentami głośni,natrętni,męczący to jest dobrze tak ? To przyjmijcie też krytykę pod swoim adresem.
Cenię intro,którzy są przy swoich zachowaniach(które naprawdę jestem w stanie tolerować) ale starają się też choć trochę dostosować do innej osoby i które mają dystans do tego,że są intro,a nie zamykają się w owej szufladce.
Wystarczy chociaż na trochę odpuścić ze swoim " ja jestem intro i wszyscy mają sie podporządkować".Bo jeśli taki introludek nie wykaże choć minimum zaangażowania w poznanie np. takiego ekstra(nie chodzi mi o mnie) to ten ekstra(który też może mieć dużo ciekawych rzeczy do przekazania) może mieć tego intro zwyczajnie dość,bo uzna,że jest antypatyczny. A chyba lepiej być akceptowanym.Też jestem po części intro (koło 5-10 % tak mi się wydaje) ale to znaczy,że mam się zamknąć w domu i jak ktoś mnie zagaduje,to coś odburknąć na odczepnego ? mam zrezygnować z życia w "stadzie" bo jakaś część mnie jest spokojniejsza ? Rano/po południu można się spotkać ze znajomymi i chociaż SPRÓBOWAĆ pogadać o czymś,co nie niesie ze sobą przesłania rodem z Hamleta czy fizyki kwantowej. Warto czasami byc elastycznym i spróbować,jak żyją ludzie inni od nas.A wieczorem można podładować akumulatory w domu i porozmyślać. Jedno nie wyklucza drugiego. Wystarczy chcieć xd
btw.Fajnie,że wyrażanie swojego zdania jest trollowaniem xd