„Przychodzi w życiu człowieka czas, kiedy dźwiga krzyż naciągnięty bólem, cierpieniem, niespełnionymi marzeniami, brakiem radosnych perspektyw. Często ten krzyż go przygniata, ciężko jest wtedy wstać, znaleźć sens dalszej egzystencji. Ale ja ci mówię, wstań i walcz. To twoje życie, twój największy skarb.”
Introwertyzm a (nie)pełnosprawność.
Introwertyzm a (nie)pełnosprawność.
Tak naprawdę nie wiedziałem gdzie zamieścić ten temat ponieważ wychodzi on poza ramy. Temat odważny, o którym się nie mówi. Ja musiałem dojrzeć do tego żeby poruszyć sprawę niepełnosprawności a introwertyzmu. Normalnie mieszanka wybuchowa. Ciężko jest być introwertykiem, a jeśli do tego dodamy niepełnosprawność...ach czasem brakuje sił. Ja posiadam MPD, nic specjalnego wiele tysięcy dzieci to ma. Mimo to nie narzekam mogło być gorzej
. Zapraszam do dyskusji, chociaż wolałbym żeby nie było wielu komentarzy.
„Przychodzi w życiu człowieka czas, kiedy dźwiga krzyż naciągnięty bólem, cierpieniem, niespełnionymi marzeniami, brakiem radosnych perspektyw. Często ten krzyż go przygniata, ciężko jest wtedy wstać, znaleźć sens dalszej egzystencji. Ale ja ci mówię, wstań i walcz. To twoje życie, twój największy skarb.”
„Przychodzi w życiu człowieka czas, kiedy dźwiga krzyż naciągnięty bólem, cierpieniem, niespełnionymi marzeniami, brakiem radosnych perspektyw. Często ten krzyż go przygniata, ciężko jest wtedy wstać, znaleźć sens dalszej egzystencji. Ale ja ci mówię, wstań i walcz. To twoje życie, twój największy skarb.”
Re: Introwertyzm a (nie)pełnosprawność.
No nie jest łatwo ja mam syna z spektrum autyzmu. Też jest introwertykim jak ja i nie jest łatwo. Ciężko jest w tym w pewien sposób pokreconym świecie.
- Rafael
- Krypto-Extra
- Posty: 901
- Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 9w1
- MBTI: ISFJ
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Introwertyzm a (nie)pełnosprawność.
Ja mam potrójną niepełnosprawność i jestem intro efekt jest taki, że przez ostatnie 5 lat nie miałem kontaktu z nikim zarówno w realu jak i w necie. Teraz się trochę lepiej poczułem, to postanowiłem się deczko zaktywizować.
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
-
katamara-n
- Introrodek
- Posty: 17
- Rejestracja: 07 maja 2024, 19:51
- Płeć: kobieta
Re: Introwertyzm a (nie)pełnosprawność.
Również jestem osobą niepełnosprawną fizycznie, w lekkim stopniu. Myślę,że to w dużej mierze utrudnia mi kontakty z innymi ludźmi.
- Rafael
- Krypto-Extra
- Posty: 901
- Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 9w1
- MBTI: ISFJ
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Introwertyzm a (nie)pełnosprawność.
Ja to pisałem prawie dwa lata temu, obecnie jest lepiej, choć daleko jeszcze do poziomu z czasów, gdy byłem zdrowy.katamara-n pisze: 10 maja 2024, 18:48 Również jestem osobą niepełnosprawną fizycznie, w lekkim stopniu. Myślę,że to w dużej mierze utrudnia mi kontakty z innymi ludźmi.
Tu mam na myśli epokę przed internetową.
A teraz to życie towarzyskie również osób sprawnych przenosi się coraz bardziej do trybu zdalnego, czy to pisanego, czy głosowego, jak kto woli. Tak jest po prostu wygodniej, po co tracić czas na dojazdy skoro można wymienić myśli i uczucia w sieci i to całkowicie za darmo.
Dawniej, przynajmniej u nas, były pięknie rozwinięte relacje sąsiedzkie. Niestety obecnie w postępującym zaniku, z tego co słyszę wszędzie podobnie. A taka opcja dla niepełnosprawnych to była okazja do kontaktów w realu bez konieczności trudnych i bolesnych podróży.
Wystarczyło wsiąść do windy i po kilku minutach było się u kogoś znanego od urodzenia, prawie jak rodzina. Można było wpaść jedynie na 15 minut, by nie zajmować zbyt dużo czasu. Tak odwiedzając 4 mieszkania godzinka miłych wrażeń gwarantowana.
Przy obecnej mentalności na to nie ma szans.
Zatem pozostaje tylko internet jako podstawowe okno na świat relacji.
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
Re: Introwertyzm a (nie)pełnosprawność.
Pewnie masz rację ale trzeba szukać ludzi którzy nie patrzą tylko na wygląd.katamara-n pisze: 10 maja 2024, 18:48 Również jestem osobą niepełnosprawną fizycznie, w lekkim stopniu. Myślę,że to w dużej mierze utrudnia mi kontakty z innymi ludźmi.
-
katamara-n
- Introrodek
- Posty: 17
- Rejestracja: 07 maja 2024, 19:51
- Płeć: kobieta
Re: Introwertyzm a (nie)pełnosprawność.
Toć szukamArink pisze: 10 maja 2024, 23:31Pewnie masz rację ale trzeba szukać ludzi którzy nie patrzą tylko na wygląd.katamara-n pisze: 10 maja 2024, 18:48 Również jestem osobą niepełnosprawną fizycznie, w lekkim stopniu. Myślę,że to w dużej mierze utrudnia mi kontakty z innymi ludźmi.
No właśnie czasy się zmieniły....Rafael pisze: 10 maja 2024, 21:30 A teraz to życie towarzyskie również osób sprawnych przenosi się coraz bardziej do trybu zdalnego, czy to pisanego, czy głosowego, jak kto woli. Tak jest po prostu wygodniej, po co tracić czas na dojazdy skoro można wymienić myśli i uczucia w sieci i to całkowicie za darmo.![]()
Mam to szczęście ,że mój stan zdrowia pozwala na samodzielność , pracę itd... wiec nie narzekam....
Zobaczyłam ten temat i postanowiłam się po prostu odezwać
- Rafael
- Krypto-Extra
- Posty: 901
- Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 9w1
- MBTI: ISFJ
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Introwertyzm a (nie)pełnosprawność.
Może nie tylko na wygląd patrzą, ale jednak patrzą przez filtry stereotypów i swoich subiektywnych doświadczeń.Arink pisze: 10 maja 2024, 23:31 Pewnie masz rację ale trzeba szukać ludzi którzy nie patrzą tylko na wygląd.
A niestety prawda jest taka, iż jedyne kontakty jakie przeciętny obywatel RP ma z niepełnosprawnymi, to z żebrakami, którzy pod sklepem zbierają pieniądze na alkohol.
Reszta siedzi w domu i nikt nawet nie wie że są.
Ze wszystkich badań prowadzonych wśród osób sprawnych wynika, że zdecydowana większość z nich nie zna osobiście żadnego niepełnosprawnego lub o tym nie wie.
Nie wszystkie cechy są widoczne.
Brakuje w naszym kraju integracji i to bardzo.
Ludzie się nas boją, bo myślą iż taki niepełnosprawny od razu będzie domagał się jakiegoś wsparcia materialnego lub innego, będzie roszczeniowy itp.
Mało tego, to również dotyczy rodzin niepełnosprawnych zgodnie z przysłowiem: "gdy bieda wchodzi drzwiami, miłość ucieka oknem".
Jesteśmy jak czarne owce w realnym świecie i tak jest od wieków.
Musiałby się jakiś cud zdarzyć by się to zmieniło.
Co innego w pisanym internecie, tu ciało nie jest widoczne, zatem jeśli ktoś jest sprawny intelektualnie może czuć się jak równy pomiędzy równymi.
U mnie niestety ani jedno ani drugie.katamara-n pisze: 11 maja 2024, 8:45 Mam to szczęście ,że mój stan zdrowia pozwala na samodzielność , pracę itd... wiec nie narzekam....
Są też problemy czysto logistyczne.
Kiedyś, gdy byłem prawie zdrowy mogłem spotykać się z ludźmi na ich warunkach.
W ich domach, na działkach i innych miejscach, na które mieli ochotę, a co tu dużo gadać większość Polaków to domatorzy, działkolubni, lub miłośnicy swoich wytartych szlaków i trudno im zmobilizować się, by wyjść poza własną strefę komfortu.
Opcjonalnie jakaś ulubiona kawiarenka, czy park i nic poza tym.
Mnie to dawniej bardziej pasowało, bo miałem ducha odkrywcy i każde nowe miejsce pociągało mnie bardziej niż to znajome, ale teraz można spotkać się ze mną tylko na moich warunkach, a dla niektórych to jest barierą nie do pokonania.
Dawniej wystarczyło, że ktoś zadzwonił i jechałem pociągiem na drugi koniec Polski tylko po to by przeżyć parę miłych chwil, a przecież i w pociągi nie jeździły puste, tam można było poznać kolejne osoby i tak to się samo nakręcało. Zanim dojechałem do stacji przeznaczenia to już miałem kolejnych znajomych, którzy zapraszali mnie do swoich miejscowości.
Reasumując to właśnie niepełnosprawność jest jednym z czynników pogłębiających zarówno introwertyzm jak i izolacje. Większość znanych mi niepełnosprawnych ma właśnie osobowość introwertyczną, a jaką by mieli, gdyby byli zdrowi to trudno powiedzieć.
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
-
katamara-n
- Introrodek
- Posty: 17
- Rejestracja: 07 maja 2024, 19:51
- Płeć: kobieta
Re: Introwertyzm a (nie)pełnosprawność.
Hm, a ja to się teraz zastanawiam czy dobrze zrobiłam odzywając się w tym temacie.... Ledwo tu wlazłam a już "atakuje" swoją niepełnosprawnością...
Zgadzam się w stu procentach z tym co napisałeś Rafael
Polska to kraj mocno nieidealny i integracji tu brak. Tak jak napisałeś- przeciętny Polak ogromne szanse na to że nie pozna w swoim życiu osoby niepełnosprawnej, a jak pozna to będzie się jej bał/litował nad nią ....
Inna sprawa ,że ja np kompletnie nie odnajduje się w środowisku osób niepełnosprawnych. Więcej negatywnego, wykluczającego usłyszałam od niepełnosprawnych niż od tzw. zdrowych.
Czasami mam wrażenie ,że nie pasuje ani do zdrowych ani do chorych.
Czy to jest jednak powód by wylewać gorzkie żale? No chyba nie... bo niby co to zmieni....
Trzeba jakoś się próbować odnaleźć i tyle
Zgadzam się w stu procentach z tym co napisałeś Rafael
Polska to kraj mocno nieidealny i integracji tu brak. Tak jak napisałeś- przeciętny Polak ogromne szanse na to że nie pozna w swoim życiu osoby niepełnosprawnej, a jak pozna to będzie się jej bał/litował nad nią ....
Inna sprawa ,że ja np kompletnie nie odnajduje się w środowisku osób niepełnosprawnych. Więcej negatywnego, wykluczającego usłyszałam od niepełnosprawnych niż od tzw. zdrowych.
Czasami mam wrażenie ,że nie pasuje ani do zdrowych ani do chorych.
Czy to jest jednak powód by wylewać gorzkie żale? No chyba nie... bo niby co to zmieni....
Trzeba jakoś się próbować odnaleźć i tyle
- Rafael
- Krypto-Extra
- Posty: 901
- Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 9w1
- MBTI: ISFJ
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Introwertyzm a (nie)pełnosprawność.
Moim zdaniem dobrze.katamara-n pisze: 11 maja 2024, 16:23 Hm, a ja to się teraz zastanawiam czy dobrze zrobiłam odzywając się w tym temacie.... Ledwo tu wlazłam a już "atakuje" swoją niepełnosprawnością...
Warto powiedzieć, że się jest i nie ukrywać tego.
Ja też jeden z pierwszych tematów, który odwiedziłem to był właśnie ten.
To jest forum dla wszystkich i warto by niepełnosprawni pisali o sobie.
Dali się poznać. Nie ograniczali się tylko do własnego środowiska ze swoimi problemami.
To sprzyja integracji.
Ja też. Obecnie znam tylko 3 osoby na wózku z sąsiedztwa.Inna sprawa ,że ja np kompletnie nie odnajduje się w środowisku osób niepełnosprawnych.
I pewnie też kilka osób z orzeczeniem 02P, ale ci się na ogół nie przyznają, zatem tego nie wiem.
Na wózku jestem od 7 lat, a wcześniej chodziłem, choć z każdym rokiem coraz gorzej. Lekką niepełnosprawność mam od 26 roku życia, choć powstała już w wieku 3 lat, ale zostało to zaniedbane. Nie było orzeczenia, a powinna być już wtedy stwierdzona. Zawiniona przez lekarza, który popełnił błąd medyczny. Za to należy się renta do końca życia, której oczywiście nie mam.
Paradoksalnie znałem więcej niepełnosprawnych, gdy byłem prawie zdrowy.
Od dziecka miałem styczność z osobami psychicznie chorymi, bo moja rodzina pracowała w tej branży. Później również z niepełnosprawnymi intelektualnie, bo jedna z moich partnerek była nauczycielką w szkole specjalnej z internatem.
Jako dziecko wraz z mamą byliśmy rodziną zaprzyjaźnioną dla chłopca sieroty z NI, a potem opiekunami dla dziewczynki sieroty chorej na serce i jeszcze kilka innych chorób.
Ja również pracowałem z osobami chorymi psychicznie jako terapeuta. Byłem też w kilku wolontariatach pomagających niepełnosprawnym. Przyjaźniłem się z wieloma z nich, pamiętam szczególnie 3 osoby chore na padaczkę. Pomagałem też w DPS, w którym moja ciocia pracowała jako pielęgniarka. Trochę też niewidomym w ramach wolontariatu i bezdomnym.
Zatem sporo tego było i można powiedzieć, że znam to środowisko całkiem nieźle.
Ale co innego pomagać, a co innego być samemu w tym gronie. Zupełnie inna perspektywa.
Tak ludzie nie wiedzą jak się zachować, nawet Ci, którzy mają dobrą wolę, chyba że ktoś ma kogoś w rodzinie to co innego.przeciętny Polak ogromne szanse na to że nie pozna w swoim życiu osoby niepełnosprawnej, a jak pozna to będzie się jej bał/litował nad nią ....
Ja też, bo jednak przez większość życia byłem prawie zdrowy. Mam też zupełnie inną mentalność, bardziej skłonną do dawania niż brania, pomagania innym.Czasami mam wrażenie ,że nie pasuje ani do zdrowych ani do chorych.
A teraz jako niepełnosprawny na wiele sposobów nie mogę funkcjonować normalnie.
Duszą jestem ze zdrowymi, a ciałem z niepełnosprawnymi.
Zatem jako całość, ani tu ani tam.
Ja bardzo rzadko o tych sprawach mówię, ale też nie pomijam milczeniem.Czy to jest jednak powód by wylewać gorzkie żale? No chyba nie... bo niby co to zmieni....
Na tym forum to poniżej 1% moich wypowiedzi, zatem prawie nic.
Ale jednak to prawie czyni różnicę.
Tu nie chodzi o emocje "gorzkie żale", tylko o dostarczanie osobom zdrowym rzetelnych informacji na temat sytuacji osób niepełnosprawnych ich potrzeb i problemów.
A najlepiej, gdy usłyszą o tym z pierwszej ręki, czyli od samych niepełnosprawnych, tych którzy potrafią nawiązać kontakt z innymi. Wiadomo są tacy, którzy tego nie umieją. Potrzebni są ambasadorzy.
Jednak to trzeba robić z umiarem. W zasadzie dość raz powiedzieć nowej osobie i wystarczy dla jej wiedzy.
W żadnym wypadku nie należy epatować cierpieniem, czy być roszczeniowym, bo ludzie z pewnością uciekną.
Ja zresztą niezbyt chętnie rozmawiam na te tematy.
Zdecydowanie bardziej interesuje się szeroko rozumianą psychologią niż sprawami niepełnosprawnych.
W 99% jestem osobą pogodną i zadowoloną z życia. Taką już mam naturę. Lubię bardziej pocieszać innych niż opowiadać im o swoich problemach. Całe życie taki byłem.
To ja podnosiłem na duchu, a nie mnie podnoszono.
Zresztą Ci co mnie znają to wiedzą, że z mojej strony zawsze można liczyć na wsparcie, choć już nie tak duże jak dawniej z racji mniejszych możliwości.
Przeprowadzki już komuś nie zrobię, ani mieszkania nie wyremontuje. Za to mogę pomóc od strony psyche.
Ale też nie zamiatam swoich problemów pod dywan.
Warto też w tym temacie wspomnieć, iż urodziłem się jako ekstrawertyk.
Wiem to od mamy i reszty rodziny, która na tym się znała i potrafiła rozróżnić.
U mnie to było bardzo łatwe, bo byłem modelowym ekstrawertykiem, takim na 100%, najbardziej na całym osiedlu. Największa ilość znajomych, naturalna spontaniczna kontaktowość, łącznik pomiędzy wszystkimi z rocznika i nie tylko.
Do 15 roku tak było na pewno, potem to zaczęło się zmieniać, gdyż popsuło się zdrowie i trzeba się było uczyć w liceum. Z kolejnymi latami powoli stawałem się coraz bardziej introwertyczny wraz z pogłębiającą się niepełnosprawnością.
Po 30tce to już z pewnością mogłem określić się jako dość skrajny introwertyk, aż zabrnąłem na zupełne odludzie 100% introwertyzmu. Po osiągnięciu ekstremum sytuacja zaczęła się odwracać i obecnie określiłbym siebie jako umiarkowanego introwertyka lub nawet ambiwertyka. Sam do końca nie wiem.
Zależy jakie kryteria brać pod uwagę.
Reasumują niepełnosprawność sprzyja introwertyzmowi, ale nie jest to zależność 1:1.
Teraz sobie przypomniałem, że znałem jedną ekstrawertyczną osobę na wózku, ale ona była zdrowa. Nie miała żadnych bóli, niepełnosprawność wrodzona i to wszystko. Bardzo sprawny mózg liczne talenty, z dobrej rodziny i mnóstwo innych zasobów.
Wiele osób NI też sprawia wrażenie ekstrawertyków.
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.
-
katamara-n
- Introrodek
- Posty: 17
- Rejestracja: 07 maja 2024, 19:51
- Płeć: kobieta
Re: Introwertyzm a (nie)pełnosprawność.
Ależ Twoje podejście Rafael jak najbardziej kupuje i mam chyba dość podobnie. Niemniej jednak nie wiem czy pisanie o niepełnosprawności w jednym z pierwszych postów było dobrym pomysłem.
Ale tu ani się do czego przyznawać nie trzeba , bo taki po prostu jest stan faktyczny, ani niespecjalnie mówić jest o czym (bo jak wiadomo każdy przypadek jest inny i bla bla) Napisałam w tym temacie po to, bo mnie to ucieszyło,że ktoś na forum wpadł na pomysł tego tematu jako nie robienia z tego tabu.
Nie zamierzam ograniczać się do tego jednego tematu tutaj i jakoś nadmiernie rozpisywać o sobie pod tym kątem. Ale zawsze uważałam,że nie należy tego tematu ukrywać nawet w internetowych relacjach. Epatować tematem chyba nie epatuje
Problem stanowi, jak mi się wydaje co innego, ludzie wstydzą się o to pytać, a z niewiedzy wynikają rożne głupoty.
Sama mam problem jak zachowywać się wobec ludzi z niektórymi typami niepełnosprawności (bo nie zjadłam wszystkich rozumów). Tylko ja w takim przypadku pytam i o tym mówię dlaczego pytam. Bo wiem jak to jest, kiedy ktoś nie zapyta i zrobi po swojemu bo myślał że tak będzie dobrze.
Ale tu ani się do czego przyznawać nie trzeba , bo taki po prostu jest stan faktyczny, ani niespecjalnie mówić jest o czym (bo jak wiadomo każdy przypadek jest inny i bla bla) Napisałam w tym temacie po to, bo mnie to ucieszyło,że ktoś na forum wpadł na pomysł tego tematu jako nie robienia z tego tabu.
Nie zamierzam ograniczać się do tego jednego tematu tutaj i jakoś nadmiernie rozpisywać o sobie pod tym kątem. Ale zawsze uważałam,że nie należy tego tematu ukrywać nawet w internetowych relacjach. Epatować tematem chyba nie epatuje
Problem stanowi, jak mi się wydaje co innego, ludzie wstydzą się o to pytać, a z niewiedzy wynikają rożne głupoty.
Sama mam problem jak zachowywać się wobec ludzi z niektórymi typami niepełnosprawności (bo nie zjadłam wszystkich rozumów). Tylko ja w takim przypadku pytam i o tym mówię dlaczego pytam. Bo wiem jak to jest, kiedy ktoś nie zapyta i zrobi po swojemu bo myślał że tak będzie dobrze.
- Rafael
- Krypto-Extra
- Posty: 901
- Rejestracja: 04 lip 2022, 22:01
- Płeć: mężczyzna
- Enneagram: 9w1
- MBTI: ISFJ
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Introwertyzm a (nie)pełnosprawność.
Ciągle masz wątpliwości, cóż to Twoje subiektywne odczucia.katamara-n pisze: 11 maja 2024, 21:16 Ależ Twoje podejście Rafael jak najbardziej kupuje i mam chyba dość podobnie. Niemniej jednak nie wiem czy pisanie o niepełnosprawności w jednym z pierwszych postów było dobrym pomysłem.
Ja uważam niezmiennie, że dobrze. (w swoich subiektywnych.)
Ależ oczywiście, że nie epatujesz.Epatować tematem chyba nie epatuje
Miałem na myśli osoby, które o niczym innym nie mówią, jak tylko o swoich chorobach i sposobach ich leczenia, a takich można powiedzieć, że jest większość od pewnego wieku.
Owszem, niektórzy niepełnosprawni nie lubią, żeby im pomagać bez pytania, czy potrzeba, czy nie.bo jak wiadomo każdy przypadek jest inny i bla bla
A ja to uwielbiam, gdy ludzie troszczą się mnie na wszystkie możliwe sposoby z własnej inicjatywy.
Pozwalam się wozić nawet czasem w przeciwnym kierunku niż potrzeba, przenosić, dotykać, lubię gdy otwierają mi drzwi i naciskają guzik w windzie, dają pieniądze, czy jakieś inne rzeczy, podnoszą jak mi coś upadnie, pomagają pokonać przeszkody, zaczepiają, zagadują, pytają czy czegoś nie potrzeba itd.
Jak się gdzieś dalej wybiorę to mam takich interakcji po kilkanaście dziennie. Dużo ludzi poznaje, ale to są tylko takie powierzchowne relacje, też dobre, ale chciało by się więcej. Ale to już niestety nie...
Zawsze pięknie dziękuję i czarująco się uśmiecham i wszyscy są zadowoleni. Jest miła atmosfera dla każdego, świat staje się piękniejszy.
Kto pyta nie błądzi.Problem stanowi, jak mi się wydaje co innego, ludzie wstydzą się o to pytać, a z niewiedzy wynikają rożne głupoty.Sama mam problem jak zachowywać się wobec ludzi z niektórymi typami niepełnosprawności (bo nie zjadłam wszystkich rozumów). Tylko ja w takim przypadku pytam i o tym mówię dlaczego pytam. Bo wiem jak to jest, kiedy ktoś nie zapyta i zrobi po swojemu bo myślał że tak będzie dobrze.
Tak jest zalecane.
Ale ja wolę, żeby sami się domyślili i wykazali empatią.
A t te pytania w oczywistych sprawach to tak trochę mi nie w smak...
Ale u mnie to się rzadko zdarza, żeby ktoś pytał raczej ludzie wiedzą sami czego mi potrzeba.
Zresztą w przypadku osób na wózkach to jest najłatwiejsze, gorzej jest z psychicznie chorymi, tutaj to faktycznie trzeba mieć wiedzę i doświadczenie, które zdobywa się całymi latami i jeśli ktoś go nie ma, to więcej zaszkodzi niż pomoże.
Pytania też bym nie zalecał, przynajmniej w przypadku aktywnych psychoz, bo może się źle skończyć.
Ja akurat z takimi pacjentami pracowałem zatem znam te sprawy.
Tu muszą być odpowiednie predyspozycje osobowościowe sama wiedza nie wystarczy.
Nie każdy może być psychiatrą, ale również sprzątaczką na oddziale zamkniętym szpitala psychiatrycznego.
Nie o górę się potkniesz, ale o kamień.