mówienie do siebie
: 09 sty 2014, 23:00
Drodzy introwertycy, czy zdarza wam się mówić do siebie bądź rozmawiać z sobą samym?
Od około 6 miesięcy pracuję głównie z domu, bo z drugiego zajęcia, w którym miałam kontakt z ludźmi w firmach obecnie mam mało zleceń. To oraz zakończenie mojego związku około rok temu powoduje, że mam bardzo mały kontakt z ludźmi. To znaczy przebywam z nimi gdy na przykład chodzą na fitness czy na basen, do kina, do supermarketu, ale nie wchodzę z nimi w interakcje. Trochę jak w tej piosence "sama je, sama śpi, sama chodzi z psem". I przyznaję, że pomimo że moja tolerancja dla i lubienie przebywania samej jest bardzo duże, to jest to ten limit, w którym czuję się bardzo samotna. Z moim eks chłopakiem zawsze opowiadaliśmy sobie jak minął nasz dzień, jakie spostrzeżenia na temat ludzi, przyrody mieliśmy, co nas zachwyciło czy zmęczyło w międzyczasie kiedy się nie widzieliśmy. Bardzo mi tego brakuje - rozmowy gdy mieliśmy na to ochotę jednak bez tego upierdliwego szczekania jadaczką, które cechuje te wszystkie cholerne smalltalki.
Od kilku miesięcy zauważyłam, że mówię sama do siebie. Generalnie zawsze zdarzało mi się coś tam skomentować, czy na głos planować. Teraz jednak to coś więcej. Kiedy jestem sama w domu mówię co zrobiłam od rana, co mi się nie podoba/podoba, co zrobię na obiad. Mówię też do mojego żółwia. I dziś złapalam się na tym, że mówię na głos do mojego ukochanego kota, wyobrażając go sobie, dokładnie tak jak gadam do niego,kiedy go odwiedzam, głaszczę, karmię, kiedy mi mruczy na kolanach. Rzecz w tym że kot nie mieszka ze mną tylko z moją mamą. Raz przyłapalam się na tym, że coś tam mówiłam do siebie na klatce schodowej. Przeraziło mnie to. Pomyślalam, że nie wiem, zaczynam wariować
Tracić kontakt z rzeczywistością.
Mama powiedziała mi (jest psychologiem), że to typowe dla wrażliwych ludzi, kiedy czują się samotni. Substytują sobie obecność innej osoby lub potrafią ją zastąpić poprzez wyobrażanie sobie interakcji bądź interakcyjność z samym sobą. Ona po śmierci mojego taty, gdy nagle została sama, przez pewien czas też mówiła sama do siebie, bo nie mogła się odnaleźć w ciszy dookola niej w domu. Tyle że ja jestem nawykła do ciszy i do samotności. Zaczęłam się zastnawiać, czy inni introwertycy też tak mają? Czy mówicie czasami sami do siebie? Jeśli tak, z czego to waszym zdaniem wynika?
Od około 6 miesięcy pracuję głównie z domu, bo z drugiego zajęcia, w którym miałam kontakt z ludźmi w firmach obecnie mam mało zleceń. To oraz zakończenie mojego związku około rok temu powoduje, że mam bardzo mały kontakt z ludźmi. To znaczy przebywam z nimi gdy na przykład chodzą na fitness czy na basen, do kina, do supermarketu, ale nie wchodzę z nimi w interakcje. Trochę jak w tej piosence "sama je, sama śpi, sama chodzi z psem". I przyznaję, że pomimo że moja tolerancja dla i lubienie przebywania samej jest bardzo duże, to jest to ten limit, w którym czuję się bardzo samotna. Z moim eks chłopakiem zawsze opowiadaliśmy sobie jak minął nasz dzień, jakie spostrzeżenia na temat ludzi, przyrody mieliśmy, co nas zachwyciło czy zmęczyło w międzyczasie kiedy się nie widzieliśmy. Bardzo mi tego brakuje - rozmowy gdy mieliśmy na to ochotę jednak bez tego upierdliwego szczekania jadaczką, które cechuje te wszystkie cholerne smalltalki.
Od kilku miesięcy zauważyłam, że mówię sama do siebie. Generalnie zawsze zdarzało mi się coś tam skomentować, czy na głos planować. Teraz jednak to coś więcej. Kiedy jestem sama w domu mówię co zrobiłam od rana, co mi się nie podoba/podoba, co zrobię na obiad. Mówię też do mojego żółwia. I dziś złapalam się na tym, że mówię na głos do mojego ukochanego kota, wyobrażając go sobie, dokładnie tak jak gadam do niego,kiedy go odwiedzam, głaszczę, karmię, kiedy mi mruczy na kolanach. Rzecz w tym że kot nie mieszka ze mną tylko z moją mamą. Raz przyłapalam się na tym, że coś tam mówiłam do siebie na klatce schodowej. Przeraziło mnie to. Pomyślalam, że nie wiem, zaczynam wariować