Demonizacja Bezrobotnych w Prasie i Internecie
: 30 lip 2012, 5:39
Osoby bezrobotne są często przedstawiane jako osoby nie chcące pracować, które wyciągają od państwa zasiłki.
Zastanawia mnie w jakiej alternatywnej rzeczywistości żyją osoby które się tym zajmują (albo ile im płaci za to PO).
Z tego co widzę to poza konkretnym wykształceniem z pożądanych kierunków jest głównie praca dla albo osób bardzo wygadanych nie stresujących się, które sobie poradzą z telemarketingiem albo obsługą klienta albo dla osób z paroma latami doświadczenia w określonym zawodzie i pracodawcy sobie przebierają w ofertach.
Tak jak szukam jako zwykły bezrobotny student zaoczny to albo odpadam na etapie rozmowy na telefon (brak doświadczenia przy normalnych rzeczach) albo kwalifikacyjnej (brak super wygadania). Dałem CV do pięciu agencji pracy i zero odpowiedzi. W zasadzie jak szukałem kilka lat temu pracy w Londynie to był ten sam motyw - już na etapie rozmowy telefonicznej nie chcieli mieć do czynienia z ludźmi bez doświadczenia.
W zasadzie udało mi się w tym roku załapać tylko na robótkę w introligatorni jak brali wszystkich jak leciało - chyba z 30 osób tam pracowało ale to było tylko do jednego zlecenia.
Poza tym większość życia pracowałem w firmie rodzinnej, raz pracowałem po znajomości i raz dostałem pracę tak, że firma potrzebowała kilku ludzi "na wczoraj".
Dodatkowo urzędy pracy nie usuwają starych ofert i parodniowe oferty są już nie ważne a wygląda to tak jakby była praca tylko nie było ludzi do jej brania.
Zastanawia mnie po co się sieje taką propagandę. Tak samo np. na policyjnej stronie o żebraniu pisze że każdy może pracować i że to że żebracy nie pracują to jest tylko ich wybór. Znowu czemu taka nagonka?
Przecież to się kupy nie trzyma. I nawet jak ktoś nie chce pracować to co za różnica? I tak brakuje miejsc prac dla ogromnej rzeszy ludzi, którzy chcą pracować.
Zastanawia mnie w jakiej alternatywnej rzeczywistości żyją osoby które się tym zajmują (albo ile im płaci za to PO).
Z tego co widzę to poza konkretnym wykształceniem z pożądanych kierunków jest głównie praca dla albo osób bardzo wygadanych nie stresujących się, które sobie poradzą z telemarketingiem albo obsługą klienta albo dla osób z paroma latami doświadczenia w określonym zawodzie i pracodawcy sobie przebierają w ofertach.
Tak jak szukam jako zwykły bezrobotny student zaoczny to albo odpadam na etapie rozmowy na telefon (brak doświadczenia przy normalnych rzeczach) albo kwalifikacyjnej (brak super wygadania). Dałem CV do pięciu agencji pracy i zero odpowiedzi. W zasadzie jak szukałem kilka lat temu pracy w Londynie to był ten sam motyw - już na etapie rozmowy telefonicznej nie chcieli mieć do czynienia z ludźmi bez doświadczenia.
W zasadzie udało mi się w tym roku załapać tylko na robótkę w introligatorni jak brali wszystkich jak leciało - chyba z 30 osób tam pracowało ale to było tylko do jednego zlecenia.
Poza tym większość życia pracowałem w firmie rodzinnej, raz pracowałem po znajomości i raz dostałem pracę tak, że firma potrzebowała kilku ludzi "na wczoraj".
Dodatkowo urzędy pracy nie usuwają starych ofert i parodniowe oferty są już nie ważne a wygląda to tak jakby była praca tylko nie było ludzi do jej brania.
Zastanawia mnie po co się sieje taką propagandę. Tak samo np. na policyjnej stronie o żebraniu pisze że każdy może pracować i że to że żebracy nie pracują to jest tylko ich wybór. Znowu czemu taka nagonka?
Przecież to się kupy nie trzyma. I nawet jak ktoś nie chce pracować to co za różnica? I tak brakuje miejsc prac dla ogromnej rzeszy ludzi, którzy chcą pracować.