Strona 1 z 3
Jak "zapominacie"?
: 28 maja 2012, 11:05
autor: arvendanci
Jak o kimś zapominacie?
Na krótką metę to nic trudnego. Na dłuższą jednak spory problem.
Ktoś ma na to jakieś sposoby?
Re: Jak "zapominacie"?
: 28 maja 2012, 17:36
autor: highwind
Zależy o kim. Ale generalnie szukam zamiennika, który zajmie w szufladce wspomnień miejsce osoby, której obecności sobie dłużej tam nie życzę. A jeśli nie ma zamiennika, cóż - nie zapominam. Są chyba dwie osoby, co do których od lat nie było absolutnie dnia, żeby mi choćby mała myśl przez głowę nie przeszła. Ale nie przeszkadza mi to zbytnio. Lubię pamiętać.
Re: Jak "zapominacie"?
: 28 maja 2012, 19:04
autor: arvendanci
A no jest taka jedna osoba. Niby nie jest jakaś specjalnie ważna, ale jest problem by się tej myśli pozbyć. Wiele innych myśli doprowadza do niej, a wtedy już jest masakracja.
Ale opcja z zamiennikiem to dobra opcja

Re: Jak "zapominacie"?
: 28 maja 2012, 21:43
autor: Akolita
Jeśli o kimś zapominam, to nie dlatego, że chciałam, a po prostu dlatego, że wiele wody upłynęło, minęły lata i po prostu obraz tej osoby zbladł w pamięci. Nie czuję potrzeby zapominania o kimkolwiek celowo, bo mnie zranił, rozczarował, etc. Raczej staram się by pamięć o takich osobach trwała, ale nie wywoływała smutku lub gniewu - żeby stały mi się one obojętne. Nawet dość szybko udaje mi się dojść do takiego stanu. Prawdopodobnie dlatego, że jestem, jak na intro, całkiem sporym lekkoduchem.
Re: Jak "zapominacie"?
: 29 maja 2012, 19:16
autor: Fist
Dla mnie to po prostu wymaga czasu. Zazwyczaj od cholery i trochę czasu. Nie mam żadnych super-technik zapominania. No, ale zawsze się jednak udaje zapomnieć o nawet najgłębszej ranie czy najdroższej osobie. Nie wiem, czy to dobrze świadczy - no ale.
...Prawdopodobnie ma to też lekki związek z przeświadczeniem, że jeśli ktoś mnie zranił, to jest insektem.
Re: Jak "zapominacie"?
: 29 maja 2012, 20:00
autor: arvendanci
To pytanie się wzięło z tego, że nagle straciłem kontakt osobą, która moim zdaniem wyróżniała się spośród wszystkich znajomych tym, że praktycznie zawsze mnie rozumiała, niezależnie od sytuacji. Mimo, że moje rozmowy z kimś drogą elektroniczną (w tym przypadku była tylko taka możliwość) trwają zwykle krótko, to z nią potrafiłem niekiedy i kilka godzin spędzić na rozmowie, w której zawsze działo się coś ciekawego.
I chcę zapomnieć nie dlatego, że czuję się zraniony, czy że przykro mi z tego powodu (no może przykro trochę jest).
Chcę zapomnieć bo niekiedy wracają w myślach pytania, dlaczego tak się stało itd.
Prawdopodobnie gdyby się odezwała znów, bardzo długo bym się nie zastanawiał i z pewnością podjąłbym kolejną rozmowę...
No ale cóż. Tak to czasami bywa. Malutkimi kroczkami da radę mam nadzieję ;]
Re: Jak "zapominacie"?
: 29 maja 2012, 21:10
autor: SardonicAlly
hmm, a może by tak, zamiast szukać sposobów na zapomnienie, spokojnie poczekać aż sytuacja się rozwinie? ludzie czasem na jakiś czas urywają kontakt, z różnych względów, i nie zawsze robią to z zamiarem zranienia drugiej osoby.
Ot, może po prostu "she needed some space" - nie warto tego brać jakoś mocno do siebie. Odezwie się znowu? to i dobrze. Nie odezwie? drugie dobrze.
Może nie jestem szczególnie typowym przykładem ludzkiej istoty, ale zdarza mi się nieraz zamykać w skorupę na parę tygodni - nie włączam gadu, nie odpisuję, nie oddzwaniam, jeśli w grę nie wchodzi sprawa zawodowa albo ważna - po prostu chwilowo mam dość świata i ładuję baterie. Nie robię tego po to, żeby kogokolwiek ranić, ba, nawet nie przeszło mi dotąd przez myśl, ze ktoś może się poczuć tym zraniony. Szczerze wątpię żeby kontakt ze mną był komuś niezbędny
Nie staram się zapomnieć - pamiętam wszystkich znajomych, rodzinę a nawet i niektórych nieznajomych, z tym, że raczej nie z nazwiska, a z twarzy. Nie ważne, czy (i w jaki sposób) straciliśmy kontakt. To coś na kształt katalogu, z którego nic nie wyrzucam. Ale że moje relacje z ludźmi nie są specjalnie głębokie to i pamiętanie o nich nie łączy się z nadmiarem pozytywnych czy negatywnych emocji. Ot, katalog.
Re: Jak "zapominacie"?
: 30 maja 2012, 22:05
autor: Will
Moim zdaniem stopień łatwości zapominania zależy od głębokości relacji z daną osobą (niezależnie do tego czy piętno wywarte przezeń jest pozytywne czy też nie).
Szczerze wątpię żeby kontakt ze mną był komuś niezbędny
O tak

Tylko tutaj moim zdanie należy uważać, bo od takiego skrajnie indywidualistycznego myślenia tylko krok w stronę przeświadczenia, że
nikt mnie nie potrzebuje. A wtedy co poniektóre słabsze psychiki mogą runąć... sam kiedyś przechodziłem przez coś podobnego.
A jeśli chodzi o nieznajomych, to podziwiam... ja zawsze miałem problem by ich wszystkich spamiętać

Możliwości ludzkiej pamięci są ogromne, ale czasami po prostu żal tego miejsca na co poniektórych osobników.
Re: Jak "zapominacie"?
: 30 maja 2012, 22:48
autor: arvendanci
W takim razie jak to mówią: czas pokaże ;]
Re: Jak "zapominacie"?
: 25 paź 2012, 23:16
autor: arvendanci
Zapomniałem

Jak długo was trzyma?
: 23 lip 2013, 13:45
autor: cisza
Miłość znaczy :wink: nie muszę dodawać ze nieszczęśliwa. Sytuacja jest taka że on jest bardzo intro a ja trochę mniej ale też. Nic już chyba z tego nie będzie... A podobno introwertykom najciężej i najdłużej przychodzi się odkochać...

u mnie trwa to już prawie dwa lata... i końca nie widać...
kto da więcej? :lol:
Re: Jak "zapominacie"?
: 23 lip 2013, 16:57
autor: Sundari
Ja pamiętam moją wielką miłość z liceum. Minęły lata (dokładnie 6) i miłość też minęła, ale wspomnienia pozostają. Wydaje mi się, że nie da się zapomnieć o kimś kto był dla Ciebie ważny. Po prostu godzisz się z losem i idziesz dalej. Jedyne pocieszenie jest takie, że na miejsce tej osoby przyjdzie inna i jeszcze inna...aż wreszcie przyjdzie osoba, która znów będzie tą najważniejszą i znów będzie dobrze

Czas, czas, czas - jedyne lekarstwo :lol:
Re: Jak "zapominacie"?
: 23 lip 2013, 17:34
autor: cisza
6 lat... przerażasz mnie... choć jeśli tylko go pamiętasz a już nie angażujesz się to chyba łatwiej... najgorzej jak człowieka "trzyma" dalej takie uczucie a nie powinno... to wtedy się nie ma ochoty na zainteresowanie nową osobą choćby ktoś nowy chciał i teoretycznie nawet fajny..

i tylko się sobie wkręca, że tamto czego realnie nie ma jeszcze może nie jest takie całkiem skończone...

ma ktoś tak?
Re: Jak "zapominacie"?
: 23 lip 2013, 18:27
autor: highwind
ma ktoś tak?
Autentycznie poczułem się wywołany do tablicy :/
6 lat... przerażasz mnie... choć jeśli tylko go pamiętasz a już nie angażujesz się to chyba łatwiej...
Ja do dzisiaj sobie czasem przypomnę chwile i sprzed 10 lat. Ot tak, kiedy zasypiam, a myśl sama wpada do głowy. Dziwne jest to, że realnie do rzeczy podchodząc, związki w których byłem zaliczały i chwile uniesień, i olbrzymie wpadki, a ja zdaję się zapominać o tych gorszych chwilach i wszystko co było wydaje mi się takie błogie.
najgorzej jak człowieka "trzyma" dalej takie uczucie a nie powinno... to wtedy się nie ma ochoty na zainteresowanie nową osobą choćby ktoś nowy chciał i teoretycznie nawet fajny..
Tell me about it. W przeciągu samego ostatniego roku odgrodziłem się murem od tylu kobiet, z iloma chyba nie miałem bliższej styczności w ciągu życia. I o ile wydawało mi się (ba, byłem kurde pewien) że po dwóch latach "zapomniałem", to niedawno spotkałem się z byłą, od tak, na browar - pogadać. Było spoko, bez rewelacji - ot zwykłe piwko, czyli tak jak być powinno. Ale ja teraz czuję się jak heroinista po odwyku, który znów walnął soczystego strzała prosto w żyłę. Mózg mi eksploduje przepełniony myślami o niej. Fuck. Nie wiedziałem w jakie gówno się pakuję, idąc na ten browar. Jestem słaby, zabijcie mnie
i tylko się sobie wkręca, że tamto czego realnie nie ma jeszcze może nie jest takie całkiem skończone...
Fuuuuuuuuuck.
Re: Jak "zapominacie"?
: 23 lip 2013, 18:56
autor: cisza
highwind pisze: W przeciągu samego ostatniego roku odgrodziłem się murem od tylu kobiet, z iloma chyba nie miałem bliższej styczności w ciągu życia. I o ile wydawało mi się (ba, byłem kurde pewien) że po dwóch latach "zapomniałem", to niedawno spotkałem się z byłą, od tak, na browar - pogadać. Było spoko, bez rewelacji - ot zwykłe piwko, czyli tak jak być powinno. Ale ja teraz czuję się jak heroinista po odwyku, który znów walnął soczystego strzała prosto w żyłę. Mózg mi eksploduje przepełniony myślami o niej. Fuck. Nie wiedziałem w jakie gówno się pakuję, idąc na ten browar. Jestem słaby, zabijcie mnie
No właśnie takie coś mam na myśli... czyli na bank jestem tym introwertykiem...

i pełna świadomość że życie ucieka a mnie to co w nim najlepszego omija "na własne życzenie" wcale nie pomaga się ogarnąć... ciekawe jak inni się z tego podnieśli... bo chyba jacyś jednak się podnoszą..?
