Empatia - test (ang)
: 28 kwie 2012, 1:14
Intryguje mnie zjawisko empatii, z tego prostego względu, że w ogóle go nie rozumiem. Tzn, rzecz jasna, czytałam o tym, i wiem jak to powinno działać: stawiasz się w sytuacji drugiej osoby, i odczuwasz to, co ona. No, pięknie, ale nie odczuwam. Potrafię czasem nazwać, co moim zdaniem czuje dana osoba, ale często mylę smutek ze zmęczeniem, zniecierpliwienie ze znudzeniem, nie jestem w stanie rozpoznać, czy ktoś mnie lubi, czy tylko toleruje. Podobno często wygłaszam uwagi które "ranią" - zupełnie bezwiednie, i bez złych intencji. Podobno obrażam komentarzami rzuconymi mimochodem.
Jeśli ktoś mi się zwierza (big mistake) zastanawiam się jak dokonać jednej z 2 rzeczy a)pomóc mu, jeśli sprawa jest w moim odczuciu poważa b)sprawić, żeby przestał bajdurzyć, jeśli sprawa jest błaha. W żadnej z tych sytuacji nie udziela mi sie nastrój (smutny czy wesoły) osoby, która mi się zwierza. Podejrzewam, że czegoś w mojej skromnej osobowości po prostu brakuje.
Nie znaczy to bynajmniej, że bywam okrutna - rozumiem znaczenie bólu i nigdy nie próbowałam go sprawić żadnemu stworzeniu. Wręcz przeciwnie, widząc cierpiące zwierze czy człowieka staram się pomóc, ale nie dlatego, że wywołuje to we mnie jakieś emocje - po prostu, mam świadomość że tak zrobić należy. Ale nie na tym polega empatia. Obserwuję nieraz, kiedy jestem ciężko chora, moja matka płacze, jest smutna, nie może jeść. Pytam, o co znowu chodzi, a o na na to, "jak mogę jeść jak się o ciebie zamartwiam". Najwyraźniej, istnieje jakieś powiązanie. Problemy innych najwyraźniej mogą ranić. Ale, jak to działa? Automatycznie, zupełnie bez świadomej kontroli - ot, słyszycie o czyimś nieszczęściu i robi się wam smutno? Ja w tej sytuacji rozważam 3 rzeczy a) czy mnie to w jakiś sposób bezpośrednio dotyczy b) czy to jakimś cudem jest moja wina? c) czy mogę się na coś przydać? i jeśli wszystkie trzy odpowiedzi sa negatywne, nie myślę o sprawie więcej. Jeśli mogę coś zrobić, robię to - znowu, po prostu dlatego, że tak być powinno.
Miało być krótkie pytanie i teścik, a wyszedł elaborat. No więc, jak to jest z waszą empatią? Ktoś ma podobnie? I najważniejsze, czy tę sztuczkę można jakoś wytrenować, czy trzeba się z tym po prostu urodzić?
A oto i teścik:
http://glennrowe.net/BaronCohen/Empathy ... tient.aspx
Najwyraźniej, nawet ludzie z syndromem Aspergera lepiej znają tę empatyczną sztuczkę.. Mój wynik to całe 14.
Tu jeszcze ciekawostka, wykład profesora który wymyślił powyższy kwestionariusz.
http://www.youtube.com/watch?v=Aq_nCTGS ... re=related
Hmm. zgodnie z jego definicją, jestem albo sociopath, narciss, albo.. Aspherger. Not very funny.
Jeśli ktoś mi się zwierza (big mistake) zastanawiam się jak dokonać jednej z 2 rzeczy a)pomóc mu, jeśli sprawa jest w moim odczuciu poważa b)sprawić, żeby przestał bajdurzyć, jeśli sprawa jest błaha. W żadnej z tych sytuacji nie udziela mi sie nastrój (smutny czy wesoły) osoby, która mi się zwierza. Podejrzewam, że czegoś w mojej skromnej osobowości po prostu brakuje.
Nie znaczy to bynajmniej, że bywam okrutna - rozumiem znaczenie bólu i nigdy nie próbowałam go sprawić żadnemu stworzeniu. Wręcz przeciwnie, widząc cierpiące zwierze czy człowieka staram się pomóc, ale nie dlatego, że wywołuje to we mnie jakieś emocje - po prostu, mam świadomość że tak zrobić należy. Ale nie na tym polega empatia. Obserwuję nieraz, kiedy jestem ciężko chora, moja matka płacze, jest smutna, nie może jeść. Pytam, o co znowu chodzi, a o na na to, "jak mogę jeść jak się o ciebie zamartwiam". Najwyraźniej, istnieje jakieś powiązanie. Problemy innych najwyraźniej mogą ranić. Ale, jak to działa? Automatycznie, zupełnie bez świadomej kontroli - ot, słyszycie o czyimś nieszczęściu i robi się wam smutno? Ja w tej sytuacji rozważam 3 rzeczy a) czy mnie to w jakiś sposób bezpośrednio dotyczy b) czy to jakimś cudem jest moja wina? c) czy mogę się na coś przydać? i jeśli wszystkie trzy odpowiedzi sa negatywne, nie myślę o sprawie więcej. Jeśli mogę coś zrobić, robię to - znowu, po prostu dlatego, że tak być powinno.
Miało być krótkie pytanie i teścik, a wyszedł elaborat. No więc, jak to jest z waszą empatią? Ktoś ma podobnie? I najważniejsze, czy tę sztuczkę można jakoś wytrenować, czy trzeba się z tym po prostu urodzić?
A oto i teścik:
http://glennrowe.net/BaronCohen/Empathy ... tient.aspx
Najwyraźniej, nawet ludzie z syndromem Aspergera lepiej znają tę empatyczną sztuczkę.. Mój wynik to całe 14.
Tu jeszcze ciekawostka, wykład profesora który wymyślił powyższy kwestionariusz.
http://www.youtube.com/watch?v=Aq_nCTGS ... re=related
Hmm. zgodnie z jego definicją, jestem albo sociopath, narciss, albo.. Aspherger. Not very funny.