Najpierw trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, skąd ta potrzeba ucieczki się wzięła? Może jest uzasadniona? Inaczej, jeśli pytasz z perspektywy kogoś, kto jest już w związku, pomyśl, co Ci się nie podoba. Może to nie żaden abstrakcyjny lęk, tylko po prostu niechęc do konkretnych zachowań albo...osoby.
A jeśli tylko rozważasz ewentualnośc związku w przyszłości i piszesz o "związkofobii", jako czymś potencjalnym, to wydaje mi się, że nie ma co się martwić. Takie problemy rozwiązują się same, jeśli trafisz na odpowiednią osobę lub na kogoś, kogo będziesz chciała uczynic odpowiednim

(bo i tak bywa).
Oczywiście, że odczuwałam lekki niepokój przed wiązaniem się z kimś. Spowodowane to było ogólną obawą przed utratą niezależności, naruszeniem nadmiernej potrzeby prywatności, aspołecznymi i samotniczymi ciągotkami;) Ale po pierwsze, przekonałam się już wiele razy, że lęk wytworzony w głowie wcale nie musi pokrywac się z rzeczywistą sytuacją, czyli, czasem bywa tak, że w myślach produkujemy sobie wybujałe pokłady niepokoju, a potem zderzając się z przedmiotem tego niepokoju w praktyce, okazuje się, że ma on skutek zupełnie inny: to co np. miało wiązac się z późniejszym dyskomfortem/cierpieniem, jest w rzeczywistości źródłem zadowolenia/szczęscia. Dlatego, rzucam się od czasu do czasu na głęboką wodę, wbrew rojącym się w głowie obawom. I w większości przypadków okazuje się faktycznie, że mam skłonności do dramatyzowania. (śmiem twierdzic, że to cecha intro)
Po drugie, sporo zależy od osobistych potrzeb. Związek oczywiście w pewnym sensie zawsze będzie ograniczał (potrzeba kompromisów, ustępstw, często kosztem własnych zachcianek albo aspiracji, zmiana nawyków, przełamywanie lęków, których nie ma się ochoty przełamywac;), itp.), ale przede wszystkim wzbogaca. Pozwala się otworzyc na drugą osobę, motywuje do działań, wzmacnia, zmienia sposób patrzenia na wiele spraw, itd. Teraz pytanie, na ile nam zależy na zyskaniu tej pozytywnej częsci. To jest kwestia indywidualna, jak mniemam. Jeśli chodzi o mnie, jestem w stanie pojśc na ustępstwa, bo kuszą mnie korzyści. I bynajmniej nie jest to postawa altruistyczna;)
Ważne jest też dogranie potrzeb w związku. Ja uciekałam, jak odczuwałam "konflikt interesów." (brzmi przedmiotowo, ale nie wiem jak to inaczej określic) A może mi nie zależało...po prostu.
Inna sprawa, że wielu ludzi uważa związek za koniecznośc, czego nie rozumiem. Nie chcesz, nie musisz i już.