Strona 1 z 2

niemoznosc stworzenia wiezi, bliskosci z ludzmi

: 29 lis 2011, 23:41
autor: Agna
Moim problemem jest to ze nie potrafie stworzyc wiezi z drugim czlowiekiem, nie czuje z nikim bliskosci i mam tak nawet z najblizsza rodzina. Wszelkie rozmowy mnie nudza, chociaz potrzebuje czasem sie wygadac to i tak jest to wszystko bez jakichs emocji, ciekawosci, rozmowy sa takie nudne i czuje ze druga osoba tez sie mna nudzi. (Osobna sprawa jest to ze nie potrafie wyrazic swoich mysli.) Moge wymienic z kims nie wiadomo ile informacji o sobie, moze byc mnostwo podobienstw miedzy nami ale i tak nie czuje zeby nas cos laczylo, nie ma tego czegos. Jak sie zwierzam to tak jakbym nie wiem, jakis wyklad robila, sprawozdanie, chyba sama ze soba nie czuje bliskosci.

Ja taka kiedys nie bylam :( kiedys to wystarczylo ze jakas dziewczyna w klasie miala ten sam znak zodiaku i juz nawiazywala sie przyjazn czy chociazby kolezenstwo, czulo sie po prostu ta wiez. Ostanio w nocy tak myslalam i myslalam, w glowie pojawily mi sie jakies wspomnienia, i nagle przypomnialam sobie jak to jest czuc bliskosc z drugim czlowiekiem, przypomnialy mi sie te uczucia i zaczelam sie tak czuc! (to przyszlo samo, nagle a tak na zawolanie to nie sadze zeby znowu mi sie to udalo...) no i uswiadomilam sobie dzieki temu, ze ja przez caly czas po prostu bylam az tak zamknieta w sobie! Pod masakrycznie gruba skorupa, nawet sama przed soba, bo nawet nie rozpoznawalam swoich uczuc emocji, potrzeb. a wtedy czulam ze sie otwarlam, czulam sie i zachowywalam jak ekstrawertyk. Smialam sie sama do siebie jak przypominalam sobie rozne sytuacje z ludzmi, osoby ktore sie w danym momencie nie odzywaly jakies smieszne mi sie wydawaly, i sobie wyobrazalam jak je prowokuje, udaje glupka zeby sprowokowac u nich jakies dziwne reakcje. W ogole spiewalam i tanczylam, nie mialam problemu z wyrazaniem swoich mysli, nawet z asertywnoscia. I czulam bliskosc z ludzmi.

Niestety znow jestem jak autystyk. Jak mam sie znow otworzyc? I czy to jest normalne u introwertyka?

Re: niemoznosc stworzenia wiezi, bliskosci z ludzmi

: 30 lis 2011, 0:45
autor: iksigrekzet
Myślę, że to jest problem większości ludzkości :D

Re: niemoznosc stworzenia wiezi, bliskosci z ludzmi

: 30 lis 2011, 12:10
autor: Schmalzler
Myślę, że to jest problem większości ludzkości
Agreed

Nie bez przyczyny Ściana to najlepiej sprzedający się album w historii.

Re: niemoznosc stworzenia wiezi, bliskosci z ludzmi

: 30 lis 2011, 21:35
autor: highwind
Skoro kiedyś tam byłaś w stanie nawiązać fajne relacje z ludźmi, to raczej dalej nic nie stoi na przeszkodzie aby znowu to uczynić. Pewnie po prostu trafiasz na niewłaściwe osoby.
Niestety znow jestem jak autystyk. Jak mam sie znow otworzyc? I czy to jest normalne u introwertyka?
Z tego co piszesz, wydaje mi się, że jesteś przynajmniej trochę otwarta - mimo wszystko potrafisz opowiadać o sobie. Tyle że ci to przyjemności nie sprawia. Jak mi coś nie sprawia przyjemności, to raczej staram się tego unikać :P

Re: niemoznosc stworzenia wiezi, bliskosci z ludzmi

: 01 gru 2011, 18:12
autor: Piorun23
Myślę ze warto zacząć od postawienia pytania: czy w ogóle warto otwierać się na ludzi?

Moim zdaniem NIE warto.
Ile razy otwierałem się na kogoś, dostawałem kopa w d..., żeby nie powiedzieć w twarz :evil:
Zawsze sprawdzało się przysłowie "wyjdź z sercem do ludzi, a muchi ci na nie nas...paskudzą" :?

"Przyjaciele" zawodzą albo się wykruszają, ludzie których się szanowało okazują się sk..synami...


Z upływem lat stwierdzam ze mam coraz mniejszą ochotę na jakiekolwiek bliższe kontakty z ludźmi.

Więcej nawet - obserwuję ze takie zmęczenie ludźmi to coś zupełnie normalnego, zwłaszcza w naszym "cudownym", "logicznym" i "sympatycznym" kraju :?


Moim zdaniem wniosek jest prosty: inwestycja czasu i energii w bliskie kontakty z ludźmi to jedna z najgłupszych inwestycji jaką można sobie wybrazić

Re: niemoznosc stworzenia wiezi, bliskosci z ludzmi

: 01 gru 2011, 18:21
autor: iksigrekzet
Piorun23 pisze: Moim zdaniem NIE warto.
To, że ty miałeś takie doświadczenia, nie znaczy, że każdy musi mieć.
Piorun23 pisze: Moim zdaniem wniosek jest prosty: inwestycja czasu i energii w bliskie kontakty z ludźmi to jedna z najgłupszych inwestycji jaką można sobie wybrazić
A zastanawiałeś się nad tym, czy problem tkwi w Tobie, a nie w "ludziach"?
Pamiętaj, że jeżeli ty się nad tym przejechałeś, nie znaczy, że inni muszą.

Re: niemoznosc stworzenia wiezi, bliskosci z ludzmi

: 01 gru 2011, 19:04
autor: Piorun23
Tiaaa, wokół mnie są same ryjki uśmiechnięte, żadnych tragedii, żadnych chorób, żadnych rozje... związków, żadnych nieudanych małżeństw, żadnych niedorobionych dzieci, żadnych złodziei i oszustów, żadnej pogoni za kasą by dotrwać do pierwszego - lub, co lepsze, do kolejnej obfitości puszek w śmietniku...

No cud malina raj na ziemi, tylko ja jakoś tego zobaczyć nie umiem :roll:



Nie wiem jak zaślepionym optymistą trzeba być, by nie widzieć co się dookoła dzieje...

Re: niemoznosc stworzenia wiezi, bliskosci z ludzmi

: 01 gru 2011, 19:13
autor: iksigrekzet
:roll:
No tak, przestanę jeść bo dzieci w afryce z głodu umierają.

Re: niemoznosc stworzenia wiezi, bliskosci z ludzmi

: 01 gru 2011, 19:29
autor: Piorun23
No tak, przestanę jeść bo dzieci w afryce z głodu umierają.
Szerokiej drogi. Możesz też wstąpić do Church of Holy Euthanasia (to ci od "zrób coś dobrego dla świata, zabij się")


Ja mam zamiar trzymać się swoich zasad i po prostu mówić światu i ludziom "f...ck off"

Re: niemoznosc stworzenia wiezi, bliskosci z ludzmi

: 01 gru 2011, 19:59
autor: iksigrekzet
Ok.

Re: niemoznosc stworzenia wiezi, bliskosci z ludzmi

: 01 gru 2011, 20:09
autor: Piorun23
http://www.youtube.com/watch?v=zzWoFb7L ... plpp_video

Moje podejście do ludzi w wydaniu bardziej poetyckim :mrgreen:

tak się zdarza
zazwyczaj
jestem w nastroju
nieprzysiadalnym
siedzę sam przy stoliku
i nie mam ochoty
dosiąść się do was
choć na mnie kiwacie
ja to pie*dolę
jestem w nastroju
nieprzysiadalnym

Re: niemoznosc stworzenia wiezi, bliskosci z ludzmi

: 03 gru 2011, 1:47
autor: Stachv
powracając do tematu, to wiem dokladnie co ma na myśli Agna. Właśnie sam ostatnio zaczłąem o tym myśleć i nawet wszedłem na to forum żeby się o to samo zapytać :D .
Jestem w podobnej sytuacji. Nie uważam żebym był jakiś megazamknięty, czy konfliktowy (takich rzeczy unikam jak ognia), ale właśnie im jestem starszy tym mniej mam znajomych. I oczywiście chodzi o znajomych takich prawdziwych, a nie znajomych którym się mówi cześć na ulicy.
Dokładnie takie same mam wspomnienia, że w podstawówce zawsze z kimś nawiazywałem znajomość bez problemu i to się naprawdę trzymało. W gimnazjum też cośtam było. Nie najgorzej. W liceum się zaczęło wszystko psuć, ludzie niby bardziej spoko, niby inteligentni, ale tacy cholernie neutralni. Tacy że się pogada na przerwie, a po lekcjach się o nich zapomina. No ale z liceum chociaż uchowały się 3 takie bardzo bliskie osoby, więc jeszcze coś jest. Ale wiadomo. Teraz jesteśmy na różnych studiach, mało czasu, spotykamy się rzadziej, jakoś raz na 2 tygodnie i no właśnie, w końcu i ci kiedyś pójdą swoimi drogami :(
A na studiach? to już w ogóle!! tzn niby wszyscy też w porządku, wszystko może wydawać się fajnie, ale mam takie uczucie jakbym stał za szybą. Tzn jak sam podejdę to się czasami pogada i jest wesoło, ale tak z własnej woli to nikt nie podejdzie, nie zagada, nie zainteresuje się. I właśnie coraz bardziej mnie to męczy, bo nie chcę wyjść na jakiegoś dupoliza albo z drugiej strony na jakiegoś aspołeczniaka.

Piorun23 ma trochę racji, bo sam wiem jak to jest być miłą zaufaną osobą, a ludzie to wykorzystają i ci wbją nóż w plecy, albo po prostu oleją - do czego już się przyzwyczaiłem.

inny pogląd jest też taki, że czasem mi mówią, że za bardzo się tym przejmuję, że powinienem wrzucić na luz, to i znajdą się znajomi, partnerka itd.. ale to się tylko tak mówi, wg mnie gówno prawda. nie można chodzić z bananem na twarzy i mówić że wszystko jest ok jak nie jest. dla mnie to jest najgorsza opcja. oszukiwanie samego siebie.

no więc nie wiem. Sam żeby temu zaradzić po prostu staram się być aktywny, wychodzić z ludźmi gdzieś jeśli ktoś coś organizuje, ale póki co, od jakichś 4 lat jeszcze nie znalazłem żadnej nowej bliskiej osoby. chętnie dowiedziałbym się co robię źle i spróbował jakoś siebie naprawić :p

Re: niemoznosc stworzenia wiezi, bliskosci z ludzmi

: 03 gru 2011, 18:34
autor: Peace_maker
Miałam podobne podejście do życia jak kolega Piorun w wieku 13-14 lat, nie wyszło z tego nic dobrego. Wtedy twierdziłam, że skoro ludzie wokół mnie nie słuchaja to nie ma sensu żebym ja ich słuchała, utrzymywała kontakty, przejmowała sie ich sprawami itd. Skutkiem takiego myślenia jest (dobra, w moim przypodku była) diametralna minimalizacja ilości ludzi "bliskich" wokół mnie, nie z mojej inicjatywy oczywiście. Chyba nikt nie chce zadawać sie z osobą obojętną na innych.

Myśle że jeśli już chce sie wchodzić w bliskie relacje z ludźmi to trzeba ich dobrze selekcjonować. Nie inwestować swoich emocji w kogokolwiek, byle sie mieć do kogo odezwać. Lepiej mieć jednego przyjaciela niż parunastu znajomych. No, inną sprawa jest jak kto definiuje przyjaźń : D

Re: niemoznosc stworzenia wiezi, bliskosci z ludzmi

: 04 gru 2011, 9:45
autor: Fist
Zajmę to samo stanowisko co Peace_maker. Też chyba lepiej mieć jednego (no, dwóch [ewentualnie trzech {czterech?}]) przyjaciół niż całą masę bezużytecznych znajomych. Przynajmniej się zapamięta imiona :P . Nie trzeba się bać "inwestować emocjonalnie", po prostu nie ma sensu takie inwestowanie w większą liczbę osób. Introwertyk powinien to wiedzieć najlepiej, hm?

Więc panu założycielowi tematu doradzam, by wcisnął się w jakąś "ekskluzywną" klitkę ciekawych osób, kultywował te znajomości i lał na całą resztę. Poważnie.

A jeśli to nie problem zawierania znajomości, a kompletnej niemożności zawierania więzi z ludźmi... Cóż, wizyta u psychologa to żaden wstyd. Też poważnie.

Re: niemoznosc stworzenia wiezi, bliskosci z ludzmi

: 01 lut 2012, 1:52
autor: Akolita
Z więzią z ludźmi nie mam większych problemów do momentu, gdy zaczynamy mówić o relacjach partnerskich. Nie jestem chyba zdolna do stworzenia trwałego związku z mężczyznami.
Kobietami też.
No, ogólnie z ludźmi.
Jestem dobrym materiałem na przyjaciela ale beznadziejnym kandydatem na "drugą połówkę". Szkoda, bo chciałabym, żeby było inaczej.