Tożsamość
: 24 lut 2011, 21:10
Czasami mam wrażenie jak bym ja nie był JA.
Kiedy zamykam się w "Bańce" to nawiedza mnie uczucie, że tak nie można. Mam wrażenie, że w środku chce "żyć". Tylko, że nie wiem co zrobić, aby zacząć "żyć". Nie umiem w sobie znaleźć, albo wywalczyć cech, dzięki którym mógłbym pozostać intro w środku, a być ekstra (urzeczywistnić ducha intro) na zewnątrz.
W ostatni dzień szkoły przed feriami (piątek, któregoś tam), zacząłem gadać (jak ekstra) z kolegami (tak, jest parę, którzy cenią mój "dar") i w pewnym momencie poczułem się jak debil, zdałem sobie sprawę z tego, że wygaduje głupstwa (im więcej tym lepiej), nad którymi się głębiej nie zastanawiałem.
Nie umiem połączyć "daru" (wolę takie pojęcie) z "życiem" i co najgorsze cierpię z tego powodu.
Chociaż jeszcze gorsze jest to, że otaczają mnie ludzie, którzy strasznie potrafią mnie zirytować swoim "niezrozumiałym" zachowaniem, przez co zamiast łapać "swój rytm", wychodzę z równowagi.
Mam na myśli tu moją rodzinę, bo ze znajomymi umiem sobie poradzić. Mieszkam z 3 braćmi i matką w bloku mieszkalnym i nie mam własnego pokoju, nie wspominając o tym, że na tydzień przypada mi może z 30-60 minut, kiedy mogę być naprawdę sam, a przecież intro potrzebuje samotności.
Jak to jest z wami ?
Przez to często, nawiedza mnie pycha (w Enneagramie jest to wywyższanie się nad innymi, np.: ktoś Cie obraził, ale ty jak na intro przystało, puszczasz to koło nosa, ale w środku go obrażasz i czujesz się lepszy niż on) , a taka cecha nie pozwala w dalszym rozwoju człowieka, domyślam się, że wiele ludzi może sobie nie zdawać z tego sprawy. Ale może jednak poradzicie coś na to.
Kiedy zamykam się w "Bańce" to nawiedza mnie uczucie, że tak nie można. Mam wrażenie, że w środku chce "żyć". Tylko, że nie wiem co zrobić, aby zacząć "żyć". Nie umiem w sobie znaleźć, albo wywalczyć cech, dzięki którym mógłbym pozostać intro w środku, a być ekstra (urzeczywistnić ducha intro) na zewnątrz.
W ostatni dzień szkoły przed feriami (piątek, któregoś tam), zacząłem gadać (jak ekstra) z kolegami (tak, jest parę, którzy cenią mój "dar") i w pewnym momencie poczułem się jak debil, zdałem sobie sprawę z tego, że wygaduje głupstwa (im więcej tym lepiej), nad którymi się głębiej nie zastanawiałem.
Nie umiem połączyć "daru" (wolę takie pojęcie) z "życiem" i co najgorsze cierpię z tego powodu.
Chociaż jeszcze gorsze jest to, że otaczają mnie ludzie, którzy strasznie potrafią mnie zirytować swoim "niezrozumiałym" zachowaniem, przez co zamiast łapać "swój rytm", wychodzę z równowagi.
Mam na myśli tu moją rodzinę, bo ze znajomymi umiem sobie poradzić. Mieszkam z 3 braćmi i matką w bloku mieszkalnym i nie mam własnego pokoju, nie wspominając o tym, że na tydzień przypada mi może z 30-60 minut, kiedy mogę być naprawdę sam, a przecież intro potrzebuje samotności.
Jak to jest z wami ?
Przez to często, nawiedza mnie pycha (w Enneagramie jest to wywyższanie się nad innymi, np.: ktoś Cie obraził, ale ty jak na intro przystało, puszczasz to koło nosa, ale w środku go obrażasz i czujesz się lepszy niż on) , a taka cecha nie pozwala w dalszym rozwoju człowieka, domyślam się, że wiele ludzi może sobie nie zdawać z tego sprawy. Ale może jednak poradzicie coś na to.