Nie. Moja śmierć będzie w miarę szybka i bezbolesna.
Zagracona porzuconymi samochodami szosa pośrodku lasu albo pola. Płonący BeWuP. Ja z gaśnicą w dłoniach próbujący ocalić cargo przed spaleniem, cargo jest najważniejsze. Usłyszę charakterystyczne brzęczenie śmigiełek nad głową. Odrzucę gaśnicę, wyciągnę pistolet. Może oddam kilka niecelnych strzałów, a może nie.
Starszy szeregowy dwa nazwiska, trzecia fala mobilizacji, któraśtam kompania zaopatrzenia, 1990-2045.
Na cmentarzu na Okęciu pochowany jest min. lokalny cukiernik. Cukiernik ma nagrobek ładny bo prosty, po prostu kamień z imieniem i nazwiskiem, a pod kamieniem - zielnik. Nagrobek wyróżnia się na tle granitowych kopiuj - wklejek. Groby poległych również będą proste. Prosty drewniany krzyż. Przeciągnięte czarną wstążką proste profilowe zdjęcie w mundurze zrobione wg. odgórnego szablonu. Prosty - prosty kijek wbity w ziemię z którego zwisać będzie biało czerwona flaga. Nagrobek w moim guście, nie kolejna granitowa kopiuj - wklejka.
Macie ochotę na odrobinę wisielczego humoru?
Jeżeli do 2050 roku SI nie zastąpi pracowników oświaty, a kobietom będzie się jeszcze chciało, to będę miał całkiem klawe życie pozagrobowe. Sąsiad z lewej pewnie jakieś pokolenie beta, sąsiad z prawej alfa, raz do roku wycieczka szkolna i kto wie, kto wie, może nawet uda mi się zajrzeć pod spódnicę jakiejś nauczycielce. O ile odnajdą głowę, bo jak zbiorą do kupy ręce, nogi i tułów, i pochowają w jednym grobie, a nie odnajdą głowy, to co najwyżej na białoruskie żubry będę mógł sobie popatrzeć.
Rodacy! Wracajcie po moją czaszkę!
Iratia pisze: 02 lip 2025, 12:07
Więc... boicie się? Boicie się, że w pewnym momencie przestaniecie całkiem istnieć? Boicie się, że nikogo wtedy przy Was nie będzie? Boicie się, że nie zdążycie przed śmiercią spełnić w życiu tego, co chcielibyście spełnić; pozostawienia po sobie jakichś niedokończonych spraw? Boicie się nieprzewidywalności samej śmierci, pojawienia się jej w niewłaściwym momencie?
A czego tu się bać? Każdy człowiek doświadczy śmierci, to coś nieodwracalnego, a nawet pocieszającego, bo dla każdego z nas, przyjaciela czy wroga, czas na tym świecie jest ograniczony. Po prostu pewnego dnia nadejdzie śmierć i przeżyjemy ją tak jak ludzie przeżywają śmierć, niektórzy żałośnie rzężąc, a inni podczas szybkiego pstryknięcia palcami, pstryk i nie ma człowieka, jest pustka i zapomnienie.
Bardziej przerażająca wydaje mi się możliwość zaproszenia Ciebie
@Iratia na randkę na cmentarzu, tu i teraz, i to, że mogłabyś się zgodzić, randka na cmentarzu to taki makabryczno - romantyczny pomysł który chciałbym kiedyś zrealizować, ale na szczęście chroni mnie odległość i nie dojdzie do takiego spotkania (he-he).
A może społeczeństwo po prostu lepiej socjalizuje chłopców do poświęceń, do podejmowania ryzyka, do przywiązywania mniejszej wartości dla własnego życia, a gorzej do okazywania uczuć. Przyszłe pokolenia z pewnością napiszą na ten temat masę książek których i tak, nie będzie najmniejszego sensu czytać.
Iratia pisze: 02 lip 2025, 12:07
Jak sobie z tym [...] radzicie?
Poprzez docenianie każdego dnia który mogę przeżyć i to nie muszą być wcale spektakularne rzeczy, tak jak w tym stereotypie: 100 rzeczy których chciałbym doświadczyć przed śmiercią np. skok na bungee. Ja nawet nie lubię wysokości. Proste, codzienne sprawy, chociażby możliwość pokłócenia się z wami na forum.
---
Wyjątek od reguły: jutrzejszych 36C nie doceniam.