Strona 1 z 8
Tradycja
: 30 gru 2008, 22:02
autor: Inno
Jako że kolejny raz doprowadziłam moją matkę do płaczu, zapytam Was jaki macie stosunek do tradycji.
Jest dla Was czymś istotnym, odgrywa jakąś rolę w waszym życiu, robicie jakieś rzeczy ze względu na nią?
Jak na Wasz stosunek do tradycji zapatrują się inni?
: 30 gru 2008, 22:16
autor: iksigrekzet
to ją przeproś ładnie.
nie lubię tradycji.
: 30 gru 2008, 22:27
autor: silent and mysterious
Uważam że tradycja jest czymś ważnym, ale nie najważniejszym i nie powinno się do niej zmuszać osób które tego nie chcą bo wtedy niektóre święta i uroczystości mogą być przez te osoby nawet znienawidzone (np. walentynki), a nie o to przecież chodzi.
: 30 gru 2008, 23:28
autor: Inno
iksigrekzet pisze:to ją przeproś ładnie.
Za co?
: 31 gru 2008, 8:19
autor: Akolita
Tradycja zwisa mi i powiewa straszebnie, jeśli jednak jestem w gronie ludzi, dla których tradycja jest bardzo ważnym elementem w życiu, na dodatek - jest to tradycja opierająca się na pewnych rytuałach w gronie rodziny - odsuwam na bok swoją awersję. Mimo braku empatii potrafię sobie wyobrazić, jakim ciosem dla kochającej matki jest brak jej dziecka na jakiejś ważnej uroczystości w wspólnocie rodzinnej (ponadto, dla mamy opinia na pewno jest ważna, a ja już słyszę, jak ciotki i babki najeżdżają na tę czarną owcę, co olała święta i nie przyszła. I komu potem wstyd? Mamusi, naturalnie). Podobnie zgroza i przykrość na przemian dopada członków najbliższej rodziny, gdy umiera ukochany dziadziuś a nie mniej ukochana wnusia olewa tradycyjny obrządek pogrzebowy, bo wszak dziadziusiowi i tak wszystko teraz jedno. Ani mu będzie miło, ani przykro, jeśli nie przyjdę, ale tu chodzi o uczucia reszty rodziny, Ci ludzie odczuwają ze sobą silną więź i nie dam rady wytłumaczyć im, że ja tej więzi nie odczuwam, że nie mam potrzeby celebrowania tych ich dziwnych rytuałów, że to, że nie chcę przyjść świętować z nimi to wcale nie dlatego, że ich nie lubię
et cetera.... To już lepiej machnąć ręką i iść z nimi na ten świąteczny obiad...
Oczywiście - to jest po prostu mój sposób na unikanie konfliktów i wcale nie uważam, że jak ktoś postępuje inaczej, to robi źle.

: 02 sty 2009, 20:55
autor: wuj
jaki macie stosunek do tradycji
Pewnie pytanie warto sprecyzować, tzn. o jaką konkretną tradycję chodzi ( o jakiej sytuacji jest mowa ) ? Jeśli chodzi o Tradycję dotyczącą religii, to jest to również kwestia osobistego odniesienia do samej religii. Generalnie jestem przeciw.
Myślę, że część tradycji jest " wymyślona " i
pielęgnowana przez ekstrawertyków, zatem nie dziwi, że mam(y) z nią spory kłopot. Ekstrawertycy nie mogą pojąć, iż nam nie jest ona do niczego ptrzebna.
Jest jeszcze jedno istotne zagadnienie ( przynajmniej dla mnie ). Inni nie rozumieją, iż dla nas Tradycja jest miejscem do " wysysania z nas energii " a nie do jej " uzyskiwania ". Że są ludzie będący " energetycznymi wampirami " przed którymi musimy uciekać.
PS.
Są też " wampiry emocjonalne "

.
: 05 sty 2009, 1:20
autor: Ingart
Niech sobie bedzie dopoki mi nie przeszkadza. Sam nie bede raczej nic sobie z niej robil, jezeli ktos przestrzega i chcialby mojej obecnosci, a nie jest to dla mnie problemem to czemu nie. Jezeli jest, to ma pecha. Bedzie mu smutno, ze nie przyszedlem? Jego zycie niech sobie z nim robi co chce, nie widze powodu zeby sie tym przejmowac. Mam swoje nie po to zeby sie przejmowac tym co inni robia ze swoim. A najbardziej lubie usprawiedliwianie czegos tradycja. Zwlaszcza jak wymaga tego odemnie. Mozna sie wtedy popatrzyc na kogos wzrokiem jakim ludzie kiedys patrzyli sie na wioskowych idiotow.
: 05 sty 2009, 17:54
autor: kosmita
Akolita pisze:Tradycja zwisa mi i powiewa straszebnie, jeśli jednak jestem w gronie ludzi, dla których tradycja jest bardzo ważnym elementem w życiu, na dodatek - jest to tradycja opierająca się na pewnych rytuałach w gronie rodziny - odsuwam na bok swoją awersję. Mimo braku empatii potrafię sobie wyobrazić, jakim ciosem dla kochającej matki jest brak jej dziecka na jakiejś ważnej uroczystości w wspólnocie rodzinnej (ponadto, dla mamy opinia na pewno jest ważna, a ja już słyszę, jak ciotki i babki najeżdżają na tę czarną owcę, co olała święta i nie przyszła. I komu potem wstyd? Mamusi, naturalnie). Podobnie zgroza i przykrość na przemian dopada członków najbliższej rodziny, gdy umiera ukochany dziadziuś a nie mniej ukochana wnusia olewa tradycyjny obrządek pogrzebowy, bo wszak dziadziusiowi i tak wszystko teraz jedno. Ani mu będzie miło, ani przykro, jeśli nie przyjdę, ale tu chodzi o uczucia reszty rodziny, Ci ludzie odczuwają ze sobą silną więź i nie dam rady wytłumaczyć im, że ja tej więzi nie odczuwam, że nie mam potrzeby celebrowania tych ich dziwnych rytuałów, że to, że nie chcę przyjść świętować z nimi to wcale nie dlatego, że ich nie lubię et cetera.... To już lepiej machnąć ręką i iść z nimi na ten świąteczny obiad...
Postepuje bardzo podobnie, tzn. wiem, ze dla rodziny swieta sa bardzo wazne i dlatego na nich jestem obecny (w zasadzie poki co nie mam wyboru

), ale nie uczestnicze w rytualach typu modlitwa.
: 07 sty 2009, 11:49
autor: Inno
Ingart pisze:Niech sobie bedzie dopoki mi nie przeszkadza. Sam nie bede raczej nic sobie z niej robil, jezeli ktos przestrzega i chcialby mojej obecnosci, a nie jest to dla mnie problemem to czemu nie. Jezeli jest, to ma pecha. Bedzie mu smutno, ze nie przyszedlem? Jego zycie niech sobie z nim robi co chce, nie widze powodu zeby sie tym przejmowac.
Dopóki chodzi o moich rodziców trudno mi się nie przejmować.

Szczególnie, że chcieliby ode mnie bardziej aktywnego uczestnictwa.
wuj pisze:Pewnie pytanie warto sprecyzować, tzn. o jaką konkretną tradycję chodzi ( o jakiej sytuacji jest mowa )
Specjalnie nie chciałam zbyt precyzować, żeby nie zawężać tematu.
W moim wypadku nieprzyjemna atmosfera powstała, kiedy przed listopadem wyraziłam niezadowolenie zbliżającym się wyjazdem na groby, wyraziłam (ach, jakże naiwnie

) życzenie pozostania w domu, po czym stwierdziłam, że dla mnie ta tradycja nie ma znaczenia i nie zamierzam jej kontynuować w dorosłym życiu. Rodzice byli zaskoczeni i oburzeni, no i się pokłóciliśmy. A przed Gwiazdką matka zareagowała bardzo emocjonalnie na moje oświadczenie, że Święta (dla mnie) to tylko zawracanie głowy i świetnie mogłabym się bez ich obchodzenia obejść. Czarę goryczy przepełniła fakt, że wolę jeść posiłki w swoim pokoju zamiast przy wspólnym stole z rodziną, a to oczywiście znaczy, że nie dbam o ich uczucia i bla bla bla
wuj pisze:PS.
Są też " wampiry emocjonalne "

.
I takie... tradycyjne.

: 07 sty 2009, 12:13
autor: qb
wuj pisze:
Myślę, że część tradycji jest " wymyślona " i
pielęgnowana przez ekstrawertyków, zatem nie dziwi, że mam(y) z nią spory kłopot. Ekstrawertycy nie mogą pojąć, iż nam nie jest ona do niczego ptrzebna.
Jest jeszcze jedno istotne zagadnienie ( przynajmniej dla mnie ). Inni nie rozumieją, iż dla nas Tradycja jest miejscem do " wysysania z nas energii " a nie do jej " uzyskiwania ". Że są ludzie będący " energetycznymi wampirami " przed którymi musimy uciekać.
PS.
Są też " wampiry emocjonalne "

.
Dlaczego uważasz, ze tylko wśród introwertyków są osoby, które nie przepadają za kultywowaniem tradycji? Moim zdaniem w tym wypadku to czy jesteś intro czy ekstra nie ma absolutnie znaczeni, może tylko w wypadkach kiedy dochodzi do jakichś zlotów rodzinnych, a właściwie tak jest tylko jeśli chodzi o Boże Narodzenie.
Jeśli chodzi o tradycje w moim domu to szanuje je i uczestniczę, chociaż czasem w mniejszym stopniu, ale nie chce sprawiać przykrości moim rodzicom. Oni szanują mój sposób bycia, czyli głównie przesiadywanie samemu w pokoju więc ja szanuje tego typu rzeczy z ich strony.
: 07 sty 2009, 12:32
autor: Inno
Moja matka jest intro (ale dość stonowaną) i lubi rodzinne zjazdy, jakieś grupowe zajęcia itd. Dla niej obchodzenie różnego rodzaju Świąt (nie w sensie kościelnym, ale takim właśnie rodzinnym) jest przyjemne i nastraja pozytywnie, wprost mi powiedziała, że jakby nie było w domu świątecznej atmosfery na Gwiadkę, nie czułaby się szczęśliwa.
Qb, a jaką masz granicę tego "szanowania"?
: 07 sty 2009, 12:44
autor: qb
Inno pisze:Qb, a jaką masz granicę tego "szanowania"?
Wtedy jeśli poproszenie mnie o coś przyjmuję formę rozkazu. Nie lubię jak mi się mówi co powinienem zrobić.
: 07 sty 2009, 12:55
autor: Inno
A jeśli będzie miało formę prośby albo, co gorsza, emocjonalnego szantażu?
Bo na przykład ja nie lubię jeździć na te wspomniane wyżej groby, wstawać o jakiejś zabójczo wczesnej godzinie tylko po to żeby zdążyć je posprzątać przed przejściem cholernej procesji (chociaż ani ja, ani moi rodzice nei jesteśmy wierzący), dla mnie to jest niepojęta strata czasu. Rodzice jeszcze tłumaczą tym, że tam spotykamy naszą rodzinę (a z rodziną przecież powinno sie utrzymywac kontakt, nawet z dalszą), ale mnie ona ani ziębi, ani grzeje, nawet nie pamietam kto jest kim. No, ale ok, ważne dla nich, mogę jeździć na te dwa dni w roku, trudno. Z tymże, jeżeli chcieliby żebym potem już jako dorosła dbała o te groby, kiedy oni nie będa mogli, to w ogóle nie ma mowy. Dla mnie to jest ta "granica".
: 07 sty 2009, 19:09
autor: Ausencia
Niekt nie mowił, ze będzie łatwo, Inno. ^^ A tak, serio, nie przesadzasz odrobinę? Chcesz, zeby ludzie akceptowali Twoje poglądy, szanowali, to jaka jestes i co uwazasz za słuszne, ale sama nie mozesz zrobic dla nich tej jednej małej przysługi? Czy Twoj introwertyzm ucierpi na tym, ze pozamiatasz czyjś grob? Bez sensu.
: 08 sty 2009, 11:01
autor: Inno
A co ma do tego introwertyzm?
I nie chodzi o „pozamiatanie” czyjegoś grobu, ale o dwa dni wyjęte z życiorysu.
Ausencia pisze:Chcesz, zeby ludzie akceptowali Twoje poglądy, szanowali, to jaka jestes i co uwazasz za słuszne, ale sama nie mozesz zrobic dla nich tej jednej małej przysługi?
Co ma jedno do drugiego?
W sumie wystarczy żeby nie próbowali narzucać mi swojego stylu życia.