Problem - rodzice nie akceptują mojego ateizmu
: 30 lis 2008, 18:30
Zazwyczaj, gdy mam problem, rozwiązuje go samotnie siadając w jakimś "fajnym" miejscu (np. na murku zwróconym w stronę zachodzącego słońca, choć też i w gwarnym autobusie potrafię się wyłączyć i szukać rozwiązania). Lecz teraz trafiłem na nielada zagwozdkę. Przydałoby się poznać opinie innych ludzi. Dziwnie to zabrzmi, ale właściwie nie mam nikogo do kogo mógłbym się z tym zwrócić - oprócz Was, przynajmniej mam taką cichą nadzieję
.
Nie kombinując zbytnio, przedstawię moją sytuację. Jestem prawie piętnastoletnim gimnazjalistą. Jestem także ateistą. Rodzice wiedzą o moim ateiźmie, ale strasznie próbują mnie przewlec na chrześcijaństwo, proponują mi pseudonaukowe książki (np. "Księga duchów") i opierają się na faktach (!?) z owych książek, nazywają mnie ekstremistą (śmiesznie mi się to kojarzy z terrorystą). W każdym razie, powiedzieli ostro, że póki jestem pod ich opieką, mam chodzić do kościoła i na religię, a także mam ukończyć bierzmowanie.
Problem się właściwie sam wykreował. Z jednej strony zdecydowanie nie chcę chodzić na religię ani do kościoła. Z drugiej strony nie chcę urazić rodziców.
Co więc robić? Być hipokrytą, tym co przede wszystkim widzę negatywnego w chrześcijaninach, i chodzić na lekcje religii, do kościoła udając, że wszystko jest ok? Czy urazić rodziców (początkowo zapewne i otoczenie, ale to jest wieś, każdy każdego zna i tolerancja stoi na wysokim poziomie, przynajmniej wśród uczniów), lecz być sobą, wytrwać w jednej z mych najwyższych wartości?
Jeśli już trafią się jakiekolwiek odpowiedzi, świetnie by było aby były maksymalnie szczere. Zarzucajcie mi wszystko, począwszy od niedojrzałości umysłowej, skończywszy na bezzasadności hipokryzji chrześcijan. Tu właśnie o to chodzi, dokładnie to mi pomoże, a nie miłe słówka (oczywiście chodzi mi o konstruktywną krytykę).
PS. Nie znalazłem żadnego działu na offtopikowe tematy. Wstawiłem ten do "Hobby" jako że najbardziej on odbiega od tematów introwertycznych, z którymi ten wątek nie ma nic wspólnego.
Nie kombinując zbytnio, przedstawię moją sytuację. Jestem prawie piętnastoletnim gimnazjalistą. Jestem także ateistą. Rodzice wiedzą o moim ateiźmie, ale strasznie próbują mnie przewlec na chrześcijaństwo, proponują mi pseudonaukowe książki (np. "Księga duchów") i opierają się na faktach (!?) z owych książek, nazywają mnie ekstremistą (śmiesznie mi się to kojarzy z terrorystą). W każdym razie, powiedzieli ostro, że póki jestem pod ich opieką, mam chodzić do kościoła i na religię, a także mam ukończyć bierzmowanie.
Problem się właściwie sam wykreował. Z jednej strony zdecydowanie nie chcę chodzić na religię ani do kościoła. Z drugiej strony nie chcę urazić rodziców.
Co więc robić? Być hipokrytą, tym co przede wszystkim widzę negatywnego w chrześcijaninach, i chodzić na lekcje religii, do kościoła udając, że wszystko jest ok? Czy urazić rodziców (początkowo zapewne i otoczenie, ale to jest wieś, każdy każdego zna i tolerancja stoi na wysokim poziomie, przynajmniej wśród uczniów), lecz być sobą, wytrwać w jednej z mych najwyższych wartości?
Jeśli już trafią się jakiekolwiek odpowiedzi, świetnie by było aby były maksymalnie szczere. Zarzucajcie mi wszystko, począwszy od niedojrzałości umysłowej, skończywszy na bezzasadności hipokryzji chrześcijan. Tu właśnie o to chodzi, dokładnie to mi pomoże, a nie miłe słówka (oczywiście chodzi mi o konstruktywną krytykę).
PS. Nie znalazłem żadnego działu na offtopikowe tematy. Wstawiłem ten do "Hobby" jako że najbardziej on odbiega od tematów introwertycznych, z którymi ten wątek nie ma nic wspólnego.