Intro-Psychopata?
: 04 maja 2014, 3:06
Witam wszystkich! 
Nie wiem, czy jest tu osoba chociaż trochę podobna do mnie, dlatego zakładam nowy temat, nie jest on dla ludzi o słabych nerwach, mam nadzieję, że zostanie zaakceptowany przez moderatorów, ale nie zdziwię się jeśli stanie się inaczej.
Na pozór jestem normalnym, zwyczajnym nastolatkiem nie różniącym się od innych. Nie lubię się ujawniać i wolę realizować się działając na drugiej linii. Jestem ambitny, mam świetne wyniki w nauce, byłem w klasie z maturą międzynarodową, ale z powodu dopiero 2 roku działania tego w moim mieście zrezygnowałem, ponieważ nie chcę zawalić matury, mam zamiar kontynuować naukę za granicą uk/usa na medycynie, nie widzę bardziej odpowiedniego dla mnie kierunku, biorąc po uwagę fakt, iż interesuje mnie funkcjonowanie ciała, układy w nim, krew, tkanki oraz substancje powodujące zmiany w funkcjonowaniu organizmu oraz moja osobowość pozwoli mi na pełną realizację w tym zawodzie nie musząc nikomu się podporządkowywać.
Od zawsze interesował mnie sport, 8 lat zawodowo pływałem aż do kontuzji kolan oraz w międzyczasie karate shotokan, niestety przeforsowałem się, mój organizm nie zniósł takiego obciążenia biorąc pod uwagę zerową regenerację. A jak w sportowca zawiodą kolana to jest już koniec.
Jestem pełen paradoksów, ponieważ mam cechy które uważam za najlepsze i one jednocześnie mieszają się z tymi najgorszymi. http://m.onet.pl/magia/imiennik/szymon,205 nie czytam imienników, horoskopów, numerologii itp, ale tutaj 95% tekstu się jednak do mnie odnosi.
Jestem szczery do bólu, dotrzymuję słowa, jestem wierny, nigdy się nie poddaję, zawsze dążę do celu, nie zważając na okoliczności. Jednocześnie potrafię kłamać nie dając po sobie tego poznać, jestem obojętny wobec wszystkich spraw które mnie bezpośrednio nie dotyczą, obchodzi mnie tylko własny interes oraz wybrane sytuacje bliskich mi osób.
Potrafię wtopić się w otoczenie, dostosować do każdej sytuacji, świetnie udaję oraz się kamufluję. Będąc w młodym wieku odkryto u mnie 'wyłączony' fragment mózgu, który odpowiada za uczucia i emocje, przez to nie mam również snów. Nie mam sumienia, empatii, nie odczuwam lęku, nie da się mnie przekonać do czyjegoś zdania, chyba, że własną drogą dojdę do innych wniosków. Zawsze jestem zrównoważony i opanowany, nie potrafię płakać. Nie ulegam nikomu ani nie działają na mnie żadne naciski. Nawet anglistka powiedziała mi, że nie zna bardziej kontrowersyjnej osoby ode mnie, jestem w pełni ze sobą pogodzony dzięki czemu nie mam żadnych zahamowań. Nie zaczynam znajomości, one przychodzą same, jeśli coś mi nie pasuje, po prostu to kończę, tak samo ze związkami, nie daję drugiej szansy, nie wymagam od ludzi niczego czego sam nie potrafię zaoferować. Nie czuję do nikogo przywiązania ani uzależnienia od kogoś, poza tym, że rodzice nie pozwalają mi się jeszcze wyprowadzić oraz że jeszcze mnie utrzymują. Nie mam związanych rąk, odrzucam wszystko co mnie ogranicza, działam według własnego systemu.
Byłem w trzech związkach, pierwszy trwał 3 miesiące, drugi 4 miesiące, a trzeci tydzień. Nie zacząłem ich, ale skończyłem. Ostatni był najdziwniejszy, o 2 lata młodsza gimnazjalistka przekonywała mnie, że to ma przyszłość i błagała mnie o związanie się, wiedząc jak to się skończy, zgodziłem się, po tygodniu jej odwaliło, więc to skończyłem, przede mną piła, paliła i nałogowo się cięła, teraz popadła w depresję i tnie się jeszcze częściej. Ostatnio chyba znowu była załamana, nawet mnie to nie obchodzi. Nie boję się ryzyka ani nie obchodzi mnie los innych. Odkąd zaczęła się do mnie przystawiać koleżanka z klasy, nie jestem pewien czy zaczynać bo dosyć mam już niezdecydowania, chcę zbudować poważny związek na całe życie, abym mógł dbać i chronić tą drugą osobę. Po za tym mam wrażenie, że większość dziewczyn pociągają obojętni oraz niedostępni osobnicy, kuzynka (skrajna ekstrawertyczka) ostatnio mi to uświadomiła, dlatego teraz nie dziwię się, że powstało tyle plotek na mój temat, że wszystkie odrzucam... Ale ja po prostu ich nie zauważam, nawet nie mam pojęcia o istnieniu niektórych ludzi, zdobywam informacje tylko o potencjalnych ofiarach, bo znajmości i tak mam już wiele.
Przyjaciele mieszkają za granicą, ale zawsze mam z nimi dobry kontakt kiedy się spotykamy, już od 15 lat. Nie potrzebuję kontaktu z drugim człowiekiem, nie dążę do tego, nic na siłę, mam znajomych, z którymi gram w kosza, czasem gdzieś wypadnę, oni już wiedzą jaki jestem i jeśli jasno nie zadeklaruje, że coś chcę lub nie chcę robić, od razu zrozumieją, poza tym ja również jestem bardzo wyrozumiały.
W klubach nie urzęduję ze względu na jazgot i smród, wolę spokój, ewentualnie festiwal metalowy i pogo. Dzięki obojętności nie zaprzątam sobie głowy zbędnymi informacjami, nie potrzebuję żadnej przynależności. (Jedynie mam zamiar zostać masonem) Nie obchodzi mnie sytuacja gospodarcza, homoseksualiści, poglądy, religia i inne sprawy tego typu. Jedyne co wiem, to że w tym kraju dzieje się źle ale jest już tak od kilku stuleci, więc nie ma się co dziwić. Dzięki temu wszystkiemu nie mam problemów, kompleksów ani nie czuję całej tej nagonki, bo nie oglądam telewizji, nie słucham radia ani nie czytam prasy, mój mózg nie jest wyprany, lobotomia wciąż jest wykorzystywana, jednak w inny sposób niż kiedyś.
Większość ludzi nie traktuję poważnie, na większość nawet nie zwracam uwagi, nie widzę różnicy między przemocą fizyczną ani psychiczną. Lubię wymierzać sprawiedliwość, choć nawet nie obchodzi mnie co to naprawdę jest. Koty zaczepiające królika na moim placu nie kończą dobrze, ponieważ wykańczam je z wiatrówki, trochę ubolewam, że prawo nie pozwala posiadać i używać broni palnej, zwykłe 9mm by mi się przydało. Gdy patrzę na czyjś ból albo cierpienie, nie rusza mnie to, nie wiem nawet jak kogoś pocieszyć. Za czasów gimnazjum starałem się w miarę systematycznie likwidować osoby, które mi podpadły. Nigdy nie byłem gnębiony, ani zaczepiany, biłem się kilka razy, wyszedłem bez szwanku, lubię ludzi z honorem, na zawodach lubiłem nokautować, niestety shotokan nie jest sportem pełnokontaktowym, więc dostawałem dyskwalifikację, medale też się zdobywało, za każdym razem stawałem się spełniony. Poza tym ostry trening kalisteniczny albo agresywna gra w kosza daje mi satysfakcję.
W wolnym czasie czytam interesujące mnie książki, nie czytam fabularnych, już się zdecydowanie naczytałem tego typu dzieł. Czytam informacyjne oraz underground'owe, rozwijające moje wnętrze, dające inne spojrzenie na świat oraz wyjaśniające różne zjawiska. Wszystko przyjmuję z rezerwą, sceptycznie, potem łatwo się pogodzić z nagłą, nieoczekiwaną zmianą.
Lubię także spadochroniarstwo, mam 12 skoków i ogólnie dzięki temu zyskałem inny pogląd na życie a zwłaszcza śmierć, człowiek i tak wg mnie może umrzeć w każdej chwili, każdego następnego dnia może się nie obudzić.
Poza tym dobre kino, zwłaszcza klasyki, gangsterskie, dramaty, psychologiczne, także anime (Dragon Ball, Bleach, Naruto).
Nie wiem również dlaczego, nie zdarza mi się rozpamiętywać sytuacji, nie mam żadnych problemów z mówieniem, zawsze mówię, gdy mam powód, często trzeba mnie do tego zmuszać. Kilka osób zna moją prawdziwą osobowość i większość z nich się mnie po prostu boi, bezwzględnością i brakiem pohamowań nie przedstawiam siebie w pozytywnym świetle, jednak wcale nie mam zamiaru tego zmieniać, potrafię przystosowywać się do każdej sytuacji. Dodatkowo kontakt fizyczny oraz ból jest dla mnie bardzo słabo odczuwalny, nie wiem czy to również odnosi się do moich genów czy po prostu sam tak siebie wykreowalem, większą przyjemność naprawdę odczuwam z niszczenia mienia, ludzkiej psychiki, życia obojętnych mi ludzi.. Nie mam żadnego problemu, ani nie obchodzi mnie to, czy czas spędzam z ludźmi czy z samym sobą, nigdy nie czułem potrzeby kontaktu z kimkolwiek, nie mam trundości z lekceważeniem ludzi, nierozmawianiem. Ciekawe jest u mnie także to, że potrafię się podszyć pod kogo tylko chce (jeśłi chodzi o cechy charakteru), udawanie wrażliwego człowieka zawsze dobrze mi wychodziło, nawet nie wiem czy to nie nazywa się dwulicowością... zresztą nie obchodzi mnie to, zawsze jak ktoś mnie spróbuje wykiwać, odwdzięczam się tym samym.
Wszyscy mówią mi, że mój fanatyzm oraz nieustępliwość pozwalają mi zostać świetnym liderem, jestem bardzo przekonywujący, mój zimny wzrok przeszyje każdego, moja umiejętność patrzenia prosto w oczy przez nieograniczoną ilość czasu dowolnej osobie jest nadzwyczaj przerażająca (wg moich znajomych). Od zawsze miałem zamiar przewodniczyć działająć na drugiej linii, jako ukryty lider, to uważam za najbardziej fascynujące, dowodzenie nieujawniając się, nie bycie nic nie wartą 'ikoną', 'pionkiem', ale tym pociągającym za sznurki, o którym 99% nie ma pojęcia o egzystencji tego osobnika. Może i jest to brutalne, ale już i tak zbudowany świat jest na podobnej, o ile nie na tej samej podstawie. Nigdy siebie do niczego ani nikogo nie klasyfikowałem, nie uznaję żadnej przynależności, słucham wszystkiego z boku, nie deklaruję żadnej strony, pozostaję bezstronny, a i tak robię to co uważam, że mi odpowiada, nawet nie obchodzi mnie czy jest to dobre, czy złe, słuszne czy niesłuszne.
Przeciętny człowiek, a nawet moi dobrzy znajomi nie mają pojęcia kim jestem i to jest naprawdę zabawne, gdy w pewnym momencie coś powiem w żarcie a okaże się, że mówiłem naprawdę.
I oczywiście zasadnicze pytanka: Czy na pewno jestem introwertykiem czy może jednak ambiwertykiem? Czy w ogóle istnieje Intro-Psychopatia/Socjopatia? Czy jednak zaliczam się po prostu do zmodyfikowanych wytworów niemożliwym do zaakcepotwania przez przeciętne społeczeństwo?
Nie wiem, czy jest tu osoba chociaż trochę podobna do mnie, dlatego zakładam nowy temat, nie jest on dla ludzi o słabych nerwach, mam nadzieję, że zostanie zaakceptowany przez moderatorów, ale nie zdziwię się jeśli stanie się inaczej.
Na pozór jestem normalnym, zwyczajnym nastolatkiem nie różniącym się od innych. Nie lubię się ujawniać i wolę realizować się działając na drugiej linii. Jestem ambitny, mam świetne wyniki w nauce, byłem w klasie z maturą międzynarodową, ale z powodu dopiero 2 roku działania tego w moim mieście zrezygnowałem, ponieważ nie chcę zawalić matury, mam zamiar kontynuować naukę za granicą uk/usa na medycynie, nie widzę bardziej odpowiedniego dla mnie kierunku, biorąc po uwagę fakt, iż interesuje mnie funkcjonowanie ciała, układy w nim, krew, tkanki oraz substancje powodujące zmiany w funkcjonowaniu organizmu oraz moja osobowość pozwoli mi na pełną realizację w tym zawodzie nie musząc nikomu się podporządkowywać.
Od zawsze interesował mnie sport, 8 lat zawodowo pływałem aż do kontuzji kolan oraz w międzyczasie karate shotokan, niestety przeforsowałem się, mój organizm nie zniósł takiego obciążenia biorąc pod uwagę zerową regenerację. A jak w sportowca zawiodą kolana to jest już koniec.
Jestem pełen paradoksów, ponieważ mam cechy które uważam za najlepsze i one jednocześnie mieszają się z tymi najgorszymi. http://m.onet.pl/magia/imiennik/szymon,205 nie czytam imienników, horoskopów, numerologii itp, ale tutaj 95% tekstu się jednak do mnie odnosi.
Jestem szczery do bólu, dotrzymuję słowa, jestem wierny, nigdy się nie poddaję, zawsze dążę do celu, nie zważając na okoliczności. Jednocześnie potrafię kłamać nie dając po sobie tego poznać, jestem obojętny wobec wszystkich spraw które mnie bezpośrednio nie dotyczą, obchodzi mnie tylko własny interes oraz wybrane sytuacje bliskich mi osób.
Potrafię wtopić się w otoczenie, dostosować do każdej sytuacji, świetnie udaję oraz się kamufluję. Będąc w młodym wieku odkryto u mnie 'wyłączony' fragment mózgu, który odpowiada za uczucia i emocje, przez to nie mam również snów. Nie mam sumienia, empatii, nie odczuwam lęku, nie da się mnie przekonać do czyjegoś zdania, chyba, że własną drogą dojdę do innych wniosków. Zawsze jestem zrównoważony i opanowany, nie potrafię płakać. Nie ulegam nikomu ani nie działają na mnie żadne naciski. Nawet anglistka powiedziała mi, że nie zna bardziej kontrowersyjnej osoby ode mnie, jestem w pełni ze sobą pogodzony dzięki czemu nie mam żadnych zahamowań. Nie zaczynam znajomości, one przychodzą same, jeśli coś mi nie pasuje, po prostu to kończę, tak samo ze związkami, nie daję drugiej szansy, nie wymagam od ludzi niczego czego sam nie potrafię zaoferować. Nie czuję do nikogo przywiązania ani uzależnienia od kogoś, poza tym, że rodzice nie pozwalają mi się jeszcze wyprowadzić oraz że jeszcze mnie utrzymują. Nie mam związanych rąk, odrzucam wszystko co mnie ogranicza, działam według własnego systemu.
Byłem w trzech związkach, pierwszy trwał 3 miesiące, drugi 4 miesiące, a trzeci tydzień. Nie zacząłem ich, ale skończyłem. Ostatni był najdziwniejszy, o 2 lata młodsza gimnazjalistka przekonywała mnie, że to ma przyszłość i błagała mnie o związanie się, wiedząc jak to się skończy, zgodziłem się, po tygodniu jej odwaliło, więc to skończyłem, przede mną piła, paliła i nałogowo się cięła, teraz popadła w depresję i tnie się jeszcze częściej. Ostatnio chyba znowu była załamana, nawet mnie to nie obchodzi. Nie boję się ryzyka ani nie obchodzi mnie los innych. Odkąd zaczęła się do mnie przystawiać koleżanka z klasy, nie jestem pewien czy zaczynać bo dosyć mam już niezdecydowania, chcę zbudować poważny związek na całe życie, abym mógł dbać i chronić tą drugą osobę. Po za tym mam wrażenie, że większość dziewczyn pociągają obojętni oraz niedostępni osobnicy, kuzynka (skrajna ekstrawertyczka) ostatnio mi to uświadomiła, dlatego teraz nie dziwię się, że powstało tyle plotek na mój temat, że wszystkie odrzucam... Ale ja po prostu ich nie zauważam, nawet nie mam pojęcia o istnieniu niektórych ludzi, zdobywam informacje tylko o potencjalnych ofiarach, bo znajmości i tak mam już wiele.
Przyjaciele mieszkają za granicą, ale zawsze mam z nimi dobry kontakt kiedy się spotykamy, już od 15 lat. Nie potrzebuję kontaktu z drugim człowiekiem, nie dążę do tego, nic na siłę, mam znajomych, z którymi gram w kosza, czasem gdzieś wypadnę, oni już wiedzą jaki jestem i jeśli jasno nie zadeklaruje, że coś chcę lub nie chcę robić, od razu zrozumieją, poza tym ja również jestem bardzo wyrozumiały.
W klubach nie urzęduję ze względu na jazgot i smród, wolę spokój, ewentualnie festiwal metalowy i pogo. Dzięki obojętności nie zaprzątam sobie głowy zbędnymi informacjami, nie potrzebuję żadnej przynależności. (Jedynie mam zamiar zostać masonem) Nie obchodzi mnie sytuacja gospodarcza, homoseksualiści, poglądy, religia i inne sprawy tego typu. Jedyne co wiem, to że w tym kraju dzieje się źle ale jest już tak od kilku stuleci, więc nie ma się co dziwić. Dzięki temu wszystkiemu nie mam problemów, kompleksów ani nie czuję całej tej nagonki, bo nie oglądam telewizji, nie słucham radia ani nie czytam prasy, mój mózg nie jest wyprany, lobotomia wciąż jest wykorzystywana, jednak w inny sposób niż kiedyś.
Większość ludzi nie traktuję poważnie, na większość nawet nie zwracam uwagi, nie widzę różnicy między przemocą fizyczną ani psychiczną. Lubię wymierzać sprawiedliwość, choć nawet nie obchodzi mnie co to naprawdę jest. Koty zaczepiające królika na moim placu nie kończą dobrze, ponieważ wykańczam je z wiatrówki, trochę ubolewam, że prawo nie pozwala posiadać i używać broni palnej, zwykłe 9mm by mi się przydało. Gdy patrzę na czyjś ból albo cierpienie, nie rusza mnie to, nie wiem nawet jak kogoś pocieszyć. Za czasów gimnazjum starałem się w miarę systematycznie likwidować osoby, które mi podpadły. Nigdy nie byłem gnębiony, ani zaczepiany, biłem się kilka razy, wyszedłem bez szwanku, lubię ludzi z honorem, na zawodach lubiłem nokautować, niestety shotokan nie jest sportem pełnokontaktowym, więc dostawałem dyskwalifikację, medale też się zdobywało, za każdym razem stawałem się spełniony. Poza tym ostry trening kalisteniczny albo agresywna gra w kosza daje mi satysfakcję.
W wolnym czasie czytam interesujące mnie książki, nie czytam fabularnych, już się zdecydowanie naczytałem tego typu dzieł. Czytam informacyjne oraz underground'owe, rozwijające moje wnętrze, dające inne spojrzenie na świat oraz wyjaśniające różne zjawiska. Wszystko przyjmuję z rezerwą, sceptycznie, potem łatwo się pogodzić z nagłą, nieoczekiwaną zmianą.
Lubię także spadochroniarstwo, mam 12 skoków i ogólnie dzięki temu zyskałem inny pogląd na życie a zwłaszcza śmierć, człowiek i tak wg mnie może umrzeć w każdej chwili, każdego następnego dnia może się nie obudzić.
Poza tym dobre kino, zwłaszcza klasyki, gangsterskie, dramaty, psychologiczne, także anime (Dragon Ball, Bleach, Naruto).
Nie wiem również dlaczego, nie zdarza mi się rozpamiętywać sytuacji, nie mam żadnych problemów z mówieniem, zawsze mówię, gdy mam powód, często trzeba mnie do tego zmuszać. Kilka osób zna moją prawdziwą osobowość i większość z nich się mnie po prostu boi, bezwzględnością i brakiem pohamowań nie przedstawiam siebie w pozytywnym świetle, jednak wcale nie mam zamiaru tego zmieniać, potrafię przystosowywać się do każdej sytuacji. Dodatkowo kontakt fizyczny oraz ból jest dla mnie bardzo słabo odczuwalny, nie wiem czy to również odnosi się do moich genów czy po prostu sam tak siebie wykreowalem, większą przyjemność naprawdę odczuwam z niszczenia mienia, ludzkiej psychiki, życia obojętnych mi ludzi.. Nie mam żadnego problemu, ani nie obchodzi mnie to, czy czas spędzam z ludźmi czy z samym sobą, nigdy nie czułem potrzeby kontaktu z kimkolwiek, nie mam trundości z lekceważeniem ludzi, nierozmawianiem. Ciekawe jest u mnie także to, że potrafię się podszyć pod kogo tylko chce (jeśłi chodzi o cechy charakteru), udawanie wrażliwego człowieka zawsze dobrze mi wychodziło, nawet nie wiem czy to nie nazywa się dwulicowością... zresztą nie obchodzi mnie to, zawsze jak ktoś mnie spróbuje wykiwać, odwdzięczam się tym samym.
Przeciętny człowiek, a nawet moi dobrzy znajomi nie mają pojęcia kim jestem i to jest naprawdę zabawne, gdy w pewnym momencie coś powiem w żarcie a okaże się, że mówiłem naprawdę.
I oczywiście zasadnicze pytanka: Czy na pewno jestem introwertykiem czy może jednak ambiwertykiem? Czy w ogóle istnieje Intro-Psychopatia/Socjopatia? Czy jednak zaliczam się po prostu do zmodyfikowanych wytworów niemożliwym do zaakcepotwania przez przeciętne społeczeństwo?