Niektórzy kradną samochody...
: 25 lut 2008, 7:45
Niektórzy kradną telewizory...
Niektórzy kradną torebki...
Niektórzy kradną płyty DVD...
Niektórzy kradną filmy...
Ja kradnę książki. Korzystam z sieci bibliotek państwowych, które pozwalają się dzielić książkami w celu okradania ich autorów.
Zacząłem kraść książki, kiedy byłem mały. Kradłem książki przygodowe, książki naukowe, lektury szkolne.
Nie wiem ile książek w ten sposób ukradłem, ale zapewne setki, przynosząc ich autorom i wydawcom tysiące złotych strat.
Pod koniec szkoły podstawowej, kiedy moja sytuacja materialna się poprawiła, przestałem kraść książki i zacząłem je kupować. Tak było przez około 2-3 lata, kiedy kupowałem co najmniej jedną książkę na dwa tygodnie.
Pewnego dnia spotkałem pewną panią bibliotekarkę i kiedy zacząłem opowiadać o tym, że zacząłem zbierać Sagę o Wiedźminie, spytała się mnie po co kupować książki, skoro mogę z nich skorzystać w bibliotece?
Posłuchałem jej rady i resztę sagi ukradłem za pomocą biblioteki, zaś zaoszczędzone pieniądze (ze 100zł) wydałem na płyty z muzyką i gry komputerowe.
Wkrótce zacząłem regularnie kraść za pomocą kilku lokalnych bibliotek i byłem w stanie przeczytać około 6 książek miesięcznie nie płacąc ich autorom ani grosza. Przeczytałem w ten sposób książki warte kilka (albo i kilkanaście) tysięcy złotych.
Ukradłem tak znane tytuły jak Saga o Wiedźminie, Jakub Wędrowycz, Kuzynki, Pieśń Ognia i Lodu, czy trylogia Husytów.
Kilka razy zdarzyło mi się kupić jakąś książkę tylko dlatego, że nie była udostępniona w bibliotece.
W pewnym momencie bierna kradzież książek mi nie wystarczyła - zacząłem aktywnie umożliwiać innym ludziom kradzież książek, dzieląc się częścią swojego księgozbioru za pomocą lokalnej biblioteki.
Udostępniłem między innymi 17 książek Terriego Pratchetta, 20 innych książek fantasy i kilka-kilkanaście książek innych gatunków.
Każda z nich została przeczytana po kilka razy, przynosząc ich wydawcom i autorom tysiące złotych strat.
Większość ludzi w kraju legalnie okrada pisarzy korzystając z wspieranych przez państwo bibliotek.
Niektórzy kradną torebki...
Niektórzy kradną płyty DVD...
Niektórzy kradną filmy...
Ja kradnę książki. Korzystam z sieci bibliotek państwowych, które pozwalają się dzielić książkami w celu okradania ich autorów.
Zacząłem kraść książki, kiedy byłem mały. Kradłem książki przygodowe, książki naukowe, lektury szkolne.
Nie wiem ile książek w ten sposób ukradłem, ale zapewne setki, przynosząc ich autorom i wydawcom tysiące złotych strat.
Pod koniec szkoły podstawowej, kiedy moja sytuacja materialna się poprawiła, przestałem kraść książki i zacząłem je kupować. Tak było przez około 2-3 lata, kiedy kupowałem co najmniej jedną książkę na dwa tygodnie.
Pewnego dnia spotkałem pewną panią bibliotekarkę i kiedy zacząłem opowiadać o tym, że zacząłem zbierać Sagę o Wiedźminie, spytała się mnie po co kupować książki, skoro mogę z nich skorzystać w bibliotece?
Posłuchałem jej rady i resztę sagi ukradłem za pomocą biblioteki, zaś zaoszczędzone pieniądze (ze 100zł) wydałem na płyty z muzyką i gry komputerowe.
Wkrótce zacząłem regularnie kraść za pomocą kilku lokalnych bibliotek i byłem w stanie przeczytać około 6 książek miesięcznie nie płacąc ich autorom ani grosza. Przeczytałem w ten sposób książki warte kilka (albo i kilkanaście) tysięcy złotych.
Ukradłem tak znane tytuły jak Saga o Wiedźminie, Jakub Wędrowycz, Kuzynki, Pieśń Ognia i Lodu, czy trylogia Husytów.
Kilka razy zdarzyło mi się kupić jakąś książkę tylko dlatego, że nie była udostępniona w bibliotece.
W pewnym momencie bierna kradzież książek mi nie wystarczyła - zacząłem aktywnie umożliwiać innym ludziom kradzież książek, dzieląc się częścią swojego księgozbioru za pomocą lokalnej biblioteki.
Udostępniłem między innymi 17 książek Terriego Pratchetta, 20 innych książek fantasy i kilka-kilkanaście książek innych gatunków.
Każda z nich została przeczytana po kilka razy, przynosząc ich wydawcom i autorom tysiące złotych strat.
Większość ludzi w kraju legalnie okrada pisarzy korzystając z wspieranych przez państwo bibliotek.