psubrat pisze:
Mamy skomplikowany układ działający w sposób A na wejściu, na wyjściu mamy skomplikowany układ działający w sposób B.
Twierdzenie, że da się przejść ze stanu A do stanu B małymi krokami, nie natrafiając po drodze na stany, gdzie układ nie działa, to tylko myślenie życzeniowe, nie mające żadnego potwierdzenia w praktyce.
Układ szkieletowy jest skomplikowany, a mamy niepotrzebną kość ogonową. I po co niektórzy umieją ruszać uszami skoro nam to niepotrzebne? Są stany gdy jakiś układ nie działa czy nie jest zoptymalizowany. Czasem wiązało się to z wyginięciem jakiegoś gatunku, czasem jak widać nie.
A propos obserwacji: w zapisie kopalnym można zaobserwować ewolucję na przestrzeni kilku miliardów lat (nie chce mi się szukać w notatkach jakiego wieku dokładnie są najstarsze odkryte bakterie), a od kambryjskiej eksplozji życia zapis ten jest niezwykle bogaty. Możemy śledzić zmiany zachodzące w poszczególnych gatunkach jak i rodzinach, powstawanie nowych form, ale też wymieranie jednego czy wielu gatunków na raz.
Ciekawostką a jednocześnie dowodem na ewolucję może być to, że gdy będziemy się ślepo trzymać definicji to okaże się, na pewnej japońskiej wysepce wcale nie mieszkają ludzie a nowy gatunek. Chodzi o to że nie są oni w stanie dać płodnego potomka z ludźmi poza tej wyspy, a więc teoretycznie wyodrębnili się od nas
Dant3s, mam nadzieję że się nie obrazisz że to ja odpowiem na to pytanie.
Dant3s pisze:
Zaraz, zaraz. Skąd to niby wiesz? I kto tu mówi o wpuszczaniu gdziekolwiek? Mam gdzieś niebo ale też nie wybieram piekła, nadal utrzymuję że to ultimatum, które mówi: wiara albo piekło, nie ma innego wyboru.
Małe pytanie ode mnie(nawiązujące do tej kwestii), czy istnieją rzeczy, które dzieją się wbrew boskiej woli?
W świecie chrześcijaństwa przed wiekami istniał spór czym jest piekło i czy Bóg jako dobry może kogoś na nie skazywać. Któryś ze świętych wytłumaczył to w końcu tak, że piekło to nie określone miejsca, a brak Boga - tak jak ciemność jest brakiem światła a nie przeciwstawną światłu materią. Dążenie do świętości to zbliżanie się do Boga (a więc raju), ale jesteśmy wolni więc nie musimy tego robić. Tylko że wtedy po śmierci nie będziemy w większości przypadków mogli z nim przebywać, a to wspólne przebywanie ma być największą radością jaką człowiek może odczuć. Tak więc nikt według tej teorii nikt Cię nie wrzuci na siłę do nieba, do piekła właściwie też nie. Po prostu po śmierci zostaniesz pozostawiony sam sobie. (W świecie chrześcijańskim istnieją demony/złe duchy, szatan itd, więc mimo że Bóg nie karze człowieka, to przestając go bronić przed złem daje możliwość działania innym istotom).
Dzieje się sporo rzeczy wbrew woli boskiej, w końcu skoro mamy wybór to możemy działać niezgodnie z jego wolą.
Dant3s pisze:
Z tymi leworęcznymi to był tylko przykład, nie miałem na myśli żadnego fragmentu, chodziło mi o to, że bóg nie raz nakazywał mord innych ludzi.
Dlaczego od razu nie wysłał Jezusa tylko pozwalał ludziom się wzajemnie mordować w imię niejasnego przekazu?
Masz jakiś przykład? Stary testament opisuje wojny Izraelitów, ale nie kojarzę nakazu od Boga żeby je rozpoczynać. Nie przeczę że tak nie jest: za mało znam kulturę żydowską żebym był sens czytania całej biblii.
Co do niejasności przekazu: z tego co pamiętam z historii, chrześcijanie mieli problem (może wciąż mają) stwierdzić co można uznać za święte księgi, a co jest zwyczajną kroniką. Mam namyśli coś w stylu ksiąg machabejskich.