Strona 7 z 144

: 14 wrz 2008, 19:29
autor: delirio
Witaj Amiquay

Ciekawi mnie czy w twoim związku te uszczęśliwianie działa w obie strony , bo jeśli nie to czy warto jest się poświęcac ?

: 14 wrz 2008, 19:31
autor: Ausencia
Hej.
Kiedyś się tym przejmowałam. Tym jak wypadam w oczach innych. Od pewnego czasu nieco mniej mnie to obchodzi. Ludzie nie są warci tego, by się dla nich zmieniać. (Mam tu na mysli anonimowy tłum, nie bliskich ludzi) Zresztą przykład, ktory podałaś najlepiej to potwierdza.
Liczę się z ludźmi, ale nie zabiegam o nich na siłę. Jeśli ktoś mnie lubi nie odpycham go, jesli nie moze mnie zniesc, nie wchodzimy sobie w drogę.
Nie zmieniaj się na siłę, źle się z tym poczujesz. A ludzie? Pies ich drapał. ; )

: 14 wrz 2008, 20:43
autor: Amiquay
delirio - nie spotkałam osoby, przy której byłabym w pełni szczęśliwa, nie spotkałam nikogo z kim łączyłaby mnie ta szczególna więź... Ty masz kogoś takiego?

...ale za to mam kogoś, komu daje szczęście, kto o mnie dba i dzięki niemu nie trace kontaktu z rzeczywistością.

Mam kogoś z kim przejście za rękę przez podziemia metra centrum w warszawie nie jest straszne:-) kto był, ten wie o czym mowa.

: 15 wrz 2008, 1:19
autor: delirio
Amiquay - wiesz pytałem w kontekście mojego własnego życia, ponieważ czuje się jakiś nie spełniony. Jestem żonaty od ponad roku, jestem z nią od 8 lat, wiem ,że bardzo mnie kocha i jestem dla niej całym światem. Wszystko co robie, robię dla niej, kocham ją ,ale mimo tego nie czuję pełni szcząścia. Brakuje tego całkowitego zrozumienia z jej strony, wiem ,że to nie jej wina, ja mam po prostu taki "dziwny" charakter . Ona jest przeciwieństwem mnie, mimo tego jednak się dopasowaliśmy, ale wciąż pozostaje te "ale" ten niedosyt. Czuje się jakbym ją ograniczał swoją osobą,czuje się sam przytłoczony takim stanem, zwłaszcza na imprezach gdzie ona się lubi udzielać w towarzystwie a ja tymczasem siedze po cichu gdzieś w kącie i błagam czas aby przyspieszył, bo się duszę w tłumie. Wtedy zawsze myślę: "czy to w ogóle ma jakiś sens", w sytuacji gdy nie ma tej szczególnej więzi.

... nie, chyba nie mam kogoś takiego.

Mam za to kogoś z kim miło spędza się czas.

: 15 wrz 2008, 3:06
autor: Amiquay
lepiej niż ja wyrażasz swoje myśli :-)

mam to samo, też długi związek, jednakże bez ślubu, nawet nie mieszkamy razem...

Kocham go, jednak czasami czuję, że żyjemy obok siebie. On ma własny świat, ja mam swój, często nierozumiemy się i przez długi czas też myślałam, że go ograniczam. Zyskałam pewność, kiedy niedawno powiedział mi to wprost.

Wiem, że ta miłość jest wzajemna i prawdziwa. Nie wiem tylko czy miłość wystarczy.

Jeśli będziesz chciał odpisać, to wal na pw. inaczej zrobi się z tego duzy off

: 01 paź 2008, 23:55
autor: Inno
Witam wszystkich!
Pisanie postów jest naprawdę trudne. Może dlatego, że robię to po raz pierwszy. Nigdy wcześniej nie udzielałam się na żadnym forum, chociaż podczytuję ich wiele. Jakoś trudno mi się przełamać. Zarejestrowałam się tu nie przeczytawszy wcześniej nawet 1/4 wątków – niech to samo świadczy o tym, że, jak sądzę, może wreszcie znalazłam grupę, z którą mogę się w jakiś sposób identyfikować. Czyli – fajnie, że jesteście! :D

Jestem chyba dość skrajną introwertyczką. To niestety spowodowało wiele problemów z akceptacją samej siebie itp., dopiero się z nich powoli wygrzebuję. Problem tkwił (tkwi) nawet nie w samym fakcie, że taki mam temperament (kiedy jestem sama umiem go docenić), ale w, często bolesnym, zderzeniu ze światem ekstrawertyków. Wiecie zresztą o czym piszę. Człowiek patrzy, patrzy i nie może pojąć: „O co chodzi z tymi ciągłymi imprezami?” Długo myślałam, że to ze mną jest coś nie tak, i że to ja ponoszę winę za to „niedopasowanie”. Nawet kiedy dowiedziałam się, że istnieje coś takiego jak intro- i ekstrawertyzm, albo kiedy robiłam sobie testy, jak choćby MBTI i Enneagram, to i tak cały czas myślałam, że mimo iż to naturalne i wrodzone, to pozbawi mnie spełnionego życia. No bo skoro „rzeczy”, które przytłaczająca liczba ludzi obecnie i w przeszłości uznaje za szczyt szczęścia i cele, do jakich dąży, aby mieć udane życie, w moim przypadku mogłyby być wykorzystane jako kara, to, że tak powiem, nie ma dla mnie nadziei i jestem skończona. :lol: :roll:

Na szczęście już tak nie myślę i staram się tak nie czuć. Nadzieja, okazało się, że jednak jest i jakoś to idzie. Liczę na to, że dzięki temu forum będzie jeszcze lepiej.

Pozdrawiam :)

: 02 paź 2008, 6:39
autor: Akolita
Cześć Inno.

: 02 paź 2008, 16:02
autor: Shy
Witamy, witamy :D :D

: 03 paź 2008, 1:02
autor: Ava
Po wielu wizytach na tym forum wreszcie postanowiłem się zarejestrować. Słusznie, czy nie, się okaże.

Aha... no to witam się. Jestem Ava i jestem piekielnie wrednym, cynicznym draniem

: 03 paź 2008, 16:30
autor: Ausencia
Inno pisze: Liczę na to, że dzięki temu forum będzie jeszcze lepiej.


Lepiej nie będzie, ale i gorzej tez na pewno nie - witaj na pokładzie ;)

I Ava, takze witaj (cynizm jest w cenie).

: 03 paź 2008, 16:45
autor: Inno
Hej :D
Ausencia pisze:
Inno pisze: Liczę na to, że dzięki temu forum będzie jeszcze lepiej.


Lepiej nie będzie, ale i gorzej tez na pewno nie
Łee, jak to nie będzie lepiej? Nie strasz mnie! :wink:
(cynizm jest w cenie).
Uwielbiam cynizm :twisted: Ale trzeba uważać, jego zbyt duża dawka moze być szkodliwa. Jak napisał Oscar Wilde:
"Cynik to człowiek, który zna cenę wszystkiego, a nie zna wartości niczego."

: 03 paź 2008, 18:16
autor: underdog
Wilde był mądrym człowiekiem.
Ironia - cacy. Sceptyzm, ambiwalencja - ok. Cynizm - be.

: 05 paź 2008, 0:08
autor: iksigrekzet
Zgadzam się, że Wilde był spoko. Ale Diogenes też był świetny :)

: 12 paź 2008, 23:06
autor: nevermind
Witajcie :D

: 13 paź 2008, 6:36
autor: Akolita
A witamy, witamy, wedle życzenia. :mrgreen: