Strona 7 z 83

: 06 sie 2008, 21:53
autor: Rilla
Ausencia pisze:A jak określisz ciągłą niepwnosc, co do wyznawanej wiary? Czy nie jest godny pozalowania fakt, ze chociaz Kosciol mnie odrzuca, ze chociaz nie mogę tam wytrzymac, irytuje mnie wszystko co z nim związane, a co gorsza czasem wątpię, chodzę do niego w kazdą niedzielę, bo tak zostało mi to wpojone, bo tak wypada, bo moi rodzice tez chodzą. Hipokryzja. Tylko to się nasuwa. I wiedząc o tym, niczego nie zmieniam, bo nie wiem, czego chcę.
To nie jest żałosne. Ktoś kiedyś powiedział (jakiś wywiad słyszałam), że tylko człowiek niepewny swej wiary jest w stanie wierzyć prawdziwie, bo dopiero wtedy zaczyna zastanawiać się nad sensem swej wiary, a wiec staje się jej świadomy. Nie jest zwykłą kukłą, która myśli i czyni tylko to, co jej powiedzą, a zaczyna sam szukać prawdy i oddzielać ziarno od śmieci. I wiele w tym prawdy.
Zerwanie ze swoją przeszłością, tradycją wpojoną od dziecka, jest bardzo trudno. Nie dziwię się, że chodzisz na mszę mimo że Kościół cię odrzuca. Gdyby moja rodzina sumiennie co niedziela chodziła do Kościoła, też pewnie szła bym z nimi. Warto jednak przemyśleć sens swojej religii i poszukać wyznania, a w ostatecznym razie innej religii, co podpasuje najlepiej. Tak zamierzam zrobić. Poczytam o różnych wyznaniach chrześcijańskich i wybiorę. Ale będzie to mój świadomy wybór.

: 06 sie 2008, 21:58
autor: Ausencia
Masz rację... tez zamierzam coś z tym zrobić, bo takie zawieszenie mi nie odpowiada.

: 07 sie 2008, 9:28
autor: Shy
To przyzwyczajenie z chodzeniem do Kościoła pokonała, ku olbrzymiemu gniewowi mojej babci (jak to babcie, śmierci patrzą w oczy, to jedyna pociecha w Bogu). I mimo, że nie wydaje mi się, że wierzę tak do końca w Boga, to jednak czasami czuję potrzebę, aby w kościele się zjawić.

Czy wy też, znajdując się w kościele czujecie się nieswojo. Mam taki lekki uścisk w dołku i nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Poza tym czuje jakby coś we mnie ciążyło. I zaznaczam, że opętana nie jestem ;)

PS. Brzmi głupio, wiem, ale trudno to wyjaśnić.

: 07 sie 2008, 9:49
autor: Akolita
Ja chodzę do kościołów zwiedzać zabytki i podziwiać architekturę. Czuję sie źle, jak jakiś intruz tylko wtedy, kiedy oprócz mnie w środku są jacyś pogrążeni w modlitwie ludzie, nawet jeden ludź. ;)

: 09 sie 2008, 13:21
autor: Szaman
Na początek proponowałbym postawić sobie pytanie, czym jest bóg? Czy jest on myślą, ideą? Do takiego wniosku chyba dojdą wszystkie strony. To, co dało tej idei siłę wszechmocy i wszechwiedzy, to teraz odbiera jej na każdym kroku. Gdyż w epoce wiary ludzie nie mieli wystarczającej wiedzy, aby zrozumieć świat ich otaczający. Wiedza była tylko dla nielicznych, tak powstali pierwsi kapłani, którzy wykorzystywali znajomość świata do sterowania tłumem. Przez wieki religie ewoluowały gdyż ludzie wiedze o świecie zdobywali. I tak prześlijmy z politeizmu w monoteizm, ponieważ ludzkość coraz bardziej rozumiała jak dział ich otaczający świat. Wszechmoc boska stawała pod znakiem zapytania. Otóż jak nie przyznać prawdy słowom: „czy bóg może stworzyć tak ciężki kamień, którego sam nie podniesie” lub „co się stanie, jeśli siła, której nic nie może zatrzymać, spotka się z obiektem, którego nic nie może poruszyć? Czy te słowa bytu wszechmogącego nie wykluczają? Więc czym jest bóg z tego punktu widzenia? Czyż nie jest to ucieczka w ludzkich strach przed nieznanym? W czasach w wieku rozumu człowiek nie boi się myśleć o tym, co nieznane, wtedy liczyła się wspólnota i jedna idea, teraz liczy się jednostka i myśl nie jedna.
Gdy w odległym świecie gdzie ziemia ma swoje naturalne poszycie, nieskażone inteligentnym życiem natrafimy na chronomierz, mechanizm bardzo złożony, co pomyśli człowiek epoki wiary, a co pomyśli człowiek epoki rozumu? Jeśli człowiek przez wieki żył w obawie przed tą ideą to do dziś ma zakodowany strach, że może być inaczej.
To my tworzymy rzeczywistość, która nas otacza, to, co kiedyś wydawało się fikcja literacką, filmową dziś już jest normom podstawową. Bo skąd się wzięło powiedzenie zabawa w boga?
Pozytywna myśl napędza kolejną pozytywna myśl, ale dział to tez w druga stronę. Bo wszystkim jest logos i pneuma.

: 19 sie 2008, 12:30
autor: Naphthalene
To my, ludzie, jesteśmy utwierdzeni w logice, nie Bóg. To, co dla nas nielogiczne, nierealne i nieprawdopodobne dla Boga jest niczym. Bóg jest ponad logiką, i my w żaden logiczny sposób tego nie pojmiemy.


Tak poza tym własne wyobrażenie Boga nie przeszkadza mi w byciu praktykującą katoliczką. Moja główna ideologia życiowa to pokonać schizmę (ogólnie, nie chodzi mi o rozłam kościoła chrześcijańskiego).

: 19 sie 2008, 14:13
autor: bezimienny
Fajnie, Szaman, że masz takie poglądy, ale nie męcz wierzących i najlepiej jak wierzący niewierzących też nie będą męczyć, bo chyba nikt nie lubi pouczania i nawracania. :)

: 19 sie 2008, 15:16
autor: Akolita
bezimienny pisze:Fajnie, Szaman, że masz takie poglądy, ale nie męcz wierzących i najlepiej jak wierzący niewierzących też nie będą męczyć, bo chyba nikt nie lubi pouczania i nawracania. :)
Nie wiem, gdzie Szaman napisał coś męczącego, ani w którym momencie nawracał wierzących na ateizm. Post jest interesujący, zawarta w nim myśl niegłupia i bardzo fajnie, że o tym napisał. ;) Ja nie mam nic przeciwko temu, żeby ktoś teraz wytoczył ciężkie działo naładowane argumentami przemawiającymi za tym, że Bóg jest a my powinniśmy go czcić. ;)

: 19 sie 2008, 19:21
autor: bezimienny
Dawniej mnóstwo czasu spędzałem na portalu racjonalista.pl i tam widziałem setki razy takie dyskusje. Strasznie mnie to już znudziło i uważam, to co najmniej za stratę czasu.

: 19 sie 2008, 22:29
autor: Akolita
Więc omijaj takie posty. Nikomu nie można zabronić rozpisywać się w temacie jego wiary i niewiary, póki nie zacznie jawnie, bezczelnie ranić czyiś uczuć. :P
Nie każdy widzi w pisaniu i czytaniu takich treści stratę czasu. ;)

: 19 sie 2008, 22:59
autor: bezimienny
Ee... jakby to powiedzieć?... Masz rację. :)

: 19 sie 2008, 23:16
autor: Akolita
Nie ma sprawy ^__^. Tam, gdzie rożne poglądy i religie, tam zawsze jakieś maleńkie nieporozumionka. ;P

: 01 wrz 2008, 16:30
autor: Naphthalene
Ausencia pisze: A jak określisz ciągłą niepwnosc, co do wyznawanej wiary?
Na tym właśnie polega wiara. Gdybyś WIEDZIAŁA, że tak naprawdę jest, nie musiałabyś w to wierzyć. Istnienia Boga ani słuszności wielu teorii Jego dotyczących nigdy nie uda się udowodnić. I dobrze, bo wtedy wiara wielu ludzi zostałaby zniszczona. Mieliby przecież wiedzę.

Ja również chodzę do kościoła co niedzielę, i bycie praktykującą katoliczką nie przeszkadza mi w posiadaniu własnego wyobrażenia Boga.

Poza tym należy pamiętać, że Kościół tworzą ludzie. Duchowni również są ludźmi, i również mogą się mylić, jak każdy. Ważne, żeby wierzyć w Boga i tę wiarę okazywać, a w kościele można znaleźć wiele ciszy i spokoju. Poza tym na mszę nie przychodzi się przecież do księdza.

: 01 wrz 2008, 16:51
autor: underdog
Naphthalene pisze:Poza tym na mszę nie przychodzi się przecież do księdza.
Ale trzeba go wysłuchiwać. Założyłbym na czas kazania słuchawki, ale mógłbym oberwać beretem.

: 01 wrz 2008, 18:17
autor: Naphthalene
A może zamiast na niego narzekać, jak przedszkolak, który ze mszy nic nie rozumie i któremu w kościele się nudzi, trzeba go choć raz wysłuchać i wyciągnąć z jego kazania wnioski? W końcu większość duchownych to mądrzy ludzie, tak myślę, sądząc po katechetach z mojej szkoły.