Witam!
Niedługo stuknie 20-stka. Studiuję.
O introwertyzmie dowiedziałem się parę miesięcy temu. Dosyć późno, szkoda, że przez poprzednie lata nie wiedziałem nic o typach psychologicznych. Zrozumienie tego terminu pozwala na zrozumienie siebie i akceptację oraz planowanie własnego rozwoju/zmian w charakterze.
W szkole nie byłem zbytnio zżyty z klasą, kontakty ograniczały się do kilku osób. Szkoda, że tak późno dowiedziałem się o introwertyzmie. Wychowując siebie na ekstrawertyka i wymagając takich zachowań, miałem wiele niepotrzebnych stresów.
Przyjaciół miałem od zawsze. Choć są oni typami ekstrawertyków, nie przeszkadza mi to, przynajmniej jest o czym gadać

.
Poznawanie nowych ludzi przychodzi mi bardzo wolno, chociaż staram się jak mogę.
Na imprezy czasami chodzę, ale wolę te w miejscach niepublicznych, domówka itp.
Często dopada mnie stres w towarzystwie o większej liczności, szybki puls, trema, stres. Mimo to, staram się mówić, walczyć, nie unikać kontaktu.
Byłem u psychologa w kwestii otwarcia się, ale nie byłem zadowolony z wizyty. Oni nie rozumieją tego problemu (?). Jak powiedziałem, że chciałbym się otworzyć, zapytała "po co?". Nic nie dowiedziałem się, że mój typ psychologiczny jest inny od tych otwartych ludzi. Nic się nie dowiedziałem, dlaczego źle się czuję w towarzystwie wielu ludzi, dlaczego mam ten stres, którego nie potrafię zlokalizować, usunąć (!). Dopiero gdy sam dowiedziałem się i poczytałem o introwertyzmie, znalazłem zrozumienie siebie. Tu nie chodzi o to, żeby się izolować, zamykać w 4-kątach. Chcę się po prostu odnaleźć wśród ludzi, umieć żyć w społeczeństwie na swój sposób. Nawet zadając pytanie psychologom w Internecie, nie potrafią zrozumieć problemu pustki w głowie, braku tematu do rozmów. A to mnie ogranicza w kontakcie z nowymi dziewczynami.
Jedną z większych wad introwertyzmu jest według mnie poznawanie/zagadywanie nieznanych dziewczyn. Nie potrafię rozmawiać o niczym. W dodatku stres robi pustkę w głowie. Ciężko jest mi się wtedy nawet uśmiechnąć, a przecież zestresowany facet nie jest atrakcyjny

. Podejmuję to wyzwanie, ale wokół siebie nie mam nawet na kim trenować nowych kontaktów.. Szkoda tracić tyle młodości w samotności. Chciałbym próbować w młodym wieku, bo później będzie tylko trudniej.
Od niedawna czytam "THE INTROVERT APPROACH " - bardzo ciekawa książka. Wiele dobrych rad, ale small talk w naszym kraju jest czymś abstrakcyjnym... Wystarczy odezwać się do dziewczyny, nie ma rozmowy, myśli że zarywasz.
Pociągają mnie dziewczyny będące w tej "równowadze emocjonalnej", nie intro, nie ekstra. Ekstrawertyka często zanudzę, a intro nie rozgadam. Najlepiej czułbym się właśnie w takim zbilansowanym związku. Przynajmniej mój introwertyzm by się nie pogłębił (czego nie chcę) no i nie byłoby nudno.
To by było na tyle

. Zachęcam do odpowiedzi

. Mam nadzieję, że udało się Wam mnie zrozumieć :lol: .