Strona 6 z 16

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

: 19 sty 2014, 14:42
autor: vragutinovic
qb pisze:Przede wszystkim trzeba być interesującą osobą. Intro, eksta, srekstra nie ma to nic do gadania.
Niekoniecznie. Przecież wiadomo, że każdemu wolno kochać.

Dobra, to tyle w teorii...

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

: 19 sty 2014, 17:13
autor: idako
Trzeba być interesującą osobą, dla tego/tej który/a nam się podoba, i tyle.
Jeżeli chcesz być interesujący zawsze, i dla każdego, to życia ci nie starczy na zdobywanie kolejnych sprawności.
A to chyba jeszcze gorsze niż harcerstwo ;)

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

: 19 sty 2014, 18:00
autor: Alexona20
Zawsze i dla każdego się nie da. Czasem jest tak, że chce się zostać przez kogoś zauważonym. Człowiek się nagimnastykuje, żeby zostać uznanym za interesującego. A po czasie nie ma już siły, odkrywa swoje prawdziwe "ja" i czar pryska, druga osoba ucieka. I pozostają tylko myśli, że nikt nigdy nie zwróci prawdziwie uwagi... Co robić, gdy jest się powoli u progu zmęczenia zarówno samotnością jak i staraniami?

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

: 19 sty 2014, 18:55
autor: idako
Dlatego trzeba się starać, ale nie gimnastykować. Być sobą, i jeszcze raz być sobą. Bo nawet jak gimnastyka, czy stawanie na głowie przyniesie rezultat, to przecież reszta życia nie jest od tego żeby się gimnastykować ;)
A nawiązując do wątku "Kogoś mi jednak brakuje" to irytuje mnie słowo jednak ;)

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

: 19 sty 2014, 19:13
autor: Faramuszka
A ja nie ogarniam tej "dżymnastyki", bo to trochę takie małe oszukaństwo jest, c' nie?
Wydawało mi się, że niby kiedy się jest zauważonym za swoje "ja" jest lepiej, a najlepiej gdy za użycie swej najseksowniejszej części ciała (mózgownicy czyli ofc). W ogóle jednostronni jesteście "ktoś ma mnie zauważyć/zaakceptować/inne blablabla", a w drugą stronę to co?
To działa w dwie strony, nieprawdaż?

Idę zostać zombie ^^

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

: 19 sty 2014, 19:17
autor: idako
Prawdaż. Tego żem właśnie nie nadmienił, chociaż bardzo chciałem.

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

: 19 sty 2014, 21:29
autor: qb
Robienie czegoś dla kogoś nie ma sensu, jeśli chodzi o zainteresowanie. Powiedziałbym nawet, że to trochę głupie i tak na prawdę mówienie, że nie da się być interesującym dla wszystkich jest dla mnie wymówką. Zadajcie sobie pytanie, co chcielibyście zrobić ciekawego w życiu, a potem ile znacie osób, które to robią*. Ja mam kilka takich rzeczy w planach i nie znam raczej ludzi, którzy mają podobne, nie znam też specjalnie wielu którzy zajmowali się niektórymi rzeczami które robiłem do tej pory. Oczywiście, łatwo jest powiedzieć idź i zrób coś. Żeby się zmotywować i w końcu wykonać pierwszy krok ku jakiemuś swojemu marzeniu trzeba pokonać bardzo wiele barier, ale za to potem nagroda jest ogromna.
Ludzie cały czas coś robią dla innych i raczej niewielu to uszczęśliwia. Tylko wtedy człowiek jest interesujący jeśli ma coś co go odcina od rzeczy zwykłych, rutynowych jak praca, czy sprzątanie w domu dla przykładu. Ktoś kto przychodzi do domu po pracy/zajęciach i siada przed telewizorem nie ma wiele do zaoferowania jako osoba niestety**. Wystarczy mieć coś swojego - hobby, pasje lub po prostu zainteresowanie czymś co daje satysfakcję i to wystarczy. Trzeba tylko chcieć i na serio, nie trzeba być niesamowicie elokwentną osobą, żeby z kimś porozmawiać.
Faramuszka pisze:A ja nie ogarniam tej "dżymnastyki", bo to trochę takie małe oszukaństwo jest, c' nie?
Wydawało mi się, że niby kiedy się jest zauważonym za swoje "ja" jest lepiej, a najlepiej gdy za użycie swej najseksowniejszej części ciała (mózgownicy czyli ofc). W ogóle jednostronni jesteście "ktoś ma mnie zauważyć/zaakceptować/inne blablabla", a w drugą stronę to co?
To działa w dwie strony, nieprawdaż?
Jak się zostaje zauważonym to trzeba działać, a nie czekać, a wiele osób czeka bo to, bo tamto i w zasadzie tyle w tej kwestii :)

*- w kontekście powyższych wypowiedzi, bo to nie ma absolutnie znaczenia, czy robią to wszyscy, czy nikt o ile to dostarcza satysfakcji.
**- chyba, że jego praca jest tak bogata w nowe doświadczenia, że po pracy chce po prostu odpocząć.

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

: 19 sty 2014, 22:14
autor: idako
qb pisze:
idako pisze:Dosyć biadolenia. Głowy do góry. Wszystkim tym, którzy się smucą z ww. powodów, chciałem się "pochwalić", że dobijam czterdziestki, i jestem sam. O ironio, nadal wiele kobiet zwraca na mnie uwagę, a ja zdaję sobie sprawę, że po bliższym poznaniu mojej skromnej osoby, nie będą chciały kontynuować znajomości. Dlaczego? Gdyż "introwertyzm trzeba leczyć", hehe :wink:
Przede wszystkim trzeba być interesującą osobą. Intro, eksta, srekstra nie ma to nic do gadania.
To przetrzyj oczy, i zobacz ile nieinteresujących osób jest w związkach, nawet małżeńskich.
Przepraszam, ale jak na admina to swoim zachowaniem nie popisałeś się zbytnio.

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

: 19 sty 2014, 22:17
autor: Alexona20
Co do zainteresowań. Mi wystarczy, że powiem, że studiuję fizykę, która jest moją pasją, a już większość ludzi dziwnie patrzy :D

Co do tej gimnastyki.. Ja mam często ochotę po prostu przytulić się do kogoś i pobyć w milczeniu. A do tego potrzebna jest jakaś więź. Tą więź trzeba jakoś stworzyć. Nie zrobię tego bez jakiejś próby otworzenia się na ludzi. I w tym momencie muszę raczej zacząć udawać bycie mniej intro niż jestem. Co początkowo przychodzi dosyć łatwo, bo gdy uznam kogoś za bardzo interesującą osobę to jest wielka motywacja :/

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

: 20 sty 2014, 1:37
autor: Faramuszka
qb te moje "nieogarnięcie dżymnastyki" miało związkek z tym Alex'owym A po czasie nie ma już siły, odkrywa swoje prawdziwe "ja" i tu widzę problemo, bo człowieki winny być sobą i tak wystarczająco sami sobie nawzajem (o ile zainteresowanie być) na początku wykrzywiamy nasz obiekt ideaU.

Tak tak, jak się komuś chce być zauważonym i uważa, że właśnie oświetlili go taką lampą zauważalską to niech działa i niech się kurzy... ale swoim autentycznym "ja", a nie "ja na specjalne okazyje", bo mi się to nie widzi. W tym widzę "oszukaństwo" (czytaj: jeśli On lubi te różowe misie, a Ona niekoniecznie, to żeby nie zaczęła nagle w różowych misiach spacerować dzień w dzień).

Łeee tam udawać od razu, jako takie otwieranie się na ludzi w odpowiednich ryzach i jeśli jest zgodne z Twym sumieniem Alex, to w porządku, gorzej jak z tego tytułu robisz z siebie winowajczynię, albo cuś ("bo muszę być mniej intro, żeby mnie zauważyli").
(Zresztą - introwertyki też przecież wchodzą w reakcyje z innymi, toć nie muszą być one "udawane".)

No dobrze, już dobrze, wiem, że "co to za pomysły w ogóle" -.-


P.S. Fizyka zawsze spoko, szkoda tylko, że do niej nigdy głowy nie miałam na takim poziomie jakim bym chciała ;/

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

: 20 sty 2014, 7:09
autor: Alexona20
Tylko nie różowe misie... Aż takich strasznych rzeczy wbrew sobie nie robię :D
W sumie ja chyba zawsze myślałam, że możliwość bycia w milczeniu to taki naturalny etap po rozwinięciu się znajomości. Wyprowadzi mnie ktoś z błędu? Dlatego z początku silę się na rozmowę na wszystkie możliwe tematy, żeby było zabawnie i w ogóle. A mam dobrego kumpla z którym widuję się około 4 razy w miesiącu i wtedy zawsze mamy o czym rozmawiać, tylko sen może wywołać dłuższą ciszę, o. A do przyjaciółki za to mogę się przytulic i dłużej nic nie mówić tylko być - co strasznie lubię - ale to już chyba przeszła znajomość, bo po ostatniej kłótni potrzebuje ode mnie odpoczynku i nie wiem czy wróci (moja wina, aż wstyd się przyznać..).

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

: 20 sty 2014, 18:17
autor: qb
Alexona20 pisze:Co do zainteresowań. Mi wystarczy, że powiem, że studiuję fizykę, która jest moją pasją, a już większość ludzi dziwnie patrzy :D
Właśnie o coś takiego chodzi.
idako pisze:To przetrzyj oczy, i zobacz ile nieinteresujących osób jest w związkach, nawet małżeńskich.
Prawdą jest to co mówisz, jeśli im to nie przeszkadza to spoko, ale mi o nie wystarczy.
idako pisze:Przepraszam, ale jak na admina to swoim zachowaniem nie popisałeś się zbytnio.
Nie jestem tutaj dla dobrego wrażenia.

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

: 08 kwie 2014, 13:19
autor: Everything
Brakuje..
Mnie brakuje kontaktu z dziewczyną/ ami*. Mieć przynajmniej jedną, nie w sensie związku, tylko zwyczajnej przyjaźni (intro+intro).
Choć i związek by się przydał..
Chyba nie radzę sobie ze swoją samotnością. Z jednej strony chcę być sam, a z drugiej, dość mocno potrzebuję przyjaciółki.. (prawdziwej).

Dziwak ze mnie, nie ma co ; |.

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

: 04 maja 2014, 12:27
autor: Snake
Ja nie mam z tym żadnego problemu.
nie szukam znajomości, mam dobry kontakt z pewną dziewczyną w klasie, skrajna intro (po wódce znalazła sobie chłopaka z klasy XD ), często do mnie dzwoni, żebym z nią przegadał kill godzin (zawsze tematy egzystencjalne). Ja nie potrzebuję żadnego kontaktu z otoczeniem, nawet o to nie dbam, jak chcę to wyjdę, jak nie to nie, obie opcje traktuję na równi.
Jeśli chodzi o związek to wykorzystałem poprzednie dziewczyny, gdy zaczęły kombinować i stały się bezużyteczne, nje ma sensu przeciągać, jeśli się rozpada. Zawsze zdarza mi się spotykać umiarkowane ekstrawertyczki, które coś we mnie widzą i zazwyczaj ja nie wykazuję inicjatywy, wiem, że zawsze kończę, jeśli jest to konieczne. Racjonalizm mną przemawia :D
Naprawdę to przykre, że czujecie się samotni, ja nie potrafię zrozumieć tego uczucia, bo czuję prawie całkowitą pustkę uczuciową, nie wiem co to samotność.

Re: Kogoś mi jednak brakuje...

: 04 maja 2014, 14:45
autor: ainos
oj brakuje i to bardzo...przede wszystkim prawdziwego przyjaciela. Już nie mówię nawet o chłopaku, chociaż fajnie byłoby czasem móc się przytulić do kogoś więcej niż tylko do kota :)
Niby mam przyjaciół, ale to już nie jest jednak to co kiedyś. Czasy liceum minęły, teraz każdy ma swoje życie i już nie ma tyle czasu na bycie razem. Jestem takim typem, który potrzebuje trochę czasu, zanim otworzy się przed drugą osobą, co za tym idzie potrzebuje kogoś kto ten czas dla mnie będzie miał. Brakuje mi kogoś z kim mogłabym szczerze porozmawiać, podzielić się swoimi problemami i nie być po prostu z nimi sama, kogoś kto miałby podobne zainteresowania i światopogląd, kogoś z kim mogłabym po prostu wyjść na piwo i razem posiedzieć. Z drugiej strony brakuje mi zżytej grupy znajomych, z którymi można by było gdzieś wyjechać, coś zobaczyć, wspólnie porobić coś fajnego...