Drimlajner pisze: 18 kwie 2020, 14:50
Wśród wielu czynników które różnicują Europę i USA od pozostałych obszarów (których?) maseczki są najprawdopodobniej tym najmniej istotnym a pozostałe czynniki mają większą wagę.
A to ciekawe że i w Europie podobna zależność występuje i nawet nasz rząd w końcu to przyznał.
Noszenie maseczek wzmaga i zachęca do ruchu, i zgromadzeń, a przyjęto metodykę ograniczania tegoż. To działania sprzeczne. Mądrą rzeczą w obecnych czasach byłoby całkowite ograniczenie handlu do sprzedaży wyłącznie internetowej oraz ograniczenie ruchu do x promień kilometrów od miejsca zameldowania.
Rzecz w tym że przemieszczanie się w maskach jest dużo bezpieczniejsze niż bez nich. Oczywiście nie wyklucza to tego, że niektóre miejsca trzeba byłoby zamknąć nawet przy noszeniu masek przez wszystkich ale moim zdaniem zakładając że wszyscy noszą maski możliwe jest bezpieczne przemieszczanie się w zasadzie normalnie i jakiegoś gigantycznego wzrostu zachorowań by nie było.
Mało tego - uważam że gdyby WHO w lutym, najpóźniej na początku marca wydało takie zalecenie że każdy ma nosić maski niekoniecznie chirurgiczne ale zasłaniać twarz to sytuacja już byłaby opanowana, ewentualnie jak w Korei czy teraz w Chinach notowanoby kilka lub kilkadziesiąt w zależności od wielkości kraju zachorowań a w szpitalach nie byłoby dramatu. Ale mówili, że nic nie daje a teraz czary mary - nagle zaczęło i maski zaczęły blokować roznoszenie wirusów. Trump dobrze zrobił że wycofał finansowanie dla tego cyrku.
A u nas są inne wyliczenia, np. takie które przewidują półtoraroczną - dwuletnią pandemię (Polska, Szwecja).
Wyliczenia Szumowskiego są warte tyle co innych tzw. ekspertów z WHO przez których mamy to co mamy. Co chwila mówi co innego i sam sobie zaprzecza. Zresztą bardzo ciekawe że wygaszenie epidemii za dwa lata dziwnie się zbiegnie z upływem kadencji prezydenta według projektu Gowina. Co za przypadek.
A co do wygaśnięcia epidemii to warto zaznaczyć że w Chinach ostatnie przypadki to niemal wyłącznie przywleczone z zagranicy oraz zarażeni z bliskiego kręgu tych osób. Oznacza to że wirus może wygasnąć w ciągu dwóch, trzech miesięcy jeśli ludzie siedzą w domach, wychodzą w maskach i granice zewnętrzne krajów są zamknięte. Oczywiście o ile ten wirus nie pojawił się wcześniej - są teorie że mógł krążyć od jesieni ubiegłego roku i niekoniecznie Chiny musiały być jego miejscem narodzin. Ale nawet jeśli chińskie dane są zaniżone to wygląda na to, że mają sytuację pod kontrolą i raczej jej nie stracą.
Natomiast dość dobrym pomysłem wydaje mi się kilkumiesięczny globalny zakaz podróży zagranicznych. Oczywiście z pewnymi wyjątkami jak dostawy towarów czy mały ruch graniczny w UE ale to sprawiłoby że epidemia nie mogłaby rozprzestrzeniać się z kraju do kraju i żaden powracający obywatel nie przywlókłby jej z powrotem z drugiego końca świata. Wygasałoby to kraj po kraju a potem można by to stopniowo otwierać przywracając ruch między krajami bez nowych przypadków przy czym tutaj należałoby tutaj należałoby wziąć poprawkę na kraje kłamiące jak Turkmenistan czy Korea Północna i nie wyłączać z zakazów ale po dwóch, trzech miesiącach takiej blokady sytuacja byłaby opanowana, wirus wygasałby państwo po państwie i sytuacja by się do końca roku opanowała a w Europie, przynajmniej zachodniej wcześniej.
Trzeba również brać pod uwagę taki wariant, iż leku na tą chorobę nie ma i nigdy nie będzie.
A też tak może być. Już słyszałem obawy, że mutacje wirusa uniemożliwią stworzenie skutecznej szczepionki na niego. Niewykluczone jednak że powstanie jakaś stosunkowo prosta terapia pozwalająca na szybki powrót do zdrowia.