highwind pisze:Mam wrażenie, że w moich słowach odnalazłeś skrajność.
Nie wiem jak to wyjaśnić...hmmm...Napiszę może tak: Mój post był inspirowany Twoim, ale nie odnosił się do niego bezpośrednio, tj. miałem na myśli tak ogólnie wypowiedzi tego typu. Dlatego użyłem sformułowania "tego typu spostrzeżeniami", zamiast np. "Twoimi spostrzeżeniami" i pisałem tak jakby w 3os. . Ale to pewnie wina mojego skomplikowanego sposobu wyrażania myśli, nad którym staram się pracować :wink: .
highwind pisze:Bo muzyka jest dla mnie narzędziem czy środkiem do wędrówki świadomością gdzieś w dal, odpływania, czasem mentalnej rekonwalescencji, a nie jakimś turniejem wiedzy quasi-specjalistycznej pokroju "Jaka to melodia". Słucham z potrzeby emocji, a nie z nazwy wykonawcy.
Ale jedno nie wyklucza drugiego tzn. chciałem napisać, że prędzej jestem skłonny założyć, iż to właśnie osoba która zagłębia się w twórczość pojedynczego artysty "odpływa" przy jej słuchaniu, bo i wsłuchuje się weń z większą uwagą. Dlatego tym bardziej chwali Ci się taka postawa, że pomimo iż "zwinnie ślizgasz się między gatunkami", to każdego kolejnego doświadczenia nie traktujesz pobieżnie. Najwidoczniej tu także jedno drugiego nie wyklucza.
Z mojego punktu widzenia odrębną kwestią jest natomiast ta "potrzeba emocji", której ja np. nie odczuwam. Wiem, brzmi to dość dziwnie, ale nie wiem czy takie mam zapotrzebowanie, czy może to jeden z objawów Aleksytymii, czy czego tam jeszcze, natomiast tak naprawdę jedynym oczekiwanym uczuciem, jakie towarzyszy mi przy słuchaniu ulubionej muzyki są zazwyczaj dreszcze przechodzące po skórze. Ok, zdarzyło mi się parę razy np. wzruszyć przy jakimś utworze, ale na palcach jednej ręki mogę policzyć takie przypadki. Dlatego ja generalnie nawet nie liczę na to, że jakakolwiek produkcja np. umożliwi mojej świadomości "wędrówkę w dal", bo nic takiego nie nastąpi, bez względu na to czego bym nie spróbował (no chyba że bym jakieś tabletki ecstasy zażył, to może może...

).
highwind pisze:a może moja nie ma nazwy i jest wszędzie dookoła

Niewykluczone. W końcu muzyka tak naprawdę też jest gatunkiem muzycznym, tyle tylko że najobszerniejszym z możliwych

.