Moja znajomość z komórką (stacjonarnego nie liczę, bo tego nie tykałam

) zaczęła się nie nazbyt fortunnie, a właściwie kompletnie niefortunnie! Szczególnie dla mojej mamy. Byłam na 2 roku studiów kiedy mama wpadła na pomysł zakupu komórki. Sobie kupiła ceglasta motorolę, a mi małego, zgrabnego, zielonego simensika

Miało być ułatwienie w kontaktach, bo dzieliła nas potworna odległość 120 km, a do najbliższej budki telefonicznej miałam jakieś 30 metrów od wyjścia z klatki

Entuzjazmu wielkiego z mojej strony może i nie było, ale i nie oponowałam zbytnio. Po 2 tygodniach komórka mamy się zablokowała i mimo mojego dokładnego przegrzebania wszelkich opcji ustawień, odblokować się nie chciała. W końcu mama zadzwoniła do biura abonenta, a tam poinformowali ją, że jej rozmowy zostały zablokowane, ponieważ jest nowym klientem, a jej rachunek opiewa już na kwotę 300 zł. Co?! 300 zł?! To niemożliwe! A jednak, po tym jak pan szczegłowo przedstawił historię połączeń okazało się, że tak właśnie jest. Połączenia były tylko i wyłącznie do mnie, przeważnie trwały 1, 2 lub 3 sekundy, ale to były czasy gdy nie było sekundowego naliczania, więc każde z nich liczono jako minutę. Nie pamiętam ile wtedy kosztowala minuta połączenia, ale pewnie coś około 2 zł, więc się nazbierało. A teraz wyjaśnię skąd te kilkusekundowe połączenia. Otóż owszem miałam komórkę, ale przecież nie będę z nią chodzić na wykłady. Zostawiałam więc w domu, a żeby oszczędzać baterię, wyłączałam. Niestety nikt mnie wcześniej nie poinformował, ze w takich wypadkach włącza sie poczta głosowa. No i za każdym razem gdy mama próbowała się dodzwonić...
Po tym incydencie moja niechęć do telefonów osiągnęła apogeum, myślalam nawet nad wyrzuceniem złomu przez okno, ale odkryłam sms-ki

Swojego czasu pisywałam je setkami

Teraz sytuacja przedstawia sie nieco inaczej. Tak mianowicie, ze jak mam coś do kogoś to dzwonię i szybko załatwiam, bez zbytniego wdawania się w szczegóły, a sms-ów piszę kilka, w porywach kilkanaście na miesiąc. Ale jak mam dzwonić do obcych czy w sprawach urzędowych, to tak jak piszecie kołatanie serca, nagła potliwość rąk i ogólne zmącenie umysłu

Egzaminy sie do tego nie umywają, bo jak zdawałam maturę to nawet mi powieka nie zadrżała! No może na ustym angielskim lekko
dupawkwiatach pisze:Tak ; /// Dziwne to jak nie wiesz z kim rozmawiasz, nie masz pojęcia jak ten ktoś Cie odbiera
Właśnie o to też m. in. chodzi! Lubię widzieć jak inni reagują na moje słowa (tylko dla neta robię wyjątek

). No i lubię patrzeć ludziom w oczy gdy z nimi rozmawiam

Szczególnie gdy te oczy należą do mężczyzny i są w brązowym kolorze
