Strona 5 z 5

Re: Zrozumienie

: 07 sie 2010, 21:49
autor: Agata
Moja mama jest typową ekstrawertyczką, która uważa, że jedyną formą absolutnego szczęścia jest wielka impreza. Próbowała mnie tym zarazić z wielkim uporem (wypchnęła mnie nawet na studniówkę), starała się jak tylko mogła ale nie dałam się, i ostatnio dała już sobie spokój. Chyba się przyzwyczaiła. Hurra. Z resztą rodziny nie było większych perypetii. Grzeczne, spokojne, poukładane dziecko. Brat mnie tylko czasem irytuje, bo jak zacznie nawijać... aghr... jest w gimnazjum.
W podstawówce dzieci się ze mnie śmiały, mi się jakoś specjalnie nie chciało odszczekiwać i zostałam pod klasową kreską. Później te dzieci z podstawówki przylazły za mną do gimnazjum, hormony zaczęły buzować, pojawiły się głupie docinki, podśmiewanie, ja się bronić nie potrafiłam, bo "może komuś będzie przykro" :roll: . Kilka razy, kiedy miarka się już przebrała, dostali ode mnie wpierdziel, a prawy sierpowy mam mocny (raz nawet kibicowały mi sprzątaczki). Ratunku w nauczycielach żadnego, rodzice próbowali interweniować, ale przynosiło to odwrotny skutek. Trochę mi się chyba skrzywiła przez to psychika, ale żyję. Teraz jestem na studiach, grupę mam w 80% intro i czuję się jak u siebie.
W kontaktach międzyludzkich nie czuję jakiejś większej dyskryminacji. Ogólnie ludzie nie zwracają na mnie uwagi, chyba, że czegoś chcą. Denerwuje mnie tylko to, że nie mam żadnej siły przebicia. Jeśli w czasie dyskusji rzucę coś błyskotliwego (a jak!) i tak nikt tego nie słyszy, a nawet jeśli słyszy to nie komentuje. Zupełnie jakbym nie istniała. Skutkuje to tym, że po dwóch, trzech próbach w nosie mam całą rozmowę i zajmuję się własnymi myślami.

Re: Zrozumienie

: 08 sie 2010, 10:28
autor: Pio
Agata pisze:Denerwuje mnie tylko to, że nie mam żadnej siły przebicia.
Określiła mnie podobnie pewna urocza koleżanka. 8) Stwierdziła, że przez to nie pasujemy do siebie. Czy można to podciągnąć pod temat zrozumienie? Cóż, faktycznie nie zwykłem rozpychać się w życiu łokciami bo to i nie wypada i zachowanie dziecinne. Myślę, że to są główne przyczyny a nie lęki czy zakompleksienie.
Agata pisze:mi się jakoś specjalnie nie chciało odszczekiwać
właśnie, właśnie. Też słowne bójki nie były nigdy w moim stylu.

Re: Zrozumienie

: 21 sie 2010, 18:42
autor: es_pada
Gdy bylam uczennicą nazywano mnie milczkiem,smutasem.. W domu rodzina uwaza mnie za odludka,osobę bez emocji. Znajomi mowią,ze jestem nudziarą i nie wychodzę prawie nigdy z domu.

Re: Zrozumienie

: 21 sie 2010, 23:05
autor: Piorun23
Osoby które akceptują mnie z całym dobrodziejstwem inwentarza da się policzyć na palcach.

Osoby które mnie nie tylko akceptują, ale i do tego rozumieją da się policzyć na palcach ślepego cieśli :roll: (W całej mojej historii jest ich... 3? może)

Reszta? Do wyboru i co tylko chcecie...
Robot pozbawiony uczuć, szalony naukowiec (Doktor Zło :mrgreen: )... a w najlepszym wypadku absolutnie totalny ekscentryk, który dawno minął granice obłedu i przyśpiesza :wink:

Re: Zrozumienie

: 02 wrz 2010, 9:33
autor: Inno
Pio pisze:
Agata pisze:Denerwuje mnie tylko to, że nie mam żadnej siły przebicia.
Określiła mnie podobnie pewna urocza koleżanka.[...]Cóż, faktycznie nie zwykłem rozpychać się w życiu łokciami bo to i nie wypada i zachowanie dziecinne.
Od niedawania po sobie jeździć do rozpychania się łokciami długa droga. Pierwszą umiejętność warto nabyć.

Re: Zrozumienie

: 09 wrz 2010, 9:46
autor: Padre
Inno pisze:
Pio pisze:
Agata pisze:Denerwuje mnie tylko to, że nie mam żadnej siły przebicia.
Określiła mnie podobnie pewna urocza koleżanka.[...]Cóż, faktycznie nie zwykłem rozpychać się w życiu łokciami bo to i nie wypada i zachowanie dziecinne.
Od niedawania po sobie jeździć do rozpychania się łokciami długa droga. Pierwszą umiejętność warto nabyć.
Swieta racja. Warto jest nauczyc odszczekiwania sie. Pieknie osadza to na miejscu niektore typy ludzkie, ktore potrafia zamienic introwertykowi zycie w pieklo. To reakcja obronna i wcale nie oznacza rozpychania sie lokciami.

Re: Zrozumienie

: 23 paź 2010, 19:35
autor: hallow
Padre pisze:Swieta racja. Warto jest nauczyc odszczekiwania sie. Pieknie osadza to na miejscu niektore typy ludzkie, ktore potrafia zamienic introwertykowi zycie w pieklo. To reakcja obronna i wcale nie oznacza rozpychania sie lokciami.
Kurcze, ale strasznie ciężko jest się tego nauczyć. Sama mam problemy z odszczekiwaniem, kiepsko to wychodzi, a wszelkie próby nauki spełzają na niczym.
silent and mysterious pisze:
Czarna_Owca pisze:Niekiedy mam wrażenie, że nie tyle mnie nikt nie słucha, ale to kompletnie nikt, o zrozumieniu nie mówię, tylko o słuchaniu. Co więcej, na każdym kroku, jak z kimś porozmawiam, to się następnie zaczyna schemat: ja się czuję jak obrana pomarańcza, ten ktoś zaczyna analizować, mimo że nie prosiłam o analizę i chciałam tylko porozmawiać... To się zamknęłam. Też źle, bo nic nie mówię. Nic nie rozumiem.


Też często mam wrażenie że mówie do ściany, im więcej osób tym bardziej, ale jak zaczynam być cicho to pojawia się zainteresowanie i pytania typu "no powiedz coś", ostatnio w szkole gdy nie miałem zbytnio ochoty na rozmowy (jak zazwyczaj), zaczęły się pytania "coś taki smutny", "o czym myśliś", "czemu jesteś taki cichy dzisiaj", "czemu nic nie mówisz", "powiedz coś śmiesznego", nie wiem skąd nagle takie zainteresowanie, bo często miałem wrażenie że osoby te mało obchodzi co mam do powiedzenia, i rozmawiają ze mną do momentu przyjścia osoby z którą bardziej lubią to robić.
takie sytuacje totalnie mnie zniechęcają do rozmowy
Dla mnie jest najważniejsze, że rozumie mnie najbliższa rodzina (mama, tata, siostra, dwójka najbliższych kuzynów). A w dodatku przy nich staję się bardziej ekstra :D
Mam jedną przyjaciółkę, której nie przeszkadza moja natura i okazuje pełne zrozumienie. :)
Ale najbardziej to bym chciała, żeby ukochany mnie w pełni rozumiał..

Re: Zrozumienie

: 25 lis 2010, 19:45
autor: Danny
Niezrozumienie mnie przez innych to moja codzienność.Zawsze tak u mnie było.Mama, brat i siostra w miarę mnie rozumieją.Ukochana też, choć nie zawsze, ale bardzo się stara.
W podstawówce byłem szykanowany, w liceum było o wiele lepiej, bo akurat trafiłem do bardzo fajnej, inteligentnej klasy.W szkole policealnej też było w miarę dobrze.A w pracy u jednych zyskałem szacunek swoją pracowitościa, a u innych zazdrość i zawiść. I musiałem się nauczyć tam pyskowania, odszczekiwania się, w niektórych sytuacjach bycia twardym i wyzbyć się oporów i konwenansów.Może to i dobrze, choć przez to stałem się bardziej surowy, zgorzkniały i mniej wrażliwy.