Złożę zeznania choć niechętnie obnażam swe przemyślenia.No więc tak:
Po pierwsze: Małżonką nie zamierzam byc, zupełnie nie interesują mnie oficjalne deklaracje, bo jak ktos kocha to nie zdradzi, a jak nie kocha, to zawsze zdoła sie podzieli soba. Preferuję wolne związki, co nie oznacza częstej zmiany partnera,z natury raczej jestem monogamistką.
Po drugie: Dzieci, nigdy w życiu swoich, ewentualnie mogłabym rozważyć stworzenie jakiejś rodziny zastępczej, ale ja rodzić i przekazywać dalej moich [ułomnych] genów nie mam zamiaru.
Po trzecie: Nie tyle nie potrzebuje związku, ile się go boję. Boję się, że nie bede potrafiła stworzyć nic normalnego, wiecznie nieufna i myśląca, że wszystko co dobre szybko się kończy, osobowość schizoidalna nie pozwoli na zbyt wiele chyba
Po czwarte: Uważam, że nie spełnie się jako żona i matka, będe sie dusić w tym oficjalnym systemie wartości, choć dla ogółu szczęśliwa [w końcu ma dom, męża, dziceci, czegoż chcieć wiecej?
Po piąte: "Czy sądzicie, że relacje z rodzicami, doświadczenia zebrane w ciągu życia w domu rodzinnym mają/miały wpływ na postanowienia, plany, marzenia związane z posiadaniem lub nie posiadaniem przez was rodziny?"
Jasne!!!! W końcu to rodzina nas kształtuje.
Po szóste [ i ostatnie]: Rodzina w przyszłości to JA i ON i spelnianie marzeń [tylko jeszcze Jego trzeba do tego przekonać

