Strona 5 z 19

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 26 lis 2009, 8:29
autor: Haibane
jerzok pisze:Nie potrzebuję, żeby mnie przytulać.

iście introwertyczna zwięzłość, a treściwość wypowiedzi ;)

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 19 gru 2009, 23:25
autor: Kaziol
Za kilka dni Wigilia i dzielenie się opłatkiem, już trenuję słowo "wzajemnie" :lol:

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 28 mar 2010, 20:45
autor: higsa
jerzok pisze:Nie potrzebuję, żeby mnie przytulać.
No właśnie, a ja nie potrzebuje, żeby mnie dotykać, denerwuje mnie bardzo, jak podczas rozmowy sam na sam z osobą zupełnie obcą (np. wykładowcą na uczelni, lecz nie tylko) ta stoi przy mnie bardzo blisko a nawet chwyta za ramie [chyba, żebym się nie odsunęła :lol: ], w "przyjacielskim" geście.

A przez ostatni miesiąc zauważyłam, że ludziom sprawia chyba przyjemność dotykanie mnie :cry: [dzisiejsze spotkanie tego typu "pierwszego stopnia" z plebanem przelało szalę goryczy] :evil:
Wiosna nadchodzi i pojawiają się w ludziach "przyjazne stosunki" chyba. :cry:

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 29 mar 2010, 17:51
autor: Ania
Pozwolę sobie przytoczyć słowa pewnego uzytkownika:) :
Nie lubię uścisków od osób których nie znam lub prawie nie znam - to takie dziwne, nienaturalne.
Nie jesteś sam:)Ja wtedy wściekam sie i od razu odpycham i cos gadam,jak nietykalna heh.Pewien kolega może to potwierdzić :lol:
Jeśli zaś,znałabym kogoś dość dobrze-pewnie inaczej bym sie wobec niego zachowała.

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 05 kwie 2010, 21:44
autor: Paula_intro
ja tez nigdy nie lubialam dotyku, całusow ani nic w tym stylu , czesto jak jestem z moimi bliskimi kolezankami na dworze i spotykamy znajomą naszą to ona podchodzi do wszystkich i kazdą caluje , ja sie odrazu odsuwam , czuje sie w tedy jak dziwak , juz nie mowiac o mojej wychowawczynie co co chwila mnie dotyka , doprowadza mnie do szalenstwa z tym . :twisted:

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 05 kwie 2010, 22:16
autor: Inno
Paula_intro pisze:juz nie mowiac o mojej wychowawczynie co co chwila mnie dotyka , doprowadza mnie do szalenstwa z tym . :twisted:
Może Cię podrywa. :lol:

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 28 sie 2011, 13:05
autor: ewelina91
ja podpisuje sie pod większością opini, również wole unikać dotyku zarówno przez rodzine jak i osoby spoza rodziny, w domu np nie lubie jak ktoś usiądzie za blisko mnie czy coś ale tez nie mam nic do przytulania. Kiedyś na studniówce kolegi ( wogóle nie chciałam iść ale tak wyszło ze jednak poszłam, zresztą dosyć słabo sie znaliśmy i słabo łapaliśmy ze soą kontakt) był jakiś tam pokaz tańca i wszyscy zebrali sie na środku sali zeby popatrzeć, my tez. On stał za mną i próbował mnie objąć w pasie, strasznie mnie to wkurzało i trzymałam ręce skrzyżowane i mocno przyciśnięte do siebie zeby mu utrudnić to :D jakoś przestałam ale miałam ogromną ale to ogromną pokuse żeby go tak uszczypnąć w tą reke z całej siły :twisted: nie zrobiłam tego bo nie wiedziałabym potem jak mu to wyjaśnić :)

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 16 paź 2011, 21:53
autor: bloodmary21
Ja lubię bliskość, to wspaniłe móc kogoś pocałować, przytulić, czy uściskać. Introwertyzmu nie można kojarzyć z obojętnością, każdy pragnie miłości . Miłość to najważniejszeuczucie, bez niej bylibyśmy niczym.

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 08 sty 2012, 18:43
autor: Meggiee555
A ja nienawidzę tłoku, jak ktoś obcy mnie dotyka, a koleżanki całują na pożegnanie. Wtedy czuję jakby chodzily po mnie mrówki i zachowuję się jak manekin na wystawie sklepowej.

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 08 sty 2012, 19:12
autor: SardonicAlly
Różnie to bywa.
1.Uwielbiam przytulać koty - miękkie, puszyste, mruczy, odstresowuje.
2. Nie lubię wymuszonych powitalnych przytulań i całusów w policzki ze strony dalekiej rodziny (podobno jako dzieciak zawsze wycierałam twarz rękawem po takim powitaniu i krzywiłam się niemiłosiernie :P)
3. Nie przeszkadza mi, jak przytula mnie mama - o ile nie robi tego zbyt często :P
4. Nie przeszkadza mi tłok w busach i autobusach - upewniam sie czy mój bagaż jest w polu widzenia i nieśpiesznie udaję się na wewnętrzną emigrację
5. Zwykle nikt spoza rodziny nie usiłuje się ze mną spoufalać - zapewne wysyłam jakiś podświadomy nieprzyjazny sygnał.
6. Co do związków uczuciowych - error, no data available.

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 09 sty 2012, 20:44
autor: navy_blue_rose
No u mnie to jest zależnie od sytuacji, jeśli dotyka mnie osoba, którą znam od dłuższego czasu - to ok, nie sprawia mi to żadnego problemu. Gorzej jest gdy robi to dalszy bądź nowy znajomy - czuję się nieswojo. A zauważyłam ostatnio pewną zależność u kolegi z kierunku- gdy mówi z kimś to stara się być jak najbliżej, co mnie osobiście okropnie denerwuje...bo co to za odległość ( 10 cm od twarzy )?
Nie mam raczej problemu z tłokiem w tramwajach, busach itp. Ale denerwują mnie duże kluby, dyskoteki, dlatego raczej wymiguję się od tego rodzaju wyjść .
Ogólnie to ostatnio moja awersja do dotyku zaczęła się troszkę zmniejszać, więc się cieszę ^^ ale jestem pewna, że całkowicie nie zniknie.

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 11 sty 2012, 18:33
autor: Fist
Kwestia dotyku to chyba jedna z moich niewielu cech ekstra-podobnych, bo nie mam z tym zbytnio żadnego problemu. Przytulanie, takie tam, spoko. Nie żebym aktywnie tego szukał, ale nie zauważyłem nigdy, żebym kiedykolwiek sztywniał czy tam czuł się nieswojo, kiedy ktoś mnie dotyka.

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 12 sty 2012, 18:17
autor: dali
U mnie jest różnie. Nie cierpię jak przytula mnie babcia, lubię jak na powitanie uściśnie mnie ciocia, którą uwielbiam. Moja mama zarzuca mi, że jej nie kocham, bo nie chcę, by mnie wciąż przytulała. Nie rozumie, że nie zawsze mam taką potrzebę. Czasami bardzo mi to pomaga w jakimś trudniejszym momencie. Wtedy mam pewność, że ona jest przy mnie i o mnie myśli, nawet jak nie będzie w stanie mi pomóc. Ktoś pisał o buziakach z koleżankami. Dla mnie miłe, ale nie codziennie. Podnosi moją samoocenę, upewnia, że ktoś mnie lubi i cieszy się na mój widok.

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 12 sty 2012, 19:24
autor: Wroblaka
SardonicAlly pisze:Uwielbiam przytulać koty - miękkie, puszyste, mruczy, odstresowuje.
KOTY! Wspaniałe istoty!
Jako dziecko drętwiałam, kiedy przytulały mnie ciocie, itp. Kiedy mama czesała mi warkoczyki zawsze wrzeszczałam wniebogłosy. Wycierałam policzek.:) Dotykanie mnie w okolice szyi jest wysoce ryzykowne, mam przeokropne łaskotki tam.
Ścisk w tramwaju mi nie przeszkadza, ale wymuszone całuski na pożegnanie nie wydają mi się miłe. Dziwię się, kiedy widzę, jak ekstrawertycy bez przerwy się dotykają i nie uznają minimalnej odległości od siebie.
I nie umiem się przytulać. Nie umiem. Zawsze komuś wbijam brodę w ramię albo łokieć w brzuch.;) Chyba przez to, że przytulanie jakoś nie wydaje mi się naturalnym odruchem. Z drugiej strony odczuwam czasem potrzebę przytulenia.:)

Re: Dotyk, bliskość- przyjemność czy nie?

: 14 sty 2012, 23:12
autor: highwind
Nie mam chyba żadnego problemu z fizycznym kontaktem z innymi, a w każdym bądź razie sobie nie przypominam. Uściski i całuski z dalekimi ciotkami? Kiedyś to może i było żenujące ale w pewnym wieku mi przeszło, a teraz sam przy wszelkich rodzinnych okazjach sam nieco wyolbrzymiam te gesty i tulę aż do przesady i mam z tego niezłą bekę :D Widzieć te zdziwione miny - po prostu zabawne, sam nie wiem dlaczego ;) Podobnie minęło mi zażenowanie, kiedy próbuje pocałować mnie matka - teraz odczytuję to jako oznakę szacunku w jej stronę i robię to z dumą nawet w towarzystwie, co kiedyś było nie do przełknięcia i wiązało się z wycieraniem policzków rękawem.
Całowanie się na powitanie/pożegnanie pomiędzy znajomymi, nawet bliskimi wydaje mi się ostro przesadzone i zawsze dziwnie się na to patrzę, ale jak już ktoś do mnie startuje "z pyskiem", to nie robię z tego tragedii. Z przytulaniem się mam minimalny problem tylko jeżeli osoby nie znam - zawsze się to wiąże z pewną niezręcznością (jak tu się ustawić, czy to aby nie wymuszone), ale myślę że to się tyczy tak samo introwertyków jak i ekstrawertyków. Mam i parę takich staaaarych koleżanek, które jak tylko widzę, to mam ochotę się przytulać :P Zdarzało mi się również spontanicznie przytulać z obcymi osobami w momencie nagłego przypływu radości (np. zaliczony egzamin) i było to fajne i naturalne.
Jeśli chodzi o przystawianie twarzy podczas rozmowy na bliżej niż paręnaście centymetrów, jak niektórzy wspominali wcześniej - wręcz tego nie znoszę. Nie wiem skąd się bierze ta rzadka skłonność u niektórych. Od razu wyciągam rękę i pokazuję delikwentowi na ile ma się odsunąć jeżeli ma ochotę rozmawiać. Taka bliskość jest zarezerwowana tylko dla jednej osoby ;) W ogóle wydaje mi się, że mam niższą tolerancję na bliskość intymną niż ekstrawertycy. Np. jakiś masaż, taniec, albo nawet siedzenie bardzo blisko siebie - wtedy potrafię czuć się nieswojo z nie do końca znaną osobą i dziwił mnie nieco brak takich hamulców u moich byłych-ekstrawertyczek.
I dołączam się do grona miłośników przytulania kotów :) Lubię wracać w rodzinne strony, wiedząc że z utęsknieniem czeka tam na mnie moja kotka, gotowa walnąć się mi na kolana i w najlepsze zasnąć.